Pieniądze i książki tylko wtedy pożytek przynoszą,
gdy są w obiegu.
[Friedfich Ruckert]
Przed laty rząd Pawlaka (był taki premier
Najjaśniejszej) "zasilił", a właściwie wpompował do upadającego banku
BGŻ z budżetu państwa ponad 30 miliardów złotych. Obecnie bank ten ma się
dobrze, a zarządzany jest przez ludzi z PSL-u. W Warszawie tzw. Licznik
Balcerowicza na bieżąco pokazuje zadłużenie naszego kraju. Alternatywą
"licznika" jest internetowa strona - http://www.zegardlugu.pl/, na której zmieniające się w każdej sekundzie cyfry uwiadamiają, w
jakim tempie wzrasta zadłużenie kraju, a właściwie - Polaków. Świat jest tak
urządzony, że biedni niosą na swych plecach bogatych, co oznacza, że za błędy Rostkowskiego i innych nieudaczników resortu
finansów zapłacą zwykli obywatele. Rostkowskiego nie interesują żadne OFE, ponieważ składki na przyszłą emeryturę opłaca... w Wielkiej Brytanii.
W skali mikro problem funkcjonowania pieniądza jest
bardziej klarowny, przejrzysty. Myślę, że każdy człowiek - przeciętny "zjadacz
chleba" w Polsce dysponuje "jakąś" (?) sumą pieniędzy, które
pozwalają mu egzystować na "jakimś" poziomie, z reguły niższym niż w innych
krajach Europy. W Polsce nie ma tzw. klasy średniej; są bardzo bogaci i bardzo
biedni. O emerytach lepiej nie mówić, ponieważ ta grupa ludzi w Polsce jest
najgorzej uposażona, co znam autopsji.
Pogoń za materią (za pieniędzmi) osiągnęła rozmiary
epidemii i przybiera na sile. Jest to problem o zasięgu globalnym. Ludzie
pracują ponad siły fizyczne, co musi w przyszłości odbić się na ich zdrowiu. Do niedawna zjawisko to określano "wyścigiem
szczurów", ale na tyle się zdewaluowało, że obecnie nikt nie zwraca na nie
uwagi, stało się czymś naturalnym. Młodym małżeństwom przyświeca dewiza:
Samochód, mieszkanie, a dopiero później... przyjście na świat dziecka. Realizacja
takich planów często wiąże się z zaciąganiem kredytów, które muszą spłacać
przez wiele lat. Praca na dwa etaty jest rzeczą normalną, co negatywnie odbija
się na życiu rodzinnym, w tym na ich współżyciu. Wzrasta odsetek mężczyzn z
zaburzeniami potencji, o czym pisze codzienna prasa opierając się na opiniach
seksuologów. Kiedy zrealizują plany materialne - mają dom, samochód, często
okazuje się, że "upragnione", wcześniej zaplanowane dziecko nie kwapi
się z przyjściem na świat. Nietrudno domyśleć się, dlaczego tak się dzieje? Odsyłam
do psychosomatyki.
Pieniądz w formie tzw. gotówki jest wypierany przez
plastikowe karty płatnicze. Konta bankowe, przelewy drogą elektroniczną, zakupy
w marketach - sprawiają, że człowiek z "żywymi" pieniędzmi ma coraz
mniejszy kontakt. Niesie to pewne zagrożenia. Ludzie korzystając z kart
płatniczych dokonują zakupów w sposób niekontrolowany, co często kończy się
bankowym debetem, a pomyłki przy kasie na niekorzyść klienta są dość częstym
zjawiskiem. Złodzieje kieszonkowcy przekwalifikowali się w złodziei...
elektronicznych. Nie ma doskonałego zabezpieczenia kont bankowych, o czym
przekonuje się tysiące ludzi, którym z kont znikają pieniądze. Na marginesie
dodam, że od ponad czterech lat nie jestem posiadaczem żadnej karty płatniczej,
chociaż świadczenia emerytalne wpływają na konto bankowe. Mogę być przez kogoś
uznany za ultrakonserwatystę, czy wręcz człowieka zacofanego, co mi w ogóle nie
przeszkadza.
W Polsce funkcjonują różnego rodzaju parabanki i inne "firmy" oferujące szybkie kredyty, bez zabezpieczeń.
W tym miejscu nie sposób uniknąć wątku politycznego. Obowiązkiem rządu, w myśl
Konstytucji, jest zapewnienie obywatelom nie tylko bezpieczeństwa fizycznego,
ale także ochrona ich przed innymi zagrożeniami. W kodeksie karnym lichwa jest
przestępstwem ściganym z urzędu - przez prokuraturę. Tak stanowi prawo, które ma
się nijak do rzeczywistości. Wspomniane przed chwilą pseudo firmy działają na
rynku bez żadnych ograniczeń. Stosują one
w regulaminach różnego rodzaju "kruczki -pułapki" mające na celu
oszukanie klientów, którzy dokładnie nie czytają podpisywanych umów. Roczne odsetki
przekraczają wartość kredytu, co sprawia, że klient staje się niewypłacalny.
Wtedy wkraczają następne "hieny finansowe" - windykatorzy, którzy w
swoim działaniu są bezwzględni. Wystarczy włączyć telewizor, by usłyszeć o
ludziach, którzy wpadli w zastawioną na nich pułapkę finansową, z której nie
mają wyjścia. Często są to ludzie starsi, schorowani, którzy zostają wyrzuceni
z własnego mieszkania, na które pracowali przez dziesiątki lat. Umieszczanie w miejscach publicznych
kartek reklamujących tego rodzaju "firmy" jest bezprawne, dlatego są
one rozklejane pod osłoną nocy. Jeśli ktoś zauważy przy wejściu do budynku
kartkę - ulotkę reklamującą "lichwiarski" kredyt ma prawo zerwać ją i
wyrzucić do kosza. Rząd nie wypełnia swoich konstytucyjnych obowiązków, stąd
apel: Omijajcie z daleka lichwiarzy. Nie korzystajcie z różnego
rodzaju prezentacji (przeważnie chińskich) produktów, które są wam wciskane po zawyżonych cenach. Na tego rodzaju "spędy" naciągacze zapraszają osoby starsze,
często niedosłyszące, którym łatwo "wcisnąć" tandetę, którą przychodzi
im spłacać przez wiele miesięcy, co nadweręża ich skromne, często głodowe
emerytury.
Głównym motywem wielu groźnych przestępstw kryminalnych,
w tym brutalnych zabójstw, porwań - są pieniądze. Wstydliwy, często pomijany, ale
niestety duży problem, stanowią nieporozumienia rodzinne na tle finansowym, a
dotyczą spadków po zmarłym członku rodziny. Znam to z autopsji. Wydawało mi
się, że należę do wyjątku, ale... Podczas rozmów z ludźmi okazuje się, że jest
to zjawisko powszechne, uznawane za naturalne, z czym jeszcze do niedawna było mi
trudno się pogodzić. Problem ten często przybiera karykaturalną, wręcz
groteskową formę, a nierzadko nosi znamiona przestępstwa. Utwierdziłem się w
przekonaniu, że pokrewieństwo między ludźmi nie jest równoznaczne z miłością
rodzinną, o czym dość głośno i dobitnie mówią ezoterycy. Jest to dobry temat na
osobny artykuł.
Po
tych ogólnych uwagach związanych z tematem tego posta,
postaram
się przypomnieć podstawowe magiczne (i nie tylko)
zasady,
które może nie pomnożą naszych pieniędzy,
ale
przynajmniej pozwolą na tyle je obłaskawić,
by
stały się dla nas bardziej przyjazne.
Nie zawsze tak jest, ale odzwierciedleniem solidnie
wykonanej pracy, są zarobione pieniądze, o które powinniśmy należycie dbać,
szanować je. Mam na myśli nie tylko ich racjonalne wydatkowanie, ale także
przechowywanie ich w miejscach do tego przeznaczonych. Noszenie po kieszeniach
zmiętych pieniędzy powoli odchodzi w niepamięć. Przed laty
"galopująca" inflacja powodowała, że pieniądze traciły na wartości
każdego dnia, być może, dlatego ludzie ich nie szanowali. Zdecydowana większość
ludzi pieniądze przechowuje złożone w portmonetkach czy portfelach, co
świadczy, że pieniądze od pewnego czasu postrzegane są przez Polaków, jako
dobro, które należy szanować. Banknot, niezależnie od nominału, nie
jest zwykłym kawałkiem zadrukowanego papieru, który można porównać do
skrawka gazety. Pieniądz krąży - przekazywany jest "z rąk do rąk",
jako środek płatniczy, a wraz z nim energie, które można by określić, jako
"energie pieniędzy". Osobiście unikam przyjmowania zniszczonych
banknotów, niekiedy decyduję się na wzięcie pieniędzy w drobniejszych
nominałach, ale niezniszczonych. W takich sytuacjach widzę zdziwienie na
ludzkich twarzach. Pieniądz szanowany trzyma się obecnego właściciela. Szanujesz -
masz; przestajesz szanować - tracisz. Nie zapomnijmy do
nowo zakupionego portfela włożyć drobnej monety - symbolicznego "grosika", który ma pomnażać noszone w nim
pieniądze. W zasadzie nie musimy o tym pamiętać, ponieważ większość sprzedawców
przy zakupie portfela uczyni to za nas.
Dość często widzimy leżącą drobną monetę na
chodniku, którą ktoś zgubił. Reakcja przechodniów jest różna. Jedna osoba bez
chwili wahania podnosi ją i wkłada do portfela; inni przechodzą obojętnie,
uważają, że nie warto schylać się po nią. Być może te pięć, czy dziesięć groszy
może okazać się niezbędne podczas zakupów, a ponadto ze względu na szacunek do
pieniądza (by nie był deptany), schylamy się po niego. W żaden sposób nie
uwłacza to naszej godności, wręcz przeciwnie.
Zaważyłem, że dość dużo ludzi (głównie panie)
popełniają przy zakupach dość istotny błąd, na który w ogóle nie zwracają
uwagi. Dzieje się to głównie podczas
zakupów na targowiskach, bazarach, gdzie nie ma konkretnego miejsca na
położenie pieniędzy, którymi płacimy za towar - warzywa, owoce itp. Ludzie mając
zajęte ręce, w których trzymają siatki wypełnione zakupami, otwierają
portmonetkę i proszą sprzedawcę, żeby ten wyjął z niej odliczoną kwotę
pieniędzy za towar. Niby nic, prawda? A jednak jest to działanie
nierozsądne, ponieważ pozwalamy obcej osobie grzebać w naszej własności. Dobrowolnie
pozbawiamy się "szczęścia". Coś innego,
kiedy chodzi o odebrane reszty. W takiej sytuacji otwieram portmonetkę i proszę
sprzedawcę o wrzucenie reszty.
Pozostając przy temacie handlu, chcę przypomnieć,
że sprzedawca powinien pierwszemu klientowi udzielić rabatu (o ile jest to
możliwe), by cały dzień był dla niego i dla klienta pomyślny. Kiedyś handlowcy przed otwarciem sklepu
dokonywali prostego rytuału, który polegał na pocieraniu zwitkiem banknotów
towaru przeznaczonego do sprzedaży. Miał on na celu przyciągnięcie klientów i
pomyślną jego sprzedaż.
Wychodzę z założenia, że pieniądz
powinien krążyć (być w obiegu). Dlatego trzymanie pieniędzy w przysłowiowej
"skarpecie" bez żadnego ich przeznaczenia, uważam za zupełnie
bezcelowe, pozbawione sensu. Jeśli właściciel nie potrafi ich zainwestować,
przeznaczyć na jakiś cel, to znajdą się inni, którzy zrobią to za niego. Nietrudno
domyśleć się, co mam na myśli. Ostatnio media informowały, że na Górnym Śląsku,
w hotelu robotniczym zmarł starszy, samotny mężczyzna, który żył bardzo
skromnie. Okazało się, że w jego łóżku znaleziono ponad sto tysięcy złotych,
które trafiły do depozytu sądowego. Prawdopodobnie pieniądze te zasilą kasę
skarbu państwa.
Często ludzie zazdroszczą innym bogactwa,
podejrzewając ich o nieuczciwość. Naprawdę nie warto. Znajomy sugerował, że mi, że jego sąsiad dorobił
się majątku w podejrzany sposób. Zaproponowałem, żeby robił tak samo jak
sąsiad, a wtedy on też będzie bogaty. Poczuł się urażony. Nieuczciwie zdobyte
pieniądze muszą kiedyś właścicielowi przysporzyć kłopotów, w myśl powiedzenia:
"Kradzione nie tuczy".
Jedna z siedmiu zasad rządzących Kosmosem, głosi,
że Świat Jest Mentalny. Jeśli czegoś mocno pragniemy,
myślimy o tym - materializuje się. To prawda, ale wyjątek stanowią pieniądze,
ponieważ najczęściej pragną ich (zaznaczam - pragną) ludzie chciwi,
którzy mają w planie wydać je w niewłaściwy sposób. Im bardziej pragną - tym
bardziej od nich się oddalają. Często człowiek tak bardo pragnie pieniędzy, tak
intensywnie o nich mysli, że idąc ulicą może kopnąć leżący na chodniku portfel
i pójść dalej. Tacy ludzie chwytają się różnych sposobów, byle tylko osiągnąć
cel. Nierzadko szukają pomocy u wróżek, które w TV "świadczą swoje
usługi" za niezbyt wygórowaną cenę. Otrzymują swoje "szczęśliwe
numery", które mają zapewnić im wysokie wygrane. Efekt może być tylko
jeden - rozczarowanie. Podczas wielu lat pracy z wahadłem, było mi dane spotkać
takich właśnie ludzi. Z ich ust padało jedno pytanie: "Czy wahadełko może wskazać liczby, jakie
będą wylosowane w Toto-Lotku?". Każdemu, komu przyjdzie taki pomysł do
głowy, radzę ze szczerego serca - niech odstąpi, niech zajmie się czymś bardziej
przyziemnym, a wahadło zostawi w spokoju. Taka "próba" skończy się
niepowodzeniem, a wahadło stanie się bezużytecznym przedmiotem. Kończąc ten
wątek dodam, że zdobyte "na siłę" pieniądze mogą ich właścicielowi
przysporzyć wielu kłopotów.
Każdy z nas ma indywidualne spojrzenie na temat bogactwa,
posiadania pieniędzy, które częściowo wiążą się z astrologią, czy numerologią.
Oczywiście nie wszyscy wierzą w ich wpływ na nasze życie. Powtarzam po raz
"enty": Każdy wierzy w to, w co
ma wierzyć. Przykładowo
numerologiczna Jedynka prawdopodobnie nie stanie
się krezusem, ponieważ jej chęć "wygodnego" życia nie pozwoli jej,
zaoszczędzić większej sumy pieniędzy. Z kolei Trójka - ma ciągle nowe niekończące się pomysły (wydatki), co czyni ją osobą
raczej umiarkowanie zamożną. Natomiast Czwórka - "dochodzi" do dużych pieniędzy, ale okupione są ciężką
pracą. Jeśli Ósemka mówi, że nie ma
pieniędzy, należy to między bajki włożyć, ponieważ ludzie z tą wibracją nie
dopuszczą do tego, by zostać bez przysłowiowego "grosza przy duszy". Wystarczy
dobrze potrzasnąć portfelem Ósemki, a wypadną z niego jakieś pieniądze. Pamiętać
należy, że w dziewiątym roku osobistym nie powinniśmy rozpoczynać większych
przedsięwzięć finansowych - zakładanie firmy, itp. Pamiętam, że kiedyś
znajomemu, który był w "dziewiątce"
odradzałem otwarcie sklepu. Nie posłuchał - sklep "padł' po kilku
miesiącach, a człowiek ten stracił zainwestowane ponad trzydzieści tysięcy
złotych.
Osobom cierpliwym, którzy chcą poprawić swoją
sytuację materialną polecam stosowanie afirmacji, która jest niezwykle skuteczna, ale pod warunkiem, że afirmująca osoba kieruje się
szlachetnymi zamiarami. Nie należy oczekiwać cudu; nie spadnie nam "biblijna" manna z nieba.
Ale może okazać się, że otrzymamy propozycję lepiej płatnej pracy, podwyżki,
awansu, itp.
Kończąc, zacytuję krótkie opowiadanie "O bogaczu i o szewcu", które FLAVIO ANUSZ zamieścił w książce "Tarot - Praktyka mistrza",
niech będzie ono puentą tego artykułu:
Żył sobie
kiedyś biedny szewc. Biedny, ale tak szczęśliwy, że z radości śpiewał od rana
do wieczora. Dzieci przychodziły ciągle pod jego okno, aby słuchać jego arii.
Zaraz obok szewca mieszkał bogacz. Ten całą noc liczył swoje złoto, a rano
szedł do łóżka. Nie mógł jednak spać, bo szewc śpiewał jak najęty. Pewnego dnia
wpadł na pomysł, aby szewcowi zamknąć usta.
Zrobił to
perfidnie: zaprosił biedaka do siebie i ofiarował mu cały worek złota. Teraz
nasz szewc miał pełno zajęcia ze złotem: liczył, przeliczał po sto razy, w
obawie przed złodziejami zmieniał co chwilę miejsce przechowywania, każda
minuta nosiła znamię troski o złoto. Na pracę nie miał w ogóle czasu. Śpiewać
też nie mógł: zbyt był przejęty otrzymanym majątkiem. Dzieci też już więcej nie
przychodziły go odwiedzać.
W końcu
poszedł szewc po rozum do głowy; zorientował się, że trzeba zwrócić podarunek.
Wziął więc worek ze złotem i zaniósł z powrotem sąsiadowi:
- Nie chcę
twego złota. Rozchorowałem się przez nie, opuścili mnie moi przyjaciele z tego
powodu. chcę być znowu biednym szewcem, takim, jakim byłem przedtem!
I znowu
powrócił szewc radosny i ze śpiewem do kopyta.
ez[o]
Dzisiejsza pogoń ludzi za pieniądzem, to jak wyścig szczurów; na ślepo, aby do przodu, aby jak najwięcej i za wszelką cenę..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Miła Dobrosławo.
UsuńDziękuję Ci za komentarz.
Hindusi by powiedzieli: Żyjemy w świecie mai, w świecie materii, która zawładnęła człowiekiem.
"Będę bogatszy od sąsiada, będę miał lepszy od niego samochód, bardziej luksusowy dom", a na koniec... będziesz głupcze miał ładniejsze wieko do trumny. Ludzie katują swój organizm, który w pewnym momencie zaczyna się buntować, daje sygnały, woła: "daj odpocząć". Przybiera to różne formy: osłabienie, krwotok krwi z nosa, powtarzające się skaleczenia, skręcenia nóg. Ale zachłanny tego nie rozumie, bo przed sobą widzi tylko... pieniądze.
Miejscem, gdzie człowiek zauważa, że życie jest chwilą, której nie potrafi wykorzystać - jest cmentarz. Wystarczy popatrzeć na nagrobki, które są najkrótszymi życiorysami. Po opuszczeniu bram cmentarza wszystko wraca "do normy".
Dwa dni temu spotkałem człowieka, który kilka lat temu chwalił się luksusowym samochodem, a dziś wysiadał ze starego fiata, który już dawno powinien trafić na złom. Zgarbiony, blada cera. Udał, że mnie nie zna. Śmieszny człowieczek. "Trząsł" całym Szczawnem, a dziś...
Od wielu lat jestem na emeryturze. Wśród moich znajomy są dwaj "ostatni Mohikanie", którzy do dzisiaj pracują. Dorobili się własnych domów, samochodów. Ja mieszkam w bloku, w mieszkaniu 36 metrowym, jeżdżę... rowerem i... jestem szczęśliwym człowiekiem.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Witaj Edziu Super, że Poruszyłeś ten temat many- many i wszystko to prawda, że jest pogoń za pieniędzmi za wszelką cenę tak zwaną po trupach itd. A o naszych elitach i rządzących, co są przy korytach to wszystko wiadomo, że uczciwą pracą się nie dorobili a kit społeczeństwu wciskają wskaźnikami itd., jakie mają być podwyżki pensji i waloryzacja itd. Ja natomiast maiłem trochę uciułanego grosza emeryckiego i kupiłem sobie rowerek i gwiżdżę na ten cały bałagan krajowy, jaki nam stworzyli nasi cwaniaki i gamonie z Wiejskiej itd.”Pozdrawiam Staś Kolarz amator”
OdpowiedzUsuńStasiu, Dziękuję Ci za komentarz.
UsuńDaj spokój rządzącym, nie dlatego, że staje w ich obronie, a dlatego, byś nie dostał zawału serca.
Nasze emerytury są luksusowe, w porównaniu z tymi, jakie będą otrzymywali przyszli emeryci. To będzie dramat w jednym akcie.
Kupiłeś fajną "szosóweczkę" - całą z karbonu, na dobrym osprzęcie, Będzie Ci służyła przez wiele lat. To mnie cieszy. Ja postępuję podobnie jak Ty. Mam trochę "kasy" - wydaję je na książki a resztę przeznaczam na sprzęt rowerowy. Jadę do sklepu Genka w Świdnicy i "szaleję" aż do ostatniej złotówki.
Pozdrawiam serdecznie. :)
O właśnie, taki styl życia popieram :)
UsuńPo co np. kupować sobie nowy telewizor, skoro najlepiej czujemy się na spacerach po pięknym lesie.. ;) Wolimy wolny czas spędzać na łonie przyrody niż przed tv, nieprawdaż?
I tak naprawdę człowiek jest już znudzony tą cywilizacją, techniką i innymi wynalazkami.
Pozdrawiam serdecznie :)
Miła Dobrosławo.
UsuńW pełni zgadzam się z Tobą.
Kiedy patrzę na ludzi, którzy w weekendy ciągną do marketów całym rodzinami, chce mi się z nich śmiać, a z drugiej strony jest mi ich szkoda.
Jazda rowerem jest moją pasją, podobnie jak Stasia, który napisał komentarz. Często spotykamy się "na trasie", co niekiedy sprawia, że dalszą trasę jedziemy razem.
Kiedyś, późną jesienią, daleko od domu "złapał" mnie deszcz. Zmarznięty, przemoczony, a do domu jeszcze 40 kilometrów. Widok bażanta, który spacerował po polu zrekompensował wszystkie niedogodności. Obcowanie z przyrodą jest fantastyczne.
A pieniądze, dziś ich nie mam, ale jutro mogą zjawić się po to, żeby je... wydać.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Przeczytałam od deski do deski i nie umiem się z Tobą nie zgodzić Edku. Artykuł jest długi, więc nie odniosę się do każdej poruszonej tu kwestii, ale: pamiętam jak w Irlandii (byłam tam pół roku w latach 2002/03) codziennie znajdywałam na ulicy, na ziemi, w sklepach drobniaki. Mnóstwo! Zawsze je podnosiłam. Schylę się nawet po 1 grosz, bo jest mi go żal, że tak leży i każdy go pomija i depcze biegnąc w swej pogoni - często za pieniądzem! Dodam też, że tu w Polsce tylu drobniaków co w Irlandii jednak na tych ulicach nie widuję ;). Mam szacunek do pieniądza, ale jak to bywa - zdarzają mi się i nieprzemyślane tzw. hop-siup wydatki i uleganie "okazjom" i czasem jeszcze na "stare lata" daję się nabić w butelkę (bardzo rzadko, ale "nie jestem bez winy" ;-))... Nigdy też nie musiałam brać kredytu ani się zapożyczać. Boję się tego a życie mnie przed tym - póki co! - chroni. Nie myślę za często o pieniądzach (pewnie dlatego, że mam tyle ile trzeba, choć nie nazwę tego fortuną) w czym różnię się od męża ;).
OdpowiedzUsuńW dzisiejszym świecie łatwo - zwłaszcza będąc zwykłym, uczciwym i prostym człowiekiem paść ofiarą oszustów. Jest ich mnóstwo na każdym kroku. Współczuję zwłaszcza tym starszym, biednym emerytom na których żerują takie hieny. Że też sumienia tacy nie mają! Ale liczę, że jak nie w tym to w kolejnym żywocie za to "bekną".
Pieniądz, tak samo jak jest dobry i w naszym życiu nieodzowny, tak też - jak piszesz - jest źródłem wszelkiego zła. Oj bywa! Jak często dzieli i rujnuje wszystko dookoła...
U mnie w rodzinie (taj najbliższej) jest tylko jedna Ósemka. Nasz Aleksander. Na razie widzę, że chłopak... lubi cyferki - lubi liczyć, dodawać, odejmować a jego ulubione pytanie to... ile (ile, za ile (niekoniecznie pieniędzy ale np za ile czasu będzie to, tamto), sprawdza numerki butów, cyferki na cenach i tak dalej). Może więc będzie lepszym matematykiem niż matka ;). Może będzie gospodarny i będzie miał smykałkę do biznesów? Oby tylko zachował w tym swoją wrażliwość i był uczciwy - podoba mi się to, bo ja fortuny po sobie swoim dzieciom raczej nie pozostawię ;-). Maksymilian to Dwójeczka (tzn. 11). Mąż 5. Ja jak wiesz 6.
Pytanie: Co oznacza "osobisty rok dziewiąty?".
Droga Joasiu.
UsuńDziękuję Ci za odwiedziny na mojej skromnej stronie i za niezwykle wyczerpujący i ciekawy komentarz.
Pozwolisz, że chronologicznie odniosę się do jego treści.
Najdrobniejsza moneta ma swoją wartość i nie powinna być deptana przez przechodniów na ulicy, dlatego słusznie robisz, podnosząc ją. Znaleziony grosz mimo swojej nikłej wartości "handlowej" może sprawić wiele radości, ponieważ w pewnym stopniu świadczy o... szczęściu (małym, ale jednak szczęściu). Ciekawe, dlaczego Irlandczycy nie przykładają wagi do "drobniaków", jak je nazywasz? Na przykład w amerykańskich marketach obok kas stoją kartony wypełnione monetami, które wrzucają klienci by nie "obciążać" swoich portfeli. Jeśli kupujący nie ma drobnych - sięga do kartonu i daje kasjerce.
Piszesz o nieprzemyślanych wydatkach. Takie "hop-siup" zdarzają się nie tylko Tobie, nie tylko mnie. Większość z nas daje się ponieść czy to reklamie, czy też sugestywnemu sprzedawcy, co nie jest czymś złym, w porównaniu z nieprzemyślanymi gatunkowo ważnymi decyzjami, które skutkują zadłużeniem się w bankach na długie lata. Podobnie jak Ty - ja nie biorę kredytów, ponieważ polskie banki są piekielnie drogie. Dzisiaj zaszalałem i zafundowałem sobie mobilny Internet, który na dobrą sprawę, na dzień dzisiejszy nie jest mi potrzebny, ponieważ mam stacjonarny, z którego korzystam. Kartę włożyłem do tableta i... być może będę z niej korzystał. To mogę zaliczyć do typowego - jak to ładnie nazywasz - "hop-siup".
Osobny problem stanowią hieny, które żerują głównie na ludziach starszych. Masz rację, że oszuści MUSZĄ ponieść karę, jak słusznie zauważasz, jeśli nie w tym, to w następnym wcieleniu. Jeśli okradałeś innych - będziesz okradany.
Piszesz o swoim Aleksandrze, który jest Ósemką. Joasiu, jak wiesz, cyfry są nierozerwalnie związane między innymi, z pieniędzmi, z ich liczeniem. Możesz być spokojna o Aleksandra przyszłe "finanse". Być może nie będzie krezusem, ale nie dopuści do sytuacji, by zostać bez grosza przy "tyłku". Dzieci Ósemki przeważnie nie różnią się od swoich rówieśników - mają pieniądze wydają je, rzecz normalna. Jeszcze jedno zdanie o Aleksandrze. O ludziach z jego wibracją mówi się, że są "organizatorami". Jak podrośnie będzie pamiętał o urodzinach, imieninach, rocznicach, których w każdej rodzinie jest bez liku. Jest to wielka zaleta, którą posiadają nieliczni.
Mama być może nie jest najlepszym matematykiem, ale ma wielki dar wysławiania się (ma tzw. "lekkie pióro"), co znajduje odbicie w Jej postach, które czytam regularnie.
Joasiu. Jabłko pada niedaleko od jabłoni, dlatego możesz być spokojna o uczciwość swoich dzieci. Maksymilian ma w sobie animę, która daje mężczyznę z kobiecą duszą. Jestem przekonany, że potrafi On zaskoczyć niejedną dorosłą osobę swoją wiedzą - tak wiedzą, którą posiada z... poprzedniego wcielenia. O Twojej i Męża wibracji pisałem wcześniej, dlatego nie będę przynudzał.
Pozdrawiam serdecznie. :)