środa, 26 stycznia 2022

Przemyślałeś… PODEJMIJ DECYZJĘ

 

Nasze życie, to ciągłe rozwiązywanie problemów, które ściśle wiążą się z podejmowaniem DECYZJI, tych istotnych, jak też prozaicznych, które mogą przerodzić się w coś bardziej poważnego. Na płaszczyźnie materialnej, czy jak niektórzy używają określenia egzystencja, którą znaczna część ludzi uważa za najważniejszą, pierwszoplanową. Czy ta teza jest prawdziwa? Każdy z nas  ma swoje priorytety, które nas w pewnym stopniu ograniczają. Jest ważniejszy aspekt naszego życia, który zaczynamy wyraźnie dostrzegać w starszym wieku, mam na myśli rozwój duchowy, który jest postrzegany, głównie przez pryzmat religii, wiary, z czym trudno się nie zgodzić,  ale z pewnym zastrzeżeniem, ponieważ...

duchowość, to nie tylko religia.

Znam wiele osób, które są gnostykami, czy wręcz ateistami, a ich duchowość może być wzorem dla ludzi wierzących, których wiara jest mocno zafałszowana przez hierarchów  Kościoła, którzy mają zamknięte umysły, tzn. słowa, które głoszą, mają się nijak do ich postępowania. Jest to powolny upadek Kościoła, który w tej formie nie ma racji bytu, chociażby za sprawą rozwoju cywilizacji. Powstające napięcia, paradoksalnie są motorem rozwoju na wszystkich płaszczyznach. 

Każdy z nas wierzy w to, w co ma wierzyć, to znaczy, że często narzucane są różnego rodzaju dogmaty, które nie trafiają do odbiorcy i dalej trwa w swojej wierze, w swoich przekonaniach. W tym miejscu nie sposób pominąć milczeniem, narzucanie nam, od wieku niemowlęcego, różnych ,,wartości”, kiedy świadomość jest mocno ograniczona. Mam na myśli chociażby sakrament chrztu, który dokonuje się tylko za zgodą rodziców. Nierzadko po chrzcie pada wyświechtane stwierdzenie: Już nie jest Żydem. Pozostawiam to bez komentarza.

Kilka zdań ogólnej natury, związanych z podejmowaniem decyzji. W pierwszej chwili rodzi się myśl, która często zmusza nas do podejmowania decyzji, które w jednej chwili mogą ulec radykalnej zmianie. Wyobraźmy sobie mężczyznę, który na widok atrakcyjnej kobiety zauważa ją jako (uwaga!) ,,obiekt pożądania”. Jednak po chwili, po krótkiej z nią rozmowie, postrzega w niej coś bardziej wzniosłego niż pożądanie, o którym w tej chwili przestaje myśleć. 

Według mnie podejmowanie decyzji można podzielić na trzy podstawowe fazy. W pierwszej decyzja stanowi dylemat, tak czy nie. W tej fazie możemy się wycofać. W drugiej zaczyna przeważać myśl na ,,tak”. W trzeciej to już jest za późno na rezygnację, ponieważ decyzja już realizuje się. To wyraźnie akcentuje Dziesiąty Wielki Arkan Tarota - Koło fortuny, które ja określam jako Koło Losu. Można powiedzieć, klamka zapadła! Niezależnie jak trudne są przed nami decyzje, musimy je sami podejmować, co nie znaczy, że korzystanie z porad jest pozbawione sensu. Utarło się powiedzenie, jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. Nierzadko te posłanie jest dość twarde, mało komfortowe. 

 A teraz konkrety. Jestem częstym bywalcem w świątyni hinduistycznej Ruchu Hari Kryszna w Czarnowie za Kamienną Górą. Osobiście nie jestem wyznawcą tej religii, co nie znaczy, że moja tam obecność jest czymś dziwnym, chociaż niektórzy tak to postrzegają, ale to nie mój problem. Niezależnie jakiej świątyni przekraczamy  próg, w tym momencie stajemy się ,,członkiem” tej wspólnoty. 

My Polacy przejmujemy pewne, nie zawsze dobre wzorce od Zachodniego Świata, które niczym morena czołowa przesuwają się przez kraj na Wschód. Dostrzegam pewien paradoks. W Polsce wszelkiego rodzaju nowości z Zachodu, w krótkim czasie powszednieją, by osiąść na mieliźnie, czyli znaleźć się na marginesie życia. Natomiast na Wschodzie te nowości nie tylko długo utrzymują się, ale rozwijają się dość prężnie. Być może to kwestia mentalności Ludzi Wschodu.

Po tym długim, ogólnym wstępie, chcę skupić się na konkretnym wydarzeniu, które wiąże się z podejmowaniem DECYZJI, w tym wypadku niezwykle istotnej. Podobnie jak w każdej religii, także i wśród wyznawców Hari Kryszna obowiązują pewne zasady, których przestrzeganie jest w dużym stopniu istotą wiary. Przez wiele lat mojej obecności wśród wyznawców tej religii, widzę jak w Czarnowie rodzą się dzieci, rozwijają się, aż w końcu stają się osobami dorosłymi. Rodziny, które zakorzeniły się w tej religii, są emocjonalnie i duchowo stabilne. Zgoła inaczej sytuacja wygląda, kiedy młody człowiek, nazwijmy go ,,z zewnątrz” w wyniku fascynacji, czy ze zwykłej ciekawości szuka tam swojego miejsca, swojej życiowej drogi. Oczywiście popieram tego rodzaju DECYZJE, ale rodzą się pytania:

Czy dojrzałeś to tego, żeby zostać wyznawcą tej religii?

Czy zdajesz sobie sprawę z obowiązków, jakie na ciebie zostaną nałożone?

Możesz mówić i robić, co ci się podoba, ale czy udźwigniesz ciężar konsekwencji jakie z nich wynikną w przyszłości? 

Właśnie przypadek, który sprowokował mnie do pisania tego posta, świadczy, że ten trzydziestoparoletni mężczyzna nie zadał sobie trudu by odpowiedzieć na te trzy przed chwilą postawione pytania. Zdecydował się, podjął DECYZJĘ, którą była inicjacja, porównywalna do sakramentu chrztu w kościele katolickim. Dla większości ludzi inicjacja to pewien mało znaczący ceremoniał. Otóż się poważnie mylą. Z chwilą inicjacji w sensie materialnym jesteśmy tymi samymi ludźmi, ale jest sfera duchowa, o której ludzie zapominają, bądź są ignorantami. Być może użyję w tym miejscu porównania trochę ,,na wyrost”, ale świadczącego jaki wpływ ma inicjacja od strony duchowej i  psychologicznej. Karol Wojtyła był jednym z wielu duchownych, ale do pewnego czasu. Po konklawe, które wybrało Go na papieża, przyjął imię Jan Paweł II. Od tej chwili przestano Go postrzegać jako Karola Wojtyłę, stał się głową Kościoła. W podobny sposób dzieje się w wypadku inicjacji na niższym stopniu, gdzie również nadaje się imię inicjacyjne. 

Mój ,,bohater" po niespełna trzech latach odstąpił od tej religii, by szukać gdzie indziej nowej drogi życiowej. Oczywiście ten człowiek nie poniesie konsekwencji karnych, ale niedotrzymanie przysięgi jest kardynalnym błędem. Śmiem twierdzić, że poważniejszym niż kara wymierzona przez sąd, ponieważ po określonym czasie, kodeks przewiduje zatarcie karty. W wypadku niedotrzymania przysięgi inicjacyjnej, jej sprawca będzie żył z piętnem do końca życia. Nie zapominajmy, że prawo karmy odezwie się po pewnym czasie, nawet w kolejnym wcieleniu.  Zdaję sobie sprawę, że mogą znaleźć się oponenci, który wytkną mi jak ,,na widelcu”, że inni robią podobnie, nie dotrzymują przysięgi, zgoda. Zasłanianie się innymi, dopatrywanie się winy, ale nie u siebie, to przejaw hipokryzji i zakłamania.  Piszę ten tekst KU PRZESTRODZE. Przykładowo wiemy, że złą decyzją jest rezygnacja z kontynuowania edukacji, ale nieporównywalnie gorszą jest ta, o której traktuje mój wpis.  

By uniknąć w przyszłości podobnych sytuacji, albo przynamniej ograniczyć ich rozmiary, poprosiłem Moją Czcigodną Koleżankę Hanię Rychlik, żeby rozjaśniła mój umysł i podała przyczyny, które są źródłem takich zachowań. Dodam, że Hania jest terapeutką dla dzieci i dorosłych a ponadto prowadzi szkółki szachowe dla dzieci.

Wymienione niżej przykłady, nie zawsze są bezpośrednią przyczyną złych, wręcz szkodliwych decyzji. 

ODPOWIEDZIALNOŚĆ. Czasy się zmieniły, zdewaluowało się słowo i odpowiedzialność za nie; 

AUTORYTETY. Upadek autorytetów, o czym mówi między innymi profesor Zimbardo. Kiedyś nauczyciel miał autorytet; obecnie już dużo mniejszy, czy wprost znikomy. 

WSZYSTKO NA JUŻ. Pokolenie instant. Obecnie wszystko otrzymuje się od razu (zakupy on-line, szybka dostawa etc.). Jak mi się nie podoba to oddaję/wymieniam. Kiedyś czekaliśmy na coś dłuższy czas. Prosty przykład, dostawało się spodnie, to sprawiało radość. 

DUŻA DOSTĘPNOŚĆ do wszystkiego. Brak umiejętności akceptacji, że coś może się zmienić. Obecnie coś się zepsuje, to ląduje w śmieciach i… kupuje się nowe. A kiedyś się to naprawiało. To rozwijało nasze kompetencje, umiejętności, rozwijało zaangażowanie i częściowo się z tym identyfikowało, ponieważ widziało się swoją sprawczość – coś zmieniłem/naprawiłem.

TRUDNOŚCI Z EMOCJAMI. Pojawiają oraz większe z nimi problemy, podobnie jest z napięciem. Dostajemy ogrom informacji w ciągu dnia (telefony, komputery, praca, nauka, etc.). Nasi przodkowie (dziadkowie, a nawet rodzice) przez całe życie nie otrzymało tyle informacji, co my obecnie w ciągu jednego dnia. To wszystko powoduje wielkie przeciążenie i nie radzenie sobie z emocjami.  

Dodam od siebie, że zmieniający się Świat niesie nowe, dotychczas nieznane wyzwania, za którymi nie podąża znaczna część ludzi, co widać w codziennym życiu. Jednak skupiając swoją uwagę na zbyt wielu bodźcach, w pośpiechu życia codziennego nie potrafią stawić czoła. Zatracając się w wykonywaniu codziennych czynności i dodawaniu coraz to nowych zadań do swojego harmonogramu dnia, tracąc przy tym kontakt z samym sobą. Jest to czas intensywnej pracy psychologów i innych specjalistów od uzdrawiania ciała i duszy, zarówno dzieci, a także ludzi dorosłych. 

Na zakończenie akapit, który może wywołać u czytelnika zdziwienie, po przeczytaniu tego artykułu. Jest stan duszy powszechnie nazywany MIŁOŚCIĄ, który może zadziałać w złym kierunku. Wiele razy dowiadujemy się, że w tym stanie duszy, głównie mężczyzna, jest gotów złamać prawo, byleby zadowolić swoją wybrankę. Głównie chodzi o kradzieże w sklepach. Oczywiście nie pochwalam takich zachowań, ale potrafię zrozumieć działanie osoby zakochanej. Miłość jest szczególnym stanem ducha i ciała, który trudno porównać z czymkolwiek innym.  


Na trzecim zdjęciu (w centrum kadru) widać Johna Richardsona (Jayadeva), solisty (perkusisty) angielskiego zespołu THE RUBETTES, który święcił trumfy w latach 70-tych ubiegłego wieku. Od wielu lat John Richardson jest bhaktą, wyznawcą Pana Kryszny.  Zdjęcie zrobiłem we wrocławskiej świątyni 20 lutego 2016 roku, kiedy to czcigodny John Richardson gościł w naszym kraju. Był obecny tajże w Nowym Santipur w Czarnowie.   


Ez[o]