środa, 3 lipca 2013

Medycyna wielowymiarowa



Kupiłem książkę napisaną przez LUDMIŁĘ PUCZKO ''Medycyna wielowymiarowa. System diagnozowania i samouzdrawiania człowieka", którą chcę zarekomendować, polecić. Muszę przyznać, że określenie "samouzdrawianie" wywołuje we mnie mieszane uczucia, podobnie jak u większości ludzi. Człowiek ciężko chory, stojący przed obliczem śmierci, któremu nie jest w stanie pomóc nowoczesna medycyna, pokłada nadzieję w niekonwencjonalnych metodach leczenia. Ludzkie nieszczęścia wykorzystują różnego rodzaju pseudo-uzdrowiciele, którzy piszą książki o samouzdrawianiu, oferując jednocześnie swoje "cudowne lekarstwa", które choremu mogą jedynie zaszkodzić. Np. książka zaopatrzona tytułem "Natychmiastowe uzdrawianie", musi wzbudzać podejrzenie, nieufność nawet wśród urodzonych optymistów, nie mówiąc już o ludziach realnie patrzących na świat, do których należą m.in. numerologiczne Czwórki. Na szczęście tego rodzaju książki stanowią zaledwie margines, którego nie należy ignorować, wszak chodzi o nasze zdrowie. 
Niekonwencjonalne metody leczenia odnoszą pożądany skutek, pod warunkiem, że są stosowane rozważnie, przez osoby odpowiednio przygotowane. Reiki czy akupunktura są tego najlepszym przykładem. Jest w sprzedaży dość duży wybór sprawdzonych, wiarygodnych książek, o tej tematyce. Część z nich znajduje potwierdzenie w naukach tajemnych (ezoteryce), od których odżegnuje się większość lekarzy i Kościół. Ci pierwsi widzą zagrożenie dla swojego stanu posiadania - finansów i utratę prestiżu. Mój kolega, lekarz z bardzo długoletnią praktyką korzysta z akupresury, jako sposobu na łagodzenie bólu głowy. Natomiast Kościół kieruje się dogmatami i... zakłamywaniem rzeczywistości.    

W artykule (poscie) "Szlachetne zdrowie" (23 maja 2012 roku), powoływałem się między innymi na książkę profesora ZBIGNIEWA KRÓLICKIEGO "Radiestezja zdrowia", która w pewnym stopniu koresponduje z omawianą "Medycyną wielowymiarową". W obydwu książkach podstawą diagnozowania chorób i ich leczenia jest radiestezja, która przez większość naukowców jest ignorowana i nieuznawana, jako dziedzina wiedzy. 

W przedmowie do "Medycyny wielowymiarowej" czytamy, że jej autorka - Ludmiła Puczko jest doktorem nauk technicznych, fizykiem specjalizującym się w dziedzinie łączności kosmicznej, poświęciła około czterdzieści lat swojego życia na badanie energetyki i wibracji organizmu i wypracowanie metod samodiagnozowania chorób i ich uzdrawiania.  

Medycyna akademicka - zdaniem autorki - podzieliła człowieka na części, a poszczególne organy, tkanki, układy anatomiczne są postrzegane jako... materia. W instytutach i klinikach są one badane na wszelkie możliwe sposoby, co niewątpliwie przyczynia się do rozwoju medycyny. Autorka zauważa, że naukowcy pomijają bardzo ważny aspekt, istnienie połączeń energoinformacyjnych między organami, które z organizmu tworzą konkretny System. Olbrzymia ilość patologii, które są zapisane, uwaga - w 35 tomach Wielkiej Encyklopedii Medycznej, potwierdzają zarzuty stawiane przez Autorkę. Coraz doskonalsze aparatury diagnostyczne (np. tomografy komputerowe) badają tylko ciało fizyczne. Obecnie jest sklasyfikowane, usystematyzowane około 10 tysięcy chorób.  


Czym jest medycyna wielowymiarowa? 

Na tak postawione pytanie Autorka odpowiada:

Przede wszystkim bazuje ona  na wielowymiarowej anatomii, czyli nie na jednym ciele fizycznym, funkcjonującym w trójwymiarowej przestrzeni, lecz na wszystkich ciałach subtelnych, o istnieniu których można mówić tylko w kategoriach przestrzeni wielowymiarowej.  (...) Znane są metody likwidowania najgłębszych przyczyn chorób, co czasem sprawia, że następuje uzdrowienie. Metody te są zaszyfrowane w technikach magicznych, kultywowanych w klasztorach Dalekiego Wschodu, zarówno w praktykach modlitewnych klasztorów, kościołów i cerkwi Zachodu, jak w technikach różnych szkół ezoterycznych.   

Przed chwilą była mowa, że człowiek stanowi złożony system wielowymiarowy, dlatego uszkodzony organ nie należy rozpatrywać (leczyć) w oderwaniu od innych organów, układów organizmu. Stan chorobowy jednego organu powoduje zakłócenia w innych organach, które są pomijane podczas przeprowadzanych badań. Pani Puczko proponuje inne podejście do ustalania schorzeń, które występują w naszym organizmie, a tym samym nowe metody diagnozowania. Określenie "nowe metody", należy traktować raczej, jako inne niż dotychczas stosowane, wszak proponowane przez Nią były znane tysiące lat wcześniej i z powodzeniem korzystają z nich obecnie chociażby Chińczycy. Podstawę diagnozowania proponowaną przez Autorkę stanowi "efekt biolokacji", czy jak kto woli - efekt radiestezyjny, znany od ósmego tysiąclecia prze naszą erą! W ramach modelu człowieka wprowadza nowy termin - "wewnętrzny biokomputer", w którym są zapisywane i przechowywane wszystkie informacje, które dotyczą funkcjonowania naszego organizmu. Nietrudno domyśleć się, że tym biokomputerem jest... nasza podświadomość (zapisywana w prawej półkuli mózgu). Przyczyny powstawiania chorób przewlekłych w organizmie człowieka są zapisywane w formie holograficznej i przechowywane w wewnętrznym biokomputerze. Dodam od siebie, że w nim zapisane są wszystkie, nawet najdrobniejsze wydarzenia od chwili poczęcia, a nawet wcześniejsze - z poprzednich wcieleń.  


Wszystkie głębokie przyczyny powodujące choroby organizmu i związane z falowym oddziaływaniem na człowieka Autorka umownie podzieliła na trzy grupy, cytuję: 

1. Negatywne zewnętrzne oddziaływanie energoinformacyjne przez inne osoby (ludzie nazywają to "klątwą", "złym okiem" itd);  
2. Negatywne zewnętrzne oddziaływanie energetyczne, powstające na skutek zapisanych w formie holograficznej negatywnych stanów psychofizycznych człowieka;
3. Negatywne oddziaływania promieniowania czynników chorobotwórczych, znajdujących sie w organizmie człowieka (wirusy, bakterie, grzyby itd.).  


Bioenergoinformacyjne źródło promieniowania Autorka nazwała rzędem wibracyjnym, na który składają się kombinacje symboli geometrycznych, liczb, obrazów, liter, które są połączone w określonej kolejności i co ważne - naładowanych według z góry określonej metody. Przy ich pomocy możemy usuwać zakłócenia organiczne (np. piasek i kamienie w nerkach), choroby psychiczne, zakaźne, psychosomatyczne i inne.  W książce znajdziemy ponad 130 różnych rzędów wibracyjnych, które stanowią jej załącznik.  



Przykładowe diagramy rzędów energetycznych (r/e) 

Znaków Zodiaku

Figury

Planety

Symbole geometryczne





W części "praktycznej" Autorka w szczegółowy sposób opisuje (krok po kroku) metody korzystania z dobrodziejstw medycyny wielowymiarowej. Początkowo wydają się one skomplikowane, zawiłe, ale po bliższym zapoznaniu się z nimi, nie powinny nastręczać większych trudności. Cała filozofia polega na zadawaniu konkretnych pytań, na które otrzymujemy odpowiedź z biokomputera za pomocą wahadła umieszczonego nad odpowiednim diagramem, które reaguje w odpowiedni sposób, odpowie: tak - nie lub wskaże odpowiednie miejsce na diagramie. Mówiąc kolokwialnie, do przyczyn zakłóceń i ich usuwania dochodzimy idąc "od nitki do kłębka". Wczytując się w książkę jesteśmy prowadzeni "za rękę" od początku do końca. Wystarczy być uważnym i postępować zgodnie z "instrukcją", a to wymaga cierpliwości, ponieważ ilość pytań może być naprawdę duża. 

Książka stanowi kompendium wiedzy z medycyny wielowymiarowej. Autorka zadbała w książce o każdy szczegół: opisała dość szczegółowo ciała subtelne, znaczenie poszczególnych czakr i meridianów, a w części "diagnostycznej" szczegółowo sklasyfikowała przyczyny powodujące zaburzenia w organizmie i sposoby ich likwidowania. Dwa rozdziały poświęciła chorobom przewlekłym, a w jednym z załączników (dodatku) opisuje klątwy rodowe i sposoby ich usuwania.    

Ponadto w książce znajdziemy dość szczegółowy opis - "technikę" pracy z wahadłem, które obok rzędów wibracyjnych, stanowi podstawowe narzędzie do stawiania diagnozy i usuwania zaburzeń (chorób) z organizmu. Praca z wahadłem wymagała od adepta dużo cierpliwości i spokoju, o czym wiedzą osoby, które na co dzień mają z nim kontakt. Myślę, że zbyt ogólnie została potraktowana kwestia doboru wahadła, ale wiedzę o nich, adept może pogłębić wykorzystując do tego celu, chociażby Internet. Generalnie, osobom początkującym odradzam pracę z wahadłem Karnak i Ozyrys, ponieważ wymagają one szczególnej ostrożności, natomiast najbardziej bezpiecznym i nazwijmy "przyjaznym" jest wahadło Izis. Na marginesie dodam, że wahadłom poświęciłem artykuł "Wahadło - więcej niż narzędzie", (24.08.2011 r.).  


Na zakończenie dość długi cytat z przedmowy, który uważam za bardzo ważną wskazówkę (radę) dla potencjalnych "leczących" metodą zawartą w tej książce:

Powtórzmy raz jeszcze, że proponowane przez autora metody samodiagnozowania, samouzdrawiania, oraz ustanowienia harmonii w organizmie człowieka są absolutnie bezpieczne, proste i dostępne dla każdego. Jednak należy być bardzo uważnym i ostrożnym przy diagnozowaniu i leczeniu innych osób*. Nie zapominajcie o wypracowanej przez autorkę zasadzie bezpieczeństwa. (...)
Niebezpieczeństwo polega na możliwości "przeniesienia" choroby z chorego człowieka na zdrowego i w "przepompowaniu" energii od zdrowego człowieka do chorego (wampiryzm). (...). Jeszcze jedno niebezpieczeństwo czyha na stosunkowo zdrowego człowieka, który próbuje diagnozować chora lub starsza osoba. Trzeba na to uważać! Osoby w starszym wieku, lub chore, zamiast zajmować się własnymi problemami, (o czym autorka wspomina wielokrotnie), często w dobrej wierze próbują diagnozować lub leczyć praktycznie zdrowych, młodych ludzi, szczególnie dzieci. Zazwyczaj robią to z dobrego serca, ze szczerego pragnienia pomocy, lecz albo bez wiedzy, albo wbrew woli "pacjenta". Może to sprawić, że przy kontakcie energoinformacyjnym silna energetyka zdrowego organizmu "pacjenta" zostanie przekazana słabszemu organizmowi "lekarza", służąc mu dobrym zasilaniem energetycznym. Tacy "lekarze" po długich i niby męczących dla nich zabiegach uzdrowicielskich nie okazują żadnych oznak zmęczenia - wręcz przeciwnie, są weselsi i mocniejsi. Stąd staje się zrozumiałe, dlaczego osoby dość słabego zdrowia pragną pomagać młodym i praktycznie zdrowym ludziom. W taki sposób ze szczerych najszlachetniejszych pobudek starszy lub chory człowiek może łatwo zamienić się w "energoinformacyjnego wampira", który wyrządza bliskim ludziom krzywdę. (...)
Często u ludzi, którzy w jakimś stopniu opanowali metodę medycyny wielowymiarowej, powstaje pragnienie pomocy komukolwiek. W tej sytuacji potencjalnemu "lekarzowi" można przypomnieć doświadczenie starożytnych taoistycznych mędrców.  Uzdrowiciel przystępował do leczenia tylko w tym wypadku, jeśli zostały spełnione trzy warunki:
1. Chory uświadomił sobie, że potrzebuje czyjejś pomocy;
2. Chory poprosił o pomoc;
3. Chory zwrócił się o pomoc właśnie do niego. 

Jeśli czujecie chęć, by komuś pomóc, przypomnijcie sobie o mędrcach taoistach. Być może mają rację? Być może wasza pomoc nie jest potrzebna? Być może lepiej będzie, jeśli zaproponujecie swojemu "pacjentowi" samodzielne lub z waszą pomocą opanowanie podstaw medycyny wielowymiarowej? Zastanówcie się.  Być może lepiej nic nie robić, niż komuś wyrządzić zło?    


* Wyróżnienia w cytacie (pogrubienia) są wprowadzone przeze mnie. 


ez[o]