niedziela, 12 stycznia 2014

Siła woli



Na przełomie starego i nowego roku zgodnie z odwieczną tradycją ludzie składają sobie życzenia. Być może będę krytykowany, za to, co teraz napiszę. Dość często oklepane, szablonowe życzenia, przesyłane niemal hurtowo trafiają do adresatów, którzy odwzajemniają się podobnym gestem. Jest to raczej wyraz kurtuazji z obydwu stron, takie "życzenia" nie mogą mieć sprawczej mocy. Tylko szczere, płynące "od serca" słowa zawarte w życzeniach są nośnikiem dobrych energii, którymi obdarowujemy bliskie nam osoby. Osobną kwestią jest forma ich przekazania. W Internecie wystarczy wybrać jeden z kilkudziesięciu gotowych wzorów życzeń, "kliknąć" jeden klawisz, by niemal jednocześnie dotarły do wszystkich osób znajdujących się w skrzynce adresowej. Zwykłe papierowe kartki z życzeniami powoli przechodzą do przysłowiowego lamusa, a wielka szkoda. Własnoręcznie wypisana kartka, włożona do koperty i zaadresowana zawiera w sobie energie osoby piszącej. Jestem tradycjonalistą, każdego roku wysyłam pocztą wiele kartek świątecznych z cichą nadzieją, że w skrzynce na listy także znajdę życzenia. Jak do tej pory nie zawiodłem się. Wszystkie otrzymane kartki, po ich przeczytaniu stawiam w miejscu widocznym - eksponowanym, co sprawia, że w ciągu dnia wiele razy, kieruję wzrok w ich kierunku - patrzę na nie. Ma to głęboki sens. Jeśli ktoś nie wierzy, radzę spróbować. Kończąc ten wątek, który jest jednocześnie wstępem do tego posta, uważam, że przez wszystkie 365 dni w roku, powinniśmy być życzliwi, bardziej tolerancyjni wobec innych ludzi, a nie tylko okazjonalnie, a życie nas Wszystkich byłoby o wiele lepsze, łatwiejsze. 


Nowy Rok jest okazją do podejmowania nowych postanowień, zobowiązań, z którymi ludzie czekali od jakiegoś czasu, by dopiero teraz wprowadzać je w życie. Czy musieli czekać do końca roku? Czy nie można było realizować ich wcześniej? Najprawdopodobniej mogli, ale odwlekanie w czasie, często ma znaczenie psychologiczne. Jeszcze te dwa miesiące będę palił papierosy, ale od stycznia biorę "rozwód" z tym strasznym nałogiem. Takie tłumaczenie częściowo rozgrzesza przyszłego abstynenta dymu tytoniowego. Mijają szybko te dwa miesiące i przychodzi czas próby, czas realizacji, a z tym bywa bardzo różnie. Dlatego trzeba z wielką ostrożnością, rozwagą wypowiadać się o swoich przyszłych zobowiązaniach.

Przed podjęciem nazwijmy to "noworocznego" wyzwania, warto głęboko zastanowić się, czy naprawdę chcemy je realizować. Zdarza się, że ktoś podejmuje decyzję, pod wpływem drugiej osoby, która jest w trakcie zmian w swoim życiu. To, co dla jednej osoby jest odpowiednie, do przyjęcie, dla drugiej może okazać się niewykonalne, chociaż oparte na dobrych chęciach. Jak głosi przysłowie: "Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane". 

Być może ten post by nie ujrzał światła, gdyby nie pewien epizod związany z moją dobrą znajomą, sympatyczną kobietą. Dwa lata temu postanowiła, że zacznie się odchudzać. W markecie kupiła kijki do tzw. nordic walking, które przeleżały do lata. I zaczęło się. Z kijkami w plener, na zakupy; rano, w południe, aż do wieczora. Po kilku miesiącach kijki poszły "w odstawkę", co trwa do dnia dzisiejszego. Kobietka tłumaczy się, że bolą ją nogi, a i czasu jej nie starcza na chodzenie z "kijkami". 

Drugi przykład. Jak nastała moda na górskie rowery, kolega zgodnie z duchem czasu, kupił sobie takie cudeńko. Był w ciągłym konflikcie ze swoją córką, która rościła sobie prawo do tego roweru. Zdarzało się, że kolega otrzymywał zgodę od córki i wyjeżdżał ze mną na krótką przejażdżkę, by zrzucić zbędne kilogramy. Po kilu miesiącach rower trafił do lamusa, ponieważ obydwoje mieli już dość jazdy.  


Branie na własne barki zbyt wielu zobowiązań, już z założenia, jest nierozsądne, ponieważ prowadzi do zniechęcenia, a ostatecznie kończy się niepowodzeniem. Bardzo ważną rzeczą jest siła woli, bez której trudno realizować jakiekolwiek zmiany na lepsze w naszym życiu. O ludziach, którzy jej nie posiadają, mówi się, że mają silną słabą wolę. Akurat w tej kwestii mogę być ekspertem, ponieważ jestem numerologiczną Jedynką, której piętą achillesową jest właśnie brak siły woli. Słomiany zapał (ogień) szybko gaśnie. Kupiona książka do nauki obcego języka trafia na półkę, podobny los może spotkać wędkę, czy inny przedmiot "chwilowego" pożądania. "Tak mają" wszystkie Jedynki, bez względu na płeć, czy wykształcenie, dlatego powinny wyrabiać w sobie siłę woli, czego nie należy traktować w kategoriach walki, ponieważ takie mentalne podejście jest z góry skazane na porażkę.*

* Wystarczy popatrzeć na kartę Mocy (poniżej), na której widzimy kobietę z "obłaskawionym" lwem. Obydwoje są pogodni - ufają sobie nawzajem. Kobieta otwiera paszczę drapieżnika, który stoi spokojnie, bez najmniejszych oznak agresji. 


Znajomość ezoteryki nawet w podstawowym zakresie, może stać się cennym narzędziem, które można wykorzystać do wzmocnienia siły woli. Numerologiczna Jedynka to tarotowy Mag (arkan pasywny), zaś stroną aktywną jest karta Mocy, która ma być stymulatorem do działania, do wyrabiania siły woli. 



Zbędne kilogramy ciała (a w zasadzie - tłuszczu), palenie papierosów, nadużywanie alkoholu, narkotyków i inne słabości, to nic innego jak brak równowagi w organizmie; to chwilowo zachwiana energetyka, którą trzeba przywrócić do poprzedniego stanu. Ot, cała filozofia. Pozostając przy Tarocie, siłę destrukcyjną prezentuje Arkan Diabła, który w "sąsiedztwie" z jednej strony ma Równowagę (Anioł), z drugiej Wieżę (Upadek). Co wybierzemy to zależy od nas - od naszej siły woli. 



Współczesny człowiek stał się niewolnikiem TV, bez której życie (dla większości) byłoby wprost niemożliwe. W telewizji dużą ilość czasu zajmują reklamy, które trafiają na podatny grunt - na ludzi gotowych kupić oferowane w nich produkty. W jednym bloku są reklamowane wyroby, które wzajemne się wykluczają. Np. Młoda dziewczyna zachwala cudowny lek, tzw. suplement diety, po którym otyła osoba staje się równie zgrana jak ona. (!) Za chwilę inna "piękność' zachęca do jedzenia ociekającego tłuszczem mięsiwa, którym można opychać się do woli, bez obawy, że pęknie wątroba. Wystarczy zażyć reklamowaną przez nią tabletkę! Samochody są reklamowane na wszystkie możliwe sposoby, natomiast nikt nie zachęca do kupna roweru. O działaniach podprogowych w reklamach nikt nie wspomina, a są one faktem. 

Forma przekazu reklam jest przystosowana dla "prymitywnego luda". Przepraszam za takie określenie. Pasożyty w organizmie są przedstawiane, jako udziwnione robaczki, samochody podczas jazdy zmieniają swoje kształty, pralka posiada inteligencję, któreś generacji. Możesz się obżerać do woli - na chorą wątrobę weźmiesz pigułkę. Jak się utuczysz, to łykniesz suplement diety na odchudzenie. Z nałogiem palenia też sobie poradzisz, zażywając... inną, kolejną "cudowną" tabletkę. 

Głupota najwyższych, kosmicznych lotów! Przeciętny człowiek powinien zdawać sobie sprawę z konsekwencji własnej bezmyślności. By przytyć wystarczy jeden miesiąc, ale by zrzucić zbędne kilogramy, może zabraknąć życia. Prosty wniosek. Ludzie podatni na sugestię powinni unikać oglądania reklam. Jest to przykład, który wskazuje źródło problemów współczesnego, otyłego Polaka, który podejmuje próby - zobowiązania, że bierze się za odchudzanie, ale... po Nowym Roku. (!)


Runy mogą okazać się niezwykle przydatne przy pozbywaniu się różnych uzależnień i wzmacnianiu siły woli, która jest podstawą w pracy nad sobą. Przedstawię dwa skrypty runiczne: pierwszy ma ułatwić uwolnienie się od narkotycznych uzależnień; drugi skrypt na wzmocnienie siły woli. Należy pamiętać, że talizmany z Runami, czy też skrypty runiczne są stymulatorami, które ułatwiają powrót do stanu równowagi, ale nie należy ich traktować jako "cudowne lekarstwo", które załatwi wszystkie nurtujące nas problemy. 

Poniższe skrypty i opisy pochodzą z książki JEWGENIJ KOLESOW, ALEKSANDER  THORSTEN  - "Magia i mantyka Run". 


1. Skrypt na uwodnienie się od narkotycznych uzależnień. 

Powyższa formuła, znaleziona drogą zbiorowych poszukiwań na zajęciach grupowych po to, aby ułatwić każdemu człowiekowi (nie ma konkretnego adresata) drogę do uwolnienia się ud narkotycznych uzależnień. W niej można zauważyć znaki futharku* klasycznego (końcowe Uruz oraz Ansuz w postaci lustrzanego znaku - reguły sporządzania napisów dopuszczają taki wariant graficzny), oprócz tego w centrum znajdują się znaki armeńskie Hagal i Ar i w końcu, jako centralny symbol widzimy ponownie Uruz, tylko tym razem odwrócone i z dorysowanym do niego kółeczkiem, co wprost oznacza właśnie uzależnienie, a w tej pozycji - niezależność, uwolnienie. 


2. Wzmocnienie  siły woli. 

W tym napisie (skrypcie) razem z Runami futharku* klasycznego (starszego) wykorzystana została Runa Cweorp (druga z lewej), oznaczająca przede wszystkim dyscyplinę i samokontrolę. Pozostałe Runy to: Algiz (a) - ochrona osobista; Mannaz (m) - świadomość i samoocena; Perdo (p) - realizacja ukrytych możliwości; Kaunan (k), Teiwaz (t) - energiczna realizacja nowych idei i trwanie przy nich; Eisaz (i) - umocnienie rezultatów.  

* Futhark - inaczej alfabet. 



Na zakończenie kilka słów o moich postanowieniach (niekoniecznie noworocznych). Nie jestem uzależniony od narkotyków, papierosów nie palę, mocnych alkoholi nie piję, nie mam potrzeby zrzucania zbędnych kilogramów, ponieważ regulatorem wagi ciała jest... rower i piesze wędrówki po górach, siłę woli opanowałem, co zajęło mi wiele lat. Muszę wzmóc kontrolę nad wykorzystaniem czasu, który ostatnio umyka mi niczym szarak przed sforą psów. Każda godzina życia jest niezwykle cenna, dlatego MUSZĘ czas wykorzystywać do absolutnego maksimum. 


Ez[o]

10 komentarzy:

  1. Dzien dpobry Efdkliu,

    ciekawy artyklul, ale czy my juz na emeryturze musimy byc dla siebie
    az tak rygorystyczni, czy mozemy sobie czasem pofolgowac na
    nicnie robienie???? to tez jest 'wykorzystanie czasu' rodzaj relaksu???
    i zadnych ''wyrzutow sumienia '' bardzo prosze, zasluzylismy przeciez na to,
    po kilkudziosieciu latach pracy??
    sedecznie pozdrtawiam i dziekuje za intertesujace artykuly,
    za-za


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Droga.

      Zdajesz pytanie, a w zasadzie kilka pytań.
      Oczywiście, że "pofolgowanie sobie" jest KAŻDEMU człowiekowi potrzebne, a tym bardziej emerytowi, który w pełni zasłużył na odpoczynek.
      Z tego co wiem, chodzisz na długie spacery ze swoim Bruno, co świadczy, że dbasz o swoje i Jego zdrowie. Super!

      Pozdrawiam bardzo serdecznie Ciebie i Twojego Bruno. :)

      Usuń
  2. Wszystko ładnie i prawdziwie napisane „Pozdrawiam Staś”

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stasiu.

      Dziękuję Ci, że czytasz moje "teksty".

      Wiem, że nie masz czasu na nudzenie się, a siły woli u Ciebie też bardzo dużo.

      Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  3. Nic tu do mnie nie pasuje. Jestem raczej systematyczna, uporządkowana, niczego nie postanawiam, a moim postanowieniem jest brak postanowień.
    Z siłą woli jest różnie raz ją mam raz nie. Nie mam umiaru ani w jedzeniu ani w piciu. Jem szybko, piję szybko, bo szkoda mi czasu na siedzenie przy stole. Telewizji nie oglądam od lat, nie mam pojęcia co jest modne, co się reklamuje, mam swój gust i nie sugeruję się tym za czym gonią inni. Nie podnieca mnie życie polityków, ani też innych celebrytów, twierdzę, że moje życie jest znacznie ciekawsze i bogatsze chociaż moje konto jest puste, a skarpety dziurawe. Przeciwności losu dają mi nie raz w kość, ale też szybko stawiają na nogi. Stojąc widzę lepiej i dalej niż siedząc czy leżąc. Cieszę się latami tłustymi, a kiedy nadchodzą chude uzbrajam się w cierpliwość. Przez dziesięć lat chodziłam systematycznie na zajęcia aerobiku, ale kiedy mój instruktor zawiesił działalność zaprzestałam ćwiczeń. Kocham rower, spacerów nie cierpiałam dopóki mój mąż nie zostawił mi psa, a sam wyjechał za chlebem. Teraz robię średnio sześć kilometrów, powiedzmy co drugi dzień, z moim czworonogiem i odkrywam nowe przyjemności maszerowania po puszczy. Wcześniej pokonywałam ich znacznie więcej ale swoją sportową dwukółką. Lubię wspominać i przeglądać zdjęcia wtedy kiedy pogoda nie zachęca do wyjścia, albo gdy moja samoocena jest mocno zaniżona i mam ochotę komuś dać po mordzie. Na szczęście posiadanie domu i utrzymanie go szybko wybija mi z głowy złość. Zakasuję rękawy i haruję jak chłop z pługiem na roli. Zima spowalnia nieco moje procesy życiowe, co ma oczywiście swoje konsekwencje widoczne w obwodzie biustu i bioder i gdyby nie garderoba w rozmiarze 38 zalegająca szafy nie przejmowałabym się tym wcale. Brak funduszy zmusza mnie do aktywności fizycznej, inaczej nie miałabym w czym wyjść do kościoła w niedzielę.

    Ech... mogłabym się tak przechwalać i przechwalać. Powiem krótko ten luksus życia zapewnia mi moja emerytura, ładna sumka, bo aż 1130 zł miesięcznie. O leniuchowaniu nawet myśleć nie mogę, zdrowie mam takie w sam raz, a w aptekach kupuję jedynie preparaty zawierające magnez i takie tam inne wspomagające..

    Co zaś tyczy się kart pocztowych i listów zgadzam się z Tobą w zupełności. Lata chude zmusiły mnie jednak do polubienia poczty elektronicznej. Wysyłam ludziom życzenia oczywiście każdemu z osobna. Nie cierpię jak ktoś do mnie wysyła takowe, a w lista adresatów jest długa, a życzenia nie osobiste...
    Ech Edwardzie, masz rację, należy cieszyć się każdą godziną, ba każdą minutą. Kiedy wałęsam się po świecie widzę ile rzeczy mogę zrobić w ciągu jednego tylko dnia...
    Ciekawa jestem jaka jest moja numerologiczna cyfra.

    Ściskam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Ewuniu.

      Dziękuję Ci za wyczerpujący komentarz.

      Piszesz, że nic, o czym piszę nie pasuje do Ciebie. Powiem szczerze, że nie dziwię się a jednocześnie cieszę się z tego powodu. Po prostu odbiegasz od standardów, jakie "obowiązują" w Najjaśniejszej, przynajmniej na chwilę obecną. W największym skrócie nasz Rodak w niedzielę z całą rodzinę jedzie autem do marketu, gdzie w jednym z wielu barów, których nazwy zapożyczono od jankesów, opycha się różnymi świństwami o dużej zawartości tłuszczu. Po powrocie do domu gapią się w ekrany telewizorów zagryzając "puste kalorie". Itd... Na szlakach górskich widać coraz mniej ludzi, a w Rudawach Janowickich szczególnie niewielu turystów.

      W ezoteryce (i nie tylko) mówi się, że podobne przyciąga podobne. Być może się mylę, ale między nami postrzegam wiele wspólnych cech. Nie będę ich wymieniał, bo są znane. Twój dynamiczny tryb życia, kontakt z ciekawymi ludźmi sprawia, że nie masz czasu na nudę, masz wielką pasję - turystykę, robisz wiele dobrego dla Twojego miasta. Szkoda, że lokalne władze nie [potrafią tego docenić. Mam na myśli Twoją "wojnę" o dojazd do posesji.

      Nie jest w dobrym tonie rozmawiać o pieniądzach, ale w drodze wyjątku pozwolę sobie na drobną refleksję. Faktyczne państwo zadbało o Twoje godne życie na emeryturze. Podobną emeryturę zafundował ZUS mojej "ślubnej". Tak się złożyło, że po raz pierwszy w życiu spadły mi z nieba pieniądze (drobny spadek), które niemal natychmiast wydałem na remont mieszkania pozostałe rozdałem; mam problem "z głowy".

      Piszesz o latach tłustych i chudych. Jeśli te wahadło wychyla się w obydwie strony z dużą częstotliwością to dobrze. Gorzej, kiedy cykle trwają długo, ponieważ lata chude mogą człowieka doprowadzić załamania psychicznego, a wtedy zaczyna działać "system domina".

      Ostatnia kwestia, dot. bijącego czasu. Moja Droga, na razie jedziesz pociągiem pospiesznym, a ja przesiadłem się do ekspresowego. Używając dalej przenośni - z okien mojego pociągu nie nadążam za migającymi obrazami. Kiedy patrzę na półki z książkami, zdaję sobie sprawę, że ich przeczytanie zajęło mi wiele lat, które uważam za dobrze wykorzystane. Zauważam, że starzeję się razem z moim Przyjacielem - Heliosem. Jazda rowem jest moją pasją i jednocześnie papierkiem lakmusowym, który pokazuje, że lat mi przybywa. Przejechanie stu kilometrów po górach zajmowało mi o wiele mniej czasu niż obecnie. Ważne, że w ogóle jeżdżę.

      Jeszcze raz dziękuję za komentarz.

      Pozdrawiam Ciebie Dobra Kobieto bardzo, bardzo serdecznie. :)

      Usuń
    2. .... zapomniałeś o mojej cyfrze numerologicznej.

      Po długim spacerze z psem zasiadłam do pisania posta o sycylijskiej Segescie. Nawet nie masz pojęcia jak mi było dobrze na tej cudownej wyspie i gdyby nie macki mafii, pewnie bym tam została :))

      Zamiast ekspresowego proponuję samolot. Tym środkiem lokomocji uporasz się z czasem. Polecam także pociągi o znacznie większej prędkości, takie jak na przykład TGV - Train a Grande Vitesse. Podróżowałam takim z Paryża do Londynu. Super wycieczka. W trzy godziny z centrum jednego miasta dojeżdżasz do centrum drugiego. 69 euro w obie strony. Ech, jak mi się marzy jakaś podróż! Może mnie też spadną pieniądze z nieba!

      Podziwiam Twoją kondycję. Ja swoje trasy rowerowe skróciłam o połowę, chociaż czasami porywam się na dłuższe...

      Policzkowe buziaki i krzepkie uściski ślę.

      Ostatnio z pewną moja znajomą "całowałyśmy się" na przywitanie i pożegnanie uszami, twierdziła, że złapała jakąś infekcję... chi, chi...

      Usuń
    3. Ewuniu.

      O Twojej numerologii nie zapomniałem.

      Z Heliosem nie mogę sobie pozwolić na długie spacery, chociaż on się ich bardzo domaga. Powód. Ma drobne zwyrodnienie w przedniej łapce, dlatego ograniczam spacery dwa razy dziennie po 1 góra 1,5 kilometra.

      Czytam regularnie Twojego bloga. Zdążyłem zauważyć, że nowy post jest gotowy, jeszcze ciepły. Ale wejdę na Twoją stronę, po uporaniu się z pocztą, której dzisiaj mam wyjątkowo dużo, a nie mogę zostawić na później, ponieważ jutro rano idę do szpitala na zabieg.

      Piszesz o samolotach, o TGV, co dla mnie jest prawie abstrakcyjne. Samolotem leciałem lat temu... osiem, a super szybki pociąg widziałem tylko w TV. Być może kiedyś zamieścisz na blogu zdjęcia z tej niezwykłej podróży do Londynu.

      Moi koledzy (fakt, że są o kilka lat ode mnie młodsi) "setkę" przejeżdżają w 4, 5 godziny, co mnie zajmuje pięć godzin, a niekiedy i dłużej. W roku 2013 przejechałem niewiele kilometrów - niecałe pięć tysięcy. Kolega Stefek "wykręcił" przeszło... siedemnaście tysięcy, co dla przeciętnego człowieka jest niewyobrażalnie dużo.

      Ewuniu, ściskam mocno i serdecznie nie obawiając się żadnej infekcji. :)

      Usuń
    4. Dziękuję za wyjaśnienie mojej numerologii. Ciekawy opis siódemki.

      Dzięki podróżom, lepiej rozumiem mechanizmy rządzące światem i z większą pokorą patrzę na bliźniego.

      A co do wycieczek rowerowych, ja także mogę przejechać znacznie dłuższy odcinek, ale czy o to chodzi, żeby udowadniać sobie i innym, że się jeszcze potrafi. Zrozumiałam to nie tak dawno, kiedy po długich trasach pojawiły się problemy z kolanami. Skróciłam więc je o połowę.
      To tak jak z Twoim Heliosem.
      Wychodząc z moim Mahoniem spotykam czasami moją sąsiadkę, przemiłą kobietę, która także spaceruje ze swoim leciwym Pimpkiem. Oni po kilometrowej trasie wracają do domu, a ja "pędzę" przez puszczę nie raz osiem kilometrów...
      Wczoraj pokonaliśmy odcinek około siedmiu. Pogoda była cudowna. Zrobiłam kilka zdjęć na których zimy ani śladu. Dzisiaj rano obudziłam się w innym świecie. Wszędzie biało i pada śnieg.
      Buziaki i pozdrowienia dla Stasia :)
      Co tam dużo mówić! Faceci mają doskonałą kondycję do końca życia. Tak już mocno są skonstruowani. A o kobietach mówi się przecież "słaba płeć" czy jakoś tak.

      Raz jeszcze miłego dnia !

      Usuń
    5. Ewuniu.

      Bardzo ładne imię ma Twój Przyjaciel - Mahoń. Kilka razy widziałem Go na Twoim blogu. Cieszę się, że macie tak wspaniałą kondycję,
      tylko pozazdrościć, oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu. Jak wiesz Helios niestety nie może pokonywać tak długich dystansów.

      Wracając do tematu jazdy rowerem, to mam podobne zdanie (podejście) do jazdy, która w pierwszym rzędzie powinna sprawiać przyjemność i poprawiać kondycję. Na wyczyn to za późno.

      Stasiu czyta mojego bloga i wszystkie zamieszczane w nim komentarze, mam nadzieję, że przeczytał pozdrowienia i przekazane buziaki od Ciebie. Jest On jednym z niewielu ale naprawdę oddanych moich przyjaciół.

      Słaba płeć to tylko takie powiedzenie. Kobiety są delikatniejsze fizycznie, to fakt, ale Ich życie wewnętrzne jest o wiele bardziej bogatsze, wznioślejsze niż mężczyzn, o czym mówią znawcy tematu. Swoją kondycją i witalnością pozytywnie zaskakujesz na każdym kroku. Tak trzymaj dalej.

      Pozdrawiam i ściskam mocno. :)

      Odpisuję z opóźnieniem, ponieważ kila dni spędziłem w szpitalu. Mam poważne zaległości w "zaglądaniu" do Internetu, ale postaram się je nadrobić w najbliższym czasie.

      Usuń