Na tyle
banalny jest ten post, na ile banalnego dotyczy wydarzenia, a mianowicie
remontu mieszkania. Ponad miesiąc temu pisałem, że remont potrwa
cztery, góra pięć tygodni. Rzeczywistość okazała się mniej optymistyczna.
Wszechstronny fachowiec - Grześ ze
swoim pomocnikiem Andrzejem 28 stycznia zapełnili "po brzegi" balkon (4,5 metrowy)
skrzyniami wypełnianymi narzędziami, i... zaczęło się! Wyburzanie ściany
łączącej pokój z kuchnią, kładzenie posadzki w kuchni i w przedpokoju, wymiana i przeróbki mebli kuchennych, wymiana
instalacji elektrycznej i kanalizacji, całkowita budowa (od podstaw) łazienki i
przedpokoju, wymiana drzwi a na zakończenie podłóg w pokoikach.
Wszystko
to odbywało się na 36 metrach kwadratowych z przemieszczaniem mebli i "egzystowaniu"
w tych warunkach przez półtora miesiąca. Najbardziej "poszkodowanym"
był Helios, który przez kilka dni nie mógł znaleźć dla siebie miejsca. Jednak po kilku dniach zdawało
się, że hałas i wszechobecny kurz nie robią na nim większego wrażenia. Leżał
wśród narzędzi i materiałów budowlanych, na brudnej podłodze. Sąsiedzi okazali
się dla nas niezwykle tolerancyjni. Przez trzy tygodnie na korytarzu stała
"piekielna maszyna" do cięcia i szlifowania kafli, robiła wiele hałasu,
który roznosił się aż do dziesiątego piętra. Ze zrozumiałych względów przez kilka dni sąsiedzi użyczali nam łazienki.
Muszę
pochwalić Grzesia, którego fachowość i dokładność okazała się imponująca. Niemal
każdego dnia rano zaskakiwał mnie nowymi pomysłami, które przekształcał w
rzeczywistość, stąd remont przeciągał się o kolejne dni. Efekt końcowy - super.
Dlaczego
o tym piszę? Jak wspomniałem na wstępie - banalna sprawa, ale inne wątki są dla
mnie kluczowe, dające wiele do myślenia.
W
czasie remontu miałem kontakt telefoniczny z starszym ode mnie serdecznym kolegą Mirkiem. Zdawałem mu
relację jak przebiega remont. Podczas jednej z rozmów, Mirek w sposób delikatny
zapytał mnie, czy starczy mi pieniędzy, ponieważ Grześ wprowadza innowacje, które radykalnie podrażają remont. Mirek kierował się zwykłą koleżeńską troską i obawą czy nie popadnę w długi. Na szczęście kasy starczyło, nie przeinwestowałem.
Dostałem
kilka e-maili, które były dla mnie sympatyczne. W większości ich autorami były
osoby, które przeszły podobny "chrzest bojowy". A kto nie remontował mieszkania? Jeden z e-maili zrobił
na mnie wrażenie, dlatego przytoczę go w całości. Jestem przekonany, że Jego Autorka nie będzie miała za złe, że ujawniam jego treść.
Dzień dobry Edku, czytam, że Wasze mieszkanie jest w remoncie.
Zapraszam Was do mnie na czas remontu - i nie tylko. Przestrzeni jest pod dostatkiem,
dla Heliosa - także. Serdecznie pozdrawiam. Liliana.
No cóż
mogę dodać. Przepraszam Ciebie Liliano,
że do tej pory nie odpowiedziałem na Twojego e-maila. Dzięki Ci za dobre serce,
za szczerość, ale nasza obecność podczas remontu była niezbędna. Dobra Duszo, wzruszyłaś
Mnie i Danusię.
Do
poprzedniego, lakonicznego posta napisali komentarze Stasiu i Małgosia. Szczególnie Małgosi był
budujący, oto on:
Edziu witaj miło :)))! Mam nadzieję obejrzeć efekty prac :)
Trzymam kciuki za efekty końcowe... Pomyśl: teraz trochę kurzu ze szczyptą
dyskomfortu, ale później ...mmmm:))) Znam to uczucie. Jeśli w ten sposób Cię
pocieszę, powiem: od trzech (!!!) lat przymierzam się do remontu łazienki, w
pakiecie z wyburzeniem ścian;-) Właśnie to "wyburzenie" mnie skutecznie
- jak dotąd - odstraszało. Chcę. Chcę łazienkę, w której będę się dobrze czuć
:) Pozdrawiam ciepło Was wszystkich (Helioska tradycyjnie za uchem pokiziaj ode
mnie).
Droga Małgosiu. Dzięki! Na pewno wyślę Ci zdjęcia i
filmik - z "dziełem" jakiego dokonał Grześ. Rewanżuję się. - Śmiało wyburzaj ściany! Heliosek liże Cię w obydwa policzki, a ja z Danusią mocno ściskamy.
Osobną
kwestią w czasie remontu (ze zrozumiałych względów) był bardzo ograniczony mój kontakt
z Internetem, z blogami, które odwiedzam oraz z facebook'iem. Niemniej jednak w miarę
moich możliwości, co jakiś czas zaglądałem na stronę Małgosi, by nacieszyć oczy pięknymi arcydziełami. Brakowało mi
czasu, żeby zagłębić się w lekturze Basi
Silver, która pisze dużo i bardzo ciekawie. Mam nadzieję, że za jakiś czas nadrobię
zaległości. Oczywiście na chwilę "wpadałem" na "tarotowe" strony Kreatorki Thelemy i specjalistki Oleńki.
Na
zakończenie jeszcze jeden, jakże ważny wątek. Otóż, przez cały czas remontu,
raz jeden byłem w lesie, który jest dla mnie azylem, gdzie mogę się odprężyć,
wyciszyć, skorzystać z energii drzew, czy w spokoju pomedytować. Byłem ze Stasiem w Czarnowie
wśród bhaktów, skąd wróciliśmy (jak zawsze) wyciszeni, z dużym zapasem
pozytywnych energii. Miejscem, które często "odwiedzałem" była Castorama,
gdzie kupowałem materiały do remontu. Charakterystyczny obrazek. Widziałem biegających miedzy alejkami ludzi, którzy z wózkami pełnymi towaru kierowali się do kas. Trudno było mi przyzwyczaić się do tego, że jednym z nich jestem ja. Zdaję sobie sprawę jak duże mam zaległości w zgłębianiu Mojej Kochanej Ezoteryki, zrozumiałem jak człowiek jest ubogi, wyjałowiony, kiedy pędzi przed siebie mając
przed oczami tylko... płytki, kleje, farby, rury, zaprawy i inne materiały budowlane. Tak było przez półtora miesiąca. Na szczęście KONIEC REMONTU i koniec.... pieniędzy,
ha, ha, ha...
Bardzo dobrze to wróży na przyszłość.
ez[o]
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDroga Basiu.
UsuńDziękuję Ci za ciepłe słowa skierowane do mnie, to one dają nam siłę, chęć do działania - radują serce. Przekonałem się, że "wirtualna znajomość" często bywa cenniejsza, bardziej szczera niż bezpośrednia, czego przykładem jesteś Ty oraz inni moi Internetowi Przyjaciele.
Co do lektury, to mam pewne obawy, że trudno mi będzie nadgonić zaległości, ponieważ są one duże, by nie powiedzieć ogromne. Ale od tego są noce. Tak się układa, że kiedy Świat usypia - ja się budzę i "działam" a obok mnie leży, a właściwie śpi Helios - mój najwierniejszy przyjaciel.
Pozdrawiam serdecznie i bardzo, bardzo ciepło. :)
Edek
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWitaj Edziu > Byłem na Bieżąco informowany o Twoim remoncie i już niedługo zaczyna się sezon rowerowy a Ty się szybko Uporałeś i Masz z głowy remont i czas szykować rowerek na sezon i nic tylko cieszyć się i oddychać pełną piersią „Pozdrawiam – Staś”
OdpowiedzUsuńStasiu.
UsuńDzięki Ci za komentarz.
No właśnie, czekam na "sezon rowerowy", który Ty już zacząłeś. Sprawdzałem stan sprzętu. Wszystko OK. W koła trochę "wiatru" i... wypad. Ale zanim to nastąpi, trochę cierpliwości.
Pozdrawiam serdecznie.
Drogi Edwardzie,
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze, że ostatnio trochę się już niepokoiłam o Ciebie. Remont miał trwać 2 tyg. Przedłużał się.....ech, nie ważne co mi się w głowie kołatało, ważne - że nareszcie jesteś:))
Pozdrawiam ciepło
Thelema
Moja Droga.
UsuńDziękuję Ci za komentarz, którym bardzo się wzruszyłem. Ja stary człowiek, a znajdują się Ludzie, którzy się o mnie niepokoją.
Renatko, chwila cierpliwości, a wejdę w "internetowy rytm". A tak na gorąco. Jestem pod wrażeniem Twojego Dzieła. Szerzej na ten temat napiszę za kilka dni.
Pozdrawiam Ciebie bardzo, bardzo ciepło i serdecznie. :)
Czekam więc cierpliwie :)bo bardzo mi brakuje rozmów z Tobą :)
UsuńPozdrawiam ciepło :)
Uff.. pewnie Wszyscy odetchnęliście z ulgą, cieszę się że remont już za Wami :)
OdpowiedzUsuńŚciskam całą rodzinkę bardzo ciepło,
Ola.
Droga Oleńko.
UsuńTo prawda, że wszyscy odetchnęliśmy, a najbardziej Helios, który odsypia półtoramiesięczne "zaległości".
Dziękuję Ci za komentarz - Moja Tarotowa Przewodniczko.
Pozdrawiam szczerze i ciepło Ciebie i całą Twoją Kochaną Rodzinkę. :) :) :) :)
Witaj Edwardzie. Zazdroszczę, że masz już PO ;-). Mnie remont też czeka, ale na pewno nie w tym roku... Dwa lata temu remontowałam jednak kuchnię - znam więc uroki tego przedsięwzięcia. Ja dość długo w ogóle nie pisałam i nie bywałam na blogach - z przyczyn różnych i rozmaitych. Ten rok - choć nie wierzę w pechowe 13-stki - zaczął się dla mnie i ciągnie niezbyt szczęśliwie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, gratuluję nowych wnętrz i całuję w nosek Helioska!
Cieszę się, że wróciłeś do blogosfery. Aha - jesteś na FB?
Moja Droga.
UsuńDziękuję Ci za komentarz, za to, że odezwałaś się. Na bieżąco obserwuję Twoją stronę. Teksty, jakie tam odnajduję są balsamem na moje serce - piszesz pięknie, niezwykle barwnie. Mówiąc wprost - odpoczywam na Twojej stronie.
Przyznam się szczerze, że "cisza", dłuższa przerwa na Twoim blogu napawa mnie smutkiem.
Każdy z nas musi zmierzyć się z kurzem, hałasem i... wydatkami - by później mieszkać miło i sympatycznie. Ja przymierzałem się dość długo. Dwa powody: obawa jak to będzie i oczywiście finanse.
Szerzej napiszę do Ciebie w e-mailu.
Pozdrawiam serdecznie i ciepło - Trzymaj się! Acha, Heliosek radośnie poszczekuje i... liże Cię po policzkach. :)