środa, 19 stycznia 2011

Post scriptum do RYZYKOWNA GRA



Muszę się odnieść do otrzymanego maila, a dotyczącego posta ,,Ryzykowna gra”.

Jestem gotów polemizować z każdym, wszakże pod jednym warunkiem, a mianowicie, że będziemy mieli równe szanse. Ktoś stojący w cieniu, anonimowy, czuje się komfortowo. Jednak przywołany do wyjścia z cienia i stanięcia twarzą w twarz, traci rezon, natomiast argumenty, gdzieś znikają.

Ponoć, nie rozumiem innych ludzi.      Być może.

Przywołany do tablicy, muszę odpowiedzieć.

W swoim życiu dwukrotnie przysięgałem na sztandar z Białym Orłem. Pierwszy raz w wojsku, drugi raz, rozpoczynając pracę w instytucji, gdzie jest to wymagane. Przysięgi dotrzymałem. Trzeci raz przysięgałem, ale tym razem nie przed sztandarem, ale przed samym sobą.  Tej przysięgi też dotrzymam, dlatego właśnie będę bronił jak niepodległości zasad, które obowiązują w ezoteryce. Jeśli ktoś myśli, że tu można dowolnie postępować, to się grubo myli.

Powtarzam po raz kolejny, że ezoteryka, to nie jest zabawa dla ,,dużych dzieci”. Jeśli piszę o [mówiąc najdelikatniej] ,,nieprawidłowościach”, które dostrzegam w Internecie na temat ezoteryki, to nie jest z mojej strony wymądrzanie się. Jak ktoś nie wie, to podpowiadam, że tu obowiązuje niepisane prawo, pewien kodeks, gdzie między innymi można dowiedzieć się, że: Jeśli stoisz wyżej – podaj rękę temu na dole.

Pokora jest potrzebna każdemu, kto jej nie ma, lepiej niech stroni od ezoteryki. Nie zapominajmy, że prawo karmy jest tym prawem, które jest zbliżone do prawa idealnego, prawa kosmicznego. Nikt się od niego nie wymiga tłumaczeniem, że nie jest świadomy swoich czynów. Ignorantia iuris nocet  [nieznajomość prawa szkodzi].

Przed powstaniem Internetu, zamęt energetyczny wywoływali, przeważnie młodzi ludzie, którzy ,,zabawiali się” przez tak zwane ,,wywoływanie duchów”. Nie wiedzieli, że swoim działaniem, narażają siebie i innych na niebezpieczeństwo. Wywołane energie, trudno jest później zamknąć, ujarzmić. Często taka zabawa kończyła się bardzo nieprzyjemnie.

Internet stał się dla nas, z jednej strony dobrodziejstwem, z drugiej natomiast śmietnikiem, do którego jest wrzucane wszystko – nienawiść, zło, a między nimi zadomowiły się całe grupy ignorantów, którzy upodobali sobie ezoterykę, która jest dla nich rodzajem rozrywki, zabawy. Mylą się. Jest to najgorszy wybór.

Druga sprawa, dotyczy, tzw. Eksperymentowania w ezoteryce.

Powtarzam, po raz drugi, [za słowami z poprzedniego posta] że Tarot to nie obrzęd andrzejkowy - ,,lanie wosku”. W ezoteryce, pewne działania są niedopuszczalne.

Co jest sacrum, niech pozostanie sacrum, co jest profanum – niech pozostanie profanum.

Oczywiście eksperymenty w ezoteryce są potrzebne, ale jest jedno, ale… Operator musi mieć świadomość tego, co robi.

Na ten temat można mówić godzinami.
Brak ruchu, to zastój. Kiedy wystąpią napięcia, naprężenia - wywołają ruch, który oznacza postęp. Flauta na morzu – żaglowiec stoi nieruchomo, a wystarczy wiatr, by wprawić go w ruch [postęp]. Przecież wiatr to nic innego jak napięcie, które powstaje na skutek różnicy temperatur. [To jest lekcja ezoteryki].  

Cały Wszechświat jest w ciągłym ruchu, cały czas następuje Jego rozwój. Ten rozwój dotyczy wszystkiego, co istnieje, nie wyłączając ezoteryki, a tym samym i Tarota. Przecież nie jest tajemnicą, że Tarot na przestrzeni wieków zmieniał się i nadal ten proces trwa. Dawno zapomniano, że XIII Wielki Arkan nie miał nazwy, z tego powodu, że obawiano się wymieniać jego nazwę, by nie przywołać śmierci. Powstaje dziesiątki talii Tarota, które często są odzwierciedleniem nastrojów, tradycji itp. Obecnie trudno mówić o rozkładach, których można tworzyć nieskończenie dużo, które doskonale się sprawdzają, dlatego, że są ,,na zamówienie” związane z tematem dywinacji. Sama technika czytania rozkładu, także ciągle jest rozwijana, poprawiana. Kiedyś, coś takiego, jak karta sprawdzająca nie miało zastosowania. Dzisiaj jest to prawie klasyka.

To wszystko jest dowodem, że można, a nawet trzeba eksperymentować, ale jak powiedziałem wcześniej – niech to robią ludzie światli, odpowiedzialni, a nie dyletanci. Tu nie mogę się oprzeć i muszę dać przykład, potwierdzający fachowość, która mam nadzieję, że w przyszłości da dobre, obfite plony. Mam na myśli blog http://tarotmojapasja.blogspot.com. Niech każdy robi to, co umie najlepiej. Prąd niech naprawia elektryk, a chleb to domena piekarza. Przecież każdy z nas korzysta z tych innowacji, dlatego ich autorów wspierajmy. Medyk na bieżąco  musi się doszkalać, bo inaczej dopadłby go analfabetyzm wtórny, co oznaczałoby jego eliminację z zawodu. 


 Są to ostatnie moje słowa na temat posta ,,Ryzykowna gra”.

Ez[o]