poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Spojrzeć inaczej (cz. 1)


Na początku -  wyjaśnienie.
Kilka dni temu otrzymałem maila od znajomego mężczyzny. Autor maila zajmuje się ezoteryką, głównie, a może przede wszystkim – astrologią. Wiele razy wymienialiśmy między sobą, poglądy związane z ezoteryką. Dość pochlebnie pisze na temat mojego bloga, podkreślając różnorodność tematów, jakie w nim poruszam. Do tej łyżki miodu, dodaje trochę innego smaku. Zwraca mi uwagę, że ,,momentami” posługuję się ogólnikami, że w artykułach za mało używam ,,fachowej” terminologii.
Nie mam oficjalnej zgody na publiczne ujawnianie treści tego maila, a że sprawa dotyczy artykułów, które zamieszczam na blogu, muszę się odnieść do tej uwagi.
Piszę artykuły, ponieważ sprawia mi to przyjemność. Jeszcze niedawno pisałem ,,do szuflady”, to znaczy, w swoim komputerze tworzyłem foldery, które traktują o ezoteryce. Są to notatki, własne przemyślenia, z których korzystam. Z chwilą założenia bloga, przyjąłem inną konwencję, tworzenia dotychczasowych notatek. Treść artykułów pozostała niezmieniona, natomiast formę przebudowałem całkowicie, mając na uwadze duże prawdopodobieństwo, że mojego bloga mogą ,,odwiedzać” Internauci, którzy zechcą przeczytać któryś z zamieszczonych artykułów. Chcę by moja ,,pisanina” była zrozumiała dla każdego, poczynając od raczkujących w ezoteryce, a kończąc na osobach zaawansowanych. I tu jest, przysłowiowy ,,pies pogrzebany”. ,,Zawodowcy”, mają większe wymagania, poddają osądowi nie tylko treść artykułu, ale też, a może głównie, jego autora. Dla mnie ważniejsi są adepci, początkujący, którzy wstępują na drogę poznawania tajemnic życia. Pisząc, przyjąłem prostą zasadę, której nie zmieniam, a ma ona na celu, praktyczne wykorzystanie ezoteryki, tak by życie było łatwiejsze, bogatsze duchowo. Każdy, kto szuka czegoś więcej, znajdzie sięgając do fachowej literatury, której w księgarniach nie brakuje. Zdarzyło się już kilkakrotnie, że moje artykuły, okazały się przyczynkiem, do sięgnięcia po ,,fachową” książkę, w której roi się od zwrotów naukowych, o których pisze mój Znajomy. Tyle wyjaśnienia.

Dzisiejszy post, może zabrzmieć jak prowokacja wobec mojego Adwersarza, który jest autentycznym specjalistą w dziedzinie astrologii. Temat posta miałem zaplanowany wcześniej, dlatego nie widzę powodu, by go zmieniać.

â

Jesteśmy stworzeniami stadnymi, niemal codziennie mamy kontakt z innymi ludźmi. Każdy z nas jest istotą niepowtarzalną, w każdym z nas jest odrobina boskości. Paradoksalnie, komunikacja między ludźmi, zamiast polepszać się, ulega ciągłemu pogarszaniu, ciągłej degradacji.
Czy jesteśmy w stanie, poprawić tą żałosną sytuację? Myślę, że to jest możliwe, ale pod warunkiem, że tego będziemy chcieli. Naprawę najlepiej zacząć od siebie, od stawania się bardziej tolerancyjnym wobec innych. By to nastąpiło, musimy poznać siebie i osoby z naszego kręgu, korzystając z różnych dziedzin wiedzy – psychologii, socjologii, a także z astrologii. Jedno życie człowieka, jest zbyt krótkie, by szczegółowo poznać tajniki astrologii. Ale trzeba od czegoś zacząć. Proponuję ,,zaprzyjaźnienie się” ze znakami Zodiaku, o których najczęściej ludzie przypominają sobie, kiedy szukają w gazecie własnego horoskopu. Moje zdanie na temat horoskopów gazetowych, od lat jest niezmienne jednoznaczne, pozostawiam bez komentarza.

Poniższy materiał jest absolutnym minimum, który pozwoli w ograniczony sposób poznać siebie i osoby z naszego otoczenia, korzystając z wiedzy zawartej w znakach Zodiaku.

Materiał ten można porównać do jednego z tysięcy ziaren pszenicy, rzuconych w ziemię przez siewcę. Czy z tego ziarenka w przyszłości, wyrośnie kłos, czy tylko zasili glebę, jako nawóz? To czas pokaże. Uważam, że warto rzucić to ziano, ponieważ bezczynność jest najgorszą alternatywą.

â

Utarło się mówić, że ktoś się urodził w znaku Panny, w znaku Wodnika itd. Określenie to jest niewłaściwe, ponieważ, tak naprawdę, określa położenie Słońca względem pasa zodiakalnego, w momencie narodzin. Przykładowo. Urodziłem się 29 lipca, to znaczy, że w momencie moich narodzin Słońce znajdowało się w  znaku Lwa, w pierwszym dekanacie.

Najogólniej, znaki Zodiaku, dzielimy na cztery grupy, pod względem przynależności do żywiołów. W każdym żywiole znajdują się trzy znaki Zodiaku.  

W opisach [pod wykresami], ukazuję powiązania znaków Zodiaku z Małymi Arkanami Tarota. Kolor każdego żywiołu, jest wskazówką, która jest bardzo przydatna dla tarocisty, który medytuje z kartami. Oczywiście każdemu żywiołowi są przypisane inne kolory, pochodne od podstawowego.

Pierwsza grupa to Ogień, którego kolorem jest czerwień, a narzędziem pracy są Buławy. [Baran –kardynalny; Lew – stały; Strzelec – zmienny]. Znaki męskie, analityczne.
Ogień reprezentuje płomień, żar ducha. Symbolizuje wolę, która nad nim panuje.



Druga grupa to Woda, której kolorem jest niebieski, a narzędziem pracy są Puchary. [Rak – kardynalny; Skorpion – stały; Ryby – zmienny]. Znaki żeńskie, syntetyczne.
Woda symbolizuje uczucia, reakcje psychiczne.



 
Trzecia grupa to Powietrze, którego kolorem jest żółty, a narzędziem pracy są Miecze. [Waga – kardynalny; Wodnik – stały; Bliźnięta – zmienny]. Znaki męskie, analityczne.
Powietrze symbolizuje intelekt, myślenie.



Czwarta grupa to Ziemia, której kolorem jest brąz, odcienie szarości i czarny, a narzędziem pracy Pentakle. [Koziorożec – kardynalny; Byk – stały; Panna – zmienny]. Znaki żeńskie, syntetyczne.
Ziemia oznacza tworzywo, materię. Ziemia to instynkt, przywiązanie do tego, co realne.


W wielkim uproszczeniu możemy powiedzieć, że znaki kardynalne – mają wpływ na otoczenie; stałe – ich właściciele posiadają dużą siłę w przeciwstawianiu się wpływom otoczenia; zmienne – reprezentują niestałą często chwiejną postawę wobec otoczenia, jednak nie wykluczają pójścia na daleki kompromis.

Jeśli ktoś należy do znaków zmiennych, niech się nie martwi, mogę go zapewnić, że łatwiej znosi trudy dnia codziennego [jest zahartowany ,,w bojach”]. Wielokrotnie spotkałem się z sytuacją, że właściciele znaków kardynalnych, nie wiedzieli, że mają wpływ na otoczenie. Robili dziwne miny – pełne zdziwienia, niekiedy wręcz wypierali się przypisanych im cech. Właśnie ci ,,dominanci”, najgorzej znoszą ,,wstrząsy życiowe”.

Te cztery wykresy wiele nam wyjaśniły. Każdy z nas może odnaleźć się na którymś nich, np. ja jestem na pierwszym – Lew. Oznacza to, że mój znak Zodiaku należy do żywiołu Ognia, jest znakiem stałym, analitycznym. Moim tarotowym narzędziem jest Buława. Kieruję się żarem ducha, a wola powinna mną kierować.  

Możemy stwierdzić, że:

Wszystkie trzy znaki Zodiaku, [trigon], które składają się na dany żywioł, pasują do siebie.

Znaki Ogniste i Powietrzne, pasują do siebie. Dla podtrzymania ognia potrzebne jest powietrze. Do ogrzania powietrza, niezbędny jest ogień.

Znaki Wodne i Ziemskie, pasującą do siebie, tworzą drugą harmonijną parę. Ziemia potrzebuje wody, by wydać plon.  

Znaki leżące obok siebie na kole horoskopu – nie pasują do siebie.

Posłużę się swoim znakiem Zodiaku – Lew. [zaznaczony na wykresie]. Z lewej strony moim sąsiadem jest Rak, z prawej natomiast Panna.



Wszystkie cztery żywioły są niezbędne w życiu człowieka. Żywiołom z kolei, przyporządkowane są poszczególne znaki Zodiaku.  Możemy stwierdzić z całą stanowczością, że kanały wszystkich znaków Zodiaku, przebiegają w każdym z nas, z różną siłą, w różnych okresach życia.  

Powyższe dane, są niezbędnym minimum wiedzy o znakach Zodiaku, są małą pigułką, którą łatwo przełknąć i warto to uczynić, ponieważ rzuca ona nowe światło na tajemnice naszego życia.


Ez[o] 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz