poniedziałek, 24 stycznia 2011

Rafy i mielizny


Każdy, ktoś decyduje się wejść na ścieżkę poznania prawdy o życiu – poznawania nauk tajemnych, winien być przygotowany na różne niespodzianki, które go spotkają. Najczęściej adept na początku drogi niesiony ciekawością, zapomina o bożym świecie, co może być odebrane przez jego otoczenie, w najlepszym wypadku, jako dziwactwo, natomiast w krańcowych sytuacjach – postrzegany jako ,,nawiedzony”, ,,nienormalny", ,,psychiczny” itp. Czy może się on ustrzec takich sytuacji? Teoretycznie  - tak. Jednak realia życia zmuszają nas do funkcjonowania wśród ludzi, którzy mają przeważnie inne, odmienne zdanie od naszego, o pojmowaniu życia w ogóle, nie mówiąc o życiu duchowym. Stąd wniosek, żeby zachować umiar i selekcję naszych słów, kiedy jest mowa o duchowości, religii czy światopoglądach. Możemy wpaść w pułapkę, którą zafundować nam mogą koledzy, znajomi, a nawet członkowie rodziny.                      
Jednak z czasem, kiedy nasza wiedza się rozszerza, zaczynamy mniej mówić, wyciszamy się, co jest zauważane przez otoczenie. Znaczy to, że nasza ,,inność” już została ,,prawie” zaakceptowana. Wydaje mi się, że tak naprawdę, do końca będziemy traktowani inaczej niż ci ,,pozostali’. Każdy, kto poważnie podchodzi do ezoteryki wie, że znajdzie się ktoś, kto będzie chciał nas sprawdzić, przeegzaminować z naszej wiedzy. Gorzej wygląda sytuacja, tych, którzy traktują ezoterykę, jako pewnego rodzaju rozrywkę, takim praktykom byłem i jestem przeciwny. Pseudo ezoteryków łatwo ośmieszyć, przez ich ignorancję, a co za tym idzie – narażają na szwank ezoterykę i jej uczciwych badaczy.

Przedstawię przykłady, które najlepiej zobrazują próby podważające prawdziwość naszych ezoterycznych prawd i wykorzystania ich w praktyce.

Pracowałem w jednym z banków, gdzie zatrudnieni wiedzieli, że zajmuję się Tarotem. Trudno byłoby to ukryć, ponieważ na zapleczu, w wolnych chwilach robiłem zapiski związane z ezoteryką. Był to dla mnie bardzo dobry okres, ponieważ poprzez język niewerbalny miałem możliwość poznawania osobowości ludzi – klientów banku. Własne spostrzeżenia weryfikowałem z rzeczywistością. Była to szczególna nauka Tarota. Jedna z pracownic, a konkretnie dyrektorka innego banku poprosiła mnie bym ustalił jej godzinę urodzenia. Do tego celu postanowiłem użyć środków radiestezyjnych. Podświadomość mówiła mi, bym zachował ostrożność, co potwierdziły karty Tarota. Z niebywałą dokładnością dokonałem pomiarów, dzięki czemu ustaliłem dokładnie godzinę i minutę urodzenia owej pani. Na jej twarzy pojawiło się zdziwienie, kiedy położyłem przed nią kartkę z dokładną godziną i minutami. Wówczas usłyszałem, że godzinę to znała, ale w przybliżeniu, że dziękuje mi, ale skąd taka dokładność? – Niech pani zachowa tą kartkę, ponieważ, może się przydać do sporządzenia kosmogramu urodzeniowego. Chciała mnie sprawdzić. Co by było, gdybym się pomylił? Łatwo się domyśleć.

W tym samym banku, innym razem, kasjerka [nazwijmy ją ,,koleżanką z pracy”] poprosiła mnie bym powiedział jej co może oczekiwać jej bliska osoba w danym roku. Podała mi dane tej osoby. Kiedy obliczyłem rok osobisty, powiedziałem, na co ta osoba ma zwracać szczególną uwagę. Wówczas z rozbrajającą szczerością, z uśmiechem na ustach powiedziała mi, że taka osoba nie istnieje, że jest to wytwór jej wyobraźni.  – Faktycznie wyobraźnię ma pani bardzo rozwiniętą jak mało kto - odpowiedziałem. Wiedziałem, że polemika z nią nie ma najmniejszego sensu. Był to chwyt ,,poniżej pasa”. Powiedziałem – Jeśli ktoś taki by istniał, wówczas taka prognoza byłaby dla niego właściwą. Poczułem się urażony - moja duma i godność zostały narażone na szwank. Teraz, po latach, uważam, że zachowałbym się inaczej, ale wtedy zareagowałem niemal natychmiast. Wówczas były w powszechnym użyciu czeki. Wziąłem swój czek, wypisałem na nim dużą sumę pieniędzy do wypłaty. Kiedy stwierdziła, że czek jest prawdziwy, poprosiłem o wypłatę bez sprawdzania stanu mojego konta. Była zdziwiona, takim obrotem rozmowy. - Jeśli jest prawdziwy, to nie widzę powodu by odmawiać mi wypłaty. Przypomniałem jej wówczas rozmowę sprzed godziny na temat fikcyjnej osoby. Zachowałem się analogicznie jak ona wobec mnie. Później jej stosunek do mnie zmienił się radykalnie – traktowała mnie z dystansem. Kiedyś po latach, spotkałem ją na ulicy, przeprosiła mnie za swoje zachowanie sprzed lat.

â

Mogą zaistnieć nieumyślne pomyłki w prognozowaniu. Podkreślam – w prognozowaniu. Przyczyn tego stanu może być bardzo wiele. Niedostateczna ilość danych i ogólnikowość dotycząca badanego problemu, może wypaczyć cały odczyt z rozkładu. To najczęstsza przyczyna pomyłek w dywinacji karcianej, np. Tarota.

Posłużę się przykładem z ,,własnego podwórka”. Wiem, że stawianie kart najbliższej osobie jest niewskazane. Jednak często ulegamy z różnych powodów. Żona Danusia czekała na komisję lekarską, która miała zadecydować o przyznaniu jej renty. Karty Tarota jednoznacznie, bez żadnych wątpliwości wskazywały, że sprawa będzie załatwiona pozytywnie. Termin komisji został przesunięty o miesiąc. Jakież było zdziwienie, kiedy odmowa przyznania renty stała się faktem. Wówczas Danusia przyznała się, że oprócz mnie, o odpowiedź w tej sprawie poprosiła jedną z najpopularniejszych tarocistek w Polsce. Ot, taki niedowiarek. Otrzymała taką samą odpowiedź, stąd zdziwienie żony było tak duże. Nikt się nie pomylił  - diagnoza dotyczyła konkretnego terminu, który uległ zmianie. Po zmianie daty prognoza byłaby zupełnie inna.

Ciekawszą historię usłyszałem w Czarnowie na farmie wyznawców Kriszny. Jednym z gości, którego tam spotkałem, był człowiek światły, wykładowca na jednej z renomowanych uczelni w Europie. Powiedział mi, że podczas pobytu w Kalkucie, na jednym z targów poprosił jednego z astrologów, których tam wielu ,,świadczy usługi”, by ten przedstawił mu dokładnie co się wydarzy w jego życiu w najbliższym roku. Astrologia wedyjska według mnie jest o wiele bogatsza, dokładniejsza, ponieważ posługuje się  Zodiakiem stałym, czyli gwiezdnym, natomiast astrologia zachodnia zwrotnikowym, czyli ruchomym. Okazało się, że prognozy prawie wcale się się nie sprawdziły. Podczas następnej bytności w Indiach, mój rozmówca udał się z ,,reklamacją" do tego samego astrologa, której ten nie chciał uwzględnić. Był bardzo zdziwiony, nie dowierzał, że się pomylił, i miał rację. Nastąpiło nieporozumienie. Diagnoza dotyczyła geograficznie Indii, a nie Europy. W ramach ,,reklamacji", nieodpłatnie otrzymał horoskop dla siebie ,,na Europę”. Tym razem wszystko było w porządku – horoskop sprawdził się prawie w stu procentach.

â

Przedstawione przykłady ukazują niebezpieczeństwa jakie na nas czyhają ze strony ,,życzliwych”, którzy są w stanie użyć różnych forteli, by nas ośmieszyć, a tym samym ezoterykę, oraz pomyłki nieumyślne, których przyczyn może być bardzo wiele.   

Mentalność ludzka jest nieprzewidywalna. Lekarz posiada nowoczesne instrumenty do diagnozowania pacjenta oraz dodatkowo sporządzone badania analityczne. Na ich podstawie decyduje o dalszym leczeniu. Kiedy okaże się, że pacjent został ,,okaleczony” na skutek błędu lekarza, wówczas najczęściej słyszymy, że nastąpił błąd w sztuce lekarskiej.

Kiedy prognoza wróżby okaże się nie do końca prawdziwa, wówczas możemy usłyszeć, że wróżka, astrolog, tarocista jest do d..y. Tu musiałem użyć mocnych słów, ponieważ zarzuty też padają mocne. Kiedy porównamy możliwości jednych i drugich, to okaże się, że ci drudzy, z góry stoją na straconej pozycji. 

Jeżeli ktoś decyduje się na pracę związaną ze świadczeniem ,,usług ezoterycznych” - brzmi to nieładnie, ale jest prawdziwe – niech dołoży wszelkich starań, by przez niego nie ucierpiała ezoteryka, a tym samym wszyscy my zgłębiający nauki tajemne  [wróżki, astrologdzy,  tarociści]  będący jej ,,pokornymi dziećmi”.  

Ez[o]