środa, 24 sierpnia 2011

Wahadło - więcej niż narzędzie


Mój pierwszy kontakt z wahadłem miał miejsce ponad czterdzieści lat temu. W pierwszej dekadzie lat siedemdziesiątych, kiedy pracowałem w drukarni technicznej, miałem przyjemność współpracować z panią Jolą – redaktorem technicznym w PWN. Pewnego dnia przyszła do drukarni nie tylko z naniesioną korektą powstającej książki, ale miała też ze sobą dużą krawiecką igłę z czarną nitką. Powiedziała, że przy pomocy tej igły może przepowiedzieć ile będzie i ile jest dzieci w rodzinie oraz ich płeć. Zabieg był niezwykle prosty. Igła umieszczona między kciukiem a palcem wskazującym, niejako sama zaczynała wykonywać ruch obrotowy – wskazywał dziecko płci żeńskiej, natomiast wahadłowy – oznaczał dziecko płci męskiej. Okazało się, że wszystkie próby „eksperymentu” z igłą, były trafne. Już na drugi dzień, nikt o nim nie wspominał – wszyscy potraktowali go, jako zwykły epizod.

Dopiero w Wałbrzychu, prawdopodobnie osiemnaście lat temu, miałem przyjemność poznać radiestetę – amatora, który z wahadłami „eksperymentował” od wielu lat. Mógł on pochwalić się wieloma osiągnięciami, co potwierdziło wiele osób, które korzystały z jego usług. Ten pan – dobrze pamiętam – przyjął mnie bardzo serdecznie. Jeden z pokoi przeznaczył na pracownię, do której nie wszyscy mieli wstęp. Nie miał przede mną tajemnic, wręcz przeciwnie – starał się przekazać mi jak najwięcej informacji i praktycznych wskazówek, które dotyczyły pracy z wahadłami. Zawsze staram się słuchać innych, mądrych ludzi, którzy mają mi coś do przekazania. Kilkugodzinny pobyt w tej pracowni, uświadomił mi, jak wiele korzyści możemy odnieść, wykorzystując radiestezję, a z drugiej strony – ile stwarza ona zagrożeń, kiedy zlekceważymy zasady BHP. Pamiętam, że w tej pracowni wszystkie wahadła [było ich bardo dużo] znajdowały się w dwóch szafach, których ściany w środku były wyłożone specjalnymi ekranami, mającymi na celu izolowanie energii, by ta nie przenikała na zewnątrz. Być może się mylę, ale z pespektywy lat, wydaje mi się, że tak drastyczne środki bezpieczeństwa, jakich użył ten pan, były nieco na wyrost.  

W Internecie, każdy może znaleźć dziesiątki stron, które traktują o wahadełkach. Nie jest moim zadaniem ich ocena, ale tak jak ze wszystkim – są strony tzw. lepsze i gorsze. Chociaż, wydaje mi się, że tych drugich jest jest znacznie więcej. Na nich możemy głównie zobaczyć oferty sprzedaży różnego rodzaju wahadełek, w różnych cenach. Najczęściej sprzedający, na swoich stronach, oprócz ceny wahadła, podają także krótkie ich opisy. Chociaż nie wszyscy, ale większość z nich, w tych opisach umieszcza ostrzeżenia, które mają uchronić ewentualnych nabywców przed napromieniowaniem, jakie emitują niektóre z wahadeł.

Jednak niektórzy internetowi sprzedawcy traktują wahadła jak pospolity towar, jak przysłowiową pietruszkę - liczy się dla nich tylko zysk ze sprzedaży. Dla mnie nie jest do przyjęcia sytuacja, kiedy poniżej charakterystyki wystawionego do sprzedaży wahadła, podawany jest tekst, który jest "instrukcją" jego użycia! To żywcem przypomina mi przepis gotowania (często obrazkowy), jaki możemy spotkać na torebce z chińską zupą.  

Niezbyt przychylnym okiem patrzę na różnego rodzaju gadżety, które są wahadełkami wykonanymi przeważnie z kolorowego szkła, zawieszonymi na metalowych łańcuszkach (?).Jakiś czas temu, w pobliskim Szczawnie Zdroju, uliczny sprzedawca miał na swoim kramie całą ich kolekcję. Kiedy zapytałem go, do czego one służą, odpowiedział wprost, że należy je traktować jako pamiątkę z pobytu w kurorcie. Oczywiście niektóre z nich, zbiegiem okoliczności, mogą okazać się bardzo przydatne, jako narzędzie radiestezyjne.  

Pozostawiam gadżety na boku, by skupić się na wahadłach „z prawdziwego zdarzenia”. Mają one bardzo różne kształty i wielkości, są wykonywane z różnych materiałów. Nietrudno domyśleć się, że mamy bardzo dużą ich różnorodność, a każde służy określonym celom, chociaż część z nich posiada wspólne właściwości. Do czego możemy wykorzystać wahadło? Odpowiedź wyczerpująca zajęłaby zbyt wiele miejsca, dlatego ograniczę się tylko do niektórych dziedzin, w których ono może być wykorzystane, i tak między innymi: do identyfikacji stref zagrożeń dla życia i zdrowia człowieka, do wykrywania żył wodnych i mierzenia ich parametrów, do prognozowania pogody, do diagnozowania poszczególnych czakr i meridianów, do określania olejków eterycznych, jakie są przydatne dla organizmu, do badania niedoborów witamin i mikroelementów, badania ciśnienia krwi, do komponowania mieszanek ziołowych, do określania najkorzystniejszych technik medytacyjnych, do określania rodzaju obecnej karmy, do badania reinkarnacji [poszczególnych wcieleń], do różnego rodzaju badań astrologicznych. A ponadto: jako wykrywacz kłamstw (tak! To nie pomyłka), możemy za pomocą wahadła odróżnić złoto od tombaku, zwykłe szkło od kryształu.

Jestem przekonany, że w wielu domach, gdzieś w szufladach leżą bezużytecznie wahadła, które ludzie kiedyś kupili, pobawili się nimi, by po jakimś czasie je odłożyć do lamusa.  Dlatego, zanim podejmiemy decyzję o ich kupnie warto się wcześniej, dobrze zastanowić, czy będą one nam potrzebne, czy będziemy z nich korzystali. I tu rodzi się kolejne pytanie: Czy wszyscy ludzie mogą używać wahadła? Oczywiście, że tak, ponieważ nie wymaga ono jakiś szczególnych predyspozycji, a jedynie jest niezbędna odrobina cierpliwości, wytrwałości oraz siła woli. Nie będę się zagłębiał w techniczne zawiłości związane z „obłaskawieniem” wahadła, ponieważ jest szereg książek, które tego uczą.

Od wielu lat wahadło stało się moim nierozłącznym „towarzyszem”, z którym nie rozstaję się. Będąc w domu leży ono w jednym, określonym miejscu, wraz z krzemieniem pasiastym, który jest moim talizmanem. Za każdym razem, kiedy wychodzę z domu, wkładam do lewej kieszeni w spodniach, obydwa magiczne przedmioty. Wyjeżdżając rowerem – umieszczam je w plecaku. Już kiedyś wspominałem, że kilka razy zdarzyło mi się wrócić do domu, ponieważ przez pośpiech zapomniałem zabrać z domu wahadła. Mówiąc krótko: wahadło stało się częścią mojego ja. Czegoś podobnego doświadczają malarze, którzy z zamkniętymi oczami poznają swoją paletę i pędzle, tarociści czują swoją ulubioną talię kart Tarota. Podobnych porównać można byłoby przytoczyć znacznie więcej. Na niedzielnym spotkaniu w Czarnowie, jedna z uczestniczek kursu Wedanty, pani psycholog, asystentka uczelniana, powiedziała mi, że ciągłe noszenie przy sobie wahadła, jest uzależnieniem. Uważam, że wie, co mówi, ale spytałem ją: Czy nie uważasz, że człowiek, którego pasją są wędrówki po górach, (które też lubię) nie jest uzależnionym, podobnie jak jeżdżący rowerem, czy na nartach? Przyznała mi rację.

Nie będzie przesadą, kiedy powiem, że po wielu latach obcowania z tym samym wahadłem, reaguje ono natychmiast na każde zadane przeze mnie zapytanie. Co jakiś czas sporządzam, modyfikuję już istniejące diagramy diagnostyczne, a ich ilość może być nieskończenie duża  – w zależności od potrzeb. Są gotowe diagramy, które można nabyć w sklepach ezoterycznych. Pierwszą moją zakupioną książką zawierającą diagramy, był Świat wahadełek autorstwa Markus’a Schirner’a, z której korzystam do dnia dzisiejszego. Z diagramów można korzystać mentalnie, wystarczy widzieć je „oczami wyobraźni”. Z czasem praca z wahadłem, staje się prosta i nie nastręcza żadnych trudności. Mimo tego, że

wahadło jest uniwersalnym narzędziem,

jego przydatność jest niedoceniana nie tylko przez ignorantów,
ale także przez większość ludzi z tzw. kręgów „świata nauki”.

Ale to już nie jest mój problem.

Profesjonaliści mają do dyspozycji całe komplety specjalistycznych wahadeł, których użycie wymaga odpowiedniego przygotowania zawodowego, o których amatorzy mogą jedynie pomarzyć. Spośród bardzo wielu wahadeł wybrałem trzy, które obok wahadła uniwersalnego, są najczęściej używane nie tylko przez amatorów, ale także, przez wspomnianych zawodowych radiestetów. Ograniczę się do bardzo skrótowego ich przedstawienia.

Wahadło karnak jest jednym z najbardziej popularnych wśród radiestetów. Krążą o nim różne niesamowite wieści, niemal legendy. Należy ono do tzw. wahadeł egipskich. Istotną rolę w tym wahadle odgrywa jego kształt i waga.  Oryginalny karnak został odkryty w sarkofagu w Dolinie Królów w roku 1930 i prawdopodobnie był wykonany z piaskowca. Waga karnaka wynosi 22 gramy. Kopie tego wahadła powinny być odwzorowane z niezwykłą pieczołowitością, mając na uwadze dokładny kształt, zdobienia, ornamenty i sposób jego zawieszenia. Najwierniejsze kopie tego wahadła wykonuje pracownia pana Józefa Baja. Wahadło to ma bardzo szerokie zastosowane. Ważna uwaga. Wprawione w ruch obrotowy, bez określonego celu, emituje wokół siebie bardzo szkodliwe dla zdrowia promieniowanie zieleni negatywnej, co wymaga od użytkownika, zachowania szczególnego obchodzenia się z nim. Między innymi: bez potrzeby nie powinno wprowadzać się go w ruch obrotowy, nie pracować z tym wahadłem mając za plecami północ, o ile to możliwe po pracy rozkręcać je i obowiązkowo odpromienniowywać.

Wahadło egipskie ozyrys jest najbardziej niebezpiecznym ze wszystkich wahadeł. Zbudowane jest z półkul, co stanowi baterię, która emituje zieleń negatywną o bardzo dużym natężeniu. Często bywa wykonywane z drzewa hebanowego lub bukowego. W radiestezji ma bardzo szerokie zastosowanie, między innymi w terapii schorzeń nowotworowych. Wahadło to wymaga bardzo ostrożnego obchodzenia się z nim, podobnie jak ze wcześniej wspomnianym karnakiem.
Wahadło egipskie izys może jest mniej popularne niż karnak, ale należy do najbardziej bezpiecznych. Tak naprawdę, nie wiadomo, czy pochodzi ono ze starożytnego Egiptu. Swoim kształtem ma symbolizować Krzyż Życia. Jego waga jest cechą drugorzędną, mało znaczącą. Wahadło izys najczęściej jest wykonywane z mosiądzu bądź z drzewa hebanowego. Bateria z czterech płytek ma na celu wzmocnienie promieniowania wahadła, a jest nim kolor biały, który jest składową wszystkich kolorów widma. Wahadło to ma szerokie zastosowanie w radiestezji. Nie wymaga ciągłego rozładowywania ani rozkręcania go po zakończeniu pracy. Od wielu lat jestem posiadaczem takiego właśnie wahadła.  

Czytając te krótkie opisy, łatwo zauważyć, że podczas pracy z wahadłem, bezpieczeństwo odgrywa pierwszorzędne znaczenie. Od „radiestezyjnego BHP” zależy nie tylko nasze zdrowie, ale wpływa ono także na jakość i rzetelność wyników. O tym szerzej można dowiedzieć się z książek, których w sprzedaży jest dość dużo.

Na zakończenie kilka zdań, które mogą kogoś rozczarować. Wcześniej, na zadane samemu sobie pytanie, czy wszyscy ludzie mogą używać wahadła? Odpowiedziałem: oczywiście, że tak, ponieważ nie wymaga ono jakiś szczególnych predyspozycji, a jedynie jest niezbędna odrobina cierpliwości, wytrwałości oraz siła woli. To wszystko prawda, ale pisząc te słowa, miałem na myśli osoby, które są tolerancyjne, mają otwarty umysł, kochają innych ludzi, w których sercach nie ma miejsca na zawiść, czy też złość. Zupełnie niedopuszczalna jest praca z wahadłem po spożyciu alkoholu. Wszyscy, którzy chcieliby użyć wahadła do szkodzenia innym ludziom, radziłbym, żeby nie brali go w ogóle do ręki, ponieważ mogą srogo się zawieźć, niech lepiej znajdą sobie inne zajęcie – mniej odpowiedzialne.

Kilka lat temu młody człowiek, którego dobrze znałem, kupił wahadełko w jednym celu – chciał „wymusić” na nim odpowiedź, jakie będą liczby w losowaniu totolotka. Wahadło niejako „zbuntowało się” – przestało w ogóle działać – stało się kawałkiem bezużytecznego metalu. Prosił mnie o radę, co ma dalej robić? Otrzymał jedyną, słuszną odpowiedź: Zakop je głęboko w ziemi i zapomnij o nim. Tym ostrzeżeniem kończę tego posta.

Ez[o]