sobota, 26 listopada 2011

Victorian Romantic Tarot [10]


EREMITA
Archetyp:  Mędrzec.
Określenie: Eremita lub pustelnik (gr. eremites, żyjący na pustkowiu), osoba, która z pobudek religijnych wycofuje się z życia w społeczeństwie i decyduje się na życie w izolacji i celibacie. Poświęca się przede wszystkim modlitwie i życiu w ascezie. Utrzymuje się, jak to miało miejsce u zarania życia pustelniczego w Egipcie i Palestynie, z jałmużny i/lub rzemiosła. 
Wikipedia

Tytuł mojego bloga – Eremita, zobowiązuje, by spojrzeć na Dziewiąty Wielki Arkan Tarota w sposób uprzywilejowany, bardziej szczegółowy, z uwzględnieniem powiązań Tarota z Kabałą Mistyczną i elementami astrologii. Wiem, że dla początkującego – adepta, jest to zadanie trudne, ponieważ każda z wymienionych dziedzin wiedzy ezoterycznej jest rozległa i wymaga od badacza dużo cierpliwości i czasu. By dokładnie poznać jedną z wymienionych wyżej nauk ezoterycznych, trzeba jej poświęcić swoje całe dorosłe życie. W tym, co piszę nie ma żadnej przesady. Dlatego, najczęściej ezoteryk skupia się np. na zgłębianiu Tarota, a inne dziedziny nauk tajemnych traktuje, jako uzupełnienie, bez których wiedza o Tarocie byłaby niepełna, mocno zawężona. Cały czas jestem na początku tej fascynującej drogi, chociaż od kilkunastu lat zgłębiam ezoterykę. Mogę ją porównać do turysty, który przed chwilą wstąpił na szlak i po przejściu kilometra, rozłożył mapy i zapoznaje się z topografią terenu.

Postaram się, w sposób bardzo ogólny, uproszczony przybliżyć Dziewiąty Wielki Arkan Tarota – Eremitę, w powiązaniu z Drzewem Życia.
Sefira Chesed (Miłosierdzie) leżąca po prawej stronie, łączy się z Sefirą Tifereth (Piękno), która znajduje się po środku, w centrum Drzewa Życia, tworząc w ten sposób ścieżkę, na której usytuowany jest Eremita. Ścieżkę zaznaczyłem czerwonym kolorem. Sefirze Chesed przyporządkowana jest planeta Jowisz, natomiast Sefirze Tifereth – Słońce - niezwykła planeta, bez której życie na Ziemi byłoby niemożliwe. Eremita podąża ścieżką w kierunku centrum Drzewa Życia. W tym momencie odkrywamy coś, co jest zadziwiające, a jednocześnie niezwykle proste i zrozumiałe dla każdego człowieka. Eremita przemierza drogę od Miłosierdzia i Obfitości (charakterystyka Jowisza) do Piękna i Światła oraz sił witalnych, które charakteryzują Słońce. Eremita jest postacią niezwykłą. Posiada bagaż doświadczeń, który inspiruje Go do przemyśleń nad sensem życia, robi „rachunek sumienia”, zadaje sobie wiele pytań, na które sam musi znaleźć odpowiedź. Na horyzoncie pojawi się Słońce, które Eremicie rozświeci drogę [dozna olśnienia} i doda sił witalnych, których tak bardzo Mu brakowało.   

Powyższy przykład uświadamia, że nawet bardzo ogólna, mocno zawężona znajomość Drzewa Życia i cech charakteryzujących planety, pozwolą lepiej zrozumieć Tarota. Możemy dokonać podobnych analiz z pozostałymi Arkanami Tarota, ponieważ każda karta ma swoje, określone miejsce na Drzewie Życia. Dzięki takim, nieskomplikowanym analizom, może spaść kolejna kurtyna, która odsłoni nowe, dotychczas skrywane przed nami tajemnice Tarota. Oczywiście, jest zaledwie ziarnko piasku podniesione na pustyni, ale trzeba od czegoś zacząć.    

Kładę przed sobą kartę i oto:

Widzę Starca siedzącego na skale, który ma bose nogi, co dobitnie świadczy, że ma On bezpośredni kontakt z Ziemią. Kontrastująca z Jego ubraniem, długa, siwa broda to znak, że przeżył „na tym świecie” wiele lat. Posiada przy sobie ważne (symboliczne) rekwizyty: kosę, którą trzyma w prawej ręce {świadomej], świadczy o tym, że jest przygotowany na spotkanie ze śmiercią, pogodził się z faktem, że Jego czas na tym materialnym świecie powoli dobiega końca. Natomiast w lewej ręce trzyma klepsydrę, w której przesypujący się piasek odmierza ubywający czas. On doskonale wie, że z chwilą pierwszego krzyku, oznajmiającego przyjście dziecka na świat, zostaje uruchomiona klepsydra. Przesypujący się piasek, zaczyna odmierzać czas. Kiedy ostatnie ziarnko spadnie na dół – życie dobiegnie końca.  Od momentu narodzin, zaczynamy zbliżać się do śmierci. Czysty paradoks, nad którym mało kto zastanawia się. Miejsce odosobnienia, jakie wybrał dla siebie Starzec jest piękne, a jednocześnie trochę dzikie i tajemnicze. Znajduje się z dala od ludzi, ale nie jest tu sam. Ma On kontakt z przyrodą, która akurat w tym przypadku jest dosyć ponura, zimna, co wywołuje lekki, wewnętrzny niepokój. Starca otaczają góry porośnięte drzewami, u podnóża, których rozpościera się jezioro, z którego wystają liczne skały. W tle widoczne niebo z błękitnymi chmurami. Na horyzoncie majaczy ośnieżona góra. W tym obrazie zawarte są trzy, z czterech żywiołów: Ziemia, Woda, Powietrze. Brak jest w nim tego, jakże ważnego żywiołu – Ognia. W miejsce, gdzie widzimy Starca „nie zagląda” Słońce, czego dowodem jest obecność mchu, który rośnie na skale. Obraz niezwykle statyczny, odczuwa się w nim nastrój zadumy i czekania. 

Dwa wyżej wymienione rekwizyty: kosa i klepsydra, mogą posłużyć, jako temat do medytacji nad sensem naszego życia.


Przemyślenia. Każdy z nas odgrywa „tarotowe” postacie. Raz zakładamy strój Maga, innym razem wcielamy się w Arcykapłana, by któregoś dnia zachować się jak Głupiec. Niezależnie od znaku Zodiaku, liczby karmicznej, a nawet bez względu na wiek, najczęściej przychodzi nam być Eremitą. Każdy człowiek ma potrzebę bycia samemu, by w spokoju i ciszy odizolować się od życia zewnętrznego. Artyści estradowi, sportowcy, wróżbici, ludzie mediów i im podobni, którzy wypalają się energetycznie, mają większą potrzebę niż inni, zamykania się w pokoju na wiele godzin. Jest to cena, jaką przychodzi im płacić za popularność, za bycie sławnym, za pieniądze. Ostatnio coraz częściej, ludzie przenoszą się za miasta, gdzie budują swoje domy. Jedni liczą na spokój, dla innych jest to ucieczka przed… ludźmi, przed problemami osobistymi. Nie tędy droga!
Ja nie muszę ubierać pustelniczych szat i grać roli eremity, ponieważ jestem w tej fazie życia, która jest przyporządkowana właśnie Dziewiątemu Wielkiemu Arkanowi. Moja ,,jesień życia” jest faktem, z którym się oswoiłem na dobre, a nazwa mojego bloga, jest tego przykładem. Z perspektywy czasu, przypominam sobie, kiedy jeszcze jako młody człowiek, nie zastanawiałem się jak będzie wyglądało moje, nazwijmy je kolokwialnie ,,emeryckie życie. Można zadać pytanie: Czy będąc na tej ścieżce z racji wejścia w życiową fazę tarotowego Eremity, idzie się po niej, czy biegnie się? Raczej to drugie, a nawet więcej – nie biegnie się – pędzi się! Jest to droga, która prowadzi w dół – po równi pochyłej – nie ma innej alternatywy. Kiedy prześledzimy jeszcze raz to, co napisałem (w wielkim skrócie) o wędrówce Eremity po ścieżce na Drzewie Życia, która prowadzi z Chesed [Miłosierdzie] do Tifereth [Piękno], to przekonamy się, że na planie fizycznym (życiu ziemskim) zobaczymy starego człowieka – eremitę i jego życie, które przybiera różne formy, często mało przyjemne, gdzie na przykład poruszanie się stanowi duży problem, gdzie choroby – pasożyty atakują swoją ofiarę bez opamiętania. Ale należy pamiętać, że mają one przyzwolenie od ofiary, którą tak bardzo ,,pokochały”. Przyzwolenie to może mieć swój początek w niewinnie wyglądających zdarzeniach, których autorami jesteśmy my sami. Jeśli eremita (czytaj – starszy człowiek) zadba o swoje ciało eteryczne, wówczas na planie fizycznym będzie on doświadczał wielu całkiem przyjemnych zdarzeń. Na przykład jego kondycja będzie na względnie wysokim poziomie, a ta z kolei nie dopuści do tworzenia się ognisk chorobowych, o czym niedawno pisałem, kiedy omawiałem Ósmy Wielki Arkan Tarota – Moc. Często przychodzimy na Świat z określonymi obciążeniami karmicznymi, które musimy przerobić, przepracować. Nie znaczy to, że możemy całą winę za choroby i różne inne ,,niedogodności życiowe” złożyć na ołtarzu karmy. Planety w pewnym stopniu determinują nasze życie, ale nie zapominajmy, że jest coś, co nazywa się siłą woli, którą możemy i powinniśmy kształtować sami, a tego typu działania niektórzy astrolodzy nazywają zabarwieniem kosmicznym. Znaczy to, że w dużej mierze, nasze życie zależy od nas samych.
Nie sposób pominąć milczeniem, jakże ważnej kwestii – rozwoju duchowego, który najgłębiej, najmocniej odczuwa starszy człowiek – eremita. Często słyszy się wypowiadane uwagi przez młodych ludzi, że: „Stare kobiety, które boją się śmierci, zaczynają chodzić do kościoła”. W myśl powiedzenia: Jak trwoga, to do Boga. Być może, jest to prawda; ale nie do końca teza ta jest prawdziwa. Osobiście uważam, że na wszystko jest czas, w tym także na rozwój duchowy, który przeważnie przypada na ,,jesień życia”. Sam wiek nie jest przepustką, która gwarantuje człowiekowi osiągnięcia wyżyn rozwoju duchowego. Wśród młodych ludzi zdarzają tacy, którym jest dane doświadczać oświeceń duchowych na najwyższym poziomie. Zanim staniemy się eremitami, musimy przejść przez szereg życiowych etapów. Na początku trzeba zapewnić sobie i rodzinie byt materialny, który jest podstawą egzystencji. Tu prym wiedzie tarotowy CESARZ, który jest niekwestionowanym mistrzem w dziedzinie zdobywania dóbr materialnych i ich gromadzeniu. Czyni to w sposób uczciwy, a gromadzona materia jest efektem jego ciężkiej pracy. Ciągły pospiech, pogoń za pieniądzem, bez którego życie we współczesnym świecie praktycznie jest niemożliwe, powodują, że człowiek rozwój duchowy pozostawia na później. Jest to bolączka Europejskiej Cywilizacji. W Kulturach Azjatyckich ten problem jest mniej widoczny, gdzie kładzie się większy nacisk na ,,karmienie duszy”, a nie ciała. Jest to o wiele szerszy problem, który wymagałby dokładniejszych studiów, na które nie ma tu miejsca.
Muszę przyznać, że okres życia przypisany eremicie, nie musi i nie powinien kojarzyć się z pustelniczym izolowaniem się od ludzi. Oczywiście praca nad rozwojem duchowym wymaga spokoju, ciszy i skupienia, które powinny być przeplatane kontaktami z innymi ludźmi, którzy wnoszą wiele nowego do naszego życia. Jesteśmy przecież stworzeniami stadnymi i o tym nie możemy zapominać. Jak wspomniałem przed chwilą, receptą na szczęśliwe życie oprócz ezoteryki, jest kontakt z ludźmi… młodymi. To właśnie Wy, odgrywacie wielką rolę w moim życiu – jesteście eliksirem, balsamem, który koi moją duszę i ciało. Wsłuchuję się w Wasz głos - co macie do powiedzenia. Moi rówieśnicy, bądź starsi ode mnie rozmawiają głównie o... chorobach i narzekają na drożejące leki. (!) Staram się, nie pozostawać Waszym dłużnikiem, dlatego w miarę moich skromnych możliwości służę Wam radą i duchowym wsparciem, w trakcie bezpośrednich kontaktów, niekiedy przez telefon. Być może, nie zawsze są one skuteczne, ot! Samo życie! 
Ten „tasiemcowy” tekst to efekt, tego, co miał do powiedzenia (w skrócie!) eremita o… Eremicie.


Na zakończenie, trochę niekonwencjonalnie o numerologii związanej z karmiczną Dziewiątką.   

Nie będę powielał informacji książkowych, przytoczę jedynie kilka „ciekawostek” – tak je można określić. Pochodzą one z moich osobistych notatek związanych z numerologią, które gromadzę od wielu lat.

Karmiczne Dziewiątki, to osoby, do których trudno byłoby się przyczepić, ponieważ nie wchodzą one w drogę innym ludziom, a że ich misją jest pomaganie innym, angażują się w działalność charytatywną. Niekiedy trzeba ich do tego zachęcić, ponieważ większość Dziewiątek to osoby trochę nieśmiałe, oszczędne w wypowiadaniu się. Jako małe dzieci, niczym nie różnią się od swoich rówieśników, a niekiedy są aż nadto „ruchliwe”. Jednak z wiekiem, zaczynają się powoli wyciszać, co niektórzy rodzice odbierają, jako coś dziwnego, niepokojącego. Jeśli jestem przy dorastających Dziewiątkach, to nie sposób pominąć milczeniem sytuacji, kiedy dziewczyna/chłopak przez kilka dni nie daje znaków życia – nie przychodzi na randki, nie odbiera telefonów. Partner się niepokoi, a po tych „cichych dniach” wszystko wraca do normy. Na pytanie, „co się z tobą działo”, odpowiada szczerze – nic. Dziewiątki bardziej niż inni, lubią sprawiać innym ludziom przyjemność – kupują prezenty, zapraszają na imprezy itp. Tu może dojść do sytuacji trochę nieprzyjemnej. Jeśli jest dawca, szybko znajdzie się biorca.  Hojność Dziewiątki może być wykorzystywana ponad miarę. Przeważnie „darczyńca” zbyt późno wyciąga wnioski z tej przykrej dla siebie lekcji, w sercu pozostaje żal i smutek. Dziewiątka jest „oszczędna” w kupowaniu dla siebie, a jeśli już kupi, to zastanawia się, czy była to słuszna decyzja. „Mogłam jeszcze trochę poczekać, przecież te buty, które mam na nogach nie są najgorsze”.

Można byłoby napisać cały traktat o Dziewiątkach, podobnie jak o innych wibracjach, ale to nie jest tematem tego posta.

Ez[o]