niedziela, 9 grudnia 2012

Wampiryzm energetyczny



Przed siedemnastu laty, kiedy zaczynałem interesować się ezoteryką (wówczas tylko Tarotem), szukałem nauczyciela duchowego, kogoś, kto wskaże mi kierunek - drogę, którą powinienem pójść. Los zrządził, że trafiłem do sklepu z akcesoriami, przedmiotami ezoterycznymi, który prowadziła pani Grażynka. Podczas naszej rozmowy, w sklepie zjawił się mężczyzna, który (jak się później okazało) uchodził za znawcę Tarota. Zaproponował mi spotkanie w swoim mieszkaniu. Umówiliśmy się na sobotę, przed południem. Wizyta trwała około trzech godzin. Wróciłem do domu niezwykle zmęczony, wyczerpany. Tłumaczyłem swój zły stan natłokiem informacji o Tarocie, jakimi podzielił się ze mną ów człowiek, a po części nadmiernych emocji z tym związanych. Po raz drugi spotkałem się z nim (zbieg okoliczności) na przystanku autobusowym. Podał mi rękę, poklepał po ramieniu, rozmawialiśmy przez kilkanaście minut. Powiedział, że jestem dla niego "źródłem dobrych energii". Zapraszał mnie do siebie, a właściwie nalegał na powtórne spotkanie. Tym razem było już znacznie gorzej. W autobusie, kiedy wracałem do domu, poczułem się fatalnie - byłem strasznie osłabiony, bliski zapaści. Dopiero po kilku godzinach poczułem sie lepiej. Zrozumiałem, że przyczyną moich dolegliwości było spotkanie z owym "tarocistą". Kilka miesięcy później od pewnej osoby dowiedziałem się wiele złego o tym człowieku. Pani Grażynka była niemile zaskoczona, kiedy podzieliłem się z nią informacjami o "tarociście", który przestał odwiedzać jej sklep, a ja nie spotkałem go do dzisiejszego dnia. 


Wampir kojarzy się nam z istotą, która żywi się ludzką krwią, a co za tym idzie - ma wydłużone kły, co sprawia, że wzbudza odrazę i strach. Tak naprawdę trudno byłoby znaleźć osobę, która doświadczyła na sobie ataku wampira, który pozbawił swoją ofiarę nawet jednej kropli krwi. Natomiast zupełnie realne i dosyć częste są ataki energetyczne, określane wampiryzmem energetycznym, a osoby je stosujące - wampirami energetycznymi. 

Artykuł ten w całości zawiera moje spostrzeżenia, własne przeżycia, których było mi dane doświadczyć na "własnej skórze", dlatego pozwolę sobie na ich przytoczenie, czego dokonałem już na samym wstępie. Przygotowując się do pisania tego posta postanowiłem zajrzeć do Internetu, by poczytać, co mają inni do powiedzenia na ten temat. Jest to lektura niezwykle obfita, bardzo różnorodna, momentami wręcz groteskowa, ale w większości ciekawa i pouczająca. 

Nie ma życia bez energii, a ta przejawia się na różne sposoby, na różnych poziomach (ciałach subtelnych), w różnych miejscach, o czym (szerzej) pisałem w poprzednim poscie. Skupię się zatem na człowieku, którego organizm jest "bombardowany" energiami z różnych stron - płynących z Kosmosu, z różnych przedmiotów, a skończywszy na energiach, których źródłem jest drugi człowiek, bądź cała grupa ludzi. Zrównoważona energia w naszym ciele oznacza, że jesteśmy zdrowi. Każde, nawet najmniejsze jej zachwianie, powoduje zakłócenia w organizmie, czyli stany chorobowe. Można byłoby rozprawiać godzinami o zablokowanych czakrach, meridianach, pranie (w teozofii i hinduizmie) energii życiowej, ale to jest osobny, niezwykle obszerny temat.  Jeśli ktoś chorując próbuje zrzucić całą winę za cierpienia i ból, na innych ludzi - niech to robi, ale niech nie zapomina (w myśl powiedzenia), że każdy jest kowalem swego losu. Niemniej, wampiryzm energetyczny jest dość częstą przyczyną stanów chorobowych. Jeśli bez żadnego racjonalnego powodu dopada nas zmęczenie, ból głowy, stany depresyjne, apatia, kiedy męczą nas koszmary nocne - budzimy się w środku nocy spoceni i wyczerpani, wówczas powinniśmy zastanowić się, co jest tego przyczyną, nie wykluczając możliwości, że ktoś zrobił "niemiły prezent" - odbierając nam energię. Dochodzę do wniosku, że laicy - osoby niewtajemniczone, po wspomnianej, "internetowej lekturze" o wampiryzmie, mogą popaść w panikę, dopatrując się we wszystkim działań sił nieczystych. Upadek na ulicy i złamanie nogi, niestrawność żołądka, kaszel, otyłość i dziesiątki innych dolegliwości, może ktoś przypisać wampirowi energetycznemu - tak najprościej, najłatwiej. Jak zawsze, we wszystkim, należy zachować tzw. zdrowy rozsądek, którego nigdy nie za wiele. 

Zasadne staje się pytanie: "Kto może być wampirem energetycznym, a kto jego ofiarą?" Odpowiedź banalnie prosta. Każdy człowiek może być ofiarą i odwrotnie - każdy może okazać się wampirem energetycznym. Wampirem energetycznym może okazać się własna, kochająca żona, czy mąż, teściowa, brat, sąsiadka, przełożony z pracy, duchowny, kolega, a nawet matka, czy ojciec. W rodzinach, gdzie dobrego słowa nie uświadczy, gdzie domownicy nie szanują się wzajemnie, gdzie tolerancja i zrozumienie nic nie znaczą, tam tworzą się złe energie - wampiryzm energetyczny. Znam to z autopsji. Mnie i brata próbowała "zainfekować" trzecia osoba. W dyskretny sposób, ale stanowczy odpierałem "rodzinne ataki", ale nie obyło się bez ran, po których blizny pozostaną prawdopodobnie do końca życia.

Często ludzie nie zdają sobie sprawy z faktu, że są wampirami energetycznymi. W rodzinach nie tylko patologicznych, o których przed chwilą była mowa, ale także uważanych za wzorowe, przykładne, odbieranie energii innym osobom uważa się za... normę. Robił to dziadek, robił ojciec, to dlaczego syn czy córka mieliby łamać "standardy rodzinne"? Oczywiście zdarzają się i tacy, którzy uprawiają wampiryzm z premedytacją, chociażby wspomniany na wstępie "tarocista". 

Każdy z nas może stać się ofiarą ataku energetycznego.  Jest pewna grupa osób, które w szczególny sposób są na nie narażone. Do nich możemy śmiało zaliczyć ludzi, którzy w życiu "kierują się sercem" - głównie spod "wodnych" znaków Zodiaku, tzn. Raki, Ryby, rzadziej Skorpiony; a także karmiczne Dwójki, Dziewiątki, częściowo Szóstki. Powyższe stwierdzenia, to efekt wieloletnich moich obserwacji i kontaktów z ludźmi, których wielu spotkałem na swojej życiowej drodze. Posłużę się przykładem karmicznej Dwójki, która brała na swój grzbiet kłopoty, problemy innych ludzi. Na szczęście "wyleczyła się' i zaczęła funkcjonować w miarę normalnie. 

Pewna sympatyczna Dwójka (M.) pracowała w sklepie. Przychodziły do niej różne osoby, nie tylko w celu zrobienia zakupu, ale po to by.... zrzucić z siebie swój kłopot - problem, zainfekować nim swoją ofiarę - sprzedawczynię, która niczym gąbka chłonęła śmieci energetyczne. Do rzadkości należały dni, kiedy mogła normalnie pracować, dni bez Cyganów, kloszardów i innych "użalających się" ludzi. Sytuacja z każdym dniem stawała się coraz trudniejsza. Pamiętam epizod, kiedy w sklepie pojawiła się starsza kobieta, która miała poważne problemy mieszkaniowe. Użalała się nad swoim losem. (M.) próbowała mnie zaangażować w załatwianie sprawy, ale ja zdecydowanie odciąłem się, ponieważ "wyczułem" prawdziwe intencje starczej pani. Za każdym razem (M.) kobietę częstowała herbatą i ciastkami. Podczas jednej z "wizyt" kobieta wyjęła z reklamówki... zdechłego szczura, którego niosła do włodarzy miasta, jako dowód rzeczowy, że mieszka z gryzoniami. Starsza pani wypiła herbatkę, zjadła ciastko i poszła, a nasza sprzedawczyni - Dwójka nie mogła spać przez trzy noce.     


Osobną kwestię stanowią wampiry energetyczne, które przyczaiły się w TV a także w Internecie.  W znacznej ilość programów telewizyjnych typu talk-show tak chętnie oglądanych, głównie przez panie, występują osoby, które swoje, często bardzo osobiste problemy (wręcz intymne) roztrząsają w świetle kamer i mikrofonów. Komu i czemu ma służyć tego rodzaju ekshibicjonizm? Dla znacznej części telewidzów jest to rodzaj rozrywki - dla zabicia czasu, dla innych programy te są wejściówkami do (publicznej) pralni, gdzie ludzie piorą własne brudy na oczach milionów ludzi. Jeśli ktoś uczestniczy w takim "spektaklu"- jego sprawa, ale powinien mieć świadomość, że istnieje duże ryzyko wzięcia na własne barki problemów innych ludzi, z których część to nie kto inny, jak wampiry energetyczne. Z kim przestajesz, takim się stajesz - powiedzenie to pasuje do programów telewizyjnych typu talk-show. Ponadto pseudo-wzorce z tych programów często są przenoszone na grunt życia rodzinnego. Może się ktoś ze mną nie zgadzać - jego sprawa, ale znam wiele przykładów, które potwierdzają moją tezę. 

Drugim, o większej przepustowości kanałem, który jest wykorzystywany przez wampiry energetyczne stał się Internet, którego zasięg i ilość osób, które z niego korzystają jest prawie nieograniczona. W różnego rodzaju forach dyskusyjnych, blogach, oprócz osób szukających kontaktu z innymi ludźmi o podobnych zainteresowaniach, trafiają się tacy, którzy (często nieświadomie) swoją obecnością "zaśmiecają" życie pozostałych uczestników. Nauczmy się oddzielać ziarno od plew, a tych drugich w Internecie jest niemało. Najbardziej zagrożone atakami wampiryzmu energetycznego są fora i blogi, w których dominuje ezoteryka - nauki tajemne. Między innymi, dlatego swoją obecność w Internecie ograniczam, "wchodząc" tylko na sprawdzone, interesujące mnie, głównie ezoteryczne blogi. Jestem zaszczycony tym, że mogę czytać artykuły, które wnoszą nowe wartości w moje życie, poszerzają wiedzę, której nigdy nie za wiele. Ponadto oglądam ręcznie wykonane "cudeńka", które nie tylko cieszą oko, ale poprawiają nasze wibracje. By nie było tak różowo, "cukierkowo", dorzucę do tej przysłowiowej beczki miodu trochę dziegciu. W blogach, które (w miarę regularnie) odwiedzam a także w moim, chociaż bardzo rzadko, ale jednak zdarzają się komentarze, których autorami są ludzie, których energie - mówiąc najdelikatniej - nie należą do najlepszych. Nie wnikam w szczegóły, czy autorzy negatywnych komentarzy, piszą je z premedytacją, by wywołać złe energie, czy piszą je w dobrej wierze. Niezależnie od intencji, jednych i drugich możemy najdelikatniej określić, jako "rozsiewaczy" negatywnych energii. Kim są ci ludzie? Mogą to być świadome wampiry energetyczne, bądź zwykli malkontenci, pesymiści "od urodzenia", czy też ludzi, którzy uważają siebie za pechowców, czy wręcz męczenników, których "wydumany ból" jest sposobem na życie, którym dzielą się z innymi ludźmi (czytaj - czerpią od nich energię!). Trzeba być roztropnym, ostrożnym, by nie wylać - przysłowiowego dziecka - z kąpielą. Uważam, że tonącemu należy podać rękę, ale jednocześnie pamiętać, by nie stać się jego ofiarą - nie pójść z tonącym na dno. Przykładem, który oddaje to, o czym mowa, są komentarze do posta zatytułowanego "Czy wato mieć marzenia?" zamieszczonego na blogu Thelemy - Tarot Moja Droga. Oto link do posta:  http://tarotmojadroga.blogspot.com/2012/10/czy-warto-miec-marzenia.html

Powiadają, że nie taki diabeł straszny, jak go malują, to prawda. Ale, żeby tak było, należy unikać wampiryzmu energetycznego, który jest trudno zauważalny, działa podstępnie niczym nowotwór. Profilaktycznie unikam miejsc, gdzie spotykają się ludzie rozprawiający o swoich chorobach, kłopotach; nie daję się wciągać w dyskusje na forach intenetowych z osobami nastawionymi negatywnie do życia; nauczyłem się mówić - NIE, co pozornie jest łatwe; noszę na palcu Pierścień Atlantów. A przede wszystkim, zaufałem własnej intuicji, która mnie bardzo rzadko zawodzi. Jeśli dojdzie do ataku energetycznego wówczas nie wypada nic innego jak oczyścić organizm. Jest na to szereg sposobów, w tym rytuałów, o których można dowiedzieć się z fachowej literatury. 

Polecam poniższe dwa linki, jako cenne uzupełnienie do tego posta:

http://www.youtube.com/v/prQu1BkwrYM&fs=1&source=uds&autoplay=1
http://www.youtube.com/v/5jMu4QhLjUo&fs=1&source=uds&autoplay=1


Nie sposób pominąć milczeniem, pewne, niepokojące zjawisko. Do niedawna w Internecie była, w pewnym sensie "moda" na tworzenie blogów, głównie przez młode osoby, które określają siebie wiedźmami, wróżkami, czy też czarownicami. Nie wątpię, że część z nich (w mniejszości) używa świadomie tych określeń, zdając sobie sprawę, co one oznaczają, rozumiejąc powagę sytuacji. Niestety, ale większość robi to dla zabawy. Praca z energiami to zajęcie niezwykle odpowiedzialne, niebezpieczne nawet dla wtajemniczonych, a nie mówiąc o laikach. Ten problem dotyczy także Tarota, który jest traktowany w podobny sposób. Wiem, że dla większości młodych twórców tych blogów przygoda z ezoteryką kończy się frustracją, zawodem i zniechęceniem, a całą winę zrzucają na innych, dokładając swoje "pięć groszy" do... powstawania negatywnych energii.  





Jako dodatek do posta załączam krótką relację z wczorajszego spotkania z wampirzycą energetyczną.   

Podczas porannego spaceru z Heliosem, zauważyłem w pewnej odległości starszą kobietę, która głośno rozmawiała przez telefon. Gestykulowała bardzo energicznie, wymachując telefonem, a w drugiej ręce trzymała smycz, na której biegał i poszczekiwał jej pies. Na chwilę zniknęła z pola widzenia, ale po chwili wynurzyła się zza krzaków. Jak pretekst do rozmowy ze mną posłużył jej pusty pojemnik na psie odchody:


- Niech pan zobaczy, komu przeszkadzają te torebki. W tym kraju nic się nie uchowa.  Ławki pomazane, połamane. Co pan o tym myśli?

- Proszę pani, wszystko powiedziała pani - za siebie i za mnie. - odparłem krótko.

- Muszę panu powiedzieć, że jestem zdenerwowana, rozżalona, bo nie przyznali mi nagrody w konkursie na najładniejszą działkę. Cały rok harowałam, starałam się, a oni, ci z zarządu, poprzyznawali nagrody sobie i znajomkom, a mnie dali kilka sadzonek, które nie nadają się do niczego.


Ja milczałem, a  wampirzyca nie dawała za wygraną. Ponowiła swój monolog:

- Chyba będę musiała iść na skargę do prezydenta. Może on coś poradzi. Myślałam, że znajdę zrozumienie u pana, ale niestety...


Przerwałem jej utyskiwanie. Zapytałem:


- Czy pani pracuje na działce dla zarządu, a może dla prezydenta?

- Nie dla nich, jeszcze by tego brakowało. To jest moja działka!


Odchodząc powiedziałem:

- Życzę, żeby pani działka była najpiękniejsza, a pani... dużo zdrowia.


Jak najprędzej oddaliłem się od wampirzycy. Dosłownie za chwilę widziałem jak dopadła "ofiarę" - zatrzymała kobietę, która spacerowała ze swoim pieskiem.  Wydaje mi sie, że trafiła na podatny grunt, ponieważ przez dłuższą chwilę mówiła, mówiła....

Następnym razem, kiedy zobaczę tą "wampirzycę", po prostu... Szybko się oddalę. Jest to jedyne i najrozsądniejsze wyjście z sytuacji. 



Poniżej link do"Stanowcze - NIE", który stanowi uzupełnienie tego posta:

http://umiarkowany-eremita.blogspot.com/2013/05/stanowcze-nie.html


ez[o]

29 komentarzy:

  1. Edwardzie - przeczytałam Twój artykuł z niesamowitą przyjemnością. Z zainteresowaniem. Poruszyłeś ciekawy problem. Owszem, słyszałam o tzw. wampiryzmie energetycznym, ale nigdy głębiej się nad nim nie zastanawiałam. Nie odnosiłam tego do siebie, ale zapewne coś w tym jest. Hmmm, jestem znakiem wodnym i 6-stką, więc jak wynika z Twoich informacji mogę być podatna na taki wampiryzm jako ofiara. Zdecydowanie nie umiem tego do siebie odnieść, ale prawdą jest, że jestem osobą, do której wiele osób potrafi gadać o sobie godzinami, skarżyć się itp, itd a ja zawsze słucham i staram się "zaradzić", pomóc choćby słowem... a tak naprawdę często mam tego dość, bo ludzie potrafią ciągnąć własne historie i "biedy" niezwykle długo i intensywnie a jakby nie zauważali swego rozmówcy. Rozumiem, że ktoś może się na coś poskarżyć, ale jeśli robi to non stop i traktuje mnie jako cel uzewnętrzniania własnych problemów - to może dobić i zdarzyło mi się to kilka razy. Jestem typem, który mówiąc potocznie - wszystko stara się "przyjąć na klatę", a jednocześnie jestem daleka od nękania otoczenia swoimi problemami i narzucania się innym. Poznałam kiedyś taką dziewczyną na forum, którą dotknęła niespełniona miłość - matko, ile ja się naczytałam o niej i tym chłopaku i jej nieszczęściu (poprzez czat) - nie wiedziałam już co jej radzić, bo ona i tak obstawała przy swoim i pogrążała się w tej chorej miłości. Zmęczyła mnie potwornie, bo jak tylko widziała mnie online - od razu zaczynała swoje wywody. I stawiała zawsze niezliczone ilości wykrzykników. To taki mój osobisty przykład wampirka energetycznego poznanego przez internet. Owszem ja też czasem lubię ponarzekać, bo każdy ma do tego prawo, ale litości - nie w ten sposób. Są też blogi, które przytłaczają - niektóre osoby zawsze się na nich żalą - jakby naprawdę nic dobrego w ich życiu się nie działo - po pewnym czasie nie mam ich ochoty czytać, choć początkowo wydawały się interesujące. Albo osoby, które zawsze mają "coś" do kogoś i do czegoś - jakby nie umiały żyć bez wyszukiwania poduszek, w które można wbić szpilę ;-). Może to nie są wampiry energetyczne, ale staram się ich unikać. O ileż lepiej przebywać z tymi, którzy tak jak ja - mają i troski i smutki, ale do obojga podchodzą "zdrowo".

    Nooo, zagadałam się. Ale Twój tekst skłonił mnie do małego uzewnętrznienia. No i mam nadzieję, że ja rzadko z kogoś "wysysam" energię ;-). Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Amisho.

      Dziękuję Ci za wizytę na mojej stronie i za interesujący komentarz. Większość komentarzy, jakie pojawiają się na moim blogu są dla mnie niezwykle cenne, ponieważ zawierają wiele przemyśleń i nowych wiadomości, jakimi dzielą się ze mną czytelnicy.

      Wampiryzm energetyczny jest wszechobecny, ale ludzie najczęściej jego skutki, np. silny ból głowy, tłumaczą "normalnym" przemęczeniem. W artykule wspominam, że niejako na "dzień dobry" pewna grupa osób jest bardziej narażona na ataki energetyczne niż pozostali. Piszesz, że jako karmiczna Szóstka, cytuję: "Zdecydowanie nie umiem tego do siebie odnieść", ale kontynuując myśl piszesz: "ale prawdą jest, że jestem osobą, do której wiele osób potrafi gadać o sobie godzinami, skarżyć się itp, itd a ja zawsze słucham i staram się "zaradzić", pomóc choćby słowem... a tak naprawdę często mam tego dość, bo ludzie potrafią ciągnąć własne historie i "biedy" niezwykle długo i intensywnie a jakby nie zauważali swego rozmówcy".

      Moja Droga. Zacytowane Twoje słowa świadczą, że są ludzie, którzy "dobijają się" do Ciebie i (może nie wszyscy) są wampirami energetycznymi. Większość z nich swój, nazwijmy "proceder" uprawia nie wiedząc, że są tym, kim są. To, że do tej pory nie odczułaś utraty energii jest zasługą Twojego organizmu, który jest silny, odporny - potrafił się obronić. Pamiętajmy, że wraz z wiekiem, organizm jest mniej odporny na różnego rodzaju infekcje, w tym na ataki energetyczne. Znam to z autopsji. Z racji wykonywanego zawodu, byłem "odbiorcą" śmieci energetycznych. Jakoś sobie z tym radziłem, wówczas jeszcze nie byłem świadom, na jaki szwank narażam swój organizm.

      To, że czasem ponarzekamy, że komuś znajomemu "potrujemy", to rzecz normalna. Należy odróżnić "zatruwanie życia" innym ludziom od dzielenia się ze znajomymi swoimi troskami, a nade wszystko -radościami.

      Jesteś osobą w pełni empatyczną, Twój styl życia jest godny pochwały i naśladowania, o czym pisałem wiele razy. Być może, potraktujesz moje słowa, jako przymilanie się Tobie. Wystarczy poczytać Twoje teksty, które są w stanie rozweselić największego ponuraka, chociaż - mówiąc szczerze - nie życzę by tacy gościli na Twoim blogu. Mnogość bardzo przychylnych, sympatycznych komentarzy pod Twoimi postami jest potwierdzeniem prawdziwości moich słów. Są "wysysacze" energii, ale na szczęście - dla równowagi - są "dawcy" energii, do których grona należysz Ty - Amisho.

      Miałaś przed chwilą okazję, przekonać się, że pisanie, pisanie i.... pisanie, to nie tylko Twoja cecha, czy jak niektórzy ją określają - nieuleczalna przypadłość. Niemniej, zawsze czekam z niecierpliwością na Twoje komentarze. Zapraszam.

      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo, bardzo ciepło. :)

      Usuń
  2. Wspaniały wpis,Tolerancyjny, bo otwierający oczy na zjawisko dość powszechne, niestety.
    Możesz śmiać się do woli albo wcale, ale był czas, gdy chadzałam za ciocią Pobożną do drewnianego kościółka, gdzie był tłok na pasterce.Wychodziłam stamtąd bliska omdlenia/jak pęknięta dętka...
    W końcu Babunia zadecydowała: dość z w.e., więc dość chodzenia na śpiew .
    W kościółka wynoszono inne ofiary.Były to osoby energiczne/tryskające radością i młode.W.E. za to były ...ich zaprzeczeniem.Uciekać póki czas, to jedyna rada, ale wampirami energetycznymi - w moich oczach są nie tylko ludzie.Cos o tym skrobnę może.Tymczasem serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Dobrochno.

      Dziękuję za odwiedziny na mojej stronie i za ciekawy komentarz.

      Oczywiście nie mam zamiaru śmiać się, ponieważ to, o czym piszesz w komentarzu zdarza się dość często, o wiele za często. Dobrze, że potrafiłaś w porę zareagować.

      Być może w jakimś stopniu narażamy się na krytykę ze strony tzw. "pobożnych", o których piszesz w komentarzu, ale wbrew głoszonym słowom, że w świątyni są TYLKO pozytywne wibracje - jest nieprawdą. Oczywiście śpiew jest "generatorem" dobrych energii, ale pod jednym warunkiem, że intonowane pieśni płyną z głębi serca i są szczere. Jakże często ludzie biegną do kościoła i rzucają monetę na tacę by zagłuszyć własne sumienie.

      Oprócz wspomnianych wampirów energetycznych, o których piszesz, jest jeszcze "coś" dodatkowego, co po-woduje omdlenia, zasłabnięcia w kościołach. Piszesz o pasterce w drewnianym kościółku, gdzie panował tłok. Muszę przyznać, że bardzo lubię małe drewniane świątynie, których w mojej okolicy jest kilka, ale...

      Każdy, kto zajmuje się magią wie, że wszelkiego rodzaju rytuały magiczne, powinny odbywać się w odpowiednim miejscu i we właściwym czasie. Oczywiście drewniany kościółek jest odpowiednim miejscem na uroczystą mszę - pasterkę, co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości, a msza jest rytuałem magicznym, z czym Kościół się nie zgadza, ich problem.

      Zbyt ciasne i niskie pomieszczania sprawiają, że gromadzi się w nich zbyt wiele energii, między innymi, dlatego większość świątyń jest wysoka, przestrzenna. Dosyć często uczestniczę w uroczystościach w świątyni wyznawców Kriszny w Czarnowie. Na marginesie dodam, że nie jestem wyznawcą hinduizmu, a moje spotkania z bhaktami są okazją do spędzenia czasu wśród serdecznych i uduchowionych ludzi. Podczas tych uroczystości, nawet, kiedy za oknem jest mróz, są otwierane okna. Powód: "wietrzenie" nagromadzonej w nadmiarze energii.

      Zdarza się, że ludzie (nieliczni) w czasie kąpieli wykorzystują czas na... medytację. Ciasna łazienka nie jest najlepszym miejscem do tego rodzaju praktyk. Zdecydowanie odradzam.

      Obiecujesz, że o wampiryzmie energetycznym "coś naskrobiesz". Chętnie przeczytam, ponieważ wierzę, że wzbogaci się moja wiedza, której nigdy za wiele.

      Pozdrawiam Cię serdecznie i ciepło. :)

      Usuń
  3. Wspaniały artykuł. Bardzo ciekawy, dający do zrozumienia jak poważne zagrożenie stanowią wampiry energetyczne. To naprawdę żadna bzdura. To rzeczywistość. Zapraszam do zapoznania się z moją historią zmagań z wampirami. Przeżyłam dwa poważne ataki w swoim życiu.
    http://fioletowe-usta-na-niebieskim-ciele.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kłaniam się.

      Jest miło, kiedy słyszę ciepłe słowa, pochwały. A wiesz dlaczego? Jestem zodiakalnym Lwem. Najbardziej "łasymi" na pochwały są właśnie Lwy. Ale do rzeczy...

      Piszesz: "To naprawdę żadna bzdura. To rzeczywistość". Masz rację. Jeśli ktoś nie wierzy, to znaczy, że nie dorósł do tego by poznać to zjawisko. Owoc potrzebuje czasu by dojrzał. Podobnie jest z różnymi "dziwnymi zjawiskami" - z ezoteryką.

      Czytałem Twojego bloga i wszystkie zamieszone tam posty.

      Ciekawie piszesz o wampirach energetycznych. Życzę Ci, by Twoja "twórczość" rozwijała się.

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Teraz już wiem dlaczego nie mogę odpędzić się wampirów energetycznych czasami mam wrażenie,że wręcz przyciągam takich ludzi.Teraz już wiem jestem Rakiem i numerologiczną 9. Jak wiadomo numerologiczna 9 jest numerem "dla ludzi",bardzo pechowym dla mnie :) Lituję się nad każdym a później dostaję za swoje z nawiązką. Trzy lata temu wplątałam się w taką znajomość,że po pół roku nie miałam siły nosić plecaka z laptopem byłam tak wyczerpana psychicznie do tego stopnia,że chodziły mi po głowie myśli samobójcze.Nie jadłam,nie spałam byłam strzępem człowieka jeszcze sytuacja wymuszała na mnie (a raczej "przyjaciólka")niemożność uwolnienia się od tej osoby....Dopiero afirmacja ułożona przez pewnego człowieka,któremu jestem bardzo wdzięczna pomogła do tego stopnia,że powoli bo nie nastąpiło to natychmiast uwalniałam się od osób toksycznych w szczególności od"tego człowieka". Afirmacja działa do tego stopnia,że przejrzałam na oczy heheh dopatrzyłam się w końcu wampirycznej toksyczności :) mojej "przyjaciółki". Uwolnienie od tych wszystkich osób trwa już rok i proces trwa dalej ale warto :) powoli odzyskuję radość życia,od niedawna mogę normalnie spać po prostu zasypiam nie zawsze,ale coraz rzadziej biorę leki nasenne,które należą do grupy psychotropów,moja twarz się zmieniła chyba znaczy wyładniałam (bo obcowanie z tymi osobami spowodowało,że one wyglądały kwitnąco a ja postarzałam się o 10 lat :P),poprawiły się moje stosunki z mężem z dziećmi.Pracuję dalej nad sobą,uczę się zawzięcie asertywności sztuka mówienia NIE nie jest wcale ,aż tak trudna muszę wyzbyć się jeszcze tłumaczenia z moich decyzji.To wszystko proces ,ale warto. Nauczyłam się jeszcze jednego kiedy intuicja mówi nam NIEEEEE ta osoba NIE,to słuchajmy jej,bo robienie jej na przekór próba "przekonania" się do kogoś "dania mu szansy"zawsze się zemści;/ Bardzo fajny wpis pogłębiłam swoją wiedzę na temat wysysaczy energii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Droga Anonimowa.

      Dziękuję Ci za wizytę na moim skromnym blogu i cieszę się, że dzięki temu postowi mogłaś pogłębić swoją wiedzę na temat "wysysaczy energii" - jak je nazywasz.

      Nie będę się rozpisywać, ponieważ dość szczegółowo opisałaś swój problem. Ważne, że potrafiłaś wyrwać się z tego przeklętego kręgu. Pozwolę sobie na kilka słów dot. numerologii, a dokładniej, Twojej karmicznej "Dziewiątki". Nie wiem, czy pisanie o swojej numerologii, (9) jako pechowej jest trafne. Ja bym z Tobą polemizował. Powiem tak: Nie ma złych znaków Zodiaku, podobnie jest z numerologią. Piszesz, że Dziewiątka jest znakiem "dla ludzi". Nie wiem, co miałaś na myśli pisząc w ten sposób. Karniczna Dziewiątka odpowiada Dziewiątemu Wielkiemu Arkanowi Tarota - Eremicie, a to samo mówi za siebie. Dziewiątka chce być niezależna, ale nie zawsze się to udaje, kocha wolność. Jest MISJONARZEM, co oznacza, że została wyznaczona przez Najwyższego do niesienia misji... pomagania innym. Koniec, kropka. Czy chcesz, czy nie, czy będziesz się buntować - nieważne. Wszystko zależy od naszego podejścia do problemu. Jeśli zrozumiemy sens naszej obecności tu na Ziemi i do zadań, jakie mamy do wykonania, wówczas będzie nam lżej. Nieprzepracowana karma skutkuje powracaniem do punktu wyjścia. Podobnie jak zdający egzamin. Jeśli nie posiądzie odpowiedniej wiedzy, która otworzy mu furtkę do kolejnego (wyższego) stopnia edukacji będzie powracał do belfra wiele razy, by zaliczyć egzamin. Dziewiątka to także MĘDRZEC - to osoba, z którą powinni się liczyć inni. Lubi obdarowywać prezentami, a sobie żałuje wszystkiego. Czy jako eremita, starzec potrzebuje dóbr materialnych, luksusów? On daje innym, sprawia mu to satysfakcję. Oj, zagalopowałem się!

      Jest budujące to, że potrafisz wypowiedzieć najtrudniejsze, krótkie słowo: NIE, co nie jest równoznaczne z faktem robienia komuś na przekór.
      Jako zodiakalny Rak jesteś bardzo wrażliwą Istotą, ale nie zapominaj, że jesteś dominatem, o czym nie wszystkie Raki wiedzą. Tak się składa, że ostatnio w mojej korespondencji "trafiają się" właśnie Raki. Potwierdza się teoria "prawa serii".

      Pozdrawiam serdecznie Ciebie Anonimowa (a szkoda, że nie ujawniasz się - Twoja wola), życząc Ci wytrwałości, bo ta jest nam potrzebna by dojść do celu.

      Usuń
  5. Witam! Przeczytałam twój blog i wszystkie wpisy, widzę ze każdy jakoś dal rade wyjść z tego, a ja nie mogę i nie daje rady nie mam dość siły. Trwa to juz bardzo długo, bo i w domu rodzinnym, z którego do dziś nie udało mi sie wyprowadzić i w pracy i koleżanka, która mimo licznych prób odcięcia sie od niej wraca jak bumerang ona kwitnie a ja lecę i gdzie sie nie obrócę tam są osoby z problemami i chorobami a ja nie umiem powiedzieć NIE i nie umiem sie wziąć w garść. Starałam się poszukać jakiegoś bioenergoterapeuty w okolicy swojego miejsca zamieszkania, ale tu są tylko wróżki i to nie za bardzo dobre raczej nie pomogły, może ktoś zna kogoś, kto mógłby mi pomóc odgonić te energetyczne wampiry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Droga.

      Nie wiem, czy zauważyłaś, że jesteś drugą osobą, która pisze pod "przykryciem" - jako Anonimowy. W ezoteryce nie ma miejsca na przypadek, dlatego "coś" to oznacza. Nie znając bliżej problemu trudno pomóc, doradzić. Przyczyn Twojej trudnej sytuacji może być bardzo dużo. Zdanie się na wróżki jest drogą niewłaściwą, nietrafną, przynajmniej ja tak uważam. Być może przyczyn należy szukać zupełnie gdzie indziej, chociażby skorzystać z "dobrodziejstw" numerologii, astrologii. Wszystko to są moje gdybania, przypuszczenia.

      Przełamanie się i powiedzenia stanowczego NIE, może być trudne w z wielu powodów. Być może jesteś karmiczną "Szóstką". Trudno mi przyjść z pomocą, ponieważ na chwilę obecną jest to dreptanie w miejscu, które nic nie daje.

      Pozdrawiam serdecznie i życzę poprawy swojego losu. :)

      Usuń
    2. Edwardzie ,dopiero teraz trafiłam na Twój blog, piszesz ciekawie ,myślę,że będę zaglądać,choć z pisaniem gorzej. Nie potrafię się zalogować jako "nieanonimowa " .Po prostu nie rozumiem jak to zrobić.

      Jeśli pozwolisz ,podzielę się kilkoma uwagami z Anonimową z 25.kwietnia 2013 08:46
      Droga Anonimowa
      Jeśli to jeszcze aktualne i jeśli może Ci to pomóc,zacznij zwracać uwagę na odczucia związane z przebywaniem z daną osobą, czy może boli Cię głowa, czujesz się przygnębiona, zmęczona, "nagle" przestaje Ci się cokolwiek chcieć, nie masz siły do pracy ,wciąż przesuwasz rzeczy pilne na jutro ,nie możesz spać bo w głowie wirówka myśli,tłumaczeń - a mimo to czujesz wewnętrzny przymus ulegania zachciankom tej osoby.Zwracaj uwagę na słowne "skubnięcia", które Cię drażnią i które powodują ,że zaczynasz czuć się gorsza, śmieszna albo wręcz mała- takie NIC .Zwracaj uwagę na intuicyjne podszepty sugerujące jakie są prawdziwe intencje osoby przy której czujesz się niewyraźnie .Zwracaj uwagę na to KTO korzysta w tej relacji, czy i Ty i ta osoba, czy może jednak zawsze tylko ta osoba .Zwracaj uwagę czy osoba ta często Cię chce dotknąć-niby przypadkiem, biega z Tobą , nadmiernie prosi o coś czy pyta Cię o zdanie,które 10 razy wcześniej już wyraziłaś,słodzi Ci, przymila się, niezasłużenie ( nieadekwatnie do sytuacji ) Cie komplementuje .Zwracaj uwagę na demonstracyjne ignorowanie Twojej osoby, pomijanie Twoich wypowiedzi, ciężkie milczenie, szeptanki za plecami ,Rozważaj wszystko z głową ale i sercem , na zimno ale i na gorąco - po i w trakcie kontaktu. To pewien schemat ,ale on się powtarza w kontaktach z osobami bezmyślnie (choć czasem i świadomie) - pobierającymi Twoją energię.
      Niestety , prawda jest taka,że te osoby najczęściej nie wiedzą ,że wysysają z kogoś siły,czas, energię .I w zasadzie nie ma rozróżnienia -emocjonalne czy energetyczne.Emocje to -uwaga , skupienie się na czyichś problemach-a więc i energia.Często są to osoby z problemami emocjonalnymi,ale to ich zadanie zastanawiać się nad tym i zadziałać - by sobie pomóc a innym nie uprzykrzać życia.
      Bożena Cdn

      Usuń
    3. Dobrze jest im wybaczyć,ale jednocześnie dobrze jest nie pozwalać siebie dręczyć czy wykorzystywać.
      Temat jest bardzo szeroki, nie sposób omówić go w kilku zdaniach.
      To moje doświadczenia a przerobić ich musiałam kilka zanim się zorientowałam w czym rzecz.Mało tego , nie tylko -zorientowałam ,ale zechciałam uwierzyć,że ktoś może mi robić coś takiego.Więc rozumiem cię doskonale i zapewniam ,ze wcale nie było mi do śmiechu.
      Nie uważam tych doświadczeń za stratę ,czy krzywdę,bo tak długo jak na to pozwalałam ( czyli nie potrafiłam sobie uświadomić sedna problemu), tak długo musiałam lekcję przerabiać.

      A jak sobie pomogłam?
      Kiedy kolejna ( przedostatnia ) sytuacja stała się tak dolegliwa,że miałam myśli samobójcze "coś " mi dodawało sił,by nie ustawać w poszukiwaniach rozwiązania i owo coś ( intuicja) podszepnęła mi ,by zaznajomić sie z sztuką asertywności.I od tego się zaczęło ( intensywnie ) .W którejś z kolei książek natrafiłam na spis zachowań do których mam prawo ( i każdy je ma ).
      Masz prawo prosic o to czego chcesz-ale tego nie wymagac
      Masz prawo miec i wyrażać swoje zdanie
      Masz prawo postepować nielogicznie i nie tłumaczyc sie z tego
      Masz prawo decydować czy chcesz angażować się w problemy innych ludzi
      Masz prawo sie mylić,robic błędy
      Masz prawo nie wiedzieć, nie znać, nie rozumieć.....
      Każdy z nas ma te prawa.Ale ilu z nas je sobie przyznaje???

      Było ich ok.10,a ja zaczęłam tworzyć coraz to nowsze,bardziej szczegółowe ,natworzyłam tego 8 stron,jakby otworzył się jakiś strumień,ni mogłam przestać.
      Najpierw powtarzałam je głośno , cicho, w drodze, w przerwie , kiedy tylko o tym pamiętałam,a potem nagrywałam i słuchałam na okrągło.

      Z czasem ze zdumieniem stwierdziłam,że nie tylko zaczynam przyznawać sobie najróżniejsze prawa ,ale do głowy zaczyna mi przychodzić : o kurczę,przecież on,ona też ma do tego ( czegoś tam ) prawo. Korzystałam więc nie tylko ja ale i inni.A przede wszystkim zaczęłam nieśmiało ,potem coraz skuteczniej mówić NIE.
      A kiedy dopadła mnie ostatnia próba ( ktoś z rodziny ) , kiedy w jednym błysku uświadomiłam sobie wszystkie negatywy związane z sytuacją i działaniami tej bardzo bliskiej mi dotąd osoby, osoby , którą uważałam za swoją drugą Mamę, odważyłam się powiedzieć jej to najtrudniejsze- nie możesz mieszkać ze mną w jednym domu.
      Oczekuję ,że się wyprowadzisz.
      Rok wcześniej podjęłam tę brzemienną w skutki, niefortunną decyzję ( ale uważam ,że było mi to bardzo potrzebne,a wręcz bardzo cenne ,choć niełatwe i bolesne -dzięki temu nauczyłam się mówic STOP,NIE , NIE POZWALAM ) i uległam płaczowi mojej niegdyś "przyjaciółki- drugiej mamy", jej -no niestety-szantażowi emocjonalnemu,mojej przemożnej potrzebie pomagania (jestem numerologiczną 9, Lwem) i zgodziłam sie by się do nas wprowadziła.

      Bożena Cdn

      Usuń
    4. Okropnie się czułam i jeszcze długo mieliłam i nicowałam wszystkie za i przeciw, czy postapiłam podle, czy sama nie byłam przyczyną , jaka w tym wszystkim była moja rola ,ale w końcu doszłam do następującego wniosku:jesli dwie osoby nie wibrują harmonijnie,to jedyne wyjście -rozstać się.I nawet jeśli to tylko moja interpretacja , i moja ocena sytuacji byłaby niezbyt celna , ale miałabym znosić męki - to moja wolność warta jest tego ,by zmusić się powiedzenia-NIE i - mnie to nie odpowiada.
      Przez miesiąc od momentu ,kiedy otworzyły mi sie oczy- robiłam kilka podejść i próbowałam omówić i wyjaśnić co mnie boli,ale moja przyjaciółka -mama była nieprzemakalna na argumenty.

      Nie spodziewaj sie też,że osoba ,która Cie wykorzystuje będzie miała cos dobrego do powiedzenia o Tobie-raczej będzie na odwrót, najlepiej nie podtrzymywać kontaktu , taka jest cena Twojej dojrzałości i prawa wolnego wyboru,prawa by nie być ofiarą.
      W moim przypadku -usłyszałam wiele zarzutów pod swoim adresem,i to z czyjej strony? rodziny ! Coś musiałam wyjaśnić . Nie chciałam jednak im opowiadać detali,bo uważałam ,że sprawa jest między mną a moją przyjaciółką- mamą . Zresztą działań tzw.wampirów energetycznych,osób wykorzystujących- nie da się opowiedzieć-są manipulacyjne, tendencyjne ,subtelniejsze niż mgiełka,a jednak powalające na kolana z bólem serca i żołądka .Przyprawiają o dygoty ,galopady serca nawet na odległość -w niektórych przypadkach a jednocześnie są nie udowodnienia.Ja do dziś odrabiam niektóre straty ( rok po ).
      Życze Ci z całego serca powodzenia w tej trudnej sprawie,ale masz siły i pamiętaj -zadania ,które tu mamy zawsze sa na nasze możliwości,nigdy nadmierne.Poradzisz sobie doskonale,wierzę w to.
      I na koniec - jeśli możesz i lubisz książki poczytaj
      Dyktatorzy emocjonalni,Wampiry energetyczne, Moje dwie głowy ,Psychomanipulacje, Molestowanie moralne-to tak na gorąco,jest ich o wiele więcej,a każda dodawała kolejną cegiełke do mojej wiedzy i posuwała mnie o krok dalej.
      Jeśli zechcesz-przygotuję listę tytułów i autorów ,które mnie pomogły.

      I to już koniec mojej opowieści

      Wybaczcie, jeśli w moją pisaninę wkradły się błędy,brak haczyków i pętelek, jest już późno a pisze na gorąco .
      Pozdrowienia dla wszystkich
      Bożena

      Usuń
    5. Droga Bożenko.

      Cieszy mnie, że znalazłaś "coś dla siebie" czytając moją stronę. Zapraszam do czytania i proszę o komentarze, które są kopalnią wiedzy, na którą nikt nie ma monopolu, dlatego dzielenie się z innymi sprawia, że stajemy się bardziej bogatsi i mądrzejsi.

      Twój szczegółowy komentarz jest przykładem tego, o czym przed chwilą pisałem. W pełni podzielam Twój pogląd dotyczący wampiryzmu, który ma wiele "twarzy", często mylących przeciętnego człowieka. Mam nadzieję, że Twój komentarz zostanie przeczytany przez Osobę, do której go adresujesz.

      Jeśli chodzi o czysto techniczną stronę zamieszczania komentarzy, o której piszesz, mam nadzieję, że sobie z nią poradzisz. Być może wystarczy trochę intuicyjnie pobawić się w ustawieniach i będziesz mogła pisać jako konkretna osoba, a nie jako "anonimowa". W ostateczności, można założyć swoją stronę - bloga, a wtedy problem przestanie istnieć.

      Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na moją, skromną stronę. :)

      Zachęcam do założenia bloga i.... dzielenia się z innymi swoimi troskami, radościami i wiedzą, której nigdy nie jest za wiele

      Usuń
    6. Dzięki Edwardzie.Jakoś tak nie bardzo lubię zdrabniać imion.Wydaje mi się to-sama nie wiem-dziecinne? niedojrzałe? jakby mało odpowiedzialne?
      Też chciałabym,by osoba dla której niejako pisałam co nieco skorzystała.Ale może przyda się innym czytającym, jeśli zechcą ,włączą się i dyskusja może niejedno odkryć.
      Z tą elektroniczną intuicją trochę kiepsko u mnie, ale popróbuję.
      Blog to fajna rzecz,ale również -technicznie -nie mam zielonego pojęcia jak by to zrobić.A poza tym,jak dla mnie -zakładając bloga, zobowiązuję się poniekąd do tego( sama przed sobą ),że będę w miarę regularnie go przeglądać.Sama myśl o tym,że na zadane mi może pytania nie odpowiadam-nie pozwalałaby mi się skupić . To jak zapraszanie do domu gości i pozostawianie ich samym sobie.Dla mnie nie do przyjęcia .A na blogach dyskusje są często bardzo ciekawe ,pouczające.Wyłączać zaś możliwość komentowania-może traciłabym czyjeś cenne myśli, nowe możliwości?
      Cenię sobie bardzo wolność decydowania o tym co będę dziś robić i nie zawsze współgrałoby to z prowadzeniem własnej stronki, bo wszystkiemu co robię oddaję się duszą i ciałem.
      Goszcząc natomiast u innych mogę ale nie muszę się angażować,stosownie do tego co w danej chwili mnie pochłania, choć najczęściej czyjeś kłopoty nie są mi obojętne.
      No i czas mnie wciąż pogania.A to ogród ,a to manufaktura kuchenna, a tu jeszcze chciałoby się sto innych rzeczy zrobić,poznać ,rozgryźć.Ale za dwa lata, na emeryturze,kto wie? kto wie?
      Pozdrawiam serdecznie Bożena

      Usuń
    7. Miła Bożeno.

      Wola ludu jest jego prawem, dlatego będę zwracał się do Ciebie bez zdrobnień imienia.

      Założenie bloga jest dziecinnie proste. Wystarczy kierować się wskazówkami, które pojawiają się podczas jego zakładania. Nie myślę, że będziesz miała problemy, chociaż piszesz, że z elektroniczną intuicją u Ciebie kiepsko. Znam wiele osób, które założyły swoje strony po to tylko, żeby nie pozostawać anonimowymi.

      Rozwinęłaś wątek bloga, który jest ciekawy. Świadczy o Twojej odpowiedzialności, z którą u większości ludzi różnie bywa. Mogę wnioskować, że cechuje Ciebie dokładność zodiakalnej Panny bądź Lwa. Chociaż osoby urodzone w innej konstelacji astrologicznej, też mogą posiadać wspomniane cechy. Z drugiej strony Twoje zamiłowanie do ogrodu i "manufaktury kuchennej" - jak ją nazywasz, może świadczyć, że jesteś spad któregoś ze znaków ziemskich. Ot, takie moje hobbistyczne dywagacje astrologiczne. Ale to tak na marginesie.

      Droga Bożeno (zgodnie z życzeniem - bez zdrobnień), piszesz o wolnym czasie na emeryturze, to muszę Cię zasmucić. Nie licz, że będziesz miała więcej czasu, o czym mówi Ci emeryt, który cierpi na chroniczny jego deficyt. Jak nietrudno zauważyć, odpowiadam na korespondencję z opóźnieniem, czego przyczyną nie jest lenistwo, a jedynie... brak czasu.

      Ostatnia kwestia. Piszesz o kłopotach innych ludzi, które nie są Ci obojętne. Z jednej strony to dobrze, ale jest "druga strona medalu", o której nie będę się rozpisywał. Wiesz co mam na myśli.
      Lepiej byłoby, żeby prowadzić tego rodzaju dialogi za pomocą e-maili, ponieważ komentarze do postów odbiegają od zasadniczego ich tematu. Ale jest to jedynie moja sugestia.

      Serdecznie pozdrawiam.

      Mój adres e-mailowy: edekhelios@wp.pl

      Usuń
    8. Jak widzę - Ty naprawde nie masz czasu, nie odpowiedziałes na mojego maila
      Bożena

      Usuń
  6. Jestem Szóstką oraz Koziorożcem. Z problemami i przeciwnościami losu zawsze radziłam sobie z uśmiechem, uporem; mocno stąpałam po ziemi. Nawet porażki emocjonalne i uczuciowe nie były dla mnie przeszkodą. Jednak nie tak dawno poznałam pewnego człowieka, z którym ostatecznie się związałam. Od początku naszej znajomości byłam nim zachwycona, a jednocześnie nim przerażona i onieśmielona. Po każdym spotkaniu czułam się dziwnie, jak nigdy, gorsza od niego (przecież on TYLE robi a jednocześnie miał i ma TAK ciężkie i dziwne życie), a tymczasem zupełnie nie mam powodów do kompleksów na tle swojego własnego życia. Zawsze byłam gotowa dać mu drugą, piątą szansę etc etc. i wciąż za wszystko winić siebie, co mi się nigdy nie zdarzało. Po pewnym czasie on postanowił zakończyć wszystko w sposób - "po prostu ją zignoruj", pomimo, że byliśmy razem i było nam dobrze. Być może to tylko postawa, ale mam wrażenie, że on kwitnie, a ja umieram - nie mogę rano wstać z łóżka, nie mogę jeść, nie mogę się skupić, jest mi wciąż zimno i ciągle - zamiast moim zwykłym sposobem tupnąć nogą i iść dalej - myślę w dziwny, depresyjny sposób, miałam myśli samobójcze i stany lękowe. Wszyscy w moim otoczeniu dziwią się mojemu zachowaniu, ponieważ dobrze mnie znają.Czy to możliwe, że trafiłam na wampira energetycznego?

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Panie Edwardzie, czy można jakoś do Pana napisać e-maila? Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Droga Jolande(o?)

      Proponuję, żeby zwracać się do mnie po imieniu, ponieważ tzw. "panowanie"/"paniowanie" wytwarza pewną niewidzialną, barierę. Proszę mnie dobrze zrozumieć.

      Trudno odpowiedzieć jednoznacznie na postawione przez Ciebie pytanie. Jednak z opisu można przypuszczać, że jednak Twoje przypuszczania są prawdziwe. Jednocześnie nie możemy zapominać, że intuicja może nas zawieść.
      Pozwolisz, że nie będę zbyt szczegółowo rozpisywał się na Twój temat, a jedynie zasygnalizuję pewne (ogólne) sugestie, jakie przychodzą mi na myśl.

      Jesteś zodiakalnym Koziorożcem, który jest zaliczany do znaków kardynalnych, a regentem Koziorożca jest Saturn. Chociażby te dwa aspekty dużo mówią. Tak się składa, że Koziorożce są narażone na przyjmowanie ciosów częściej niż ludzie spod innych znaków, ale los ich wynagradza w drugiej części życia.

      Bardzo krótko o Twojej licznie karmicznej - Szóstce. Mogę śmiało powiedzieć, że jedną z przyczyn, która doprowadziła do niefortunnego, (a może fortunnego) zakończenia związku jest Twoja bezinteresowna chęć pomagania innym, ze szczerego serca - "przecież trzeba pomagać innym, będącym w potrzebie, przecież oni tego oczekują ode mnie". Szóstka jest go-towa poświecić swoją karierę, dla dobra bliskich osób. Można dywagować, czy jest to zaleta, czy może kula u nogi?

      Piszesz, że Ty umierasz i masz wrażenie, że on kwitnie. Czy jesteś tego pewna? Piszesz o stanach depresyjnych, myślach samobójczych, jakie Cię nawiedzały, to świadczy, że sytuacja była bardzo poważna. Tak na marginesie dodam, że pozbawienie siebie życia, nie rozwiązuje problemu, wręcz go JESZCZE BARDZIEJ KOMPLIKUJE! Każdy człowiek, który interesuje się ezoteryką to potwierdzi. Nie ma miejsca na wyjaśnienie tej kwestii. Mój przedostatni post, który nie jest "najwyższych lotów", ale po jego przeczytaniu, być może spojrzysz na problem trochę inaczej.

      Oczywiście, że możesz do mnie napisać e-maila.

      Mój adres: edekhelios@wp.pl.

      Pozdrawiam bardzo serdecznie. :)

      Usuń
  7. Anonimowa z 16 kwietnia ponieważ nie potrafię się ujawnić z racji tego iż opcja w
    Komentarz jako;wybierz profil Anonimowy jest najłatwiejsza i zrozumiała :)
    Jestem Bieta. cały czas kombinuję jak nie być anonimową,może mi się uda. pozdrawiam. no niestety nie udało mi się :(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę próbować, bądź wysłać do mnie e-maila.

      Usuń
  8. Witam. Ciekawy artykuł. Cieszę się, że przypadkiem akurat na tą stronę trafiłam, szukając informacji o wampirach energetycznych. Miło mi, że dzięki Pańskiemu artykułowi mogłam uzupełnić nieco swoja wiedzę na ten temat. Osobiście, szczęśliwie unikam takich osób, i one chyba tez nie darzą mnie zbytnio sympatią, być może wynika to z tego, że nie zbyt interesują mnie problemy innych, no chyba że godzi to w moje interesy. Ot taka ze mnie perfidna osoba. Częściowo wynika to pewnie z tego,że jestem numerologiczna czwórką i zodiakalnym bykiem. Natomiast w swoim otoczeniu mam kilka bliskich osób za którymi ciągnie się łańcuszek "problematycznych" osób, które uprzykrzają życie innym. Nawiązując jeszcze do wątku w komentarzach o energii w kościele. Jest to jeden z powodów dla których chodzę do kościoła, wspaniałe miejsce do różnego rodzaju przemyśleń, przebywanie w nim uspokaja mnie, a śpiew - lubię słuchać jak cały kościół śpiewa - potężna fala mocy. Oczywiście to tylko moje osobiste wynurzenia ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Anonimowa.

      Dziękuję za "odwiedziny" mojej strony.

      Piszesz, że "przypadkiem" trafiłaś na mojego bloga. Otóż, określenie "przypadek" w ezoteryce NIE ISTNIEJE. Nic nie dzieje się przez "przypadek". Ale to tak na marginesie. Ze zdumieniem przeczytałem, że jesteś perfidną osobą. Dobrze, że nie przeszkadzasz żyć innym, że nie interesują Ciebie problemy innych, tzn. nie zajmujesz się plotkami.

      Jeśli mowa o karmicznej Czwórce, ma to częściowo wpływ, na co, o czym piszesz. Nadajesz się na szefa - kogoś, kto kieruje grupą ludzi, jesteś osobą sprawiedliwą i realistką. Zodiakalny Byku, zwracają uwagę na gardło i górne drogi oddechowe! Jest to Twój tzw. "słaby punkt", dotyczy właśnie tego znaku Zodiaku. A głos to masz ładny.

      Samo uprzykrzanie życia przez inne osoby nie zawsze oznacza, że są one toksyczne. Gorsi są "osobnicy", którzy nie okazują żadnych widocznych oznak wampiryzmu, a spotkanie z nimi jest koszmarne.

      Poruszyłaś ciekawy wątek - przebywanie w świątyni. Jest to rzeczywiście szczególne miejsce, gdzie wyzwalają się niezwykle pozytywne wibracje. Część pieśni kościelnych są.... mantrami. W świątyniach bardzo korzystne dla wiernych (i nie tylko) są kadzidła, ale coraz częściej ich woń jest "zagłuszana" przez ludzi, którzy idąc do kościoła, chłapią na siebie różne sztuczne zapachy. Ich mieszanina jest częstą przyczyną omdleń. Są inne bardziej złożone, skomplikowane powody utraty przytomności w kościele, o których być może kiedyś pisałem.

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  9. Bardzo to ciekawe.Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Kłaniam się.

      Dziękuję za "wizytę" na mojej skromnej stronie.

      Cieszy mnie, że ten artykuł zaciekawił wiele osób. Myślę, że temat jest zawsze aktualny, tylko stosunkowo niewiele osób potrafi ustrzec się przed negatywnymi wibracjami, a szkoda.

      Moja ciekawość sprawiła, że otworzyłem bloga: "Groszkowe anioły". Tytuł niezwykle tajemniczy i zarazem oryginalny. Szkoda, że nie ma na nim wpisów.

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  10. HIT ! WSZYSTKO TO W UJĘCIU DUCHOWO-PSYCHOLOGICZNYM


    Jak przestac byc wampirem?

    Czy często zadajesz sobie to pytanie?
    Czy nurtuje Cie problem wampiryzmu w Twoim otoczeniu?
    Czy czujesz,że ktoś z Twoich bliskich wysysa Ci energię ?
    Czy sam jesteś wampirem emocjonalnym (energetycznym)?

    Jeśli,na conajmniej jedno z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco zapraszam Cię do kontaktu e-mailowego :

    senszyciaszczesliwego małpa gmail com


    (Wszędzie w Internecie są sposoby jak pozbyć się osoby,która czerpie od Nas energię,ja daję Ci gotowę rozwiązanie sprawdzone na wielu osobach)


    W PAKIECIE :

    - Dostęp do Poradnika – Jak przestać być wampirem energetycznym?
    - 2 zabiegi oczyszczające – Indywidualny zabieg oczyszczania energetycznego usuwający negatywną energię.

    WSZYSTKO TO ZA DARMO !

    OdpowiedzUsuń
  11. A może mi ktoś powie jak się ustrzec negatywu mieszkając pod jednym dachem z kimś, kto jest wampirem energetycznym? Mój mąż jest cholernie kłótliwy, z każdej prośby, uwagi, czy innej błahostki potrafi zrobić awanturę a jego słowo musi być ostatnie. Nie wystarczy mi powiedzieć: dosyć! Cisza! Nie, on będzie ciągnął, rozwijał temat do absurdu. Po czymś takim jestem całkowicie wyssana z sił, czuję się tak jakby po mnie ciągnikiem ktoś przejechał. Wówczas dosłownie padam na łóżko i po jakimś czasie zasypiam. Taki stan trwa od 12-24 h. Nie mogę od niego odejść, mam za dużo lat.... Bardzo się staram unikać konfliktów, ale przecież są prace, które kobieta nie jest w stanie zrobić, muszę poprosić męża o pomoc, a wówczas ...... zaczyna się narzekanie (chociaż nie zawsze, przyznaje). W moim domu to ja, pomimo ze jestem spod znaku Wagi, jestem zmuszona być sterem, żeglarzem,okrętem.... Zanim nie wyszłam za tego człowieka byłam okazem zdrowia, teraz nie mam sił do życia, jestem ciągle zmęczona. Przed kilkoma laty oglądałam pewien program o ezoteryce w tv, gdzie któraś z osób posiadająca "dar jasnowidzenia" powiedziała, ze należy się strzec osób mających w dacie urodzenia trzy dwójki (napz. 1947.02.22), lub trzy trójki. Mój mąż ma trzy dwójki, jego s.p. matka również - trzy dwójki. Teraz, kiedy sobie przypominam ich relacje - oni nie rozmawiali między sobą normalnie, oni przekrzykiwali się nawzajem.... Gdybym wówczas wiedziała co mnie czeka, uciekłabym gdzie pieprz rośnie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowna Pani.

      Niestety deficyt czasu zmusza mnie do tego, że na chwilę obecną odpowiem bardzo skrótowo na komentarz.

      To, co pisze Pani, jest dość typową sytuacją, określaną, jako "przemoc domowa". Oczywiście można doszukać się wampiryzmu energetycznego w Pani opisie. Co do numerologii, to sprawa nie jest tak prosta, jak usłyszała to Pani w TV od tzw. "osoby jasnowidzącej".
      Najprostsza rada na stan rzeczy to... po prostu zerwać ten toksyczny związek. NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO na podjęcie tak drastycznego kroku. Oczywiście jest to tylko i wyłącznie moje osobiste zdanie.

      Ponieważ Pani pozostaje anonimowa (bez żadnych danych), zwraca się Pani do bliżej nieokreślonych osób, cytuję: "A może mi ktoś powie jak się ustrzec negatywu mieszkając pod jednym dachem z kimś, kto jest wampirem energetycznym?", dlatego Pani komentarz posłuży mi do napisania osobnego posta, w którym postaram się sprawę dokładniej przeanalizować od strony ezoterycznej. Jak zaznaczyłem na wstępie, Pani przypadek jest dość typowy. Być może mój artykuł będzie przydatny innym osobom będącym w podobnej sytuacji, w jakie Pani się znalazła.

      Kłaniam się. Proszę o wytrwałość.
      Czekam na ewentualne uwagi.

      Usuń