piątek, 12 kwietnia 2013

Runy

Prezentuję mój ostatni zakup - talię Run.

Kilka dni temu, odwiedziłem jedyny w Wałbrzychu mały sklepik ezoteryczny. Najczęściej nie wychodzę stamtąd z pustymi rękoma. Tak było i tym razem. Od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem kupienia nowej talii Run, ponieważ te leżące na mojej "ezoterycznej półce" są mocno wyeksploatowane - zniszczone. Zwróciłem uwagę na talię, która leżała na sklepowej półce, na wysokości moich oczu. Każdy, kto bierze do ręki jakiś nowy magiczny przedmiot ogląda go, dotyka, przekłada z jednej ręki do drugiej. Często przybiera to formę rytuału, który ma jedno zadanie - podjęcie decyzji - kupić, nie kupić. Każdy z tych przedmiotów posiada odpowiednio dużą dawkę subtelnych energii, która jest różnie odbierana przez człowieka. Mówiąc najogólniej - trzymany w ręku (magiczny) przedmiot "leży nam", czujemy jego "pozytywne wibracje", bądź nie.

Wiedziałem od razu, że talia Run, którą oglądałem - jest już moją. Muszę przyznać, że jej jakość, mówiąc najdelikatniej nie jest najlepsza.  Karty są lakierowane, ale dosyć cienkie, co z góry przesądza, że ich żywotność nie będzie zbyt długa. Przy dokładniejszym obejrzeniu opakowania, odkryłem, że Runy te wyprodukowano... w Chinach. Tyle o ich jakości.

Karty te są dużego formatu, co sprawia, że są czytelne, widać na nich wszystkie szczegóły, detale. Być może się mylę, ale uważam, że zaletą dużych kart jest ich wyraźnie większa odczuwalna energia - mocniej wibrują. Przekonałem się o tym wiele razy, pracując przez wiele lat z kartami Tarota, co zresztą potwierdzają inne osoby zajmujące się ezoteryką. Powtarzam, być może jest to tylko sugestia. Znaki - symbole Run, które znajdują się u góry kart są małego rozmiaru. Myślę, że był to celowy zabieg "twórców",  by nie ucierpiała na tym  bardzo ładna grafika. Każdy z obrazów oddaje "ducha" Runy, jasne, czytelne przesłanie. Konsultantem merytorycznym, czuwającym nad symboliką tych kart jest pani Ewa Kulejewska - świetna runistka, autorka wielu książek o tej tematyce. Prywatnie pani Ewa jest kobietą empatyczną, a Jej ciepło, dobroć emanuje na odległość. Tylko tacy ludzie mogą być "przewodnikami" po  Runicznym Świecie. Karty te "wyczarował" grafik młodego pokolenia, pan Robet Lichodziejewski, o którym do tej pory nic nie słyszałem.  

Do talii Run jest dołączona książeczka zatytułowana "Runy - magia i moc", a nosi nazwę "podręcznik". Oczywiście, książeczka ta (formatu kart) jest podręcznikiem ale tylko z nazwy, ponieważ w bardzo skrótowy sposób objaśnia znaczenie poszczególnych Run. Na pewno jest ona przydatna dla osób, która zaczynają "przygodę" ze znakami runicznymi. Chcę jedynie przypomnieć, że Runy możemy wykorzystywać do dywinacji, ale także, (a może głównie) do tworzenia skryptów runicznych, które pomagają przezwyciężać różnego rodzaju trudności, choroby, przyciągają szczęście, a nawet miłość, sprawiają, że stajemy się lepsi, bardziej tolerancyjni. Każda runistka/runista wie, że sporządzenie skryptu nie jest łatwym zadaniem, wymaga dużej wiedzy o Runach, a ich tworzenie możemy porównać do "fachowości" starego, dobrego aptekarza, który potrafił sporządzić miksturę z wielu składników tak, żeby chory "stanął na nogi', a jednocześnie broń Boże, by mu ona nie zaszkodziła. Czy takich aptekarzy jeszcze możemy spotkać za ladą? Być może, ale... należą oni do rzadkości.

By do końca nie było tak cukierkowo pisząc o tej talii, muszę wspomnieć o pewnym mankamencie, a może przeoczeniu, które nie powinien się zdarzyć, a jednak.... Każdy pracujący z Runami wie, że w starym futharku (alfabecie runicznym) jest 24 znaki, ale w talii  kart jest dodatkowa 25 Runa - Wyrd. Jest to po prostu... pusta karta. Ma ona duże znaczenie głównie podczas dywinacji. Karta ta mówi: Dzisiaj nie jest odpowiedni czas na pracę z Runami. Inne znaczenie: Wszystko jest możliwe albo nic. Poprosiłem fotografa, żeby zeskanował mi koszulkę karty i zrobił kilka odbitek na błyszczącym papierze fotograficznym. Następnie w te pędy udałem się do zaprzyjaźnionego introligatora, który na "wyprodukować" brakującego Wyrda. Dopiero później oczyszczę energetycznie całą, już kompletną talię, by móc z nią pracować. Będę miał kilka kart  - Wyrda, część z nich zaniosę do sklepu ezoterycznego, żeby pani Grażynka dodawała je gratisowo klientom do każdej sprzedawanej talii. Pozostawię sobie dodatkowo dwie, trzy karty, które będę mógł przesłać pocztą do ewentualnych posiadaczy tej talii, które wyrażą chęć jej uzupełnienia o brakującego Wyrda. 

Zapraszam do obejrzenia tych niezwykle sugestywnych, bardzo ładnych Run. 



Fehu

Uruz

Thurisaz


Ansuz


Raidho


Kenaz


Gebo


Wunjo


Hagalaz


Nauthiz


Isaz


Jera


Eihwaz


Perthro


Algiz


Sowilo


Tiwaz


Berkano


Ehwaz


Mannaz


Laguz


Ingwaz


Dagaz


Othala


Na zakończenie dodam, że oprócz talii Run kupiłem niezwykle interesującą książkę - "Medycyna wielowymiarowa", którą napisała Rosjanka, pani Ludmiła Puczko. Jest to książka przeznaczona, między innymi dla radiestetów i stanowi plon czterdziestoletniej pracy pani Puczko, która chorobę pojedynczego organu człowieka traktuje jako... zakłócenie energetyczne, brak równowagi w całym organizmie, które po prostu trzeba przywrócić. Nie jest to nowością, jest znane i wykorzystywane od niepamiętnych czasów, m.in. w medycynie chińskiej, chociażby jako akupunktura. Podłoże każdej choroby jest możliwe do wykrycia drogą radiestezyjną (z użyciem wahadła i odpowiednich diagramów), co stanowi klucz do uzdrowienia człowieka.  W książce w formie załączników jest ponad setka diagramów, dzięki którym można precyzyjnie  określić przyczynę choroby i sposoby jej usuwania. Jako ciekawostkę podam, że w/g autorki, znaczna część chorób ma podłoże karmiczne. Mówiąc wprost - w większości są to... klątwy rzucone, często przed wieloma laty na człowieka, a niekiedy na całe rodziny. Temat jest na tyle interesujący, że być może kiedyś powrócę do tej książki, pisząc o niej osobnego posta. 

ez[o]