piątek, 22 czerwca 2012

Victorian Romantic Tarot [16]


DIABEŁ

„Najmądrzejszym podstępem diabła jest przekonanie nas
o tym, że jakoby go nie ma”
                                                                                        [Baudelaire]

Archetyp: Diabeł.
Określenie: Diabeł (grecki διάβολος diábolos – oskarżyciel, oszczerca). W judaizmie i chrześcijaństwie – ogólna nazwa złych upadłych aniołów, inne określenia: szatan, demon. Początkowo w folklorze polskim, diabły były to legendarne, rogate postacie, wywodzące się od złych lub złośliwych demonów – tzn. czartów lub biesów – pochodzących z mitologii słowiańskiej. Dopiero po chrystianizacji słowo diabeł stało się synonimem słowa szatan. Według Biblii diabeł to upadłe stworzenie duchowe, które sprzeciwiło się Bogu. Nie jest jednak równy Bogu, gdyż został przez niego stworzony. Nie należy go więc traktować jako „złego boga”. Diabłami polskiego folkloru są: Belzebub, Boruta, czart, Dusiołek, Kozyra, Licho, Hrabia Manteufel, Rokita, Smętek.
[Wikipedia]

Diabeł, religioznawstwo – w tradycji judeochrześcijańskiej – upadły anioł strącony przez Boga do piekła za pychę i nieposłuszeństwo; „księciem piekła" jest Lucyfer, który pierwszy zbuntował się przeciw Bogu i pociągnął za sobą inne upadłe anioły; jako kusiciel, diabeł namawia ludzi do niewierności Bogu, chcąc zapanować nad światem; częsty motyw w ikonografii chrześcijańskiej; Szatan [hebr.], w Biblii i teologii żydowskiej, chrześcijańskiej i muzułmańskiej (szejtan) przywódca złych duchów; według Księgi Hioba anioł oskarżający ludzi przed Bogiem (termin szatan oznacza przeciwnika, oskarżyciela, oszczercę); w późniejszych tradycjach biblijnych – diabeł kuszący do złego (utożsamiany z wężem w raju) i sprawca opętania; w rozwiniętej demonologii anioł zbuntowany przeciw Bogu, władca piekła (Lucyfer), czasem synonim ogółu diabłów.
Powszechna Encyklopedia PWN.


Piętnasty Wielki Arkan Tarota jest kartą, która (według mojego rozeznania) nie przypada do gustu osobom, które mają z nią kontakt po raz pierwszy. Trudno dziwić się, ponieważ główną „postacią” na niej jest diabeł a kolorem dominującym jest czerń, co nasuwa nienajlepsze skojarzenia. Chociaż coraz częściej projektanci (graficy) kart odchodzą od standardów, czego przykładem może być powyżej zaprezentowana karta Diabeła z Tarota Wiktoriańskiego.

Kolejno: Pagan Tarot; Universal Goddess Tarot; Gothic Tarot of Vampires; Northern Shadows Tarot. 

Powyżej przedstawiam cztery karty Piętnastego Wielkiego Arkanu Tarota dla zobrazowania jak różne one mogą być graficznie, a co za tym idzie – dostarczają odbiorcy (tarociście) całkowicie nowych informacji, skojarzeń w czasie analizowania rozkładu i podczas medytacji. Osobiście jestem konserwatystą i lepiej „znajduję się” z kartami uznawanymi za tradycyjne, przynajmniej do celów wróżebnych, co nie znaczy, że stronię od kart nowszych, które służą mi głównie, jako narzędzie do medytacji. Oczywiście, żeby się „nie pogubić”, poznać ich „ducha”, poczuć, jakie niosą przesłanie, nierzadko trzeba posiąść wiedzę z różnych dziedzin, poczynając od mitologii, historii starożytnej, poprzez style w malarstwie, a kończąc na naukach przyrodniczych. Tak! Nie ma w tym żadnej przesady.

Kiedy spojrzymy na kartę Diabła z Tarota Wiktoriańskiego, widzimy, że „główny bohater” tym razem przybrał postać kobiety. Ciekawe. Kobieta (diabeł) przyjęła pozę, która jednoznacznie wskazuje, że jest otwarta, czeka na propozycję zawarcia znajomości, oczywiście (tylko) z mężczyznami. Nie jest ona uosobieniem kobiety-wampa, ale dekolt odkrywający częściowo jej piersi, gołe ręce i część nogi, prowokują, zachęcają przyszłe „ofiary” do tego, by wpaść w zastawione przez nią „sidła”. Ubrana jest w długą suknię koloru fioletowego (fiolet – Siódma Czakra – Korony), który jest zarezerwowany głównie dla hierarchów kościelnych. Dekolt sukni ma żółte wykończenie, co może świadczyć, że jej umysł jest cały czas aktywny. Za plecami kobiety widać brązowe skrzydła, żywcem przypominające te, jakie posiada nietoperz. O tych ssakach krąży wiele niesamowitych, często nieprawdziwych opowieści.  W prawej ręce trzyma (prawdopodobnie) korale wykonane z drogocennych kamieni, natomiast w lewej – czerwone róże. Pod jej bosą nogą leży zdeptana lilia – symbol niewinności, dziewictwa, co jednoznacznie wskazuje, że cnoty, te zostały przez nią splamione. Obok, na ziemi widać czerwoną różę, rozrzucone karty do gry oraz worek z monetami, których jest tyle, że wysypują się na ziemię. Wszystkie te rekwizyty, świadczą, że pieniądze zostały przez kobietę zdobyte w nieuczciwy sposób. Tło, na którym ją widzimy, jest równie szare, niejasne jak ona sama.

Przemyślenia.  Żeby nie popadać w ponury nastrój, przytoczę słowa Hermann’a  Hesse (ps. Emil Siclair) niemieckiego prozaika i poety, który powiedział: Bez pierwiastka zwierzęcego w nas, bylibyśmy jak wykastrowany anioł. Jeśli ktoś wyrzeka się wspomnianego pierwiastka, to świadczy, że nie jest uczciwy wobec samego siebie i wypiera go do podświadomości. Instynkt zwierzęcy jest synonimem zła, jest przypisywany diabłowi, którego obwiniamy za jego „diabelskie sztuczki”. Najprościej wszelką winę przypisać „nieczystym mocom”, bo tak jest nam najwygodniej. Ludzie wierzą w anioła, którego nie widzą, podobnie, są przekonani o istnieniu diabła, którego także nikt nie widział na własne oczy. Dlatego łatwiej i prościej jest odrzucić jego personifikację i traktować go, jako energię - siłę destrukcyjną. Mamy z nią kontakt, na co dzień, często nawet nie zwracamy na nią uwagi, po prostu spowszedniała. Chociażby wszechobecne przekleństwa na ulicach, szerzące się chamstwo, nad którym nikt nie panuje. Siły destrukcyjne (diabelskie) przybierają różne formy: wszelkie uzależnienia (narkotyki, alkoholizm, hazard), wulgarny wyuzdany seks, a skończywszy na ciężkich przestępstwach – gwałt, rozbój, czy zabójstwo. Mówiłem wiele razy i powtórzę po raz kolejny, że ludzie „karmią się” złem. Złe wiadomości, są dobrymi wiadomościami, a takich dostarczają nam dziennikarze każdego dnia, które raczej powinny nazywać się kroniką kryminalną. Mówiąc filozoficznie – sami zapraszamy diabła do działania.

Tarotowy Diabeł to nie tylko samo zło, to także skumulowana silna energia, która powinna być właściwie spożytkowana, rozładowana niczym samochodowy akumulator. Młody człowiek „naładowaną” w sobie energią, musi z siebie wyrzucić, wyzwolić adrenalinę. W tym wypadku, doskonałym środkiem są sporty ekstremalne, często wymyślane niemal na poczekaniu. Czy bycie na tzw. rauszu, po wypiciu małej ilości alkoholu jest czymś nagannym? Zdecydowanie  - nie.

Czy miłość, ta fizyczna będzie kochankom sprawiała przyjemność, kiedy obydwoje będzie ją traktowali w sposób nazwijmy – książkowy? Czy w takiej chwili nie należy im się "coś więcej"? Nie mam tu na myśli wyuzdanego seksu, który nic nie ma wspólnego z miłością, a raczej należy traktować go w kategoriach sportowych. Odrobina „zwierzęcości”, o której wcześniej pisałem, jest nie tylko dozwolona, a wręcz wskazana. W tym miejscu mogę narazić się tym, którzy kochają się „po bożemu”, tak jak pozwala na to ksiądz. A najlepiej byłoby, żeby stosunki płciowe służyły tylko i wyłącznie do celach czysto prokreacyjnych.  Czy będąc na stadionie możemy zachować kamienną twarz i nie reagować spontanicznie na to, co dzieje się na boisku? Pytań tego rodzaju mógłbym sobie zadać jeszcze wiele, ale wszystkie one sprowadzają odpowiedź do wspólnego mianownika, że niezwykle trudno byłoby nam żyć bez instynktów zwierzęcych, które mamy zakodowane od… no właśnie, od kiedy? Od zarania.
Carl Gustaw Jung stwierdził, że:

Człowiek bez instynktów zwierzęcych (diabelskich)
byłby mało plastyczny, wyglądałby jak fantom.


Pamiętajmy o powiedzeniu, które mówi, że diabeł tkwi w szczegółach. Nie bez powodu tarotowy Arcykapłan (arkan pasywny) jest w parze z Diabłem, jako arkanem aktywnym. Arcykapłan, tzn. ksiądz, przewodnik duchowy - guru, szef firmy, trener sportowy a nawet własna teściowa, muszą być czujni, ponieważ grozi im niebezpieczeństwo – mogą poczuć się bogami, których muszą słuchać podwładni, muszą być wobec nich bezgraniczne lojalni, a to nieuchronnie prowadzi do całkowitej destrukcji. Mówiąc kolokwialnie – stają się diabłami w ludzkim ciele, a co gorsze, są – nomen omen – „święcie” przekonani, że czynią dobro swoim „poddanym”. Posłużę się cytatem z książki Flavio Anusza „Tarot – Droga adepta”, który doskonale odzwierciedla to o czym przed chwilą napisałem.

„Grzegorz VII był jedynym papieżem, który kanonizował sam siebie. Gdy Hildebrand został papieżem, sporządził listę z dwudziestoma siedmioma tezami dotyczącymi jego władzy jako następcy Piotra, do którego zresztą żywił ogromną miłość, ale, jak wiemy, miłość miłości nie jest równa. Spójrzmy na kilka wspomnianych tez, a zrozumiemy jak arkan XV może całkowicie opanować Papieża:
         - Nikt na ziemi nie może sądzić Papieża;
         - Kościół rzymskokatolicki nigdy się nie mylił i nigdy mylić się nie może;
         - Wszyscy mają obowiązek całować Papieżowi stopy;
         - Prawowicie wybrany Papież, dzięki zasługom św. Piotra, jest święty”.


Na zakończenie jeszcze jedna uwaga dotycząca czarnego koloru. Dość często spotykamy na ulicach młodych ludzi ubranych „na czarno”. Przez większość są oni postrzegani, jako ludzie „inni”, dziwni, a niekiedy wręcz wzbudzają podejrzenie, że mają kontakt z "siłami nieczystymi". Wszystkim, którzy tak uważają, proponuję, by do  tego  "niechlubnego grona" dołączyli księży, siostry zakonne, nasze rodzime wdowy i nuzułmanki - kobiety, które noszą czarne ubrania. Pragnę zdementować, tego rodzaju osądy. Wręcz przeciwnie – w większości są to ludzie, którzy nie boją się swojej „ciemnej strony”, tej którą wypieramy do podświadomości. Często są to osoby wrażliwe, uduchowione. Bardzo proszę, patrzmy na nich tak samo, jak na dziewczynę czy chłopaka noszących jasne, kolorowe ubrania.

Ez[o]

wtorek, 12 czerwca 2012

Zniewoleni ...


Moja ostatnia „wizyta” w markecie, stała się przyczynkiem do napisania tego posta. Unikam zakupów w dużych sklepach, a szczególnie w marketach, gdzie panuje gwar, kolejki przy kasach, dzieci w środku wózków, gdzie klienci kładą artykuły spożywcze (!) i inne, podobne „atrakcje”. Jakże kontrastuje to miejsce z Czarnowem, gdzie doświadczam spokoju, odprężenia, którego nam „mieszczuchom” tak bardzo brakuje, na co dzień. Nie mogę pominąć milczeniem wstydliwego tematu, chociaż czynię to z przykrością, a dotyczy higieny osobistej niektórych klientów w marketach. W okresie wzmożonych upałów rozchodzi się przykry, trudny do zniesienia zapach (?) przepoconych, niepranych ubrań i niemytych ciał, na które mój nos jest szczególnie wrażliwy.

Wracam do mojej wizyty w Tesco, gdzie w „awaryjnym trybie” kupowałem dwie pietruszki i pół selera (!). Stałem w kolejce między klientami, którzy mieli wypełnione po brzegi wózki z zakupami. Wiem, że wzbudzałem swoimi zakupami pewne zdziwienie, uśmieszki pod nosem a nawet trafił się jeden (przepocony) nowobogacki, wymachujący kluczykami od auta, który pozwolił sobie na wypowiadanie półgłosem głupich uwag pod moim adresem. Chciałoby się rzec – otwórz gębę, a powiem ci, kim jesteś. Żenujący człowiek, którego mówiąc szczerze, było mi szkoda. Zazwyczaj leżąc w łózku, przed zaśnięciem, odtwarzam przebieg wydarzeń mijającego dnia. Ten „marketowy epizod”, najbardziej utkwił mi w pamięci i skłonił do zadania pytania:

Czy człowiek może sam siebie zniewolić,
a jeśli tak, to dlaczego?

Pytanie retoryczne, być może odpowiedź aż nadto oczywista, ale potraktowałem je poważnie i stało się ono tematem moich „nocnych rozważań”.

Zniewolenie, a właściwie auto-zniewolenie może przybierać różne formy, może dotyczyć różnych sfer naszego życia – poczynając od materii, kończąc na bardziej subtelnych, by nie powiedzieć duchowych płaszczyznach. Skupię się na tej pierwszej, bardzo przyziemnej – materialnej, którą da się dotknąć, przeliczyć na pieniądze.

Dla nas, ludzi Zachodu, świat konsumpcyjny stał się priorytetem, mający pierwszorzędne znaczenie. Oczywiście Świat jest tak urządzony, że środkami płatniczymi (wymiany) są pieniądze, bez których obecne życie byłoby prawie niemożliwe. Pomijam kwestię sprawiedliwego ich podziału, ponieważ zabrnąłbym w ślepy zaułek, co oznaczałoby, że moja wizja sprawiedliwego Świata jest utopią. Staliśmy się niewolnikami pieniądza, czego przykładów jest aż nadto wiele, jest to przykre, ale niestety prawdziwe. Inaczej problem bogactwa – posiadania pieniędzy, postrzegają ludzie Wschodu, chociażby Hindusi, dla którzy obecne czasy to epoka "maja" – świat iluzji, w którym materia – konsumpcja jest jednym z najtrudniejszych problemów współczesnego Świata, który musi runąć, ulec zagładzie. Indie są bodajże jedynym krajem na Świecie, gdzie religie, których jest tam niezliczona ilość, nie zwalczają się wzajemnie, nie krytykują się, co w naszej Europejskiej Kulturze jest niemożliwe do zrealizowania. W Indiach, duży wpływ na takie postawy ma podział ludzi na kasty. Nikt nikomu nie zazdrości bogactwa, chociaż  przeważają tam biedni ludzie, których mentalność jest skrajnie różna od naszej. Mam tu na myśli wiarę katolicką, która nie lubi „konkurencji” – hierarchowie Kościoła jej nie tolerują, ale robią to w zawoalowany sposób, często niezauważany przez wiernych. Porównywanie derwisza z księdzem jest trudne, co nie oznacza, że nie powinniśmy tego robić. Pierwszy żyje w ubóstwie, poszukuje prawdy życia, wierząc, że ją znajdzie; drugi zaś ceni sobie dobra materialne, przedkładając je ponad oficjalnie głoszone „słowo boże”. Mogą trafić się nieuczciwi derwisze, bramini i analogicznie – możemy spotkać głęboko wierzących w swoją misję księży, gotowych oddać posiadane dobra materialne dla ratowania biednych i potrzebujących.  

Pieniądz niezależnie od nazwy – dolar, złoty, rupia, funt, czy jeszcze inny, od jego powstania, jest pożądaniem człowieka. Dla jednego, miarą, która określa ilość i wartość pieniądza jest pusty żołądek, którego zaspokoi kilka złotych w formie jałmużny; drugi paradoksalnie, nie ma miary, często nawet nie wie ile posiada kont bankowych, a na nich ile zgromadził pieniędzy. I tu, najczęściej zaczyna się zniewolenie samego siebie – uzależnienie człowieka od pieniądza, który nie jest dla niego środkiem, a jedynie celem.   

W myśl powiedzenia:, „czym skorupka za młodu nasiąknie…”, coraz częściej niektórzy rodzice zaszczepiają w swoich dzieciach – określę mocno – kult pieniądza. Jest to grunt na którym wyrastają młodzi egoiści, którzy pomoc dla rodziny (dla babci, dziadka) traktują jako handel wymienny – „coś za coś”. Niemały wpływ ma telewizja, która większością reklam ogłupia widza, podatnego na chwyty marketingowe. Poprzez znane twarze, banki mamią, kuszą swoich przyszłych klientów, rzekomo tanimi, korzystnymi kredytami. Jak tu z nich nie skorzystać?  Sąsiad wyjeżdża na urlop do tropiku, sąsiad ma nowy samochód, a mnie na jego kupno nie stać. Pieniądze przysłaniają realny świat, człowiek czuje się (chwilowo) uszczęśliwiony. Ludzie zapominają, że banki nie są organizacjami charytatywnymi, rozdającymi pieniądze. Banki są dla bogatych ludzi. Powiem otwarcie:.Biedak nie powinien pchać się na salony i do banków, które dokładnie wyczyszczą jego i tak skromne oszczędności (o ile jeszcze je posiada).

Po drugiej stronie są bogaci, którzy nie zdają sobie sprawy, że nie kto inny jak biedni niosą ich na swoich plecach.  Komu nie są pisane pieniądze, nie powinien ich zdobywać, nomen omen, za wszelką cenę. Pogoń ludzi za pieniądzem przybrała różne, często pokraczne formy, niekiedy nazywana „wilczym pędem” (nie mylić z owczym pędem), czy bardziej popularne „wyścig szczurów”. Określenie to odnosi się także do pogoni za awansem w pracy, który pośrednio służy także do zdobywania "mamony". Ludzie zaczynają pracować dłużej, zapominają o wypoczynku, czego konsekwencją jest zmęczenie fizyczne i gorsze, bardziej niebezpieczne – zmęczenie psychiczne (stres). Tacy ludzie mają luksusowe domy, samochody, atrakcyjne żony, kontakty z innymi (równie) bogatymi ludźmi. Tak naprawdę są niewolnikami gromadzonych pieniędzy. Zdarza się dość często, że w jednej chwili tracą oni cały majątek, na skutek różnych losowych sytuacji – choroba, upadek firmy, która jeszcze wczoraj dobrze prosperowała, przynosiła zyski. Kiedy odwrócą się za siebie nie zobaczą nikogo. Żona i przyjaciele odeszli w… siną dal. Pozostał stary, równie mocno wyeksploatowany samochód, jak jego właściciel. Nasze „drugie JA” wcześniej daje sygnały, buntuje się, ale człowiek nie zwraca w ogóle na nie uwagi, a wielka szkoda!  Jest to temat, na co najmniej kilka postów.

Zdarzają się także typowi pracoholicy, którzy są gotowi podjąć niemal każdą pracę, dla których wynagrodzenie jest sprawą drugoplanową. Spotykam na ulicy ludzi, byłych współpracowników, którzy będąc na emeryturze pracują, bo (jak twierdzą)… w domu się nudzą, z czym trudno mi pogodzić się. Uważam, że emerytura jest wypracowanym dobrem, nie zawsze godziwym, ale danym po to, by z niej korzystać. Pracujący emeryt może dorobić się, zapracować na ładniejsze wieko do swojej trumny, bądź na zachcianki dla swoich wnuków. Flavio Anusz kiedyś powiedział, że: Niektórzy ludzie są tak zaślepieni, zajęci chęcią zdobycia pieniędzy, że idąc ulicą kopną leżący na chodniku portfel i pójdą dalej. (Nie jest to dokładny cytat.)


Tarocist(k)a treść tego posta mogłaby zobrazować kilkoma arkanami Tarota. Główną kartą byłaby Ósemka Pentakli i Szesnasty Wielki Arkan -  Wieża, a przy nich Powieszony (Wisielec). Ale Stwórca nie zapomina o tych nieszczęśnikach, dlatego daje im szanse poprawy, wielką nadzieję na przyszłość, co znajduje odbicie w pięknym (o ile nie najpiękniejszym) Siedemnastym Wielkim Arkanie Tarota – w Gwieździe.  



Czy można uniknąć sytuacji, o których piszę?  Niekiedy jest to możliwe, ale wspomniany „wyścig szczurów” trwa nadal i nic nie wskazuje na to, że szybko się skończy. Każda epoka ma swoich bohaterów i przegranych. Kto zagra rolę przegranego, a kto bohatera, to temat na inną okazję.

Kiedyś, już nieżyjąca Danuta Rinn, śpiewała: Pieniądze szczęścia nie dają być może, lecz kufereczek stóweczek daj Boże”. Dużo w tym prawdy, tylko szczęście jest pojęciem odbieranym przez każdego człowieka indywidualnie, w różny sposób. Zacytuję słowa Pani Dion Fortune, która twierdziła, że”

Szczęśliwi są ludzie, których moralność uosabia prawa Natury, gdyż będą żyć w harmonii, rosnąć, mnożyć się i posiądą ziemię. Nieszczęśliwi są ludzie, których moralność stanowi bezlitosny system tabu, mającym przebłagać jakieś wyimaginowane bóstwo – Molocha, bo będą bezpłodni i grzeszni. Równie nieszczęśliwi są ludzie, których moralność znieważa świętość natury i zrywając kwiat nie baczą na owoc, ponieważ będą chorzy cieleśnie i zepsuci duchowo.




Ez[o]

Filmik pochodzi z You Tube. Money” – Liza Minnelli, Joel Grey. 

niedziela, 3 czerwca 2012

Diament Herkimer'a


Nie jestem kolekcjonerem kamieni ozdobnych, ani też ich znawcą. Niemniej posiadam skromny, bo skromny, ale jednak… zbiór kamieni, z którego wyodrębniłem kilkanaście egzemplarzy, jako „kamienie rytualne”, pozostałe wykorzystuję w litoterapii, a ponadto… cieszą swoimi kształtami i barwami moje oczy. Na Dolnym Śląsku (gdzie mieszkam) można znaleźć wiele pięknych okazów kamieni ozdobnych, ale to jest zajęcie dla specjalistów. Moja kolekcja powoli powiększa się dzięki wystawom i giełdom organizowanym (niestety coraz rzadziej) w Wałbrzychu i Szczawnie Zdroju. Jeszcze do niedawna w świdnickim rynku był sklep-galeria „Eden”, gdzie za niewielkie pieniądze można było kupić różne kamienie ozdobne. Być może, twarde reguły rynkowe przyczyniły się do zamknięcia tego sklepu.

Od kilku lat posiadam diament Herkimera (z Herkimera). Jest to egzemplarz średniej wielkości – 10 milimetrowy, z certyfikatem jego pochodzenia. Obfotografowałem go ze wszystkich możliwych stron. Zdjęcia, mało profesjonalne (trudności sprzętowe) zamieszczam, jako przerywniki tekstu. Na jednej z wystaw w Wałbrzychu kupiłem za marne grosze pseudo-Herkimera – kryształ występujący między innymi na terenie Niemiec. Sprawdzałem jego "energetykę", którą trudno porównywać z oryginałem, wypada słabo, co nie znaczy, że jest całkowicie bezużyteczny. 



„Prawdziwy” Herkimer i pseudo-Herkimer.  (Obydwa w dość dużym powiększeniu).



Wokół diamentu Herkimera  narosło wiele różnych mitów, o których ostatnio jakby trochę mniej się mówi. Być może Herkimer stracił na atrakcyjności, stał się „niemodny”, bądź jego cena okazała się zbyt wysoka. W Wikipedii o Herkimerze można przeczytać krótkie, niemal lakoniczne wyjaśnienie, natomiast w innych dostępnych mi encyklopedycznych źródłach – ani słowa o nim. W „fachowych” książkach, niestety o Herkimerze też niewiele można znaleźć informacji. Między innymi, dlatego postanowiłem poświęcić Herkimerowi  tego posta, który powstaje, dzięki zbiegowi sprzyjających okoliczności. "Wpadło" w moje ręce kilkanaście  luźnych kartek z  „Czwartego Wymiaru– miesięcznika poświęconego między innymi ezoteryce. Miały one trafić do pojemnika z makulaturą. Sąsiadka robiąca porządki w ostatniej chwili pomyślała, że mogą się mi przydać. Wszystkie te kartki dotyczyły jednego działu – Litoterapii. Autorka podpisująca się inicjałami R.M, prawdopodobnie jest nią Pani Renata Marciniak-Kosmowska, szczegółowo opisuje ten „tajemniczy” kamień, w artykule zatytułowanym „Diament Herkimer” [str. 58] i drugi artykuł – „Eliksir” [str. 56] w następnym numerze. Pierwszy artykuł przytaczam niemal w całości, natomiast w drugim pominąłem pewne powtarzające się fragmenty z pierwszego.  Mimo tego, pewne wiadomości powtarzają się, czego nie sposób uniknąć. Wiem, że ten post nie rozwiąże problemu tajemnic o Herkimerze, a może nawet go trochę zapętli, ale są to uroki nauk tajemnych. 



DIAMENT HERKIMER

Na początek niespodzianka. Diament Herkimer wcale nie jest diamentem. To przepiękne, podwójnie zakończone, przejrzyste kryształy kwarcu występujące prawie wyłącznie w amerykańskim hrabstwie Herkimer w stanie New York. Przyroda obdarzyła je niezwykłym geometrycznym kształtem, do złudzenia przypominającym ten, jaki jubilerzy w pocie czoła nadają brylantom. Stąd owa mylna nazwa. W każdym krysztale możemy znaleźć 18 płaszczyzn i 2 zwieńczenia, tak zwane punkty.

Są nieomal tak twarde jak prawdziwe diamenty (7 w skali Mohsa), dzięki czemu łatwo poddają się obróbce jubilerskiej. Diamenty Herkimer ze względu na swą czystość i świetlistość oczyszczają aurę i przywracają równowagę w ciałach subtelnych oraz harmonizują pracę obu półkul mózgowych. Dzięki temu wszystkie ciała auryczne otaczające ciało fizyczne oraz czakry, są oczyszczane i doenergetyzowane, a umysł wolny od gonitwy myśli.  

Oddziaływanie diamentów Herkimer nie ogranicza się do sfery subtelnej. Lito-terapeuci amerykańscy twierdza, że są one bardzo pomocne w odtruwaniu ciała fizycznego. W tym celu trzeba je układać bezpośrednio na ciele (wątroba, nerki, śledziona, trzustka, żołądek itp.) oraz pić drobnymi łykami wodę, w której przez 6 godzin zanurzony był diament Herkimer. Należy też taką wodą obmywać twarz i ciało w przypadku wyprysków, trądziku, łupieżu itp. 

Kryształy z Herkimer wykorzystywane są także w pracy nad rozwojem duchowym, gdyż bardzo mocno działają na tzw. ,,trzecie oko”. Uaktywniają one rozwój zdolności  parapsychicznych (jasnowidzenie, telepatia), a równocześnie ochraniają przed negatywnymi energiami. Ezoterycy amerykańscy traktują ten minerał jako ,,główne narzędzie” pracy z ciałami subtelnymi i w kontaktach z innymi wymiarami.

Diamenty z Herkimer są niezwykłymi wzmacniaczami energii. Stąd też niekiedy nazywane są krystalicznymi marzeniami, ponieważ zwiększają świadomość snów, ich częstotliwość oraz utrwalają ich zapamiętywanie. Należy jednak ostrzec, że niektórzy ludzie odbierają wówczas sny tak aktywnie, iż wydaje im się, że wcale nie zasnęli. Wówczas należy umieścić obok kryształu ametyst, a energia tego pierwszego zostanie złagodzona. Sny będą zapamiętane, a jednocześnie doświadczający będzie czuł się wypoczęty.

Noszenie tych kryształów ułatwia dostęp do własnej intuicji i zdolności psychicznych. Szczególnie zalecane jest ludziom pracującym twórczo oraz przedsiębiorcom czy menadżerom. Skutecznie też pomagają radzić sobie ze stresami życia codziennego i jednocześnie zwiększają odporność organizmu przeciwko chorobom. Są bardzo starymi kamieniami (powstały ponad 500 milionów lat temu) i są zapasem ekologicznej pamięci. Stąd też mogą być przewodnikiem w analizowaniu naszych minionych doświadczeń (regresja). Usuwają blokady w czakrze koronnej, posiadają też pewien wpływ na czakrę seksualną (drugą) i mogą być stosowane jako łagodny afrodyzjak. Wpływają na ludzi o niskim poczuciu własnej wartości, przywracając wiarę w swoje możliwości oraz wnoszą radość w nasze życie.

Współcześni lito-terapeuci odkryli, że usuwają bóle i przywracają ruchowość przy schorzeniach kręgosłupa i dyskopatii. Uwalniają ciało od stresu  i napięcia, usuwają blokady energetyczne, oczyszczają czakramy z negatywnych energii, szczególnie w połączeniu z mołdawitami i kamieniami Boji. Silnie wzmacniają też działanie lecznicze prawie wszystkich kamieni szlachetnych.

Z diamentów Herkimer wytwarzane są niezwykle silne eliksiry działające zarówno na planie fizycznym, emocjonalnym jak i duchowym. Kryształy z Herkimer są najprawdopodobniej najsilniejszymi narzędziami do usuwania blokad energetycznych. Stąd też przy rozkładaniu kamieni umieszcza się je pomiędzy czakrami. (...)
R.M


ELIKSIR
(…)
Diament z Herkimer to przezroczysty kryształ, charakteryzujący się podobną czystością i świstliwością jak prawdziwy diament (stąd nazwa plus nazwa miejscowości, gdzie odkryto po raz pierwszy dużo skupisko tych minerałów – w hrabstwie Herkimer w stanie New Jork). Nie ma różowych czy fioletowych Herkimerów – jak usiłowała nas o tym przekonać pewna czytelniczka, bo tak ją poinformował sprzedawca na Giełdzie Minerałów. To co pani nabyła może być ładnie obrobionym kwarcem różowym, munzytem lub ametystem.

Najistotniejsza jest czystość kryształu. Nawet maleńki, kilkumilimetrowy ma silne działanie oczyszczające i energetyzujące. Ostatnio, po raz pierwszy w życiu cierpiałam na uporczywy ból głowy. Nigdy nie sięgałam po środki przeciwbólowe, ale byłam już bliska udania się do apteki, gdy mój wzrok padł na podręczną półkę z minerałami, a raczej na woreczek, w którym znajdowało się siedem diamentów Herkimer wielkości ziaren pszenicy. Dostałam je niedawno od syna. Jeszcze z nimi nie pracowałam.

Ostrożnie wysypałam je na dłoń, oczyściłam mentalnie, a potem położyłam się na kanapie i umieściłam je na poszczególnych czakramach. W myślach poprosiłam „kamyczki”, by oczyściły moje ośrodki energetyczne, ciała subtelne i ciało fizyczne. Poczułam najpierw delikatne mrowienie, ale nie w okolicach głowy, tylko wątroby. Potem w krtani rozległ się wyraźny pomruk, choć nie chrząkałam. Następnie miałam wrażenie jakby ktoś przeciągnął mi wewnątrz krtani nitkę, a na koniec jakby wykręcano mi z lewej części czaszki (spiralnym ruchem) jakieś obce ciało, a wraz z nim ból. Niespodziewanie przebiegł dreszcz i przepełniło mnie uczucie ogromnej ulgi. Jeszcze nie dowierzałam, że to koniec bólu. Poleżałam kilka minut i usiadłam. Czułam się wypoczęta i miałam lekką, jasną głowę.

Przestałam się dziwić. Przecież ten kryształ ma właściwości oczyszczające i energetyzujące. Usuwa toksyny z ciała fizycznego. Uwalnia od napięć i stresów. Dlatego też po takim użytkowaniu powinno się go włożyć na godzinę do soli morskiej, zwłaszcza jeżeli stosowano go do oczyszczania z zatruć czy uzdrawiania ciężkich schorzeń. Można też oczyścić go wahadełkiem, dymem z kadzidła, umyć pod bieżącą wodą lub mentalnie (o tym, jak oczyszczać minerały przeczytacie w mojej książce „Uzdrawiająca moc kamieni”).

Diament Herkimer powinni nosić w czasie pracy uzdrowiciele, lekarze, pielęgniarki, psychoterapeuci,, gdyż zwiększa on właściwości uzdrawiające, intuicję i rozwija jasnowidzenie. Polecany jest również dla osób pracujących przy komputerach, urządzeniach elektronicznych, nuklearnych oraz wydobywających substancje radioaktywne. Podobnie jak kryształ górski jest doskonałym odpromiennikiem i nawet małe „ziarenko” położone w pobliżu komputera, lodówki, telewizora, itp. ma dobroczynne działanie. Podobnie działa też woda, w której 6 godzin moczył się nawet malutki kryształek oraz rozpylony w pomieszczeniu eliksir z diamentu Herkimer.


PRZYGOTOWANIE ELIKSIRU

Przygotuj szklankę destylowanej wody, półlitrowy szklany dzbanek, karafkę (bez wzorków) itp. oraz gładki (bez domieszek innych minerałów) diament Herkimer. Wyparz pojemnik wrzątkiem przez dziesięć minut, potem wylej wodę. Kamyk wystaw na dwie godziny na działanie promieni słonecznych (całą operację trzeba przeprowadzić w słoneczny dzień), by dodatkowo wzmóc jego właściwości oczyszczająco-uzdrawiające.
Zanim przystąpisz do przygotowywania eliksiru, weź kąpiel w słonej wodzie, wycisz się i skoncentruj tylko na tym, by przygotować eliksir. Włącz spokojną muzykę medytacyjną. Do wychłodzonego pojemnika wlej destylowaną wodę i delikatnie wpuść do niego diament Herkimer. Następnie pojemnik wystaw na dwie godziny na działanie promieni słonecznych (możesz go przykryć, ale tylko szklaną pokrywką lub talerzykiem). Pojemnik trzeba koniecznie postawić na naturalnym podłożu – drewnie, trawie, lub piasku. Dookoła naczynia ułóż małe kawałki (ostro zakończone) kryształu górskiego lub rubiny (siedem sztuk).
Usiądź obok i wizualizuj przez dwadzieścia minut, że energia kryształu przenika do wody. Jeżeli masz rozwinięte trzecie oko, możesz to dostrzec. Dodatkowo warto w ręku trzymać gwiezdny szafir lub fioletowy fluoryt, wówczas szybciej nawiąże się łączność między tobą, energią kamienia, wody i kosmosu. Potem wstań, ale nie oddalaj się od naczynia za daleko. Niech muzyka medytacyjna nadal płynie.
Po dwóch godzinach eliksir jest gotów. Ostrożnie przelej go do wyparzonych butelek z ciemnego szkła.  
  

STOSOWANIE

Eliksir można dodawać do kąpieli (7 kropli) – wtedy cudownie odpręża, relaksuje, oczyszcza - dodatkowo na rogach wanny można ułożyć po „ziarenku” tego minerału.

W razie stresu nerwowości, osłabienia należy stosować po 3 krople trzy razy dziennie do wewnątrz bezpośrednio na język lub w chłodnych napojach (niegazowana woda mineralna).

Zewnętrznie można smarować nim chore miejsca, dodawać do przegotowanej wody (7 kropli), by przemywać twarz. Cera staje się wówczas jaśniejsza, zmarszczki płytsze, znikają wypryski.

Można również wlać do małego rozpylacza wodę destylowaną lub przegotowaną i wystudzoną, dodać do niej 7 kropli eliksiru i rozpylać w pomieszczeniu (np. w biurze, w salonie, w sali szpitalnej). Działa oczyszczająco i jonizuje ujemnie powietrze.
(…)
R.M. 


Normalna, zwykła uczciwość nakazuje mi „wkleić” zamieszczony na końcu artykułów tekst informujący, gdzie i za ile można nabyć diament Herkimera. Oczywiście w pewnym sensie jest to reklama, którą pozwoliła sobie zamieścić redakcja „Czwartego Wymiaru”. Czy ta oferta jest nadal aktualna? Nie wiem, ponieważ artykuły te ukazały się kilka lat temu. 







Klika dodatkowych, dość istotnych uwag od siebie.  


Wiele razy wykorzystywałem diament Herkimera do celów leczniczych. Sprawdza się. Ponadto często używam go podczas działań magicznych –  dodaję do pozostałych kamieni, które służą tylko i wyłącznie do magii. Piszę o nich na wstępie. Wówczas Herkimera umieszczam w centralnym miejscu wśród pozostałych kamieni. Na co dzień, obok wahadełka i kamienia ochronnego (krzemień pasiasty) noszę przy sobie Herkimera. Może ktoś zapytać, czy aby nie za wiele tego dobrego jednocześnie? Myślę, że nie. Ten niewielki „kamyk” (10 milimetrowy) noszę w osobnej kieszeni portmonetki, zawinięty w aksamitnej chusteczce. Można go zawinąć w zwykły papierek, jednak zdecydowanie odradzam trzymania w plastikowych woreczkach!

Co pewien czas oczyszczam go energetycznie. Przemywam pod bieżącą zimną wodą, a następnie na kilka godzin wystawiam „na słońce”. Należy pamiętać, że z każdym szlachetnym kamieniem, nie tylko z Herkimerem, należy obchodzić się z szacunkiem, z powagą, podobnie jak z pozostałymi „magicznymi” przedmiotami.

Ez[o]