Przyczynkiem do napisania tego posta jest
wydarzenie, jakie miało miejsce w Warszawie 14 sierpnia tego roku. Na budowę
drugiej nitki warszawskiego metra, pod dużym ciśnieniem wdarła się woda, niosąc
ze sobą duże ilości piasku. Ogółem – jak oceniają fachowcy – przedostało się 6
tysięcy metrów sześciennych gęstej masy, pochodzącej z cieku (tzw. „kurzawki”),
która zalała część wydrążonego tunelu. Oczywiście konieczne było wstrzymanie
prac budowlanych na tym odcinku metra i zamknięcie tunelu na Wisłostradzie. Pani
prezydent Warszawy całe to wydarzenie bagatelizuje, mówiąc: „Nie panikujmy”. Można i tak. Przez kilka
dni Warszawa żyła tym wydarzeniem, a utrudnienia komunikacyjne będą trwały jeszcze
przez …, tego nikt nie potrafi określić.
W związku z tym wydarzeniem, rodzi się w
mojej głowie szereg pytań. Odpowiedzi na nie, można z góry przewidzieć, znając
realia polskiej gospodarki. Ile będzie kosztowało, nas obywateli, usunięcie
skutków tej katastrofy budowlanej? Tego zapewnie nigdy się nie dowiemy. Kto
jest odpowiedzialny za wyciek? Tu sprawa komplikuje się coraz bardziej. O ile w
pierwszych dniach po katastrofie, w prasie i telewizji roiło się od spekulacji,
kto jest winien, tak obecnie zrobiło się cicho, co może oznaczać, że odpowiedzialność
zostanie rozmyta, a panowie od ścigania przestępców – prokuratorzy, umorzą
postępowanie. Budowa drugiej nitki metra „zakończy się sukcesem”, co w świetle
kamer i fleszy obwieszczą włodarze Warszawy i rządząca koalicja.
Szerzej odpowiem na trzecie pytanie: „Czy można było uniknąć katastrofy?” W
przedstawianym [wyżej] wycinku tytułów, jakie po wydarzeniu ukazały się w Internecie,
możemy przeczytać: „Przypadek czy błąd
projektantów?” Dziesiątki razy powtarzałem i będę czynił to nadal – nic nie
dzieje się przez przypadek. Ręce opadają, kiedy słyszę panią Gronkiewicz, która
bagatelizuje całe wydarzenie, a na tle zalanego metra, inżynier udzielający
wywiadu stwierdza z rozbrajającą szczerością, że… tak się zdarza. Poniżej przedstawiam fragment artykułu z WPROST,
który ukazał się w Internecie dnia 20 sierpnia.
Jest to lektura, która mnie laikowi
niewiele mówi, ale ilość wierceń, pobranych próbek i różnych ekspertyz stanowiących
dokumentację geologiczną, o jakich mówił rzecznik metra, przedstawia się imponująco,
okazale. Niestety, ale z tych liczb niewiele wynika. Eksperci nie mają sobie
nic do zarzucenia, podobnie jak wykonawcy. Jednym słowem – nie ma winnych. W
tym miejscu pozwolę sobie na odrobinę ironii i zasugeruję ewentualnego sprawcę
tej katastrofy, którym mogła być Al-Kaida.
Warszawa nie jest prekursorem, pionierem
przecierającym szlaki w budowie kolei podziemnej, wręcz przeciwnie jesteśmy na
przysłowiowym szarym końcu. Według Wikipedii na świecie jest 140 tego typu
środków transportu miejskiego. Najstarszym, najbardziej rozbudowanym metrem na
świecie jest metro w Londynie, które powstało w roku 1863. W dziewiętnastym
wieku człowiek nie dysponował takimi środkami technicznymi, w tym służącymi do
badań geologicznych, jak obecnie, a mimo to Anglicy uporali się z budową
wielopoziomowego metra. Jak to było możliwe?
RADIESTEZJA – termin, który przez
niektórych ludzi jest odbierany z ironicznym uśmiechem, inni zaś traktują go z
powagą. Którzy mają rację? Można odpowiedzieć filozoficznie – mają rację jedni
i drudzy. Hajo Banzhaf powiedział: Jeśli
jesteśmy pewni, że odnaleźliśmy jednoznaczną prawdę, możemy być jednoznacznie pewni, że nie jest ona
prawdziwa. Niezależnie od wszystkiego – prób ośmieszania różdżkarzy,
sceptycyzmu środowisk naukowych, radiestezja jest zjawiskiem mającym
zastosowanie w praktyce. Oczywiście Kościół uznaje radiestezję, jako kontakt z
„siłami nieczystymi”, czemu w ogóle się nie dziwię. Wśród radiestetów zdarzali
się księża, zakonnicy, co Kościół sprytnie przemilcza.
Należę do drugiej grupy osób, która nie
tylko wierzy w istnienie radiestezji, ale stosuje ją w praktyce. Ludzie z
różdżką i wahadłem byli cenieni w kopalniach, cieszyli się wielkim poważaniem,
ponieważ wykrywali złoża węgla i określali miejsca, w których znajdowały się
cieki wodne. Jestem przekonany, że budowniczowie londyńskiego metra zatrudniali
różdżkarzy, którzy określali wielkość i miejsce cieków, które napotykali
podczas drążenia tuneli. Być może sporadycznie dochodziło do pomyłek, których powodem
mogły być warstwy gliny zalegające w ziemi. Glina w pewnym stopniu zakłóca
pomiary radiestezyjne, z czym wytrawny różdżkarz dobrze sobie radzi. Wiem, że
obecnie nie do pomyślenia jest widok radiestety ze swoimi „magicznymi”
przyrządami chociażby na terenie budowy metra. Głównie ucierpiałby prestiż
wszystkich inżynierów, którzy krzątają się na budowie.
Zawierzyliśmy współczesnej, wysoko
rozwiniętej technice, która często nas zawodzi, a straty z tego tytułu niekiedy
są liczone w milionach złotych. Kiedyś mój znajomy, „wiekowy człowiek”
powiedział: „Panie, komputer w biurze, w
domu, nawet w kieszeni, a w głowie zamęt”. Kontynuując wątek, można śmiało
powiedzieć, że ludzie budują swoje domy byle gdzie, na miejscach, które w ogóle
nie nadają się do zabudowy. Krańcowym przykładem może być osiedle domków
jednorodzinnych w Wałbrzychu, wybudowanych na terenie byłego niemieckiego
cmentarza. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda, jeśli chodzi o budowę obiektów
sakralnych – kościołów. Z moich osobistych obserwacji wynika, że zaledwie, co
trzeci nowo wybudowany kościół jest prawidłowo usytuowany, tzn. ołtarz znajduje
się od strony wschodniej. Może ktoś powiedzieć, że to nie ma znaczenia jak usytuowany jest kościół. Tak może opowiedzieć tylko ignorant, dla którego ezoteryka
jest czystą abstrakcją.
Tak jak zaznaczyłem na wstępie –
przyczynkiem do napisania tego posta było zalanie budowanego metra, a kończę go
ogólnymi uwagami, dotyczącymi radiestezji, która mówiąc najdelikatniej, obecnie
jest traktowana po macoszemu, niekiedy wręcz ośmieszana, a szkoda ….
Ez[o]
Wycinki wiadomości i rysunek różdżkarza
pochodzą z Internetu.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBasiu.
UsuńBardzo dziękuję za „odwiedziny” i jak zawsze ciekawy, pobudzający do myślenia komentarz.
Nie będę się wymądrzał na temat budowy świątyń, ich usytuowania, detali, które dopełniają całości, ponieważ nie potrafię pisać tak pięknie i mądrze jak Ty to robisz. Jedynie chcę odnieść się do najważniejszej (zdaniem purpuratów) świątyni, jaka „rzeźbi się” od wielu lat w Warszawie. Nie jestem architektem, historykiem sztuki, ale to, co zafundowano Polakom, a właściwie sami sobie zafundowali w Wilanowie, woła o przysłowiową pomstę do nieba. Bardzo trafnie ŚOB (o czym piszesz w komentarzu) porównano do gigantycznego wyciskacza cytryn. Jeśli zakryjemy tą przedziwną kopułę świątyni, wówczas cała reszta przypomina mi ciężką, masywną bryłę, typową dla domów budowanych w Polsce, na wzór radziecki, za czasów Stalina. Przykład, warszawska MDM, czy też „dar dla narodu polskiego od przyjaciół z ZSRR" – PKiN, wybudowany z granitu strzegomskiego. Fajny dar, nie powiem! Podobnych dziwolągów, potworków budowlanych w stolicy jest znacznie więcej.
Twoje spostrzeżenia dotyczące katastrofy w metrze i splot różnych, dziwnych wydarzeń, jakie temu towarzyszą daje wiele do myślenia. Podpowiadają by baczniej obserwować i wsłuchiwać się w to, co pokazuje telewizja. Ciekawe!
Obawy związane z ewentualnym Twoim kontaktem z radiestezją są trochę na wyrost. Wręcz przeciwnie. Jeśli szklanki same eksplodują w Twoich rękach to znak, że wahadło, byłoby Ci nadzwyczaj „posłuszne”. Takie jest moje zdanie. Być może przyjdzie czas, że sięgniesz po wahadełko, które jest niezwykle pożytecznym narzędziem.
Pozdrawiam bardzo serdecznie i nadzwyczaj ciepło z zimnego Wałbrzycha. :)
Ciekawy wpis Edwardzie - ale Twoje zawsze są takie. Jako laik w ezoteryce, radiestezji - ale jednocześnie sympatyk tych dziedzin - zgadzam się z Tobą w pełnej rozciągłości. Może i rzeczywiście nie powinno się panikować nad takimi wydarzeniami, bo panika w ogóle mało czemu służy, ale czy ktoś poza rozglądaniem się za winnymi i oczywiście nie znalezieniu ich - wyciągnie z tego jakąś lekcję...
OdpowiedzUsuńSwoją drogą - myślisz, że przy takich wielkich, ważnych inwestycjach rzeczywiście nikt nie pomyśli o konsultacjach ze specjalistami (bo to są specjaliści) radiestezji czy innych pokrewnych dziedzin?
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Droga Amisho.
UsuńDziękuję Ci, że znalazłaś czas na odwiedzenie mnie na blogu. Jesteś Kobietką niezwykle dynamiczną, pełną sił witalnych, ale do rzeczy.
Dziękuję Ci za życzliwe słowa, które są dla mnie budujące. Wyobraź sobie, że ja także nie jestem specjalistą – radiestetą, ale moja „współpraca z wahadełkiem” trwa wiele lat. Muszę przyznać, że bardzo mi ono pomaga w życiu codziennym – zaczynając od rzeczy prozaicznych, chociażby sprawdzania przydatności leku, który leży w domowej apteczce luzem (bez opakowania) a kończąc na dobroczynnym, leczniczym wykorzystaniu wahadła. Oczywiście nie ograniczam się do pracy z wahadłem, zgłębiam wiedzę o radiestezji, która jest niezwykle interesująca, a jednocześnie pomijana milczeniem przez "uczonych".
Jeśli chodzi o wypadek zalania metra, to jak napisałem – nie będzie winnych, za naprawę zapłacimy my wszyscy Polacy.
Korzystanie z wiedzy radiestetów jest w naszym kraju wykorzystywane w znikomy, bardziej niż marginalny sposób. Jestem przekonany, że w wielu krajach podczas budowy kolei podziemnej korzystano z badań radiestetów. Nie możemy zapominać, że większość tych inwestycji było realizowane dawno, stąd moje przypuszczenia, że radiesteci byli obecni na placu budowy. Wstyd, że Warszawa dopiero teraz buduje metro, które będzie karłowate, porównując je do tych, które funkcjonują w innych państwach.
Obecnie radiesteci są wykorzystywani do badania złóż różnych kopalin, a ma to miejsce głównie w krajach Ameryki Południowej, która dość mocno broni się przed „nowinkami technicznymi”, które są bardzo przydatne, ale z drugiej strony także zawodzą człowieka. Każdy z nas wie, że w Afryce deficyt wody jest problemem numer jeden. Kiedyś w telewizji widziałem film, w którym jedynie nadmieniono, że w Afryce różdżkarze pomagają w poszukiwaniu żył wodonośnych. Nie poświęcono temu więcej uwagi.
Leczenie ziołami, które jest najbardziej „przyjazne człowiekowi” jest marginalizowane, z prostego powodu – koncerny farmaceutyczne drenują kieszenie, głównie starych, schorowanych ludzi. Podobnie instytuty zatrudniające geologów zarabiają olbrzymie pieniądze wykonując ekspertyzy, których przydatność mogliśmy zobaczyć na własne oczy, kiedy to woda wdarła się do budowanego metra powodując duże straty materialne. Nikt, do tej pory nie zapytał, czy można było metodami radiestezyjnymi wykryć tak duży ciek – kurzawkę.
Pozdrawiam Ciebie i całą Twoją Rodzinę, bardzo, bardzo ciepło i serdecznie. : )))))