niedziela, 27 stycznia 2013

Można się ustrzec


Tym (trzecim) postem kończę osobiste spostrzeżenia, refleksje związane z wampiryzmem energetycznym. W sprzedaży jest niewiele książek, które opisują "mechanizmy" powstawania tego, zjawiska, a jeśli już trafimy na nie, to okazuje się, że są pisane fachowym językiem. Podobnie, jak w dwóch poprzednich postach, także i tym razem postaram się w sposób prosty, zrozumiały dla wszystkich osób, nieznających się na ezoteryce, podać kilka wskazówek jak ustrzec się przed wampirem energetycznym i sposobach oczyszczania ciała i duszy w wypadku, kiedy on nas dosięgnie. Niestety, często objawy typowe dla wampiryzmu energetycznego są przez ludzi błędnie postrzegane, tłumaczone jako "przypadek", pech, czy zwykła chwilowa niedyspozycja organizmu, która objawia się na wiele sposobów, chociażby jako ból głowy, czy ogólne osłabienie - utrata energii, które (jak większość sobie tłumaczy) same ustąpią. To prawda, że organizm przeważnie po pewnym czasie powraca do stanu równowagi. Należy pamiętać, że uporczywe "bombardowane" złymi energiami ciało i dusza, może mieć przykre następstwa - skończyć się wizytą u lekarza, który może mieć problem ze zdiagnozowaniem choroby, dlatego lepiej "dmuchać na zimne". O tym, kto i w jaki sposób może odbierać nam energię, szerzej pisałem w poprzednich postach. Jak zawsze, należy kierować się zdrowym rozsądkiem, nie popadać w przysłowiową panikę. Jeśli na ulicy nagle źle się poczujemy, to nie koniecznie winny jest przechodzący obok nas człowiek. Być może, przyczyną jest wysoka temperatura powietrza. Nagły atak kaszlu to niekoniecznie atak wampira, którego postrzegamy (upatrujemy) w osobie stojącego obok nas kloszarda. Atak kaszlu mógł spowodować dym wyrzucany z rury wydechowej przejeżdżającej ciężarówki.

Wampiryzm energetyczny występuje w różnych miejscach i może dotknąć każdego człowieka, z tym, że najbardziej narażone są małe dzieci, które chłoną złe energie niczym gąbka wodę. Na szczęście z pomocą przychodzi nam intuicja, którą możemy ćwiczyć, doskonalić - rozwijać, ale nie wszyscy o tym pamiętają, a szkoda. Myślę, że większość z nas miała okazję wiele razy doświadczyć na sobie sytuacji, kiedy niejako bezwiednie przechodzimy na drugą stronę ulicy, bądź niespodziewanie zatrzymujemy się przed witryną sklepową, chociaż tego nie planowaliśmy. Najczęstszym powodem takiego odruchu jest uniknięcie spotkania, spojrzenia w oczy zbliżającego się w naszym kierunku człowieka, który mówiąc kolokwialnie "nie leży nam", co oznacza, że jego wibracje (mówiąc najdelikatniej) są dla nas niekorzystne.

Myślę, że zasadne staje się pytanie: Kto najbardziej narażony jest na wampiryzm energetyczny? Oczywiście, można filozoficznie odpowiedzieć, że każdy. Jednak są pewne grupy ludzi, którzy z racji wykonywanego zawodu, powinni wkalkulować ryzyko, że negatywne energie będą im "towarzyszyły" na co dzień. Posłużę się dwoma przykładami. Ludzie związani z szeroko pojętym wymiarem sprawiedliwości - policjanci, sędziowie, prokuratorzy, kuratorzy sądowi, czy służby więzienne, to grupa osób, mająca kontakt z ludźmi, którzy w większości wypadków weszli w konflikt z prawem. O ludziach hardych, chwilami oschłych, sprawiających wrażenie, że są pozbawieni uczuć, przypisuje im się ironiczne powiedzenie, że mają serce "miękkie" jak... prokurator. Wspomniani policjanci, sędziowie, prokuratorzy, to ludzie, którzy powinni być odporni na stres, w tym na słowne zaczepki, czy wyzwiska (tak to prawda), które nie są niczym innym jak złymi energiami. Po wyjściu z pracy wspomniani ludzie, zrzucają maski - togi, mundury, i są "normalnymi ludźmi". Mają przyjaciół, kochające rodziny, są wrażliwi, uczuciowi. Tak się składa, że właśnie to środowisko nie jest mi obce. Zdarzają się sytuacje, że część z tych osób, po pewnym czasie rezygnuje z pracy, zmienia zawód, ponieważ nie wytrzymują napięcia, które towarzyszyło im w pracy. Jeden z moich kolegów, prokurator przez dwa lata...  uprawiał ziemię, po tym jak jeden ze skazanych na sali sądowej zaatakował go nożem. Powrócił z powrotem do pracy, ale już, jako inny człowiek. 

Oczywiście każdy z nas, jednym tchem, mógłby wymienić wiele zawodów, których wykonywanie niesie ryzyko ataków ze strony wampirów energetycznych. Wśród tych "wybrańców' znajdują się lekarze, o których chcę napisać kilka zdań. Zdecydowaną większość odwiedzających przychodnie stanowią ludzie chorzy, szukający wsparcia, pomocy lekarskiej. Być może mylę się, ale uważam, że między lekarzem a pacjentem powinna wytworzyć się "nić porozumienia" - więź, która na pewno ułatwia leczenie chorego i szybszy  powrót do zdrowia. Odwołam się do szamanów, których magiczne działania, a nierzadko skomplikowane rytuały mają na celu nawiązanie duchowych więzi z chorym, co sprawia, że ich skuteczność "uzdrawiania" jest wysoka. Prawdopodobnie w tym procesie dużą rolę odgrywa magia chaosu, która między innymi głosi: "Jeśli w coś głęboko wierzysz, będzie to dla ciebie działało". Podkreślam - dla ciebie, a nie - na ciebie, czyli będzie skuteczne. Czy lekarz w przychodni może nawiązać bliski kontakt z pacjentem, podobny, do takiego, jaki zachodzi między prawdziwym wróżbitą a jego klientem? Nie może, z kilku powodów. Po pierwsze, nie pozwala mu na to zbyt krótki czas jaki może poświęcić pacjentowi, a (paradoksalnie) określają go urzędnicy zza biurka. Jest drugi powód, równie ważny, ale o nim za chwilę.

Tak się złożyło, że swój wiek muszę określić najdelikatniej, jako podeszły. I nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie pewna przypadłość, jaka wiąże się ze starością. Oprócz ludzi autentycznie chorych, zdarzają się tacy, którzy swoją starość traktują, jako pretekst do narzekania, biadolenia, które "sprzedają" innym ludziom. Zadaję pytanie: Czym z punktu widzenia ezoteryki jest to narzekanie, o rzekomej (podkreślam - rzekomej) chorobie? Proste. Jest to wampiryzm energetyczny w najczystszej formie. Część z tych "wampirków" spotyka się na ulicy, a druga - idzie do... przychodni. To właśnie za zamkniętymi drzwiami gabinetów lekarskich odbywa się spowiedź, często samotnych starych ludzi, którzy zamienili je w konfesjonały, a lekarzy - w spowiedników. Zdecydowana większość z nich nie zdaje sobie sprawy, że są... nieświadomymi wampirami energetycznymi, którzy przychodzą do lekarza, by go zainfekować "złymi energiami". Nie jestem adwokatem lekarzy, ale wczuwając się w ich rolę, zaczynam ich rozumieć. Myślę, że większość lekarzy zna swoich "pacjentów", oddzielają się od nich niewidzialną szybą, a to sprawia, że działają niczym rzemieślnicy w punkcie naprawy obuwia. "Pacjent" otrzymuje receptę na wykupienie kilkunastu medykamentów, wychodzi, a lekarz prosi do gabinetu następnego "chorego". W tej sytuacji cierpią ludzie, naprawdę potrzebujący pomocy lekarskiej, a tych jest naprawdę bardzo dużo.

Na zakończenie kilka zdań  jak chronić się przed energetycznym wampiryzmem i jak oczyszczać organizm ze złych energii. Nie sposób w kilku zdaniach omówić temat, dlatego ograniczam się do najistotniejszych punktów. Przede wszystkim dbajmy o dobrą kondycję fizyczną i psychiczną, ponieważ słabe osobniki są atakowane przez silniejsze. Unikajmy ludzi, którzy usiłują zrzucać swoje własne problemy na nasze barki, a jednocześnie nie chcą słuchać tego, co mamy im do powiedzenia. Nie wolno lekceważyć żadnych symptomów chorobowych, ponieważ wampiryzm energetyczny nie ogranicza się li tylko do ciała fizycznego, obejmuje także ciała subtelne. Wiedza na ich temat jest prawie nieznana, bądź przez ludzi lekceważona!
                         

Najprostszym, a jednocześnie skutecznym sposobem oczyszczenia i wzmacniania organizmu jest skorzystanie z żywiołu Wody. Myślę, że kąpiel pod prysznicem, w letniej wodzie, jest korzystniejsze niż w wannie. Muszę przyznać, że za kąpielą w wannie przemawia jeden argument - wodę możemy wzbogacić, wlewając do niej olejki eteryczne (i nie tylko), które pobudzają organizm, wzmacniają go. Dobry skutek w oczyszczaniu organizmu ze złych energii przynoszą wykonywane rytuały z użyciem świec, kadzidełek i innych magicznych akcesoriów. Rytuały wymagają, by wykonywać je dokładnie, świadomie i z góry określoną intencją. W przeciwnym razie ich skuteczność można porównać do bezmyślnego "klepania" pacierza. Skutecznym zabezpieczeniem są talizmany, które mają podwójne znaczenie - chronią nas przed wampirami energetycznymi, a ponadto wysyłają - emitują pozytywne energie na zewnątrz.  Ponoć najbardziej odpowiednim kamieniem na sporządzenie interesującego nas talizmanu jest czarny turmalin a ponadto adamit i alabaster. Pamiętajmy, że talizman jest tylko i wyłącznie naszą własnością, dlatego nie pozwólmy, żeby inna osoba go nosiła, a nawet dotykała. Talizman traktujmy, jako świętość, odnośmy się do niego z pełną czcią, w przeciwnym razie stanie się zwykłym, bezużytecznym gadżetem.

Jeszcze jedna uwaga. Spotykam osoby, które są obwieszone "na wyrost" różnego rodzaju magicznymi przedmiotami. Nawet najsmaczniejsza potrawa w nadmiarze może stać się trucizną, i odwrotnie - trucizna w małych ilościach może być lekarstwem. Podobnie jest z przedmiotami magicznymi. Ich nadmiar może okazać się zgubny dla ich właściciela, ponieważ mogą one do siebie nie pasować energetycznie - "kłócić się". Prosta rada - nie przesadzać!

ez[o]     

2 komentarze:

  1. Ja Edziu stosuję się do tych zaleceń i chronię się energetycznym wampiryzmem staram się dbać o kondycję fizyczną tzn. Zimą narty biegowe a po zimie rower, bo to sprawdzony sposób. Pozdrawiam Staś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam konkretne przypadki .

    OdpowiedzUsuń