wtorek, 11 stycznia 2011

Prawda i fałsz





Może to zabrzmi jak mowa oskarżycielska prokuratora, gdzie na ławie oskarżonych zasiada wiele, na pozór sympatycznych istot. Mają one całą rzeszę adwokatów, którzy bronią ich częściowo z litości, częściowo z niewiedzy, jakie zagrożenie niosą wspomniane istoty. Gdzie jest w tej sprawie sędzia? Tym sędzią jest czytelnik. Wyrok nie jest z góry przesądzony. Niezależnie, jaki on będzie, prokurator nie będzie wnosił apelacji w tej sprawie, chociaż wie, że wyrok powinien dość surowy, ze względu na dużą szkodliwość czynu.

Taka jest psychika człowieka, że w trudnych chwilach, szuka on pomocy, wsparcia, otuchy. Tylko nie zawsze poszukiwania te trafiają pod właściwy adres. Gdzieś za ścianą, o czym nie wiemy, może ktoś potrzebuje pomocy, dobrego słowa, otuchy. Paradoks polega na tym, że wśród tłumu, ludzie są samotni. Ktoś powiedział, że dla uzdrowienia  zranionej duszy, są potrzebne pewne talizmany, a tymi talizmanami są dobre słowa.

Takich zranionych dusz jest coraz więcej. A te jeszcze nie zranione stoją w kolejce. Kto im pomoże?! Psycholog, psychoanalityk, przyjaciel [gdzie go szukać?], a może nieznajomy, spotkany na ulicy?

W dobie skoku cywilizacyjnego, coraz częściej  szukamy pomocy, odwołując się do metod, które sprawdzały się wiele lat temu. Mam na myśli wróżki, jasnowidzów, czy psychoanalityków. Kiedyś monopol na wróżby miały Cyganki, które z różnym skutkiem pomagały ludziom. Nie można im było nic zarzucić. Potrafiły one manipulować ludźmi w sposób perfekcyjny, chociaż zdarzały się wśród Cyganek prawdziwe wróżki. Można by powiedzieć, że obecnie jest koniunktura na tego rodzaju [przepraszam za wyrażenie] usługi. Wszystko jest dobrze, kiedy obydwie strony: potrzebujący pomocy, rady i z drugiej strony stołu – doradca, mają do siebie zaufanie. Ostatnio,  wspomniany stół zastąpił telefon lub telewizor. W gazetach aż roi się od reklam, numerów telefonów, zachęcających do skorzystania z usług ezoterycznych.  Jest wiele uczciwych osób, które w sposób profesjonalny, fachowy, udzielają porad, oczywiście za odpowiednią opłatą. Tak jest urządzony świat, że wymiana energii musi przebiegać w obydwie strony. Do tej pory było gładko, przyjemnie, cukierkowo.

Natomiast od tej chwili jest sporządzany akt oskarżenia. Nie jestem ekspertem w dziedzinie ezoteryki, chociaż cośkolwiek wiem na ten temat. Śledzę na bieżąco poczynania osób, które na oczach milionów osób wyłudzają [mocne słowa] pieniądze od zagubionych, zdesperowanych osób. Mechanizm jest prosty. Pseudo-wróżbita przed kamerą czeka  na swą ,,ofiarę”. Kiedy ta się zgłasza, zostaje prawie zakrzyczana, że ma zadać jedno pytanie, za co dostanie jedną szybką odpowiedź. W ezoteryce nie ma szybko, w ezoteryce nie ma miejsca na improwizację. Najczęściej padają pytania dotyczące związków partnerskich, pracy, załatwienia spraw urzędowych.  Zgodnie z formułą, pada szybka odpowiedź, tak-nie. Z rachunku prawdopodobieństwa wynik jest trafny w pięćdziesięciu procentach. Odpowiedzialność prawna – żadna. Pieniądze  - duże. Programy te są nadawane w studiach mieszczących się za granicą, najczęściej z Niemiec. Jest to manewr, typowy dla oszusta, mający na celu niepłacenie podatków.

W gabinetach, miejscach bezpośredniego kontaktu, też zdarzają się przypadki manipulowania psychiką klienta. Moja znajoma, kobieta zatrudniona na stanowisku dyrektora dużej firmy, kiedy dowiedziała się o swojej chorobie, szukała ,,ratunku” u wróżki, która doprowadziła ją do takiego stanu, że niezbędna była pomoc psychiatry. Kiedy była już u kresu wytrzymałości, zwierzyła mi się z tego co ją spotkało. Na szczęście psychiatria okazała się skuteczna.   

Staram się nie irytować, ale trudno być opanowanym, kiedy otrzymuję sms-a na komórkę, z propozycją wróżby Tarota. Przykładów takich praktyk jest bardzo dużo, ale nie będę ich mnożył, przytaczał, z prostego powodu; nie chcę sobie, a tym bardziej innym zakłócać energetyki, która zaśmieca wszystkie ciała, od fizycznego aż po najwyższe [szelfu subtelnego] ciało atmaniczne. 

Na każdym z nas ciąży odpowiedzialność moralna. W przypadku osób związanych z ezoteryką jest ona szczególna. Dla mnie jest nie do przyjęcia, fakt, że tacy ludzie biorą do ręki Tarota, Runy, czy inne święte atrybuty. Czyżby nie wiedzieli, że zakłócają przestrzeń, szkodzą nie tylko innym,  ale także sobie. Pracują w energiami, czy nie muszą się oczyszczać po dwóch, czy trzech  godzinach przed kamerami? Dla mnie jest to nieprawdopodobne. To musi mieć konsekwencje, jeśli nie teraz, to na pewno w przyszłości.

Trudno się zgodzić, że czynią to nieświadomie, a jeśli tak – to jeszcze  gorzej. Osoba, która decyduje się na pracę z energiami powinna być świadoma swojego postępowania, a otwartość umysłu jest niezbędna. Musi robić to z intencją pomagania, niesienia pomocy, a nie tylko dla zysku.  

Chcę by powiało optymizmem. Wierzę i wiem, że na pewno są wśród nas, funkcjonują ludzie o wielkich, gorących sercach, którzy mają tych [na wstępie przywołanych] talizmanów bardzo wiele, że wystarczy ich dla nas wszystkich.

Być może, moje słowa mogą wywołać falę oburzenia, złości, ale podobnie, jak prokurator nie zmienię zdania, do czasu, dopóki z telewizora, z gazet nie znikną ogłoszenia o ,,cudotwórcach”, którzy są w stanie zrobić z Kopciuszka gwiazdę filmową, a kloszarda są w stanie zaprowadzić na salony książęce. To są cuda, a tych mogą dokonać tylko prawdziwi magowie, których jest jak na lekarstwo.

Cieszy mnie fakt, że wśród młodych ludzi zdarzają się perełki, które chcą tworzyć coś dobrego, coś wzniosłego, a czynią to ze szczerego serca, w ezoteryce widzą źródło poszukiwania tajemnicy życia. Nie wiedzą być może, że narażają się na ,,cichą dezaprobatę”, a niekiedy nawet na izolację. Znam to z autopsji.  

Ez[o]