Po
kilku miesiącach wracam do "zarzuconej" przeze mnie talii Tarota Victorian Romantic. Talię tą posiadam
sześć lat i za każdym razem kiedy biorę ją do ręki odkrywam w niej coś nowego,
coś co skłania mnie do głębokich przemyśleń, dlatego uważam ją za niezwykłą,
idealną do medytacji. Ponadto symbole poszczególnych arkanów Tarota Victorian
Romantic w wielu wypadkach odbiegają od symboli do jakich przywykliśmy
korzystając ze standartowych (klasycznych) talii, chociażby Rider-Waite Tarota.
Najistotniejszą kwestią jest to, że mimo swojej odmienności Tarot
"wiktoriański" niesie takie samo przesłanie jak chociażby wspomniany przed
chwilą Rider-Waite Tarot. Powstają na świecie setki nowych talii Tarota, co nie
zawsze przekłada się na ich jakość a ich przesłanie odbiega od przyjętych
wzorców - standardów, co początkującemu tarociście może sprawić wiele problemów,
spowodować zamęt i chaos, które w wypadku nauk tajemnych są niezwykle groźne.
Przedstawiając
poszczególne arkana zestawiam obok siebie dwie karty Tarota - Victorian
Romantic i Rider, po to by ukazać dość istotne różnice w ich wyglądzie.
W
kilku e-mailach skierowanych do mnie z okazji zamieszczania na blogu
"wiktoriańskiego" Tarota, zwrócono mi uwagę, że nie omawiam
przesłania poszczególnych arkanów. Chcę po raz kolejny przypomnieć, że
umieszczanie na blogu kart Tarota Victorian Romantic to nic innego jak chęć pokazania
innym ludziom tej fascynującej talii, a znaczenie, jej przesłanie pozostawiam
innym, którzy zapewne wykonują to lepiej, bardziej profesjonalnie aniżeli ja to
robię. Przemyślenia jakie przy okazji zamieszczam, często nie mają nic
wspólnego z przesłaniem danej karty. Są to moje refleksje, jakie niejako
"przy okazji" rodzą się w głowie. Przemyślenia te są namiastką
medytacji, które są niezwykle cenne dla każdego zgłębiającego ezoterykę, do
czego zachęcam wszystkie tolerancyjne osoby,
z otwartym umysłem.
Archetyp:
Zbawienie;
Określenie:
Zmartwychwstanie lub rezurekcja (z późnołacińskiego resurrection-,
resurrectio - "powstanie z
martwych"; od resurgere - powstać
z martwych; gr: anastasis) - inaczej
powstanie z martwych, ponowne ożywienie.
Wikipedia
Zmartwychwstanie
umarłych, w Biblii,
judaizmie i islamie wydarzenia oczekiwane w czasach ostatecznych (eschatologicznych); ma ono poprzedzić sąd
(ostateczny) Boży i umożliwić zbawionym życie wieczne z Bogiem w niebie.
Pierwsze wyraźne biblijne świadectwa wiary w zmartwychwstanie umarłych pochodzą
z II w. p.n.e. i dotyczą powrotu do życia męczenników za wiarę (Księga Daniela i 2 Księga Machabejska); wcześniej w judaizmie życie pośmiertne
pojmowano jako egzystencję cienia w szeolu,
a obraz zmartwychwstania umarłych był metaforą przywracania życia Izraelowi (Księga Ezechiela); (...) W Nowym Testamencie nadzieja na
zmartwychwstanie umarłych opiera sie na zmartwychwstaniu Jezusa. (...)
Powszechna Encyklopedia PWN.
Jeśli potraktujemy nasze całe
"ziemskie życie" jako symboliczną podróż w jaką wybrał się
"tarotowy" Wedrowiec (Głupiec) po dwudziestu dwóch Wielkich Arkanach
Tarota, nietrudno domyśleć się, że powoli zbliżamy się do jej kresu. Jak przebiega ta podróż? Czy czegoś nie
przegapiliśmy? Czy nie dźwigamy ze sobą zbędnego balastu, który nam dokucza?
Czy mogliśmy coś zrobić lepiej? Czy kogoś nie skrzywdziliśmy? Tego rodzaju
pytania zaczynają pojawiać się coraz częściej, ale nie powinny one przysłonić
tego co dzieje się wokół nas. Nietrudno zauważyć, że znaczna część starszych
ludzi, którzy do tej pory mówiąc najdelikatniej - stronili od Kościoła, zaczyna
zwracać się ku Niemu. Powiedzenie: "Jak
trwoga, to do Boga" może być mottem do ich klerykalnych zachowań.
Porównując
zamieszone wyżej karty Dwudziestego Wielkiego Arkanu Tarota - Zmartwychwstanie, widać szereg dość
istotnych różnic w ich wyglądzie, chociaż obydwie niosą taki sam przekaz.
Ponadto pierwsza karta jest bardziej "bogata" kolorystycznie, z
większą ilością szczegółów - przypomina swym
wyglądem sakralny obraz. Większą część karty zajmują dwie postacie aniołów schodzących
w złotej aureoli z Niebios na Ziemię. Jeden z nich trzyma w ręku gałązkę
oliwną, która symbolizuje pokój i pojednanie.
Mają oni w rękach wianki, które ofiarowują klęczącej przed nimi parze.
Pozostałe trzy osoby także klęczą, są skupione, poważne. Widać, że droga jaką
te osoby przeszły, nie była
wysłana różami a wręcz przeciwnie - była wyboista, najeżona życiowymi
przeszkodami, o czym świadczą leżące na ziemi kamienie. Na pierwszym planie
widać rosnące irysy, których symbolika w różnych kulturach jest niezwykle
bogata i różnorodna. W symbolice chrześcijańskiej oznacza między innymi mękę
Chrystusa i przebaczenie grzechów. Iris
(także Irys) w mitologii greckiej bogini i uosobienie tęczy, posłanka bogów.
Tęcza była pojmowana jako pomost między Niebem a Ziemią.
Poniżej
przedstawiam fragment karty z widocznymi irysami, a obok niego rysunek kosaćca
żółtego (irysa). Trudno nie zauważyć (rzucającego się w oczy) podobieństwa
między obydwoma rysunkami. Być może twórca Tarota "wiktoriańskiego"
malując na tej karcie irysy wzorował się
na kosaćcu żółtym.
Przemyślenia. Kiedy słyszymy słowo "zmartwychwstanie"
najczęściej kojarzymy go z sądem ostatecznym, który w religii chrześcijańskiej
odgrywa ważną rolę; przypomina wiernym, że przyjdzie czas rozliczenia
wszystkich ludzi (czytaj katolików) z uczynków i przewinień (grzechów), jakich
się dopuścili podczas chodzenia - deptania tej "świętej ziemi". Osobiście
jestem daleki od takiego skojarzenia, które jest niczym innym, jak grożenie palcem (ku przestrodze) wszystkim, którym przyjdzie do głowy myśl, by łamać
zakazy i nakazy (czytaj dogmaty religijne). W niektórych religiach palec
wskazujący jest określany jako "grzeszna część ciała", ponieważ
właśnie jego używają ludzie do wymachiwania przed nosami innych osób. Już od
najmłodszych lat człowiek żyje w świecie, który ogranicza jego wolność i
swobodę działania, czego nie należy rozumieć jako z mojej strony zachętę do
bezprawia. Z tych i innych powodów, słowo "zmartwychwstanie" wolę
kojarzyć jako zbawienie, które niesie pozytywny oddźwięk, jest początkiem
czegoś dobrego, zmiany na lepsze.
W ciągu całego życia każdy z nas wiele razy doświadcza mniejszych
a czasem większych zmartwychwstań, które przybierają różne formy, na które nie
zwracamy szczególnej uwagi - traktujemy je jako epizody. Niektórym ludziom
wydaje się, że im wszystko się należy, poczynając od spraw materialnych a
kończąc na zdrowiu. Są oni w błędzie, żyją w zakłamaniu. To o co przestajemy dbać - tracimy, po to tylko, żeby w przyszłości bardziej je doceniać. Nikt, podkreślam nikt, kto nie zachorował na raka nie jest w stanie zrozumieć do
końca czym jest ta straszna choroba. Nikt, kto nie został zdradzony nie jest w
stanie zrozumieć czym jest prawdziwa miłość. Żeby się podnieść (zmartwychwstać),
najpierw trzeba upaść. Żeby się odnaleźć (zmartwychwstać), wcześniej trzeba się
zagubić. Można tak wyliczać w nieskończoność. Jedną z siedmiu zasad rządzących
Kosmosem jest Jego biegunowość, która w omawianej kwestii ma pierwszorzędne
znaczenie.
Mówi się, że bajki są mądrością narodów, są ponadczasowe a każda
zawiera morał, który powinno się zapamiętać i wyciągnąć z niego wnioski. A
dlaczego o tym piszę? Ktoś może zapytać: "Co ma piernik do
wiatraka?". Otóż, może niewiele, ale ma. W wielu bajkach główny
bohater/bohaterka zostaje zaklęta przez złego człowieka i zamieniona w ptaka,
czy jakieś niesympatyczne zwierzę, bądź uśmiercona. Ale jak to bywa w bajkach,
znajduje się "szlachetna dusza", która przychodzi z pomocą i używając swych, magicznych "sztuczek" zmienia nieszczęsną
bohaterkę w człowieka i przywraca jej życie. Czy tak bywa tylko w bajkach? W
świecie realnym też bywają takie "cuda". Ktoś mądry powiedział, że jeśli cuda się nie zdarzają, to znaczy, że coś tu jest nie w
porządku.
Przed laty, poznałem młodego mężczyznę, który miał mocno
zniekształconą głowę, na co zwracali uwagę napotkani na ulicy wścibscy ludzie.
Człowiek ten uległ groźnemu wypadkowi jadąc motocyklem. Trafił do kostnicy,
ponieważ uznano go za zmarłego. Świadkiem wypadku był lekarz wojskowy, który po
kilku godzinach od zdarzenia zjawił się w szpitalu, by dowiedzieć się jaki jest
stan zdrowia poszkodowanego. Będąc w kostnicy zauważył pewne symptomy, które
wskazywały, że ofiara jednak żyje. Zbieg okoliczności sprawił, że
"cudem" został uratowany, a lekarze odpowiedzialni za te skandaliczne
zachowanie zostali ukarani.
Nieco uwagi chcę poświęcić pani Ewie
Błaszczyk, którą znamy nie tylko jako świetną aktorkę filmową ale także
wykonawczynię piosenek Agnieszki Osieckiej i innych polskich
"tekściarzy". Los chciał, że jedna z córek bliźniaczek pani Ewy -
Aleksandra w maju 2000 roku zakrztusiła się tabletką i do dnia dzisiejszego
pozostaje w śpiączce. W roku 2002 pani Ewa Błaszczyk i ksiądz Wojciech
Drozdowicz utworzyli fundację "Akogo?".
7 grudnia 2012 roku przy Centrum Zdrowia Dziecka z inicjatywy pani Ewy powstała
klinika "Budzik
- budzimy do życia. Jest to placówka, w której są leczone
dzieci po ciężkich urazach mózgu.
Oto link do oficjalnej strony fundacji i kliniki
"Budzik":
Na tej stronie możemy przeczytać:
13 WRZESIEŃ
Pierwsze wybudzenie w Budziku!!!
Z wielką radością informujemy, że w piątek 13 września w naszej
Klinice "Budzik" wybudziła się pierwsza pacjentka! 16 letnia Klaudia
ze Słupska w maju br. została potrącona przez samochód na przejściu dla
pieszych i zapadła w śpiączkę! W lipcu trafiła do Budzika prosto z intensywnej
terapii. Teraz rozmawia już ze swoją mamą!
Od lipca bieżącego roku przyjmowani są pierwsi pacjenci; obecnie
13 dzieci czeka na wybudzenie...
Teraz przed Klaudią trudna rehabilitacja. Życzymy Jej sił i
szybkiego powrotu do pełni sprawności.
Czekamy na kolejnych wybudzonych.
Kilka dni temu w TV pani Ewa Błaszczyk
wystąpiła z dramatycznym apelem o dofinansowanie "Budzika", któremu
groziło bankructwo. Polska rzeczywistość. Ale znalazł się wybawca - Tusk, który
osobiście obiecał pani Ewie, że znajdą się pieniądze na dalszą działalność
placówki. Działanie ze strony premiera można określić jako "chwyt
propagandowy", ale dobre i to.
Linki związane z tematem:
W czasie głębokiego snu, nasze ciało odpoczywa, regeneruje siły
fizyczne, ale dusza wchodzi na wyższe poziomy - do astralu. Budząc się, mówiąc
kolokwialnie, jesteśmy
"całością". Czy nie jest to rodzaj zmartwychwstania, na które nie
zwracamy w ogóle uwagi?
ez[o]
I na nic zdaje się powiedzenie "ucz się na błędach innych"
OdpowiedzUsuńWitaj Edziu i jak zawsze profesjonalnie napisane i zamieszczone „Pozdrawiam Serdecznie Staś”
OdpowiedzUsuń