sobota, 9 lipca 2011

Victorian Romantic Tarot [5]

CESARZ
Archetyp:  Ojciec.
Określenie: Termin „cesarz” pochodzi od przydomka (ostatniego członu nazwiska) dyktatora Republiki Rzymskiej Gajusza  Juliusza Cezara. Pierwszym władcą, którego uznaje się za cesarza jest Oktawian August, który używał tytułów imperator (co znaczy wódz sprawujący władzę uzyskaną z woli bogów), caesar (cognomen przyjęty na podstawie testamentu Juliusza Cezara) i august („wywyższony przez bogów”, a dokładniej na podstawie greckiego odpowiednika sebasthos tłumaczony jako dostojny, boski, godny boskiej godności).        [Wikipedia]                                                                                                            


Cesarz jest Wielkim Arkanem Tarota o numerze 4. Czwórka to kwadrat, symbol stabilności i bezpieczeństwa, rzeczywistość ziemska [świat materialny]. Z jednej strony to stabilność, a z drugiej stanowi ograniczenie i początek skostnienia. Są to cechy, które charakteryzują „tarotowego” Cesarza. 
Nie możemy zapominać, że czwórka to także krzyż. W krzyżu linia pionowa – rozwój duchowy [od dołu do góry], linia pozioma odpowiada poznaniu ilościowemu wyznaczonemu przez czas. Czwórka to także: 4 żywioły, 4 strony świata, 4 temperamenty, 4 pory roku, 4 fazy księżyca, 4 kasty w Indiach. Daje się zauważyć analogię z liczbą kończyn żywych istot – ludzi, zwierząt. Czwartą Sefirą na Drzewie Życia jest Chesed – Miłosierdzie. Z liczbą 4 kojarzy się wiele innych zjawisk, z którymi spotykamy się w życiu codziennym.

Kładę przed sobą kartę Cesarza. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że przedstawia ona obraz najbardziej statyczny ze wszystkich Wielkich Arkanów Tarota. Na karcie tej widzimy Cesarza w pozycji znacznie odbiegającej od standardowo przyjętych w innych taliach. Przyjął postawę, która daje mu komfort, odprężenie i możliwość odpoczynku. Zmęczenie rysuje się na jego twarzy, co świadczy, że przed chwilą wykonał ciężką pracę, że stoczył walkę, która zakończyła się jego sukcesem – wrócił „z tarczą”, w odróżnieniu od przegranego, który wraca „na tarczy” - jest ciężko ranny, bądź martwy.      
Do pomieszczenia, w którym odpoczywa Cesarz, prawdopodobnie nie mają wstępu inni ludzie, jest ono dla niego azylem, gdzie czuje się bezpiecznie, gdzie panuje cisza i spokój. O tym, że czuje się bezpiecznie świadczy jego goły tors, który w przypadku zagrożenia jest ochraniany zbroją. Części uzbrojenia leżą na stoliku obok kwiatów. W prawej ręce trzyma buławę, która przypomina, że władza należy do niego. Złote elementy stroju, świadczą o bogactwie Cesarza, na które sobie w pełni zasłużył. Za jego plecami widać fragment ściany, którą zdobią motywy żywcem wyjęte ze świątyń egipskich. Oczywiście symbolika kolorów jest nadzwyczaj wymowna. Kolor czerwony to między innymi barwa władzy, królewskości. W tym kolorze jest tron, na którym odpoczywa Cesarz. Drugim z dominujących kolorów jest żółty, oznacza wyższe wartości i wiedzę, którą Cesarz zdążył posiąść.

Kiedy porównamy obydwie karty umieszone powyżej, to z łatwością zauważamy między nimi duże różnice. Na pierwszej - monarcha jakby podglądany z ukrycia, w swobodnej pozycji i niekompletnych szatach, natomiast druga karta, to obraz Cesarza w pełnym majestacie i dostojeństwie. Na pierwszej - wzbudza zaufanie, na drugiej – respekt i dystans.  


 Przemyślenia. W życiu codziennym, „cesarzy” spotykamy na każdym kroku. Bardzo często cesarzami stajemy się my sami, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Ograniczę się do dwóch „ról”, w jakich cesarz może występować – jako ojciec i jako szef (przełożony). Muszę na moment odwołać się do numerologii. Cesarz to liczba 4, a czwórka to kwadrat. Właśnie w tym kwadracie cesarz (ojciec, szef) czuje się dobrze i pewnie.

Rola ojca w rodzinie, na przestrzeni lat zmieniała się i proces ten zachodzi nadal. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu, ojciec w rodzinie był tym, który trzymał „w karbach” wszystkie dzieci, a niekiedy też swoją żonę (!). Z moimi dwoma braćmi, miałem „okazję” doświadczać tego na sobie, często bezpośrednio na „własnej skórze”. Czy tego żałuję, czy mam żal do ojca? Odpowiadam – nie mam żalu. Takie były czasy, że jedną z form karania dzieci było używanie paska, który miał „przemówić” do rozumu. Wtedy w użyciu popularne było powiedzenie: „Lepszy bity niż zgnity”. Na szczęście, tamte czasy minęły bezpowrotnie. Moje dzieci nie zaznały „argumentu perswazji”, jakim był pasek. Wydaje mi się, że popadamy w skrajność, która zabrania rodzicom wymierzania dziecku przysłowiowego „klapsa”, jako formy karania. Jakie będą tego skutki wychowawcze? Jeszcze nie wiadomo. Jedno jest pewne (o czym mówi Flavio Anusz), że

dzieci nie musimy wychowywać, jeśli będziemy sami wychowani,
wtedy przy nas same się wychowają.

Dużo w tym prawdy. Matka i ojciec powinny być autorytetem dla własnych dzieci. By tak się stało, musi być spełniony jeden warunek – Rodzice powinni być autorytetami w stosunku do siebie – powinni się szanować. Jakim autorytetem jest ojciec, który trzymając w ręku palącego się papierosa, ostrzega i poucza swoje dziecko o szkodliwości palenia? Ponadto, coraz więcej matek same wychowują dzieci, co odbija się negatywnie na ich psychice. Znam to z autopsji. Moja pasierbica sama wychowuje trójkę dzieci, które nie zaznały ojcowskiego ciepła.

Zdecydowana większość z nas pracując, miała bądź nadal ma zwierzchnika, ewentualnie sama jest szefem, który kieruje grupą ludzi. Jest to temat, o którym rozmawiają ludzie w pracy, w domu, w autobusie, a nawet w czasie spotkań towarzyskich, dlatego swoje refleksje na temat szefowania - ograniczę do minimum.

Każdy szef, dyrektor, przełożony, boss [ostatnio modne określenie, brrr!], kierownik – jednym słowem - wszyscy cesarze, powinni posiadać niezbędne predyspozycje do kierowania, zarządzania grupą ludzi. Nierzadko zdarzają się cesarze, którzy przyjmują sprawdzoną już przed wiekami, niechlubną zasadę – dziel i rządź. Było mi dane pracować na różnych stanowiskach, często odpowiedzialnych, pod okiem różnych cesarzy. Drobne przeoczenie z mojej strony mogłoby narazić inną osobę na szwank – utratę dobrego imienia, dlatego wymagano ode mnie bardzo sumiennego wykonywania powierzonych mi zadań. Po latach, będąc na emeryturze, kiedy powracam myślami w przeszłość, dochodzę do wniosku, że zdecydowana większość moich decyzji, które dotyczyły relacji pracownik – przełożony, była słuszna. Przez osiem lat pracowałem w zespole, którego pracownicy otrzymywali premie za „ślepą lojalność” wobec cesarza-szefa. Moja duma [!] będąca bardziej wadą niż zaletą, której większość zodiakalnych Lwów nie potrafi poskromić, powodowała, że premię dostawałem niezmiernie rzadko. Blady strach padł na „pokornych”, kiedy nasz cesarz został zmuszony do „abdykacji” – został zwolniony. Wówczas jego dworacy uciekali w popłochu, szukając dla siebie innej pracy. Nowy cesarz zaczął urzędowanie od przeglądu etatów, których część zlikwidował, a mimo to, praca była bardziej efektywna i… łatwiejsza. Płaca była uzależniona od osiąganych wyników. Nowy cesarz nie rozmawiał z pracownikami za zamkniętymi drzwiami swojego gabinetu, co było zupełnym novum. Od tych wydarzeń minęło ponad dwadzieścia lat, a jeszcze do tej pory mile wspominamy tamtego cesarza.


Arkanem aktywnym (treścią) dla Cesarza jest Umiarkowanie. Cesarz, który o nim zapomni, może zakończyć swoje panowanie (rządzenie) w dwojaki sposób: może cofnąć się do XIII Wielkiego Arkanu – Śmierci, bądź doświadczyć XV Wielkiego Arkanu - Diabła. Komentarz zbyteczny. Cesarz, o którym piszę wyżej – poszedł w kierunku XIII Arkanu.
Najbardziej jaskrawo widoczne są takie postawy w świecie polityki, gdzie przywódcy państw, mogą stać się tyranami, dyktatorami, a liderzy partyjni są w stanie podporządkować sobie olbrzymie grupy ludzi, którzy ślepo im wierzą. To zjawisko, nierzadko dotyczy także hierarchów różnych religii, zwierzchników kościoła. Karma, w którą święcie wierzę, jest najlepszym sędzią dla takich ludzi i ich postaw. Dyktatury upadają, ludzie podnoszą głowy, zaprowadzają lepszy, a czasem gorszy – nowy ład. Być może kończący się Wielki Cykl Kalendarza Majów, którego wierzchołek wypada w 2012 roku, jest powodem, że jak przysłowiowe grzyby po deszczu, upadają dyktatury, które panowały przez dziesiątki lat. Głównie dotyczy to państw afrykańskich i azjatyckich. Chociaż polityka jest tą sferą życia, z którą się nie utożsamiam, obchodzę ją z daleka, ale nie sposób było pominąć ją milczeniem.

Na zakończenie, odrobina numerologii związanej z Cesarzem. W większości, karmiczne „Czwórki” niezbyt garną się do ezoteryki, ponieważ ich postawę życiową można określić, jako „praktyczną”, która sprowadza się do stwierdzeń: „Przyszedłem na świat, by zdobyć wykształcenie, dobrą pracę, a następnie mieć dzieci, którym muszę zapewnić wykształcenie, byt materialny, a co będzie ze mną po śmierci … cóż zostanę pochowany”. Kobieta „Czwórka” doskonale poradzi sobie z naprawą gniazdka elektrycznego, wywierceniem dziury wiertarką udarową i innymi czynnościami, które są uznawane za typowo „męskie”. Jak nie wiesz, co zrobić z pieniędzmi, to powierz je „Czwórce”, która dobrze je zainwestuje, pomnoży je w najlepszy sposób, jaki jest możliwy w danej chwili.    

Ez[o]