piątek, 15 kwietnia 2011

Wszyscy, oby nie ja (uzupełnienie).


Pisząc ostatniego posta, nie przypuszczałem, że niedługo będę pisał do niego uzupełnienie. Temat wydawał mi się dość przejrzysty, klarowny, chociaż muszę przyznać, że nie należący do gatunkowo ,,lekkich”.

Kiedy przeczytałem do niego komentarze, nie miałem już najmniejszych wątpliwości, że wywołał on ,,pewne zamieszanie” w dobrym tego słowa znaczeniu. Cieszy mnie, że przynajmniej raz, powtarzam pierwszy raz – wzbudził, pewne wątpliwości. Otrzymałem cztery maile, które także dotyczyły ostatniego posta, a ich nadawcami były osoby, znane mi osobiście, które czytają ,,okazjonalnie” mojego bloga. Nie występowałem do tych osób, z prośbą o wyrażenie zgody na ich opublikowanie, muszę uszanować ich prywatność i nie będę cytował ich wypowiedzi. Warto przeczytać komentarze, to one, przyczyniły się do tego, że piszę ten tekst, który być może coś wyjaśni w tej kwestii. 

Mogę wywnioskować, że treść posta była jasna i nie wzbudzała większych emocji, ot zwykły tekst, jakich można przeczytać w Internecie tysiące. Z treści komentarzy wynika, że ostatnie zdanie, spowodowało, mogę to określić niepokój, a może pewne kontrowersje. Zdanie to brzmi:

Nic na tym Świecie, nie jest wieczne.

Ja w tym zdaniu nie dopatruję się niczego nadzwyczajnego. Kiedy połączymy go z pierwszym jego członem, wówczas jawi się ostrzeżenie, które dotyczy wszystkich, włącznie ze mną, by w porę reagować na symptomy, które wskazują, że zbudowana przez nas wieża zaczyna być niepewnym lokum.

Powiem szczerze, że jestem zadowolony, że usłyszałem głosy, które różnią się od mojego. Znaczy to, że każdy ma swoją optykę, która dotyczy pojęcia ,,wieczności” jako zjawiska, które objawia się na niższych planach naszej, ziemskiej egzystencji. Chociaż, należę do zdecydowanej większości, która treść powyższego zdania akceptuje, uznaje za prawdziwe, to z drugiej strony, szanuję zdanie tych wszystkich, którzy myślą inaczej. Nie uważam siebie za osobę, która jest autorytetem w dziedzinie ezoteryki, a tym bardziej filozofii, ale pozwolę sobie na wyrażenie pewnych refleksji dotyczących treści zdania: Nic na tym Świecie, nie jest wieczne. Nie wytaczam żadnych ciężkich dział, przeciw komukolwiek, ani nie chcę przekonywać, że to kontrowersyjne zdanie jest prawdziwe, bo i po co? 

Przytaczam kilka cytatów, które traktują o wieczności i przemijaniu: 

Cyceron filozof grecki, który został zamordowany wraz ze swoim bratem za głoszone Filipiki, powiedział: Nic nie kwitnie wiecznie. Z kolei, inny grecki filozof – Heraklit, wyraził się: Nic nie jest wieczne oprócz zmiany. Bliżsi naszym czasom, powiedzieli: Ian Fleming, angielski pisarz: Nic nie jest na zawsze. Tylko śmierć jest wieczna. Na zakończenie, przytoczę słowa polskiego poety Jana Kochanowskiego, który był przedstawicielem filozofii eklektycznej, człowiekiem głęboko wierzącym w Boga, który napisał: Nic wiecznego na świecie; Radość się z troską plecie. 

W naszej religii katolickiej, problem wieczności i przemijania, zajmuje szczególne miejsce, chociażby teksty, które są zawarte w Piśmie Ściętym. Nie będę rozwijał tego tematu, ponieważ mogłoby to rozwodnić główny wątek tego posta, a ponadto uważam, że rozmowy o religii, szczególnie u nas, można zaliczyć do tak zwanych ,,tematów wrażliwych”.

Kiedy odłożę na bok wszystkie rozważania filozoficzne i religijne, które są specjalnością wybranych ludzi, to cóż mi pozostaje w ręku? Jakie mam atuty? Na szczęście, jest mi dane, to, że zgłębiam ezoterykę - uniwersalną wiedzą, której historia sięga kilku tysięcy lat, a jej korzenie czerpią swoją mądrość z różnych kultur i nauk, obecnie często pomijanych, ignorowanych, przez współczesnych uczonych.

Tarot jest najbardziej odpowiednim narzędziem, którego użyłem w poprzednim poscie, podobnie czynię w tej chwili, a dokładniej Szesnastego Wielkiego Arkanu – Wieży. Każdy, powtarzam – każdy tarocista, doskonale wie, że wieża musi kiedyś runąć. To nie jest moje prywatne zdanie, lecz jedno z bardzo wielu przesłań tego arkanu, z których każdy operujący Tarotem korzysta, na co dzień, podczas dywinacji, czy też  w trakcie medytacji z tą kartą.

Miom zdaniem wszystko, co tworzymy jest w pewnym stopniu wieżą, której trwałość zależy od twórcy. Bezdomny, który z gałęzi buduje szałas, jako lokum,z góry wie, że da on schronienie zaledwie na kilka dni. Ludzie bogaci budują luksusowe wille, uważają, że będą one służyły im, a w przyszłości ich dzieciom, a może i wnukom. To prawda, ale wille też nie będą słały w wiecznie. Tworzący partię, muszą mieć jasno określony cel, który zapewni innym ludziom możliwość realizowania swoich szczytnych ideałów. Akurat partie należą do najbardziej nietrwałych wież. Cesarstwo rzymskie, miało być wieczne, niestety rozpadło się, podobnie jak niedawny Związek Radziecki, czy sztucznie utworzona NRD. Titanic”, który okrzyknięto jednostką niezatapialną, super nowoczesną, już podczas dziewiczego rejsu, kiedy zderzył się z górą lodową, spowodował śmierć około 1500 istnień. Upadają olbrzymie koncerny przemysłowe, renomowane banki, które na rynku finansowym odgrywały pierwszoplanową rolę. Przestają istnieć całe kontynenty, chociażby Atlantyda. W ciągu jednego dnia w niewiadomy sposób znikają całe cywilizacje, chociażby Majowie, zabierający ze sobą całą niemalże swoją bogatą kulturę, rozwinięte nauki ścisłe i przyrodnicze. Tworzą się nowe planety, inne znikają, podobnie jak komety, którymi straszą nas fataliści. Tak można wyliczać w nieskończoność. Czy nie były to wieże, z których żadna nie przetrwała?

Odniosę się do trwałości związków partnerskich, z którymi stykamy się w momencie dojrzewania. Najczęściej wszystko zaczyna się od zauroczenia, fascynacji, wymarzonej, idealnej miłości, którą spotkać możemy przeważnie w powieściach romantycznych. Przodują w tym młode kobiety, a właściwie jeszcze dziewczęta, które idealizują swoją przyszłość. Stworzyć możemy wszystko, nasze myśli są nieograniczone, a że jest to nieprawdziwe, to ,,druga strona medalu”. Jednak warto marzyć, a nawet trzeba! Jedna z moich córek, głosiła wszem i wobec, że będzie miała męża mądrego, szlachetnego, kochającego ją do przysłowiowej ,,deski grobowej”. Każdy rodzic pragnie i życzy swojemu dziecku jak najlepiej. Zderzyła się z rzeczywistością bardzo boleśnie. Została sama z trójką dzieci.

Zdarzają się związki małżeńskie [partnerskie], w których wszystko funkcjonuje normalnie przez kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat, by w sposób dość nagły, bez wcześniejszych symptomów, rozpadają się. Cała rodzina zaczyna zadawać im i sobie pytanie, dlaczego tak się stało? Dlaczego normalny dom, zmienił się w rozsypującą się wieżę? Dla ezoteryka, odpowiedź może okazać się prozaiczna. Po prostu wspólna misja [czytaj karma] tego związku została przepracowana. Każdy w tej sztuce, która nosi tytuł ,,związek”, odegrał swoją rolę. Zgasły światła na scenie. Nikt ich nie żegna brawami, ani nie wręcza kwiatów. Aktorzy schodzą z tej sceny w ciszy i smutku.

Niekiedy, w obawie, co powiedzą ludzie, mimo wewnętrznego rozpadu, związek trwa, wszyscy czują się w nim źle, niekiedy w nich dochodzi do awantur. Czy nie jest to wieża, która nie rozpada się nagle, ale cegła po cegle z niej wypada?  
Statystyki mówią same za siebie. Średnio, co czwarty związek małżeński, rozpada się. W 75% przypadków powództwo wnosi kobieta, co świadczy, że to właśnie żony, nie znajdują w związku, tego, czego w nim oczekiwały. Jako główny powód rozwodu, podaje się zdradę małżeńską? Tak naprawdę, nie można zdradzić partnera/partnerki, ponieważ zdradzić można tyko samego siebie, a nie partnera.

Na pocieszenie wszystkich, którzy patrzą na niepokojące statystyki, możemy przypomnieć, że zdarzają się związki małżeńskie, które przerwały po kilkadziesiąt lat w dobrej kondycji fizycznej i duchowej. Niekiedy ich wspólna karma przechodzi na następne wcielenie, by w nim zakończyć swoją misję, czyli rozpaść się.

Jak wiemy, w Tarocie, Wieża jest arkanem aktywnym [treścią], dla, której arkanem pasywnym [formą] jest Szósty Wielki Arkan Tarota – Kochankowie. Przypomnę, że dopóki obydwa arkany są w równowadze, jest zachowana harmonia, spokój. W momencie, kiedy zostaje ona zachwiana, jeden z arkanów ,,bierze górę” nad drugim. Konsekwencją jest zakłócenie wibracji, która może przybrać różne formy. Ktoś powiedział, że miłość to nie jest patrzenie sobie w oczy, lecz - patrzenie w jednym kierunku. Ten jeden kierunek, to wspólny cel, jaki powinien przyświecać partnerom. Jednak, często jeden z partnerów oczekuje czułości, pieszczot, a drugi uważa, że okazywanie miłości polega na obdarowywanie partnera/partnerki drogimi prezentami. Obydwoje chcą dobrze, ale co dalej ..

Partnerzy powinni mieć zawsze na względzie świadomość istnienia, Szesnastego Wielkiego Arkanu Tarota – Wieży, która niczym miecz Damoklesa, wisi nad ich głowami. To nie znaczy, że Wieża ma spełniać rolę straszaka, a jedynie ma przypominać o zagrożeniach, o Piętnastym Wielkim Arkanie – o Diable.

To wszystko jest oczywiste dla tarocisty, numerologa, astrologa, wróżki, ale sprawa dotyczy wszystkich, którzy decydują się na bycie razem z drugą osobą, którzy z tymi ,,dziwnymi rzeczami” nie mają nic wspólnego.

A, że nic na tym Świecie, nie jest wieczne, najlepiej wiedzą ci, którzy zgłębiają Kabałę Mistyczną, która rozwiewa wszelkie nadzieje, wszelkie wątpliwości, że jest jeszcze coś, co jest wieczne, oprócz duszy, która jest nieśmiertelna, powraca na Ziemię, żeby wcielić się w ludzkie ciało, by przepracować swoją karmę. 

Tarot jest systemem duchowego rozwoju, jest transcendentalny, wielopoziomowy. Adept Tarota, według mnie nie powinien ograniczać swojej wiedzy, jedynie do praktyk dywinacji, ponieważ grozi mu, że adeptem pozostanie do końca, nie osiągnie wyższego rozwoju duchowego. Problem ten dotyczy, także innych dziedzin ezoteryki. Każdy, kto decyduje się wejść na bardzo trudną drogę zgłębiania magii, powinien zapomnieć o szablonowym myśleniu, które go ogranicza, wszystko, co nowe, traktuje, jako zagrożenie i budzi w nim strach, broni się przed tym. To jest droga dla ludzi zrównoważonych i z doświadczeniem życiowym.  

O szablonowym myśleniu, pisał kiedyś Flavio Anusz, a jako przykład, podał tzw. ,,małpią pułapkę”.

Polega ona na tym, że hindus, w łupinie orzecha kokosowego robi otwór, odpowiedniej wielkości. Do środka wsypuje ryż. Zgłodniała małpa wkłada rękę do łupiny, ściska w garści ryż, przez co nie może wyjąć ręki. Jeśli by wypuściła ryż, rękę swobodnie by wyjęła z pułapki, lecz chęć zjedzenia ryżu, jest silniejsza od śmiertelnego zagrożenia. Hindusi podchodzą i nieszczęsną, szablonowo myślącą małpę, zabierają, by ją zjeść.

Podobnie niektórzy ludzie, uparcie trzymają się pewnych schematów nie dopuszczając do siebie żadnej nowej myśli, nawet najbardziej racjonalnej. Jak wspomniałem wcześniej, taka postawa, jest nieszczęściem dla adepta ezoteryki. Wady tej powinien wyzbyć się w miarę szybko. W przeciwnym, razie może to doprowadzać, do niezgodności głoszonych przez niego haseł a praktycznym wykorzystywaniem magicznych narzędzi.

Szablonowo myślących ludzi jest coraz więcej, przez co, myślenie zaczyna byś w coraz większej cenie. Prawdziwi naukowcy są ,,towarem deficytowym”, są rozchwytywani, przez najpoważniejsze renomowane firmy, które gotowe są zapłacić za nich każdą cenę.

Powodem szablonowego myślenia, jest między innymi, nasze ,,lenistwo intelektualne”, spowodowane bezgranicznym korzystaniem z komputerów, bez których nie potrafimy normalnie funkcjonować.  
Czy nie jest to budowanie kolejnej wieży?   

 

ez[o]