Wibracje towarzyszą nam na każdym kroku,
ale (niestety) większość ludzi nie przykłada do tego zjawiska większej wagi, ponieważ
są oni zajęci innymi ważniejszymi (według nich) sprawami, chociażby pracą
zawodową, "zdobywaniem" pieniędzy, których deficyt coraz bardziej odczuwają.
Zdarzają się także ignoranci, a ci z kolei o wibracjach nie słyszeli i... nie
chcą słyszeć, ale na szczęście są oni w zdecydowanej mniejszości.
Nie trzeba znać się na elektryczności, by
korzystać z pralki czy żelazka; niekoniecznie trzeba być elektronikiem, żeby
dobrze radzić sobie z obsługą komputera. Podobnie jest z wibracjami. Korzystamy
z nich niemal w każdej chwili, są one wszechobecne, ale jak wspomniałem wcześniej,
nie zaprzątamy sobie nimi głowy, pozostawiamy ten problem fizykom (w pewnej części),
fizykoterapeutom i innym "dziwnym ludziom", do których zaliczani są także
ezoterycy. Uważam, że nie sposób zajmować się zgłębianiem nauk tajemnych
bez wiedzy o energiach - wibracjach. Każdy ezoteryk pracuje z nimi na co dzień,
dlatego pisanie o nich na moim blogu z jednej strony jest w pełni uzasadnione,
z drugiej zaś - może okazać się zbyt ogólnikowe dla "znawców tematu",
z czym zresztą w pełni się zgadzam. Niemniej postanowiłem poświecić energiom
(wibracjom) przynajmniej dwa, a być może trzy posty, z czego pierwszy
potraktuję, jako bardzo ogólne, osobiste przemyślenia.
Każdy człowiek, który
"zagościł" na Ziemi, ma z góry przypisane zadania do wykonania, które
można potraktować, jako rodzaj misji. Oczywiście może je korygować - zmieniać
tzw. "zabarwienie kosmiczne". Można powiedzieć, że każdy z nas w
pewnym stopniu ma wpływ (energetyczny) na otocznie, ale nie możemy zapominać,
mieć świadomość, że z zewnątrz w naszym kierunku płyną energie, co w pośredni
sposób wpływa na nasze życie - na nasze postawy i zachowania. Jesteśmy
połączeni tysiącami niewidzialnych nitek ze wszystkim, co nas otacza, poczynając
od drobnych elementów przyrody, takich jak krzewy, ptaki, zwierzęta, a kończąc
na planetach, czyli na Kosmosie, który według astronomów, ciągle rozwija się i powiększa.
W tym momencie pomijam ważny fakt, że my, jako homo sapiens, posiadamy rozum, którego nie posiadają wspominane
przeze mnie elementy przyrody, ale łączy nas jedno, wszyscy jesteśmy
nadajnikami i zarazem odbiornikami energii, które mogą być nam przyjazne, bądź
wrogie - destrukcyjne. Niektórych wibracji płynących do nas często niezauważany
- są bardzo subtelne, inne z kolei są bardziej wyraziste, a niektóre (te szkodliwe)
wręcz ordynarne
Każdego z nas można określić, jako
"pyłek" w Makrokosmosie; jesteśmy poddawani ciągłym wpływom
(energiom) płynącym z innych planet, o czym najlepiej wiedzą znawcy tematu -
astrolodzy. Astronomia jest jedną z wielu nauk przyrodniczych, co do tego nikt
nie ma wątpliwości, ale kiedy naukowcom przychodzi opowiedzieć się, potwierdzić
fakt, że astrologia jest także nauką, wtedy zaczynają rodzić się wątpliwości, pojawiają
się przysłowiowe "schody". Wszystkich uczonych-sceptyków można byłoby
odesłać do źródeł historycznych, z których jednoznacznie wynika, że astrologia
była przed wiekami liczącą się dziedziną nauki, z której dobrodziejstw korzystano
na co dzień. Nawet osoby sceptycznie nastawione do astrologii nie mają wątpliwości,
że Księżyc - najbliższa nam planeta, ma wpływ na "ziemskie" życie.
Energie, które emituje Księżyc, w różnych jego fazach (kwadrach) mogą
wspomagać, stymulować, bądź być przyczyną niekorzystnych zjawisk na Ziemi. Energie
księżycowe mają wpływ nie tylko na organizmy żywe - ludzi, zwierzęta, na ich
zdrowie, lecz wpływają także, na jakość codziennych domowych prac (mycie okien,
sprzątanie, pranie, zbieranie ziół). Myślę, że można jeszcze spotkać na wsi
gospodynie, których wiedza na ten temat jest wystarczająca i potrafią ją wykorzystać
w praktyce. Chociaż, kto wie... Tu mógłby cennym okazać się głos znawców
folkloru. By zakończyć ten "kosmiczny" wątek, podam dwa przykłady,
które są kolejnym potwierdzeniem, że energie (wibracje) pozaziemskie mają wpływ
na nasze życie. Otóż, na Słońcu, praktycznie cały czas wybucha materia, co w
wypadku wzmożonej aktywności tego zjawiska, mogą one spowodować na Ziemi zakłócenia
łączności radiowej, energetycznej, telefonicznej oraz wpłynąć niekorzystnie na
zdrowie ludzi z problemami kardiologicznymi. W 1968 roku przeleciała obok Ziemi
kometa Halley'a, która narobiła trochę energetycznego bałaganu. Między innymi
nastąpiły zakłócenia, o których piszę w poprzednim zdaniu.
Każdy organ naszego ciała wibruje na swój
(szczególny) sposób, co radiesteci usystematyzowali i określają w jednostkach,
które noszą (trochę dziwną) nazwę - "seria liczbowa". Nietrudno
domyśleć się, że wibracja chorego organu odbiega od "normy". Proces leczenia,
to nic innego jak przywrócenie chorego organu do stanu równowagi. Na proces skutecznego
leczenia składa się wiele czynników, ale nie ma miejsca na ich omawianie. Jedną
z niekonwencjonalnych metod leczenia jest radiestezja, która przez środowiska medyczne
jest krytykowana i uznawana za nieskuteczną, czy wręcz szkodliwą. Cytuję słowa
Zbigniewa Królickiego, który w swojej książce "Radiestezja zdrowia" pisze:
W medycynie naturalnej istnieje powszechne
przekonanie, że organizm człowieka "krzyczy" energetycznie, zanim
wystąpią objawy choroby fizycznej. Ten "krzyk" trzeba tyko usłyszeć!
Dodam, jako ciekawostkę, że cząsteczki
DNA wibrują niewyobrażalnie szybko, z częstotliwością ponad czterdzieści miliardów
w ciągu jednej sekundy.
Teraz postaram się spojrzeć na wibracje
oczami ezoteryka. Oczywiście, nie przypisuję sobie żadnych ezoterycznych
tytułów, wszak jestem na etapie poznawania nauk tajemnych dopiero od siedemnastu
lat.
Na początku posta napisałem, że niektóre
wibracje są bardzo subtelne, prawie niezauważalne. Nietrudno domyśleć się, że
do nich można zaliczyć te wibracje, jakie powstają między dwojgiem ludzi,
których łączy uczucie, nazywane przez jednych miłością, inni z kolei określają
je chemią miłości. Z bardziej wyrazistymi wibracjami, które można określić jako
"werbalne", spotykamy się najczęściej. Każde wypowiedziane słowo
zaczyna żyć, funkcjonować (wibrować), wypełniać Kosmos, a co za tym idzie - ma
siłę sprawczą, dlatego zwracajmy baczną uwagę na to, co mówimy. Język "ulicy"
często jest ordynarny, by nie powiedzieć chamski, przez co tworzy się coś w rodzaju
"śmietnika energetycznego". W
tym, co piszę nie ma żadnej przesady. Negatywne wibracje zalegają stadiony, szpitale,
zakłady karne, cmentarze, a także miejsca zgromadzeń, na których najczęściej ludzie
wyrażają swoje niezadowolenie, które przeradza się w agresję. W tych miejscach
nie powinny przebywać małe dzieci, które chłoną złe energie niczym gąbka. Pozytywne
wibracje, wręcz kształtujące nasze wnętrze - duszę, stanowią dźwięki instrumentów
muzycznych. Stąd moja rada. Spędzajmy jak najwięcej czasu w salach koncertowych
i słuchajmy muzyki, którą lubimy. Kiedyś bizneswoman, pani w średnim wieku zapytała
mnie, czy słuchanie muzyki jazzowej wpływa pozytywnie "na ducha"? A
dlaczego by nie? Niezwykle silne wibracje powstają podczas intonowania wszelkiego
rodzaju mantr. Myślę, że większość katolików nie zdaje sobie sprawy, że modlitwa
"Ojcze nasz" to także rodzaj (dłuższej) mantry. Ich niewiedza jest w
pełni usprawiedliwiona, ponieważ księża uważają mantry za "coś", co
kojarzy się z okultyzmem.
Ważną kwestię stanowi tzw. wampiryzm
energetyczny. Być może niejeden człowiek nie zdaje sobie sprawy, że jest...
wampirem energetycznym. Być może niejeden człowiek nieświadomie staje się
ofiarą wspomnianego wampira. Przeglądając w Internecie blogi spotykam się z tym
zjawiskiem dość często. Z treści postów wynika, że ludzie, którzy mianują się
ezoterykami, dość często wplątują się w pajęczyny wampiryzmu. Mnie przytrafiło
się jeden raz, że starsza pani próbowała zrzucić z siebie wszystkie problemy rodzinne
na mój bark. Wcześniej poprosiła mnie o spotkanie, podczas którego spytała mnie,
w jaki sposób mogłaby skutecznie rzucić klątwę na... swojego męża! Usłyszała
ode mnie krótki, ale treściwy wykład, który mam nadzieję zniechęcił ją do stosowania
tak wyrafinowanych metod zemsty.
Ze względu na rozległość tematu, z
czystego obowiązku przypomnę, że kamienie ozdobne posiadają niezwykle silne
wibracje, które są wykorzystywane przy różnego rodzaju rytuałach magicznych, są
chętnie noszone przez ludzi, jako amulety bądź talizmany, które mają chronić właściciela
przed różnego rodzaju zagrożeniami, złymi siłami. Należy pamiętać, że kupiona
"ochrona" nie zawsze spełnia swoje zadanie.
Na zakończenie tego posta pozwolę sobie
na smutną refleksję, o czym już kiedyś pisałem. Dzięki Internetowi mogę
zaistnieć, wyrazić swoje spostrzeżenia, wątpliwości dotyczące nauk tajemnych.
Nie uważam siebie za ezoteryka, o czym wspominałem wiele razy. Zadaję sobie
pytanie: Jak to możliwe, że w kraju, gdzie
nauki tajemne były do niedawna w przysłowiowych powijakach, na dzisiejszy dzień w Internecie i telewizji widzimy tyle
wróżek, "doradców duchowych" - jak sami siebie określają? Chcę
jedynie przypomnieć, że praca dywinacyjna to trudne i zarazem ciężkie zajęcie. A
dlaczego? Tarocista musi energetycznie połączyć się z klientem niewidzialną
nicią i nawiązać kontakt z kartami (z Duchem Tarota), a te usłuchają tylko prawdziwego
tarocistę i przekazują do jego podświadomości czytelny i prawdziwy przekaz. Należy
zadać sobie pytanie: "Czy przysłowiowa skórka jest warta wyprawki?" Każdy
pytający pozostawia na tarociście swój osad - brud energetyczny, z którego wróżbita
musi się oczyścić. Często nie jest w stanie zrobić to samemu, musi prosić o pomoc
osobę kompetentną z zewnątrz, żeby dokonała oczyszczenia. Tarot jest niezwykłym
magicznym narzędziem, które jest mocno energetycznie związane ze swoim
właścicielem.
Dość często, w miarę wolnego czasu "zaglądam" na
strony ponad dwudziestu blogów, na których znajduję wiele ciekawych artykułów,
głównie ezoterycznych, z których całymi garściami, za darmo czerpię wiedzę. Być
może dlatego, by nie stać się dłużnikiem - w miarę moich skromnych możliwości pomagam
innym.
Myślę, że nie zdradzam tajemnicy, pisząc,
że od pewnego czasu mój Przyjaciel Mirek G. jest "nieetatowym" korektorem tekstów na
moim blogu, za co serdecznie dziękuję. Razem pracowaliśmy przez wiele lat w
Drukarni Naukowej w Warszawie. Nasze drogi rozeszły się. Cieszy mnie, że po
wielu latach "ciszy", ponownie nasza przyjaźń odżyła i ma się bardzo dobrze.
ez[o]