czwartek, 17 kwietnia 2014

Homeopatia - prawda, czy kłamstwo?



Co pewien czas, niczym przysłowiowy bumerang, powraca w TV temat homeopatii. Wypowiadają się na jej temat tzw. autorytety naukowe, dziennikarze a także zwykli prześmiewcy, którzy próbują ją dyskredytować, ośmieszyć w oczach opinii publicznej za wszelką cenę, a ściślej za cenę dużych pieniędzy. Dlatego postanowiłem zabrać głos, który traktuję, jako własne spostrzeżenia, refleksje, dotyczące homeopatii. 



"Medycyna często przynosi pociechę,
czasem łagodzi, rzadko uzdrawia..."
                                                                             [Hipokrates] 


Na wstępie posłużę się cytatem, który zaczerpnąłem ze strony internetowej "abcZdrowie.pl": 

Homeopatia jest formą medycyny niekonwencjonalnej. Wykorzystuje środki homeopatyczne, które są sukcesywnie rozcieńczane. W homeopatii chodzi, bowiem o to, by pobudzić organizm do samodzielnego zwalczania choroby, a nie bronić się za niego. Według specjalistów, leki homeopatyczne są szczególnie skuteczne w leczeniu biegunki u dzieci, zapalenia stawów, grypy, alergii i infekcji górnych dróg oddechowych. Leczenie homeopatyczne pobudza organizm do samoregulacji.
Nazwa homeopatia pochodzi od greckich słów: "homoios", co znaczy podobny "pathos" - cierpienie. Główne zasady homeopatii, które mówią, że "podobne leczy się podobnym" pochodzą ze starożytności i były opisane przez Hipokratesa. Zauważył on i opisał pewną zależność, która polega na tym, że niektóre substancje powodują stany chorobowe w zdrowym organizmie, w innych przypadkach mogą leczyć dolegliwości przejawiające te same objawy.  

Twórcą homeopatii jest niemiecki lekarz Samuel Hahnemann, który jest autorem prawa "similia similibus curantur", czyli "niech podobne leczy podobne". Opisał zależności, w której pewna substancja wywołująca stany i objawy chorobowe u zdrowego człowieka, może również leczyć chorego wykazującego takie same objawy. Aby substancja wykazała takie same właściwości, musi zostać odpowiednio przygotowana w postaci homeopatycznej, tzn. rozcieńczona i zdynamizowana.
Substancje homeopatyczne, z wyjątkiem nielicznych przypadków,  uważa się za bezpieczne, jednak praktykowanie homeopatii jest często krytykowane za narażenie pacjentów na ryzyko poprzez zniechęcenie do korzystania ze środków medycznych, np. antybiotyków, szczepień i leków przeciwmalarycznych. (...) W homeopatii wykorzystuje się substancje pochodzenia organicznego i nieorganicznego, czyli rośliny lecznicze, minerały, jady zwierzęce oraz wydzieliny zwierząt. Przykłady: arszenik, tlenek arsenu, chlorek sodu, sól kuchenna, opium. (...) Leki homeopatyczne mogą mieć postać płynną lub proszkowaną, można je spotkać w postaci tabletek i granulek. 


Uważam, że powyższy cytat, w sposób zwięzły i przystępny opisuje, czym jest homeopatia, która ma wielu przeciwników, ale z każdym rokiem ilość ich maleje na rzecz tych, którzy upatrują w niej nowy, niekonwencjonalny sposób leczenia. 

Musimy pamiętać, że z reguły, leczenie jest procesem skomplikowanym, co sprawia, że nie zawsze odnosi ono oczekiwany przez pacjenta rezultat. Dotyczy to zarówno medycyny akademickiej, jak też niekonwencjonalnej, do której między innymi zliczamy homeopatię. Może to dziwnie, paradoksalnie zabrzmi, ale nie zawsze pacjent chce naprawdę wyzdrowieć. Można powiedzieć, że część ludzi, chociaż niewielka, chorobę traktuje, jako "sposób na życie". Skuteczność kuracji nie zależy tylko od lekarza, jak to uważa większość pacjentów. Jesteś "fachowcem" - masz mi pomóc; za to bierzesz pieniądze. Bez współpracy obydwu stron leczenie jest utrudnione, a niekiedy wręcz niemożliwe. Jak to wygląda w praktyce? Kolejki w przychodniach lekarskich są codziennością, do czego przywykli nie tylko pacjenci, ale także sami lekarze, którzy muszą wypełniać sterty zbędnych, nikomu nie potrzebnych "papierów". Lekarz nie może poświęcić pacjentowi zbyt wiele czasu. A współpraca pacjent - lekarz staje się fikcją. Trafniejsze w tym wypadku jest określenie: nauczyciel - uczeń. O współczuciu, ze strony lekarza, które powinno budować zaufanie pacjenta, można jedynie pomarzyć, za co nie można go winić, wszak nie ma on czasu na taki "luksus". Poza tym, specjalizacja lekarska, która jest potrzebna, z czym się zgadzam, ale... przepraszam za porównanie, pacjent jest "traktowany" jak auto w stacji serwisowej. Nerki, żołądek, serce obsługują poszczególni "serwisanci" - urolog, gastrolog, kardiolog, z których każdy "naprawia" swoją, przydzieloną mu "część".   

W tym miejscu kłania się leczenie holistyczne, którego filozofia polega na całościowym podejściu do medycyny. Koncentruje się na naturalnym podejściu do zdrowia a z tym wiążą się naturalne sposoby leczenia. Wystarczy sięgnąć do starochińskiej medycyny, która traktuje organizm, jako integralną, nierozerwalną całość. Przeważająca część nauczycieli akademickich, a w tym także członkowie Naczelnej Izby Lekarskiej uważają ją za szarlataństwo, a w najlepszym wypadku za... magię. Podobne z ich strony jest podejście do homeopatii, która jest postrzegana, jako "coś", co nie zasługuje na większą uwagę. O dostępnych w aptekach homeopatycznych preparatach wyrażają się niepochlebnie, że głównym ich składnikiem jest cukier, bądź wyciąg z ziół rozcieńczony do niewyobrażalnych granic. Wtórują im różne organizacje, które często związane są z (przed chwilą wspomnianymi) środowiskami lekarskimi.   Moje Miasto Warszawa", 6 lutego 2011 roku zamieściło artykuł sarkastycznie zatytułowany "Siedem osób "przedawkowało" leki homeopatyczne", którego fragment cytuję:   

Uczestnicy akcji "10:23" garściami połykali tabletki homeopatyczne. Uczestnicy przekonywali, że to nie leki, a... cukierki. Chcemy skłonić społeczeństwo do refleksji, czy warto wydawać pieniądze na "leki", które nie mają w sobie prawie żadnych substancji aktywnych, a więc nie mają żadnych właściwości leczniczych - tłumaczył przy stacji metra Świętokrzyska Tomasz Garstka z Klubu Sceptyków Polskich, organizatora wydarzenia.  


Ostatnio zawrzało w środowisku lekarskim, o czym kilka dni temu doniosła TVN24. Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach otwiera kierunek, który ma kształcić specjalistów od... homeopatii. 

http://www.tvn24.pl/wideo/z-anteny/14-04-2014-slaski-uniwersytet-medyczny-chce-ksztalcic-specjalistow-od-homeopatii,1274296.html?playlist_id=17127
Uwaga! Chcąc obejrzeć i wysłuchać wiadomość, proszę skopiować zamieszczony wyżej link. 


Jeśli panowie oponenci, wypowiadając się przed kamerami broniąc swoich tez, wierząc w ich prawdziwość, to pół biedy. Gorzej, kiedy skrywają prawdziwe intencje - bronią swoich "konfitur", które pachną pieniędzmi, dużymi pieniędzmi. Preparaty homeopatyczne są relatywnie tańsze od leków farmakologicznych, z prostego powodu. Są wytwarzane z tanich składników, a ich produkcja jest dość prosta, w odróżnieniu od lekarstw, których wprowadzenie na rynek wymaga wielu lat badań klinicznych, a użyte do ich produkcji składniki są drogie, chronione przez wielkie koncerny farmaceutyczne, które mają wyłączność na ich produkcję.  Zagrożenie bankructwem w tym sektorze jest równe zeru. Wystarczy włączyć telewizor, by obejrzeć nieskończenie dużo spotów reklamujących lekarstwa. Producent koszty reklamy wkalkuluje w cenę medykamentu, którymi obciąży klienta - chorego, przeważnie starszego człowieka.  Często lekarze są korumpowani przez przedstawicieli firm farmaceutycznych, które "sponsorują" ich wyjazdy nie tylko na różnego rodzaju sympozja, a także na prywatne wczasy "pod palmami". Odwołam się do autorytetu z dziedziny nauk ezoterycznych, Jewgienija Podwodnego, który stwierdził: "Leczenie farmakologiczne, to zamiana choroby doraźnej w stan przewlekły".  Nic dodać.

Rysunek z Facebooka 


W swojej "ezoterycznej bibliotece" - na półce z książkami posiadam dwie książki traktujące o homeopatii: "Homeopatia, manifestacje archetypów" i   "Homeopatia na co dzień" Obydwie napisał rosyjski ezoteryk - znawca tematu, PIOTR PAŁAGIN, który może poszczycić się wieloma osiągnięciami w leczeniu metodami homeopatycznymi. Myślę, że wykazałem się dość dokładnym przeanalizowaniu obydwu książek, a w szczególności pierwszej. Mogę zapewnić wszystkich sceptyków, że prawdziwy znawca - homeopata, to człowiek wykorzystujący w swojej pracy nie tylko wiedzę sensu stricte medyczną, ale także psychosomatykę, psychologię a także... astrologię. Nim poda chorej osobie preparat, przeprowadza z nią wywiad, poznaje jej psychikę, pyta o przebyte choroby, itp. W tym miejscu cytuję fragment z książki "Homeopatia, manifestacja archetypów", gdzie autor opisuje przypadek kuracji osoby dotkniętej chorobą alkoholową:

Pewnego dnia przyszedł do mnie leczyć się z alkoholizmu pewien profesor fizyk. Zaordynowałem mu Nux vomica, a oprócz tego "wymyśliłem" całą teorię na temat jego alkoholizmu. Występowały w niej realne nazwy i argumenty, na przykład poważna opowieść o endorfinach, a także ułożona przeze mnie skomplikowana gra mentalna, która przekonała go, że właśnie zaordynowany lek pomoże mu poradzić sobie z patologiczną namiętnością do alkoholu. Dałem mu dwie granulki 1000-nego rozcieńczenia i powtórzyłem to jeszcze raz po tygodniu. O ile wcześniej nie mógł on wytrzymać bez alkoholu, dłużej niż trzy dni, to po spotkaniu ze mną nie pił trzy tygodnie. Lekarstwo zrobiło swoje, a wymyślona gra dała podtrzymanie i mentalną wolność w stosunku do alkoholu. Nie stosowałem hipnozy, niczego nie wmuszałem, niczego nie kodowałem. Gra nosiła czysto racjonalny charakter (w kolejnej książce szczegółowo opowiem o grach, które wymyślają lekarze po to, żeby chorzy grali właśnie w lecznicze gry). Niestety, po trzech tygodniach ów profesor zaczął niepokoić się o siebie. Zdecydował, że dwie maleńkie granulki nie mogą dać rady takiemu "dużemu facetowi". W nim odezwała się duma w stosunku do tylu lat "niepotrzebnej męki". Poszedł więc do swego kolegi, profesora chemii który zrobił szczegółową chemiczną analizę lekarstwa. Analiza wykazała obecność cukru mlekowego z nieznacznymi dodatkami. Profesor fizyk tego samego dnia się napił, a jego alkoholizm zaczął dalej się rozwijać. 


Do sporządzania preparatów homeopatycznych często używa się tych samych składników, które znajdują zastosowanie w farmacji. Stosowanie preparatów wiąże się z różnego rodzaju zaleceniami dla pacjentów, podobnie jak w przypadków "tradycyjnych" leków, o których możemy dowiedzieć się z dołączonej w opakowaniu ulotki. Być może, ktoś zechce spróbować leczenia preparatami homeopatycznymi, dlatego zacytuję fragment książki "Homeopatia na co dzień", który zawiera ważne wskazówki związane z prawidłową kuracją: 

Nieprawidłowa dieta może całkowicie zlikwidować pozytywne skutki homeopatycznego leczenia tak w pomocy doraźnej, jak i podczas terapii konstytucjonalnej. Podczas stosowania leków homeopatycznych należy wykluczyć z diety przynajmniej na kilka godzin takie produkty jak:
Mięso i wędliny wieprzowe; produkty wędzone; mięso gęsi i kaczek; solone i wędzone ryby; słoninę i inne tłuste produkty; sery pleśniowe; produkty zawierające ostre przyprawy; owoce cytrusowe; tłuste wyroby cukiernicze; wszystkie rodzaje orzechów; mocna kawa i herbata; alkohol; gazowane wody mineralne; ocet; grzyby; mięta; gorczyca, rzodkiew, chrzan, pietruszka.
Zaleca się natomiast w diecie następujący zestaw produktów:
Warzywa (kartofle, kapusta, fasolowe); świeże sery i śmietana; jajka; owoce (jabłka, śliwki, gruszki, brzoskwinie, rodzynki); jagodowe (maliny porzeczki, wszystkie leśne); zupy na chudej wołowinie; makaron; ryż; mleko; czekolada bez dodatków.
W czasie leczenia homeopatycznego należy unikać zbiegów fizjoterapeutycznych (szczególnie solarium); jak też nie należy stosować żadnych ziół, a szczególnie tych, które zawierają dużą ilość olejków eterycznych. Chory w trakcie terapii nie powinien palić ani znajdować się w zadymionym pokoju.
Leki homeopatyczne najlepiej zażywać przed jedzeniem, z rana, zanim chory umyje zęby. 



Może ktoś mi zadać pytanie: Czy wierzysz w skuteczność preparatów homeopatycznych? Odpowiadam: Według mnie, preparaty homeopatyczne sprawdzają się w leczeniu wielu chorób, wszakże pod warunkiem, że kuracja przebiega pod ścisłą kontrolą specjalisty - homeopaty i są przestrzegane zasady ich przyjmowania.  Przy leczeniu poważnych chorób nie należy rezygnować z konwencjonalnych metod leczenia. Ponad trzydzieści lat temu, po raz pierwszy skorzystałem z preparatów homeopatycznych, podczas leczenia zapalenia korzonków nerwowych. Preparaty te wówczas były sprowadzane do Polski w ramach tzw. pomocy z zagranicy, a ich dystrybucją zajmowały się wydzielone apteki. 

Dla mnie nie jest ważny "mechanizm" działania specyfiku, liczy się jego skuteczność. W codziennym życiu, korzystamy z bardzo wielu urządzeń, które nauczyliśmy się obsługiwać i to w zupełności nam wystarcza. Nie muszę znać praw fizyki, by korzystać z energii elektrycznej;  nie muszę znać się na elektronice, by korzystać z TV, komputera, czy telefonu komórkowego. Jeśli zostałem wyleczony, nie wnikam, z czego sporządzono preparat, czy zadziałała na mnie sugestia, czy inne niewyjaśnione "tajemnicze moce" - magia chaosu, która głosi: "Jeśli w coś wierzysz będzie dla ciebie działało"


Do niekonwencjonalnych sposobów leczenia obok homeopatii zaliczyć możemy akupunkturę, akupresurę, litoterapię i wiele innych, chociażby radiestezję, która wszystkim kojarzy się raczej z wykrywaniem cieków wodnych. Wahadła radiestezyjne mają szerokie zastosowane w leczeniu wielu chorób, ale nie należy zapominać, że mogą być zagrożeniem dla... zdrowia. Przestrzeganie zasad BHP obchodzenia się z wahadłem jest niezmiernie ważne, o czym często zapominają początkujący radiesteci.  


Podsumowaniem tego posta niech będą słowa wypowiedziane przez pana L. J. Trillot, który uważa, że: 

"...Lepiej być wyleczonym przez ignoranta,
niż pozostawionym z cierpieniem przez profesjonalistę"

z którymi w pełni się zgadzam.  Wiem, że to kłóci się z doktryną kościoła katolickiego, którego hierarchowie zakładają kaganiec i kneblują usta swoich wiernych, żeby zbytnio się nie rozpasali. 

Ez[o]