sobota, 11 czerwca 2011

Victorian Romantic Tarot [3]


Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy.
Choć macie sami doskonalsze wznieść,
Na nich się jeszcze święty ogień żarzy
I miłość ludzka stoi tam na straży,
I wy winniście im cześć!

Adam Asnyk – [Do młodych]


ARCYKAPŁANKA


ArchetypDziewica.
OkreśleniaWestalka, Pytia.

W Powszechnej Encyklopedii PWN, możemy znaleźć określenia, które cytuję w całości.

Westalki, w starożytnym Rzymie 6 kapłanek Westy, ich wyboru spośród 6-10 letnich dziewcząt rzymskich dokonywał pontifex maximum na okres 30 lat; otaczane szczególnym szacunkiem, korzystały z wielu przywilejów, między innymi z prawa łaski; za niedopilnowanie wiecznego ognia – karane chłostą, za utratę dziewictwa – zamurowywane żywcem; wetalki po ukończeniu służby mogły wychodzić za mąż.

Pytia, grecka Pythia, kapłanka Apollina w Delfach, która wieszczyła siedząc na trójnogu w adytonie (miejsce niedostępne dla wiernych); udzielała odpowiedzi na pytania stawiane jej za pośrednictwem kapłana; przed udzieleniem odpowiedzi Pytia musiała pościć i odbyć rytualną kąpiel w Źródle Kastalskim; jej wyrocznie cechowała wieloznaczność, stąd ,,odpowiedź pytyjska”.   

Arkan ten nosi nazwę Papieżyca. Określenie to ma odniesienie do religii chrześcijańskiej. Chcę przypomnieć, że Tarot nie wyróżnia żadnej religii, jest Księgą Życia, z której dobrodziejstw mogą korzystać wszyscy ludzie, jest dziełem ponadczasowym, dlatego uważam, że inne nazwy tego Arkanu - Arcykapłanka bądź Najwyższa Kapłanka są bardziej właściwe. Wracając do pierwszego określenia – Papieżyca, mam nienajlepsze skojarzenia, ponieważ kobiety w kościele katolickim zawsze były traktowane marginalnie, o czym szerzej odniosę się w dalszej części artykułu. Poza tym nazwa ta fonetycznie brzmi niezbyt przyjemnie.

Zgodnie z przyjętą przeze mnie konwencją, umieszczam obok siebie dwie karty: omawianego Arkanu – od lewej strony z Tarota Wiktoriańskiego, z prawej natomiast z Tarota Ridera. Jest to prosty zabieg, którego celem jest ukazać znaczące różnice między tymi taliami Tarota.

U Wait’a Arcykapłanka jest taka, jaką możemy obejrzeć w większości kart, tzn. kobiecą postać z manuskryptem bądź książką na kolanach, siedzącą miedzy dwoma kolumnami. W Tarocie Wiktoriańskim mamy obraz, który „łamie” (w dobrym znaczeniu) przyjęte zasady, typowe dla tego Arkanu.

Pozwalam sobie na odrobinę fantazji, która przy omawianiu tej karty jest na wskroś pożądana, chociażby, dlatego, że miejsce i postać przedstawione na niej, są z pogranicza świata realnego i świata fantazji.

Arcykapłankę spotykam w pomieszczeniu, które najprawdopodobniej znajduje się w podziemiach klasztornych. Panuje tu miły, odprężający chłód, tak charakterystyczny dla pomieszczeń wyłożonych kamieniami. Za Jej plecami widać dwa filary, których symbolicznego znaczenia nie trzeba przypominać. Znalazłem się w tym miejscu niejako za sprawą zrządzenia losu, a scenę z Arcykapłanką obserwuję jakby z ukrycia, co sprawia, że serce zaczyna bić nieco szybciej w obawie bym nie zostać przez Nią zauważonym*). Arcykapłanka jest niezwykle skupiona, z zamkniętymi oczami, sprawia wrażenie, że jest w stanie głębokiej medytacji. Jest to niezwykle piękna postać, która kształtami i alabastrowym kolorem ciała przypomina mi słynny posąg Wenus z Milo. Jej górna część ciała, z odsłoniętą piersią, zdaje się mówić: nie mam nic do ukrycia. Pod tą piersią bije serce, które jest siedzibą, centralnym punktem uczuć, dobroci, wrażliwości, które są dla Niej najważniejsze. Złoty pas (Słońce) podtrzymuje niebieską suknię, która skrywa to, co Arcykapłanka ma najcenniejsze – dziewictwo. Język niewerbalny, który daje się odczytać, a szczególnie dotyczy Jej rąk, jest niezwykle wymowny, wiele znaczący. Prawa ręka z otwartą dłonią skierowana w dół, świadczy, że Arcykapłanka ma dobry kontakt z Ziemią, natomiast prawa dotyka delikatnie ramienia, jest na wysokości piątej Czakry – Vishuddha (czystość), która przekazuje naszym układom wewnętrznym świętą zasadę: Swoją wolę poddaj woli Boga, która zapewnia stabilność duchową. Przed Arcykapłanką stoi, złote, pięknie zdobione okrągłe naczynie wypełnione różową miksturą. Mogę się jedynie domyślać, że jest ona sporządzona z płatów „królowej kwiatów” – z róży, której opary wypełniają całe pomieszczenie i obmywają ciało Arcykapłanki. Jak wiemy, kolor różowy jest najbardziej kobiecym kolorem, który charakteryzuje osoby wrażliwe i życzliwe, dla których najważniejsza jest miłość i poszanowanie drugiego człowieka. Słodkawy różany zapach, który osobiście bardzo lubię, poprzez nozdrza, wypełnia moje płuca i w sposób subtelny działa na podświadomość. Jednocześnie, ani przez chwilę patrząc na Jej piękne ciało, nie zrodziła się we mnie „pokusa pożądania”, a to, dlatego, że mam tu kontakt z Sacrum. Mogę to porównać do widoku kobiety, która swoje głodne dziecię karmi piersią. W innych okolicznościach ta sama pierś, prawdopodobnie stałaby się obiektem erotycznych doznań. Trzeba powoli wycofać się z pomieszczenia, zanim Arcykapłanka zakończy swój rytuał, którego byłem świadkiem, by nie zostać przez Nią zauważonym. 

*)  To uczucie doskonale znają przyrodnicy, którzy z ukrycia obserwują zachowanie i zwyczaje zwierząt, które są wobec ludzi bardzo nieufne, czemu zresztą nie można się dziwić.

Medytacja. Arcykapłanka należy do ochronnych Arkanów Tarota. Jeśli bym poprosił kogoś „z ulicy” o scharakteryzowanie, opisanie postaci Arcykapłanki, to podejrzewam, że taka osoba byłaby dość mocno zakłopotana. Powód jest niezwykle prosty. W naszej europejskiej, a dokładniej – chrześcijańskiej kulturze określenie Kapłanka, brzmi dość egzotyczne, ponieważ nie funkcjonuje w Kościele Katolickim. Słowo to nie może przejść przez usta kościelnych hierarchów, a jeśli już zostanie wypowiedziane, to głównie w celu „rozmydlenia”, wykręcenia się od niewygodnego tematu. Jest mi przykro, że muszę wyrażać swój negatywny osąd w tej kwestii, ponieważ jestem osobą, która Wiarę traktuje niezwykle poważnie i z szacunkiem. Watykan, jako opoka skostniałych dogmatów, nie dopuszcza kobiet do kapłaństwa, podobnie jak zniesienie celibatu księży, który ma podłoże czysto ekonomiczne, finansowe, a nie duchowe, jak to starają się uzasadniać biskupi Stolicy Piotrowej. Kobiety mogą zostać, co najwyżej, siostrami zakonnymi, które mają bardzo ograniczone możliwości bezpośredniego uczestnictwa z wiernymi podczas liturgii. Jako siostry zakonne zostały zepchnięte za drzwi klasztorne, a ich udział w kontaktach z ludźmi zminimalizowany do funkcji katechetki, czy opiekunki chorych osób znajdujących się w szpitalach bądź w hospicjach, a te stały się miejscem, gdzie śmierć jest czymś normalnym, powszednim.

Na temat kapłaństwa kobiet, które było czymś normalnym w starożytnym Rzymie czy Grecji, możemy dużo dowiedzieć się z przekazów historycznych. Jest to niezwykle ciekawa lektura, która przenosi nas w świat antyczny, gdzie wraz dynamicznie rozwijającą się kulturą, rozwój duchowy człowieka nie był zaniedbywany. Nieżyjąca Pani Lidia  Winniczuk, która była profesorem  Uniwersytetu Warszawskiego, napisała w 1983 roku książkę Ludzie, zwyczaje i obyczaje starożytnej Grecji i Rzymu, w której powyższemu tematowi poświęciła wiele miejsca.  

Powróćmy do czasów nam współczesnych. W dalszym ciągu udział kobiet w życiu Kościoła jest mglisty, panuje w nim zaściankowość, której zaczynają się przeciwstawiać grupy kobiet-feministek, głównie z Anglii. Żądają one dopuszczenia kobiet do sprawowania posług kapłańskich. Chociaż w ostatnich latach w Europie ich głos jest coraz mniej słyszalny. 

Czy można w Polsce zobaczyć kapłankę przy ołtarzu? Tak. Wiele razy wspominałem, że jeżdżę do Czarnowa, koło Kamiennej Góry, gdzie znajduje się świątynia i farma ekologiczna wielbicieli Kriszny. To właśnie tam, uroczystości religijne oprócz mężczyzn, celebrują kobiety. Za każdym razem, kiedy widzę kobietę-kapłankę przy ołtarzu, czuję przed nią respekt, dystans, która jednocześnie swoją subtelną, kobiecą energią wzbogaca duchowe przeżycia wszystkich zgromadzonych w świątyni. Po jednej z uroczystości, rozmawiałem z kapłanką, która zdążyła się przebrać w strój „cywilny”. Była to bardzo sympatyczna, młoda kobieta, z którą rozmawiałem na różne tematy, między innymi o Tarocie, którego ona zgłębia od wielu lat. Wymiana informacji o Tarocie okazała się owocna dla obydwu stron. Ponadto przekazała mi wiele cennych porad dotyczących łączenia astrologii wedyjskiej z astrologią klasyczną,

Na zakończenie, powracam do sacrum, które jest nierozerwalnie związane z tematem, stąd także motto zaczerpnięte z wiersza, w którym Adam Asnyk zwraca się do młodych z konkretnym apelem.

Wszystkie świętości są ważne, niezależnie, jakiej religii dotyczą. Przechodząc obok meczetu, cerkwi, synagogi, czy kościoła katolickiego, możemy wszystkie te budowle traktować, jako dzieła sztuki, czy zabytki architektoniczne, ale wchodząc do ich wnętrz, stajemy się uczestnikami odbywających się tam misteriów, jesteśmy jedną z wielu osób, które w tym momencie stanowią wspólnotę, którą łączą duchowe przeżycia. Miejscem, gdzie sacrum, robi na mnie nadzwyczajne wrażenie, jest Kaplica Matki Boskiej Częstochowskiej. Odsłonięcie obrazu Czarnej Madonny, przy akompaniamencie muzyki (fanfar), sprawia, że najbardziej twarde serca miękną, a dreszcz emocji przechodzi przez całe ciało. Jest to uczucie, które trudno opisać słowami. Większość przybywających na Jasną Górę, kieruje się do Kaplicy, by uczestniczyć w tym niezwykłym duchowym wydarzeniu. Patrząc kątem oka na wiernych stojących obok mnie, widziałem ich ,,wilgotne” oczy, co udzieliło się także i mnie. Niżej zamieszczam link, który otwiera filmik, który znajduje się w Internecie, na którym jest utrwalone odsłonięcie obrazu Czarnej Madonny. Wiem, że żaden film nie odda w pełni klimatu, emocji, jakie w tym momencie przeżywają ludzie zgromadzeni tam na miejscu.      

                        

Ez[o]