piątek, 18 marca 2011

Jakie środki przekazu?


W dniu wczorajszym w sejmie spotkali się posłowie wszystkich ugrupowań z L. Kaczyńskim na czele. Podpisali wspólne oświadczenie, że nie będą więcej kłócić się podczas obrad i wprowadzą w życie mądre ustawy, które przyczynią się do poprawy życia wszystkich Polaków. Jak podaje Polskie Radio, dzisiaj rano ruszyła ogólnopolska pielgrzymka więźniów na Jasną Górę. Po pielgrzymce, wszyscy skazani zostaną zwolnieni do domu - oświadczył minister sprawiedliwości, w oficjalnym komunikacie. W godzinach porannych, TV publiczna podała wiadomość, że talibowie dobrowolnie oddali się w ręce wojsk amerykańskich, stacjonujących w Afganistanie. Prawdopodobnie wśród nich jest poszukiwany Osama bin Laden. Przed wejściem do stołecznej komendy policji zebrali się dziennikarze i reporterzy, by relacjonować dobrowolne zgłoszenie się handlarzy narkotyków, którzy przywieźli ze sobą duże ilości haszyszu i marihuany. Rzecznik policji oświadczył, że dzisiaj, do południa, nie wydarzył się ani jeden wypadek drogowy i nie zanotowano żadnego przestępstwa kryminalnego.

Jak zareagowałoby społeczeństwo na takie medialne doniesienia? Jaki by to miało wpływ na sprzedaż gazet? Iluż dziennikarzy straciłoby pracę? O ile procentowo spadłaby oglądalność dzienników TV? Podobnych pytań można zadać dziesiątki. Myślę, że odpowiedzi na tak postawione pytania, z dużym prawdopodobieństwem można z góry przewidzieć, a dlaczego?

W gazetach, na stronach depeszowych, tych najważniejszych, na które czytelnik kieruje wzrok, znajdują się doniesienia, często mrożące krew w żyłach. Zabójstwa, kradzieże, przeplatające się z zajadłą walką polityków między sobą, a na wypadkach drogowych z udziałem pijanych kierowców, skończywszy. W telewizorze jest jeszcze gorzej, ponieważ tu oprócz suchych faktów i ewentualnie zamieszczonych zdjęć, widz karmiony jest ruchomym obrazem. Na ekranie widzimy rannych żołnierzy, którzy ,,za naszą i waszą wolność”, przelewają krew w Afganistanie. Bohaterami filmowych reportaży, są często maltretowane dzieci, bądź zwierzęta,. Jedni i drudzy są najsłabszym ogniwem, które nie potrafi się bronić. Śmiało mogę powiedzieć, że nie są to wiadomości, lecz pitawal – kronika kryminalna. Najkorzystniej, najdelikatniej z rzeczywistością obchodzi się radio, w którym nie ma obrazu, ani filmu. Tu w miarę spokojnie można wysłuchać wiadomości, bez narażania swojego układu nerwowego na szwank.

W tym miejscu mogę spotkać się z zarzutami, że przejaskrawiam rzeczywistość, wyolbrzymiam fakty. Być może jest to prawdą, ale dobrych wiadomości jest jak na przysłowiowe lekarstwo. Stwierdzam, że:

Złe wiadomości są dobrami wiadomościami.

Ktoś może spytać, jak to ma się do ezoteryki, o której traktuje mój blog? Co ma piernik do wiatraka? Otóż, obydwa pytania są zasadne i logiczne. Żeby nie było wiatraka, który wytwarza mąkę, nie byłoby piernika. Trochę abstrakcyjnie i górnolotnie to zabrzmi, ale tym piernikiem, bardzo gorzkim, są te złe wydarzenia, a wiatrakiem, który przyczynia się do ich powstania, SĄ LUDZIE. Każdy, kto przynajmniej, w podstawowym zakresie opanował ezoterykę – nauki tajemne, wie, że jej siłą napędową, między innymi, są energie, dobre i złe. W omawianym przypadku, mówię o tych złych.

Dlaczego ludzie karmią się złymi energiami, złymi wiadomościami? Nie jestem specjalistą, nalegałoby zapytać o to, socjologów i psychologów, którzy mają dostateczną wiedzę w tym zakresie. Jako praktykujący, zgłębiający nauki tajemne, mogę stwierdzić, że społeczeństwo zostało zwolnione od myślenia. Gotową przetrawioną papkę ..wiadomości”, ludzie otrzymują na przysłowiowej tacy. Jest to potrawa niestrawna, przyprawiona tendencją ,,kucharza” – dziennikarza, który robi to, czego oczekuje jego szef.   

Gdyby abstrakcyjne wiadomości, które na wstępie zamieściłem, okazały się prawdziwe, wówczas scenariusz konsekwencji, jakie by z nich wynikły, byłyby łatwe do przewidzenia. Nakłady gazet raptownie by spadły, oglądalność telewizji, głównie wiadomości drastycznie by zmalała, jedynie radio obroniłoby swoją pozycję - ilość słuchaczy, by pozostała na niezmienionym poziomie, a jeśli by spadła, to prawdopodobnie niewiele.

Obecnie, życie bez telewizora, wydaje się trudne do wyobrażenia. Telewizja jest ,,gościem”, który przebojem znalazł się w naszych domach. Wiadomo, że z gośćmi różnie bywa. Jedni są mili, sympatyczni, inni napastliwi, natrętni. Właśnie do tych drugich zaliczam telewizję. Pozornie wydaje się, że my decydujemy o tym, co chcemy oglądać. Nie jestem medioznawczą, ale widać gołym okiem, że istnieje duże zapotrzebowanie ze strony widzów, na programy, które można określić ,,podglądaniem innych przez dziurkę od klucza”. Jest to raczej duża dziura. Na oczach widzów, bez żadnej krępacji, ludzie uprawiają ekshibicjonizm swojego, prywatnego życia. Prawdopodobnie, za jakieś pieniądze, obnażają z godności, honoru, nie tylko siebie, ale również, swoją rodzinę.

Tu, już nie mam najmniejszych wątpliwości, że ludzie oglądający, w sposób niezauważalny, stają się uczestnikami tego żenującego spektaklu. Zbierają na siebie, brud innych ludzi. Wibracje, które sami wytwarzają, stają się obecne w całym pokoju, stwarzają tym samym zagrożenie dla innych domowników. To nie jest abstrakcja, tego nie widać, ale jednak wytwarza niepożądany skutek. Napięcia w gniazdu elektrycznym też nie widać, a każdy wie, czym ono jest. Wibracje też są prądem, ale nieco innym, ale często nie mniej groźnym, niż elektryczność. Kiedyś spytałem moją Teściową, dlaczego ogląda program, który nosi tytuł ,,Dlaczego ja”, gdzie wszyscy kłócą się ze wszystkimi, nie przebierają w środkach. Odpowiedziała, że jest to program ,,życiowy”. Podsunąłem Jej myśl, że bezsenność, która jej dokucza, może być efektem ,,programu życiowego”. Okazała się Kobietą reformowalną, ogląda jakiś serial, lżejszy gatunkowo.

Nie mogę pominąć milczeniem prasy, która często jest siedliskiem negatywnych energii. Według mnie, drukowane dzienniki, można podzielić na dwie grupy. Pierwsze, to gazety, gdzie słowo zdecydowanie, przeważa nad obrazem. Drugą grupę stanowią gazety, gdzie, jest odwrotnie, niż w pierwszej – tekst zajmuje, niewielką część, natomiast zdjęcia, często montowane w przedziwny sposób, zajmuję niekiedy całe strony. Moim celem, nie jest udzielanie instruktażu z drukarstwa, od tego są redaktorzy techniczni, jedynie chcę zwrócić uwagę, na inną kwestię, z tym związaną. Obraz jest na trwałe, zapisywany w prawej półkuli mózgowej, tej odpowiedzialnej za podświadomość. Dlatego, miedzy innymi, w książkach dla małych dzieci, ilustracje są najważniejsze. Dziecko odbiera Świat obrazami. Może ktoś czuć się urażony, ale uważam, że panowie w redakcjach pewnych gazet, traktują dorosłych jak małe dzieci. Nie zmuszają ludzi do czytania, a tym samym do myślenia.  Celowo nie używam słowa ,,czytelnik”, ponieważ w tych gazetach, praktycznie jest niewiele do czytania. Osobiście, te pseudo-gazety, określam, jako brukowce. Na całych ,,rozkładówkach” możemy znaleźć, wydrukowane zdjęcia z wypadków, pożarów, kataklizmów, a w najlepszym wypadku – fotomontaż roznegliżowanej aktoreczki lub reklamę kosmetyków, itp. Powraca, jak bumerang pytanie: co to ma wspólnego z energiami, a tym samym z ezoteryką? Otóż – ma, i to wiele.

Kiedy w galerii oglądam obrazy, rzeźby, czy chociażby ceramikę, wtedy poprawiam swoje wibracje. Kiedy otwieram bloga, gdzie mogę nacieszyć oczy widokiem pięknych haftów, na których wykonanie ,,artystka” [tak twórcę należy nazwać], poświęciła wiele tygodni, wówczas energetycznie wzmacniam się. Kiedy na blogu, oglądam drobiazgi z materiału, których nie uświadczy się w sklepie, a wykonała je Osoba z pasją, wtedy jestem pewien, że moja energia zdecydowanie poprawia się. Nie jest moim zamiarem, pozyskanie przychylności, żadnej z Pań, których poniższe linki dotyczą, a jedynie potwierdzeniem, na prawdziwość moich słów.

Uważam, że pytanie o wibracje, w przypadku, omawianej ,,obrazkowej” gazety, jest oczywiste i nie wymaga komentarza. Chcę jedynie przypomnieć, że ślady radiestezyjne, które są utrwalone na zdjęciach w gazecie, niewiele odbiegają od śladów pozostawionych w innych fizycznych miejscach. Można z nich bardzo wiele odczytać, ale to jest temat, który wymagałby wielu specjalistycznych wyjaśnień, na które nie ma tu miejsca.


PODSUMOWANIE

Często nie zdajemy sobie sprawy, w jakim stopniu, wszechobecne energie wpływają na nas, na nasze otoczenie. Powyższe przykłady są najlepszym tego przykładem. Nie zamierzam nimi straszyć, wręcz przeciwnie – poprawiajmy swoją energetykę, ale róbmy to świadomie i mądrze. Ktoś powiedział, że:

Motyl zrywający się do lotu w Kalifornii, może po jakimś czasie
spowodować wichurę na Alasce.

Jest takie małe urządzenie, które pozwala, nie tylko leniwym, na dokonanie autocenzury oglądanego programu, bez wstawania z fotela. Wystarczy wcisnąć przycisk, by wyłączyć lub zmienić program w telewizorze. Z tego dobrodziejstwa niekiedy korzystam, ale rzadko, ponieważ przedkładam słuchanie dobrej muzyki, przeplatanej wiadomościami, korzystając z wynalazku Marconiego – z radia.

â

Ostatnie, tragiczne wydarzenie, jakie dotknęło Japonię – trzęsienie ziemi, skłoniło mnie, do zadania pytania: Jak to się dzieje, że trzęsienia ziemi dotykają przeważnie rejonów, gdzie znajdują się duże skupiska ludzkie? A może, odwrócić pytanie: Dlaczego ludzie masowo, osiedlają się na terenach, gdzie ruchy płyt tektonicznych, powodują trzęsienia ziemi?   

Uważam, że jest to bardzo ciekawy temat, do głębokiej medytacji. Gorąco polecam.

Ez[o]