piątek, 6 stycznia 2012

Bez jasnowidza



Koniec starego i początek nowego roku to czas, kiedy w prasie, radiu (nie w radio) i telewizji, aż roi się od różnych plebiscytów, konkursów, które mają wyłonić różnych NAJ… najlepszego biznesmena, najlepszy bank, najlepszego sportowca, najlepszą gminę, najlepszą firmę w branży budowlanej, itp. Każdy z nas mógłby wymienić wiele podobnych, ogólnopolskich, czy lokalnych plebiscytów, których większość jest ogłaszana, tworzona, przez pewne grupy osób, w celu zaspokojenia własnych partykularnych interesów. Byłbym niesprawiedliwy, gdybym wrzucił wszystkich do „jednego worka”, dlatego spieszę wyjaśnić, że są plebiscyty i konkursy z bardzo długoletnią tradycją, na które każdego roku czekają z niecierpliwością tysiące ludzi. Przywołam, chociażby grudniowy konkurs szopek na krakowskim rynku, czy też styczniowy plebiscyt na sportowca roku. Ale to, tak na marginesie.

Początek roku, to okazja dla dziennikarzy, którzy zapraszają do swoich redakcji i telewizji jasnowidzów, którzy wieszczą, co ma przynieść dla kraju, ba nawet dla Świata rozpoczynający się rok. Obok nich, jakby przez pączkowanie, rozmnażają się różni „przepowiadacze” przyszłości, którzy reklamują się w różnych, przeważnie „kolorowych” pismach. Nic w tym dziwnego, ponieważ rynek kształtuje podaż. Jeśli dziewczyna, czy chłopak czeka na swoją „wielką miłość”, to nie widzę nic w tym dziwnego, że szukają wsparcia u wróżki, oczekując od niej dobrych wiadomości. Dlaczego o tym piszę, w czym jest problem, a może wcale go nie ma, nie istnieje? Wiele razy pisałem o różnych pseudo wróżbitach, którzy potrafią zrobić wiele zamętu w rozpalonych głowach młodych ludzi, bądź spowodować niepokój i obawy wśród tych, którzy szukają pocieszenia i odrobinę nadziei stojąc oko w oko z nieuleczalną, groźną chorobą. http://umiarkowany-eremita.blogspot.com/2011/01/prawda-i-fasz.html. Wracam do głównego wątku, ponieważ rozprawianie o hochsztaplerach podszywających się pod wróżbitów, jest przysłowiowym biciem głową w ścianę.

Odniosę się do głośnej, od kilku lat kwestii – końca świata, który rzekomo ma nastąpić 21 grudnia, tego roku. Rządni sensacji i zwykli naciągacze zwietrzyli dobry interes, wydając różnego rodzaju książki, w których można wyczytać jak uchronić się przed nadciągającą zagładą. Pomijając prawdziwość, wiarygodność tej „sensacji”, osobiście uważam (z ezoterycznego punktu widzenia), że nagła zagłada Ziemi, byłaby zbyt łagodną karą dla ludzkości. Można by porównać ją w skali mikro, do śmierci samobójczej pojedynczego człowieka, który nie zdaje sobie sprawy, że tak naprawdę, jego akt „rozpaczy” nie rozwiązał problemu, wręcz przeciwnie – bardziej go zagmatwał.  

W tym miejscu zachęcam do lektury książki Kenneth’a Johnson’a Mądrość Jaguara - Magia Kalendarza Majów. To właśnie Kalendarz Majów stał się przyczynkiem do rozpętania histerii o mającym nastąpić końcu świata. Postaram się w sposób syntetyczny, bardzo skrótowo nakreślić skąd tyle niepokoju i histerii. Majowie używali swego kalendarza do obliczania kosmicznych i historycznych cykli – używając systemu rachunkowego, zwanego Wielką Rachubą. Wielki Cykl, w którym żyjemy, rozpoczął się 13 sierpnia 3114 p.n.e., kiedy to Pierwsza Matka i Pierwszy Ojciec stworzyli obecny świat, którego koniec (w sensie umownym a nie fizycznym) nastąpi 21 grudnia 2012 roku. Poczuli się zawiedzeni ci wszyscy, którzy znają kalendarz Majów ze źródeł New Age, ponieważ według nich, Wielki Cykl Majów miał się zakończyć 17 sierpnia 1987 roku, a wraz z nim miała ulec zagładzie Ziemia.

W rzeczywistości data 21 grudnia 2012 roku kryje coś więcej niż zwykłe spekulacje. Właśnie w tym dniu Słońce znajdzie się w rzeczywistej zodiakalnej koniunkcji ze środkiem Drogi Mlecznej. Oznacza to, że Słońce ostatniego dnia Wielkiego Cyklu znajdzie się w środku wszechrzeczy. Będzie to bardzo rzadkie zjawisko zdarzające się raz na tysiące lat. Można zadać pytanie:, Co dalej? Koniec Wielkiego Cyklu jest … początkiem nowego Wielkiego Cyklu, który według Majów będzie trwał przez 2760 lat.

Kończę ten wątek cytatem ze wspomnianej książki:
Jeśli koniec Wielkiego Cyklu oznacza cokolwiek, z cała pewnością nie oznacza rzeczywistej, fizycznej destrukcji planety. Oznajmia on śmierć staroświeckiego poziomu świadomości, który przestał zaspokajać potrzeby ludzkości. Koniec wszystkich starannie pielęgnowanych koncepcji życia i wszechświata będzie z pewnością przeżyciem bolesnym i na pewno będzie miał dotkliwe reperkusje w sferze politycznej lub społecznej. Jednakże antyczne proroctwa równie wyraźnie obiecują narodziny nowego, bardziej oświeconego pola świadomości. 

Cytat ten doskonale odzwierciedla wszystkie zmiany, jakie obecnie zachodzą na Świecie, w różnych sferach życia, które przebiegają dynamicznie, często niespodziewanie.

Drugą niezwykle ważną kwestią, która obok innych czynników silnie wpływa na nasze fizyczne i duchowe życie, jest powolny, płynny proces przejścia trwającej Ery Ryb w nadchodzącą Erę Wodnika, której „patronować” będzie Saturn. Nakładające się dwa zjawiska: Koniec Wielkiego Cyklu Majów i wspomniane przejście Ery Ryb w Erę Wodnika, tworzą ciekawe czasy, obfitujące w szereg nie zawsze korzystnych zjawisk, jakich doświadczamy, niemniej stanowią coś fascynującego, co nie wszyscy potrafią dostrzec i docenić.

Schodzę na Ziemię, na twardy grunt, by powiedzieć coś banalnego, oczywistego. W tym roku, podobnie jak w innych latach, będą umierali ludzie, robiąc miejsce dla dzieciaczków, którzy przyjdą na Świat. Będą zamożni ludzie i biedni, mądrzy i nieco mniej mądrzy, szczęśliwi i zawiedzeni. Nie obędzie się bez konfliktów między narodami, kryzysy gospodarcze nie znikną z Ziemi, Matka Natura może pogrozić nam palcem - zsyłając susze bądź powodzie. W Afryce choroby i głód będą powodować śmierć dziesiątków tysięcy ludności, kiedy w tym samym czasie miliony ton żywności trafi na wysypiska śmieci, a firmy farmaceutyczne będą utylizowały leki, które nie straciły jeszcze gwarancji. W Polsce i na Ukrainie latem odbędzie się dawno „odtrąbione” EURO 2012. Pani minister sportu rozdzieli poza kolejnością tysiące „wejściówek” na mecze, które trafią do rąk VIP-ów i polityków. Ci ostatni w dowód wdzięczności, będą kłócić się w parlamencie, tworząc ustawy-buble, których najlepszym miejscem jest kosz na śmieci. Statystyki policyjne będą odnotowywać kolejne rekordy o zatrzymanych pijanych kierowcach, którzy nic nie robią sobie z ułomnego prawa. Ilość niedożywionych dzieci w szkołach będzie stanowiło constans.

By nie popaść w pesymizm, dla równowagi – na drugą szalę (symbolicznej wagi) kładę coś pozytywnego, coś, co poprawi moje wibracje, uraduje duszę. W najbliższą niedzielę Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy Jurka Owsiaka zagra po raz dwudziesty, a wraz z Nim tysiące wolontariuszy wyjdzie na ulice naszych miast, by zbierać pieniądze na zakup najnowocześniejszych urządzeń dla ratowania życia wcześniaków oraz pomp insulinowych dla kobiet ciężarnych z cukrzycą. Powstawać będą kolejne fundacje, które podadzą pomocną dłoń potrzebującym pomocy. Pani Ania Dymna przy wsparciu dobrych ludzi, wyposaży Ośrodek „Dolina Słońca” w sprzęt, który będzie służył osobom niepełnosprawnym intelektualnie. Wrażliwa młodzież wraz z personelem, będą w hospicjach opiekować się nieuleczalnie chorymi ludźmi. Co jakiś czas w marketach, będą odbywały się akcje zbiórki żywności dla biednych rodzin. W schroniskach znajdą swój „ciepły i bezpieczny kąt” opuszczone i zaniedbane zwierzęta.

W tym wszystkim będę żył ja, będziesz żył/żyła Ty, gdzie musimy znaleźć swoje miejsce, może nie zawsze wygodne, ale spokojne i w miarę bezpieczne. Jako karmiczna Jedynka, w tym roku, do października będę w szóstym roku osobistym, który jest niezwykle korzystny dla poprawy i zacieśnienia relacji z innymi ludźmi, czego nie mogę zaprzepaścić, zmarnować. Planów na ten rok wiele, a co z ich realizacją? Okaże się za dwanaście miesięcy.

Proponuję Wszystkim, by ufnie patrzyli w przyszłość, by oprócz makijażu z kosmetyków, korzystali z naturalnego makijażu – z uśmiechu, który nic nie kosztuje, a sprawia, że życie jest  pogodne, bardziej radosne.


Drobne uzupełnienie.

Jest niedziela. Przed chwilą wróciliśmy z Heliosem ze spaceru. Napotkaliśmy kilka grup wolontariuszy od Jurka Owsiaka. Oczywiście „nie poskąpiliśmy grosza” – wrzuciłem do puszki pieniądze. W tym roku – według jednego z wolontariuszy – w Wałbrzychu jest ich mniej. Zgłosiło się około 80 osób. Myślę, że jednak i tym razem, padnie rekord zebranych pieniędzy na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.  

 Ez[o]