Prezentuję mój ostatni
zakup - talię Run.
Kilka
dni temu, odwiedziłem jedyny w Wałbrzychu mały sklepik ezoteryczny.
Najczęściej nie wychodzę stamtąd z pustymi rękoma. Tak było i tym razem. Od
dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem kupienia nowej talii Run, ponieważ te
leżące na mojej "ezoterycznej półce" są mocno wyeksploatowane -
zniszczone. Zwróciłem uwagę na talię, która leżała na sklepowej półce, na
wysokości moich oczu. Każdy, kto bierze do ręki jakiś nowy magiczny przedmiot ogląda
go, dotyka, przekłada z jednej ręki do drugiej. Często przybiera to formę
rytuału, który ma jedno zadanie - podjęcie decyzji - kupić, nie kupić. Każdy z tych
przedmiotów posiada odpowiednio dużą dawkę subtelnych energii, która jest różnie
odbierana przez człowieka. Mówiąc najogólniej - trzymany w ręku (magiczny)
przedmiot "leży nam", czujemy jego "pozytywne wibracje",
bądź nie.
Wiedziałem
od razu, że talia Run, którą oglądałem - jest już moją. Muszę przyznać, że jej
jakość, mówiąc najdelikatniej nie jest najlepsza. Karty są lakierowane, ale dosyć cienkie, co z
góry przesądza, że ich żywotność nie będzie zbyt długa. Przy dokładniejszym obejrzeniu
opakowania, odkryłem, że Runy te wyprodukowano... w Chinach. Tyle o ich jakości.
Karty
te są dużego formatu, co sprawia, że są czytelne, widać na nich wszystkie
szczegóły, detale. Być może się mylę, ale uważam, że zaletą dużych kart jest ich
wyraźnie większa odczuwalna energia - mocniej wibrują. Przekonałem się o tym wiele razy,
pracując przez wiele lat z kartami Tarota, co zresztą potwierdzają inne osoby zajmujące
się ezoteryką. Powtarzam, być może jest to tylko sugestia. Znaki - symbole Run,
które znajdują się u góry kart są małego rozmiaru. Myślę, że był to celowy zabieg
"twórców", by nie ucierpiała
na tym bardzo ładna grafika. Każdy z obrazów oddaje "ducha" Runy, jasne, czytelne przesłanie. Konsultantem merytorycznym, czuwającym nad symboliką tych kart
jest pani Ewa Kulejewska - świetna runistka, autorka wielu książek o tej tematyce.
Prywatnie pani Ewa jest kobietą empatyczną, a Jej ciepło, dobroć emanuje na odległość.
Tylko tacy ludzie mogą być "przewodnikami" po Runicznym Świecie. Karty te "wyczarował"
grafik młodego pokolenia, pan Robet Lichodziejewski, o którym do tej pory nic
nie słyszałem.
Do talii
Run jest dołączona książeczka zatytułowana "Runy - magia i moc", a
nosi nazwę "podręcznik". Oczywiście, książeczka ta (formatu kart) jest
podręcznikiem ale tylko z nazwy, ponieważ w bardzo skrótowy sposób objaśnia znaczenie
poszczególnych Run. Na pewno jest ona przydatna dla osób, która zaczynają "przygodę" ze znakami runicznymi. Chcę jedynie przypomnieć, że Runy możemy wykorzystywać
do dywinacji, ale także, (a może głównie) do tworzenia skryptów runicznych,
które pomagają przezwyciężać różnego rodzaju trudności, choroby, przyciągają
szczęście, a nawet miłość, sprawiają, że stajemy się lepsi, bardziej tolerancyjni. Każda
runistka/runista wie, że sporządzenie skryptu nie jest łatwym zadaniem, wymaga
dużej wiedzy o Runach, a ich tworzenie możemy porównać do "fachowości" starego, dobrego aptekarza,
który potrafił sporządzić miksturę z wielu składników tak, żeby chory "stanął na nogi', a jednocześnie broń Boże, by mu ona nie zaszkodziła. Czy takich aptekarzy
jeszcze możemy spotkać za ladą? Być może, ale... należą oni do rzadkości.
By do końca nie
było tak cukierkowo pisząc o tej talii, muszę wspomnieć o pewnym mankamencie, a może przeoczeniu, które nie powinien się zdarzyć, a jednak.... Każdy pracujący z
Runami wie, że w starym futharku
(alfabecie runicznym) jest 24 znaki, ale w talii kart jest dodatkowa 25 Runa - Wyrd. Jest to po prostu... pusta karta.
Ma ona duże znaczenie głównie podczas dywinacji. Karta ta mówi: Dzisiaj nie jest odpowiedni
czas na pracę z Runami. Inne znaczenie: Wszystko jest możliwe albo nic. Poprosiłem fotografa, żeby zeskanował mi
koszulkę karty i zrobił kilka odbitek na błyszczącym papierze fotograficznym. Następnie
w te pędy udałem się do zaprzyjaźnionego introligatora, który na
"wyprodukować" brakującego Wyrda.
Dopiero później oczyszczę energetycznie całą, już kompletną talię, by móc z nią
pracować. Będę miał kilka kart - Wyrda, część z nich zaniosę do sklepu ezoterycznego, żeby pani Grażynka dodawała je gratisowo klientom do każdej sprzedawanej talii. Pozostawię sobie dodatkowo dwie, trzy karty, które będę mógł przesłać pocztą do ewentualnych posiadaczy tej talii, które wyrażą chęć jej uzupełnienia o brakującego Wyrda.
Zapraszam
do obejrzenia tych niezwykle sugestywnych, bardzo ładnych Run.
Fehu
Uruz
Thurisaz
Ansuz
Raidho
Kenaz
Gebo
Wunjo
Hagalaz
Nauthiz
Isaz
Jera
Eihwaz
Perthro
Algiz
Sowilo
Tiwaz
Berkano
Ehwaz
Mannaz
Laguz
Ingwaz
Dagaz
Othala
Na
zakończenie dodam, że oprócz talii Run kupiłem niezwykle interesującą książkę -
"Medycyna
wielowymiarowa", którą napisała Rosjanka, pani Ludmiła Puczko.
Jest to książka przeznaczona, między innymi dla radiestetów i stanowi plon czterdziestoletniej
pracy pani Puczko, która chorobę pojedynczego organu człowieka traktuje jako... zakłócenie
energetyczne, brak równowagi w całym organizmie, które po prostu trzeba przywrócić. Nie jest to nowością, jest znane i wykorzystywane od niepamiętnych czasów, m.in. w medycynie chińskiej, chociażby jako akupunktura. Podłoże każdej choroby jest możliwe do wykrycia drogą
radiestezyjną (z użyciem wahadła i odpowiednich diagramów), co stanowi klucz do uzdrowienia człowieka. W książce w formie załączników jest ponad setka diagramów, dzięki którym można precyzyjnie określić przyczynę choroby i sposoby jej usuwania. Jako ciekawostkę podam, że w/g autorki, znaczna część chorób ma podłoże karmiczne. Mówiąc wprost - w większości są to... klątwy
rzucone, często przed wieloma laty na człowieka, a niekiedy na całe rodziny. Temat jest na tyle interesujący, że być może kiedyś powrócę do tej książki, pisząc o niej osobnego posta.
ez[o]