ŚMIERĆ
Szlachetny synu!
Oto przyszedł na ciebie czas tego, co nazywają
śmiercią,
i stoisz w jej obliczu. Dlatego myśli twoje niech
będą takie:
„Ach, skoro przyszedł na mnie czas śmierci i stoję w
jej obliczu,
to wobec tej mojej śmierci umysł swój napełniam
jedynie miłością,
współczuciem i Myślą o Oświeceniu (…).
[fragment z Tybetańskiej Księgi Umarłych]
Archetyp: Śmierć.
Określenie: Śmierć: 1)
biologia, medycyna, Kres życia osobnika żywego wskutek
definitywnego i nieodwracalnego ustania pracy podstawowych dla integralności
organizmu narządów i tkanek. 2) filozofia,
Śmierć stanowi przedmiot rozważań filozoficznych – tanatologii, formułuje tezy
o sensie końca życia oraz docieka kształtów tego, co czeka osobę po śmierci
biologicznej. 3) religioznawstwo. W religiach świata śmierć, jako ostateczne
zdarzenie w życiu człowieka jest kluczowym zagadnieniem doktrynalnym. W
judaizmie człowiek został stworzony do życia w przyjaźni z Jahve, jednak
wskutek grzechu pychy nieposłuszeństwa uległ śmierci, ma ona charakter kary
moralnej; na pewno nie oznacza końca życia, jest bowiem porównywana do snu; wg Starego Testamentu ludzkie istnienie po
śmierci jest zredukowane do cienia Szeolu (otchłań); od zła śmierci ma wybawić
oczekiwany Mesjasz-Król; Panem życia i śmierci jest Jahve; wg judaizmu być
umarłym nigdy nie oznacza nie być, lecz nie żyć; dopiero 2 Księga Machabejska ze Starego
Testamentu (I w. p.n.e.) zaczęła głosić wiarę w zmartwychwstanie; według
tekstów rabinicznych z I w. naszej ery śmierć oznacza oddzielenie człowieka od
Boga, nie jest jednak postrzegana jako kara, jak w judaizmie wcześniejszym;
głoszony przez Stary Testament pogląd
na człowieka jako całość nie sprzyjał pojmowaniu śmierci jako odłączenia duszy
(ducha) od ciała; idea dualizmu duszy i ciała pojawiła się dopiero w księgach
mądrościowych Starego Testamentu pod
wpływem hellenizmu.
Powszechna
Encyklopedia PWN.
Śmierć
(łac. mors, exitus letalis) – stan
charakteryzujący się ustaniem oznak życia, spowodowany nieodwracalnym
zachwianiem równowagi funkcjonalnej i załamaniem wewnętrznej organizacji
ustroju.
Wikipedia
Zamieściłem dwa objaśnienia hasła, ze względu
na jego niezwykłość. Śmierć, jako zjawisko wzbudza wiele emocji, być może,
dlatego dość często jest pomijana milczeniem. Paradoksalnie, to, od czego
uciekamy, o czym nie chcemy myśleć, podąża za nami niczym cień, od którego nie
sposób się uwolnić, podobnie jest ze Śmiercią. Uczestnictwo w pogrzebach, jest
przypomnieniem nam wszystkim, że kiedyś będziemy musieli stanąć „oko w oko” ze
śmiercią, od której NIKT się nie wykupi – jednymi słowy – totalna demokracja.
Powyżej zestawiłem
obok siebie dwa zdjęcia. Pierwszym jest obraz wielkiego mistrza Dürer’a - Rycerz, śmierć i diabeł, a obok niego Trzynasty Wielki Arkan z
talii Rider Waite’a. Podobieństwo tych dwóch obrazów jest aż nadto widoczne.
Jest między nimi bardzo istotny szczegół, którego trudno nie zauważyć. Śmierć na
obrazie Dürer’a przemieszcza się w lewą stronę, natomiast „tarotowa” w prawą, a
dlaczego? Warto się nad tym zastanowić.
Przyjrzyjmy się karcie po lewej stronie – ŚMIERCI z
Tarota Wiktoriańskiego. Jednego jestem pewien – nie chciałbym znaleźć się w
„towarzystwie” widocznych tu osób, którym przyszło stanąć „oko w oko” ze
śmiercią, chociaż kiedyś znajdę się w podobnej sytuacji. Część postaci jest
dynamiczna – w ruchu, część zastygła w bezruchu – ze strachu, który
sparaliżował je widok Pani z Kosą. Widoczne tu postaci są w różnym wielu –
poczynając od małego dziecka, poprzez kochanków, a skończywszy na starcach, co
znaczy, że Śmierć jest bezwzględna, nie oszczędza nikogo, nie patrzy w metryki
urodzenia. Ciekawe jest to, że młodzi, którym przyszło skonfrontować się ze
Śmiercią są niezwykle spokojni, a dziecko nieświadome sytuacji – podniosło w górę rączki,
niejako na przywitanie. Młody mężczyzna, prawą ręką obejmuje kobietę, w
lewej trzyma czaszkę, przyozdobioną laurowym wieńcem. Są oni nadzy. Scena
żywcem wzięta z Hamleta Szekspira. Za ich plecami widać postać ze skrzydłami,
która być może jest ich przewodnikiem, opiekunem, a może jest to „upadły
anioł”, który dzieli los pozostałych ludzi. Jakże inne jest zachowanie postaci
widocznych po lewej stronie. W panicznym strachu, odwrócili się plecami do
Śmierci, zamknęli oczy, by Jej nie widzieć. Są oni starzy, niedołężni, skryci w
swoich nędznych ubraniach. To oni powinni być przygotowani na Śmierć, która ma
uwolnić ich od biedy, a jednak - paradoksalnie, nie chcą opuszczać Tego Świata.
Ktoś próbuje przekupić Śmierć - widać wzniesioną do góry rękę, a w niej
woreczek z kosztownościami. Na tle błękitnego, trochę „przybrudzonego” nieba widać
główną Bohaterkę tej sceny. Jej wątła postać, powiewająca na wietrze z kosą w
prawej ręce – nieodłącznym atrybutem, robi niesamowite wrażenie. Oczywiście, w
tej scenie jest wiele symboliki, którą należy szczegółowo analizować, by
zrozumieć znaczenie tej karty.
Śmierć – karta
Tarota, w rozkładach ma niezliczoną ilość znaczeń, często bardzo korzystnych
dla pytającego. W przemyśleniach skupię się na jednym aspekcie – Śmierci, jako
zjawisku, którego doświadcza każdy człowiek z chwilą ustania pracy serca, kiedy
następuje oddzielenie nieśmiertelnej duszy od grzesznego (fizycznego)
ciała.
Przemyślenia. Zadaję tylko,
a może aż dwa pytania związane ze Śmiercią. Na pierwsze postaram się
odpowiedzieć dość krótko, natomiast przy drugim zatrzymam się znacznie dłużej. Co
dzieje się z nami po Śmierci? W pytaniu nie chodzi o materię, biologię
ciała ludzkiego, które ulega rozkładowi, lecz o duszę, która jest
nieśmiertelna. Tu do głosu dochodzi religia, a właściwie wiele religii, z
których każda ma gotową odpowiedź na zadane pytanie. Najmniej wiarygodnie
brzmią słowa księży katolickich, którzy straszą swoje „owieczki”, poczynając od
małych dzieciach a kończąc na starcach, żeby wystrzegali się grzechu, ponieważ
czeka na nich piekło z diabłami i kotłami wypełnionymi gorącą smołą. Ci, którzy
mniej grzeszyli, mogą liczyć na pobyt w niebie, gdzie panuje spokój, błogość i przebywanie
w towarzystwie aniołów. Coś mi się wydaje, że księża grożący palcem i straszący
piekłem, sami nie wierzą w prawdziwość przestróg, ponieważ sami zapominają,
czym jest grzech. Tak naprawdę, to nikt, poza Bogiem nie wie, co jest „po
tamtej stronie”, którą niektórzy nazywają lustrem. Kilka razy zdarzyło mi się,
że we śnie spotkałem osoby już nieżyjące. Rozmawiałem z nimi na różne tematy,
ale za każdym razem, kiedy spytałem „jak ci tam jest”, znikały - rozpływały
się z dziwnym uśmiechem na ustach. Zrozumiałem, że moje natręctwo było nie na
miejscu, dlatego postanowiłem, że więcej nie będę zadawał „zmarłym” tego rodzaju
pytań.
Czy jesteśmy
przygotowani „na spotkanie” ze Śmiercią?
W życiu codziennym przygotowania
najczęściej kojarzą się z czymś przyjemnym, chociażby ze zbliżającym się
urlopem, wyjazdem na wczasy, myślą, że będziemy odpoczywać, zażywać morskiej
kąpieli. Kiedy pomyślimy o przygotowaniach, które mają doprowadzić do spotkania
ze Śmiercią, wówczas jest mniej komfortowo – czujemy dreszczyk emocji, strachu,
by nie powiedzieć – lęku. Tylko szaleniec bądź osoba chora psychicznie powie,
że Śmierci się nie boi. Mówi się, że strach ma wielkie oczy, co w tym konkretnym
wypadku nabiera szczególnego znaczenia. Posłużę się krótkim opowiadaniem, jakie
umieścił Flavio Anusz w swojej książce „Tarot – droga adepta”, które ukazuje skutki jakie niesie strach przed Śmiercią.
Zaraza była w drodze do
Damaszku i przemknęła obok karawany wodza na pustyni.
–
Dokąd pędzisz? – zapytał wódz.
– Do Damaszku. Mam zamiar zabrać tysiąc
istnień.
W drodze powrotnej z
Damaszku Zaraza znowu mijała karawanę. Wódz powiedział:
– Zabrałaś pięćdziesiąt tysięcy istnień, a
nie tysiąc.
– Nie – rzekła Zaraza – Ja wzięłam tysiąc.
To strach i lęk zabrały resztę.
Młodzi
ludzie nie „zaprzątną sobie głowy” Śmiercią, która dla nich jest czymś
abstrakcyjnym, czymś, co jest odległe w czasie. Wielkie plany życiowe - kariera,
dom, samochód, założenie rodziny, wychowanie dzieci – to wszystko priorytety,
do których dążą, i słusznie. Niepostrzeżenie przychodzi czas, który ezoterycy
nazywają „kryzysem wieku średniego”. To czas, kiedy okazuje się, że dzieci
opuściły dom rodzinny, mieszkanie jest wyposażone w luksusowe dobra, nowy samochód
stoi w garażu i wówczas większość ludzi (głównie mężczyzn), zadaje sobie życiowe
pytanie: Mam wszystko, do czego dążyłem, jaki jest sens dalszego życia”? Jest to trudny okres, w którym człowiek
przypomina sobie o Śmierci, która zbliża się do niego, coraz większymi krokami.
Jest to czas refleksji, rozrachunku z przeszłością, robienia bilansu życia, który
ja nazywam „zmierzchem dnia”, bądź inni nazywają go „jesienią życia”. Znam to z
autopsji – przebywam na Ziemi sześćdziesiąt siedem lat. Wiele osób będących w moim
wieku ogarnia apatia, niektórych dręczą myśli, że Śmierć jest tuż, obok, że
lada chwila kiwnie palcem i zabierze ich ze sobą. Wśród moich znajomych znaleźli
się tacy, co przyjęli bierną postawę, która okazała się dla nich zgubna w
dosłownym tego słowa znaczeniu. Większość starszych ludzi unika rozmów o Śmierci, a ci, którzy już się odważą – mówią o
Niej zdawkowo, niezbyt chętnie.
Kiedyś,
przed laty, kiedy tajniki Tarota, astrologii, czy innych dziedzin tzw. nauk
tajemnych (ezoteryki) były mi obce, Śmierć napawała mnie lękiem. A jak jest
teraz? Nim odpowiem na to pytane, przytoczę
zdanie, jakie usłyszałem z ust mnicha - wyznawcy Pana Kriszny. Powiedział, że
oczekuje on na śmierć trzydzieści lat, tzn. od urodzenia. Chociaż jego
filozofia dotycząca Śmierci jest inna niż moja, ale kiedy przemyślałem jego słowa,
- „wziąłem je sobie do serca”, uznałem, że „coś w tym jest”. Tak naprawdę z
chwilą urodzenia, zaczynamy zbliżać się do Śmierci. Zegar zaczyna odmierzać
czas, jaki pozostał nam do przebywania, tu na Ziemi - z rodziną, znajomymi,
przyjaciółmi. Średni „limit”, który przysługuje człowiekowi, by pozałatwiać
wszystkie ziemskie i duchowe sprawy, to około 650 tysięcy godzin. Długość życia
nie jest najważniejsza, lecz jego intensywność i dokonania. Przed Śmiercią nie
odczuwam typowego strachu, który towarzyszy w traumatycznych sytuacjach, a
raczej lekkie podniecenie, po trosze ciekawość, co jest za tą kurtyną, czy po
drugiej stronie lustra – jak określają inni. Wiarę w reinkarnację - wcielenia nieśmiertelnej duszy, nie traktuję, jako kolejnej przygody, którą przyjdzie mi
przeżyć tu, na Ziemi. Rozpatruję ją w kategoriach – jako kolejny, wyższy stopień rozwoju duchowego.
Jestem przekonany, że to właśnie ezoteryka sprawiła, że mój stosunek
do Śmierci zmienił się radykalnie. Okres życia, który obecnie
przeżywam, nazywam okresem Eremity, który zrozumiał sens swojego życia i jest przygotowany na odejście w „inne przestrzenie”, co nie oznacza, że
przyjąłem bierną postawę. Wręcz przeciwnie. Każdy dzień, każdą godzinę życia traktuję,
jako niezwykły dar. Jestem aktywny umysłowo i fizycznie – jeżdżę na rowerze,
chodzę na długie spacery z najwierniejszym przyjacielem (Heliosem), nie
zapominam o „treningu” szarych komórek. Pamiętajmy, że narząd
nieużywany zanika.
Nie traktuję
tych przemyśleń jako rozliczenia się z życiem. Jest to dla mnie chwila
refleksji i potwierdzenie, że Śmierć, ta pisana przez duże „S” jest gdzieś obok
mnie. Mam wiele planów, które chciałbym jeszcze zrealizować, dlatego myślę, że
Dobry Bóg spojrzy na mnie łaskawie i przyzna mi dodatkowy limit czasu,
chociażby, dlatego, bym w następnym wcieleniu kontynuował między innymi
zgłębianie Mistycznej Kabały. Często na karcie trzynastego Wielkiego Arkanu
Tarota, możemy zobaczyć wymowny symbol – czaszkę, dlatego pozwalam sobie te
(osobiste) przemyślenia zakończyć cytatem z „Hamleta”: „Reszta
jest milczeniem”.
Temat Śmierci jest niezwykle rozległy, tajemniczy – pełen niewiadomych,
których ogarnąć nie sposób. W tym miejscu należałoby zadać pytanie, czy młodzi
ludzie udający się z „pokojową misją” (?!) do objętych wojną rejonów, są
przygotowani na spotkanie ze Śmiercią? Mam poważne wątpliwości. Ich decyzje o
wyjeździe, to najczęściej chęć szybkiego zarobienia dość sporych pieniędzy. Przeważnie
nie liczą się z tym, że na ich psychice pozostanie skaza, której nie będą mogli
wymazać do końca życia.
Ostatnio, miałem okazję obejrzeć miejsce „ostatniego spoczynku” - nagrobek, który „za żywota” przygotował Kolega dla siebie i dla swojej Żony. Podczas rozmowy z Nim, utwierdziłem się w przekonaniu, że jest przygotowany na przyjęcie Pani z Kosą, co nie znaczy, że oczekuje Jej z utęsknieniem, wręcz odwrotnie – żyje aktywnie, jest nastawiony optymistycznie do życia, podobnie jak Jego Żona. Posiadają w sobie duży potencjał sił witalnych, których mogą pozazdrościć Im młodzi ludzie.
Ostatnio, miałem okazję obejrzeć miejsce „ostatniego spoczynku” - nagrobek, który „za żywota” przygotował Kolega dla siebie i dla swojej Żony. Podczas rozmowy z Nim, utwierdziłem się w przekonaniu, że jest przygotowany na przyjęcie Pani z Kosą, co nie znaczy, że oczekuje Jej z utęsknieniem, wręcz odwrotnie – żyje aktywnie, jest nastawiony optymistycznie do życia, podobnie jak Jego Żona. Posiadają w sobie duży potencjał sił witalnych, których mogą pozazdrościć Im młodzi ludzie.
Kopalnią wiedzy o śmierci, jest pozostawiona spuścizna po zmarłym w Zurychu,
w roku 1961, Carl’u Gustav’ie Jung’u – wybitnym szwajcarskim psychologu, który
był twórcą „Psychologii Głębi” oraz wprowadził pojęcie tzw. „nieświadomości
zbiorowej”, które stały się fundamentami wiedzy ezoterycznej. Gustav Jung
moment „przejścia na drugą stronę”, jako przeżycie porównał do orgazmu, jaki
towarzyszy podczas stosunku płciowego. O Śmierci powiedział między innymi: „Zaakceptowanie faktu, że kiedyś cię nie będzie
jest rodzajem zwycięstwa nad czasem. (…) Już od średniowiecza wiadomo,
że żywym jest ten, kto przygotowany jest na śmierć”.
Nietrudno zauważyć, że w tym poscie zamieściłem dużo cytatów, które
mają uświadomić, a w konsekwencji być może oswoić czytającego ze… Śmiercią,
chociaż jest to niezwykle trudne zadanie. Zacząłem tego posta cytatem i nim
zakończę. Jest to cytat z książki o wymownym tytule „Prorok”, którą napisał
Khalil Gibran. Cytat ten zamieścił Flavio Anusz w książce „Tarot – droga adepta”.
„Chcemy teraz zapytać cię o śmierć.
A on rzekł: chcesz poznać tajemnicę
śmierci, lecz jakże możesz ją odkryć, jeśli się nie zagłębisz w samo serce
życia? Puchacz, co ma oczy do nocy nawykłe, ślepe w dzień, tajemnicy światła
nie jest zdolny odkryć. Jeśli naprawdę
chcecie ducha śmierci ujrzeć, tedy na całość życia serca wasze otworzycie szeroko.
Jednym bowiem są życie i śmierć, jako jednym jest rzeka i morze.
W głębiach waszych nadziei i pragnień
milcząca wiedza o zaświatach się tai, a serce wasze jak ziarno drzemiące pod
śniegiem, marzy o wiośnie. Ufajcie marzeniom, w nich bowiem ukryta jest brama
wieczności. Wasz strach przed śmiercią jest jak drżenie pasterza stojącego
przed majestatem króla, który mu za chwilę rękę na ramieniu położy, zaszczyt mu
czyniąc. Lecz głębiej niźli drżenie – czyż to nie radość pasterza przenika, iż
wkrótce królewski będzie nosił znak, choć w pierwszej chwili bardziej czuje
lęk?
Czymże bowiem jest umrzeć, jak nie
stanąć nagim w wichrze i roztopić się w słońcu? Czym ostatnie wydać tchnienie,
jak nie wyzwolić tchnienie życia z niespokojnych rytmów, by wzniosło się i
rozszerzyło, i Boga bez przeszkód już szukało? Będziesz mógł śpiewać naprawdę,
gdy z rzeki milczenia napijesz się wód. A wspinać się zaczniesz prawdziwie, gdy
na szczycie staniesz. Gdy ziemia więc twego ciała zażąda, ty wówczas w
prawdziwy pójdziesz tan”
Ez[o]
Hej Ezo :)
OdpowiedzUsuńWidzę że znalazłeś mojego nowego bloga.
Ten ezoteryczny jest "zawieszony".
Będę na razie prowadzić tylko galerie, a z tamtym zobaczę. Jak znajdę czas to poczytam Cie, mam zaległości :)
Droga Nilral.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że szukałem Ciebie, ponieważ lubię Twoje praktyczne "dzieła sztuki", tak - dzieła sztuki. W tym co piszę nie ma przesady.
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło z zimnego i mokrego Wałbrzycha. :)
ez[o]
Witaj Edziu.
OdpowiedzUsuńZ wielką uwagą i refleksją przeczytałem Twój Post na Temat „Śmierci”, Choć nie robię jeszcze bilansu > Życia: Gdyż na moim liczniku życia jest już Szóstka z przodu to inaczej myślę tak mi się wydaje? Ja też jak większość z nas mam jeszcze dużo do zrobienia w życiu a reszta tak jak jest na liczniku to zależy od > Boga.. Super post i „Pozdrawiam” Staś.
Stasiu.
UsuńDziękuję Ci za komentarz. Pamietaj, że tego licznika nie da się cofnąć - sfałszować, co niektórzy próbują robić.
Nie ważne ile ma się lat - ważniejsze na ile się wygląda i jak dopisuje zdrowie, które w duże mierze od nas zależy.
Ty już zacząłeś "sezon rowerowy", a ja.... dopiero szykuję sprzęt.
Pozdrawiam serdecznie.
W tę Wielkanocną Niedzielę, życzę Tobie i Twojej rodzinie pełnego Zmartwychwstania w tej codziennej ziemskiej wędrówce. Niech odrodzi się i wzmocni Wiara, Nadzieja i Miłość.
OdpowiedzUsuńZ serdecznymi pozdrowieniami
Asante:)
Droga Asante.
UsuńDziękujemy Ci za piękne życzenia Mądra Kobietko.
ez[o]