Hipnoza [gr. ýpnos, w wolnym znaczeniu sen] - specyficzny stan psychiczny
charakteryzujący się zwiększoną podatnością na sugestię.
Podatność
na hipnozę jest nieodłącznie związana z podatnością na sugestię, którą można
mierzyć standfordzkim testem podatności na sugestię. Podatność ta wydaje się
być niezmienna w ciągu całego życia i prawdopodobnie jest w jakimś stopniu
dziedziczna. Około 25% ludzi charakteryzuje się dużą podatnością, natomiast
około 20% jest niepodatna na sugestię, a więc niepodatna także na hipnozę. 95%
badanych uzyskuje przynajmniej jeden punkt w dwunastostopniowej, standfordzkiej
skali podatności.
Doświadczenia
nad hipnozą pokazują, że nie jest ona związana z żadnym szczególnym stanem,
częstotliwość pracy mózgu osób zahipnotyzowanych nie równi się od
częstotliwości pracy mózgu osób świadomych, poza wyjątkowymi sytuacjami, gdy
hipnotyzer sugeruje osobie hipnotyzowanej, aby się zrelaksowała. Podczas
hipnozy człowiek nie ma żadnych umiejętności i możliwości, których nie posiadałby
w stanie pełnej świadomości, jeśli byłby odpowiednio zmotywowany. Mimo to
hipnoza jest wykorzystywana w psychologii klinicznej i hipnoterapii, miedzy
innymi, jako jedna z metod diagnozowania i leczenia zaburzeń nerwicowych,
zaburzeń lękowych, przy zmniejszaniu bólu oraz w terapii niektórych uzależnień.
[Wikipedia]
Te dość szczegółowe objaśnienie hasła "hipnoza" zaczerpnięte z Wikipedii
zawiera sprzeczności oraz określenia, które powoli wychodzą z użycia. W pełni
zgadzam się ze stwierdzeniem, że podatność na hipnozę jest uzależniona od
podatności na sugestię. Nie znaczy to, że osoby "odporne" na sugestię
nie są w stanie korzystać z hipnoterapii i autohipnozy, jako metod
dobroczynnego transu, które wspomagają proces leczenia różnych chorób, poprawiając
tym samym komfort życia. Oczywiście, osoby te muszą poświęcić więcej czasu, by
osiągnąć cel zgodnie z powiedzeniem: "siła
woli czyni cuda". Osoby, które, na co dzień medytują, mają ułatwione
zadanie, ponieważ niektóre elementy stosowane podczas autohipnozy są zbliżone
do elementów wykorzystywanych podczas medytacji.
Wiem, że niektórzy ludzie, a być może nawet
większość, jest sceptycznie nastawiona do hipnozy. Źródeł takiego stanu rzeczy
jest wiele, a problem jest złożony. Kościół katolicki potępia stosowanie
hipnozy (i nie tylko), uznając ją za "dzieło szatana". Temat hipnozy
pojawiał się w książkach kryminalnych, gdzie autorzy przedstawiali straszne oblicze
hipnotyzera, który manipulował swoimi ofiarami, popychając je do dokonania strasznych
zbrodni podczas seansu hipnotycznego. Hipnotyzer w tym wypadku był uosobieniem
zła i zniewolenia człowieka. Myślę, że bezpowrotnie minął czas, kiedy na
arenach cyrkowych, czy estradach prowincjonalnych teatrzyków, hipnotyzerzy "zabawiali"
widzów swoimi "sztuczkami", które nie miały nic wspólnego z prawdziwą
hipnozą, która nie powinna być wykorzystywana do celów kuglarskich, jako tania
i prymitywna rozrywka. Niestety, ale złe nawyki przeniosły się do Internetu,
gdzie nie brakuje ogłoszeń osób, podających się za psychoterapeutów i innych
specjalistów od "uzdrawiania ciała i duszy", a w rzeczywistości są
zwykłymi oszustami, naciągaczami, by nie powiedzieć szarlatanami, którzy
szukają łatwych pieniędzy, wykorzystując naiwność ludzi, którzy chorując
szukają przysłowiowej "ostatniej deski ratunku". Z całym szacunkiem
odnoszę się do specjalistów, którzy w swoich gabinetach udzielają pomocy, a ich
profesjonalizm jest poparty tytułami naukowymi i długoletnią praktyką
zawodową.
Hipnoza podobnie jak większość
niekonwencjonalnych metod leczenia, swoimi korzeniami sięga zamierzchłych
czasów. Źródła historyczne wskazują, że już Sumerowie stosowali hipnozę i tzw.
"lecznicze sny". Była stosowana także w niektórych rejonach
starożytnego Egiptu, co uczeni odczytali z hieroglifów. Wysocy rangą kapłanie
używali hipnozy do leczenia niektórych chorób, do nawiązywania kontaktu z
bogami oraz przepowiadania przyszłości. Podobnie w starożytnej Grecji wyznawcy Eskulapa
wykorzystywali hipnozę w celu leczenia paraliżu, ślepoty i chorób skóry. Hinduskie
teksty sprzed trzech tysięcy lat, pisane sanskrytem zawierają dokładne opisy stosowania
hipnozy. Hipnoza ma także wielkie znaczenie w religii voodoo. Opisy te często pokrywają
się z nowoczesnymi technikami hipnotycznymi, jakie obecnie stosują terapeuci. Wielkie znaczenie dla rozwoju hipnozy w XX
wieku miała praca psychiatry Zygmunta Freuda. Uważał on, że przy pomocy hipnozy nie można naprawdę
niczego zmienić, a jedynie na pewien
czas ukryć symptomy, a sam pracował przecież zgodnie z tą zasadą. Kończąc
ten wątek historyczny, można śmiało stwierdzić, że od niepamiętnych czasów
hipnoza wykorzystywana była, jako metoda leczenia ciała i duszy i była
zarezerwowana dla kapłanów, szamanów, znachorów, czarownic i wyroczni.
Pogoń za pieniądzem zabija we współczesnym
człowieku radość życia, powoduje stres, nerwice, czy popadanie w alkoholizm, z
którymi on przestaje sobie radzić. Między innymi, dlatego coraz więcej ludzi
odwiedza psychoterapeutyczne gabinety, oczekując w nich wsparcia i pomocy
specjalistów. Jedną z metod leczenia tego rodzaju zaburzeń są seanse
hipnotyczne. W hipnoterapii wykorzystywane są kreatywne możliwości człowieka
przy pomocy, wsparciu (podkreślam: wsparciu) terapeuty.
Nim pacjent zdecyduje się na leczenie, w
pierwszej kolejności powinien zastanowić się, czy naprawdę tego chce. Są osoby,
które grają rolę cierpiętników, oczekują współczucia od otoczenia, chociaż
jawnie deklarują chęć leczenia. W rzeczywistości choroba jest ich "stylem
życia", którym zarażają innych. Kiedy
pacjent znajdzie się w gabinecie, powinien w pełni zaufać terapeucie, a tym
samym "otworzyć się" i wyrzucić z siebie wszystkie bolączki, problemy,
z którymi się boryka. Od tego w dużej mierze zależy sukces terapii. Przeważnie
leczenie nie kończy się na jednej wizycie - dlatego wymagana jest od pacjenta odrobina
cierpliwości. Zdarzają się terapie długoterminowe, trwające nawet kilka
miesięcy. Nie muszę przypominać, że nowoczesne gabinety w niczym nie
przypominają typowych gabinetów lekarskich, jakie zwykliśmy odwiedzać w
przychodniach. Pacjent czuje się w nich komfortowo, niczym we własnym mieszkaniu.
Fragment
książki dra Wolfganga Blohma HIPNOTERAPIA I AUTOHIPNOZA
Stan hipnotyczny wpływa
bardzo pozytywnie na wiele funkcji organizmu i przemianę materii, a wpływ ten
utrzymuje się jeszcze długo po zakończeniu transu. Nic nie jest tak zdrowe jak
stan hipnotyczny!
Układ krwionośny
stabilizuje się i uspokaja. Liczba uderzeń serca na minutę maleje, co wiąże się
także z mniejszym zapotrzebowaniem na tlen. Spada ciśnienie krwi, co można
wykorzystać przy terapii osób z nadciśnieniem, także podczas autohipnozy.
Polepsza się ukrwienie tych części ciała, do których krew doprowadzana jest
przez naczynia włosowate, ponieważ te w czasie transu rozszerzają się. Tkanki
otrzymują więcej tlenu, a komórki mogą lepiej oddychać; W płucach rozluźniają się
mięśnie gładkie, dzięki czemu oddech staje się głębszy. Oddech staje się
wolniejszy i bardziej intensywny, zmniejsza się ilość energii niezbędnej do
oddychania, a zwiększa przyswajanie tlenu w płucach. Nasila się wpływ transu na
układ krwionośny, a ciało łatwiej pobiera energię; Przemiana materii przestawia się na stan
odpoczynku, co prowadzi do mniejszego zużycia energii, łatwiejszego wydalania
ubocznych produktów przemiany materii zapewnia odpoczynek komórkom; Wyraźnie zmienia się skład krwi. Zmniejsza się
zdolność do powstawania zakrzepów. Białe ciałka krwi - część systemu obronnego
organizmu, mogą szybciej znaleźć się w miejscu, gdzie powstać może stan
zapalny; Spada
poziom hormonów
stresu w osoczu. Produkcja i uwalnianie kortyzolu i adrenaliny
zarówno w czasie transu jak i dłuższy czas po jego zakończeniu znajduje się na
bardzo niskim poziomie. Dzięki temu ciało może jeszcze bardziej intensywnie
odpoczywać; W czasie hipnozy wzmocnieniu ulega układ odpornościowy, czyli siły
obronne organizmu. Nasila się aktywność niektórych komórek obronnych, hormony i
inne substancje działają bardziej wydajnie w celu zniszczenia lub zmniejszenia
zarazków, komórek rakowych lub skutków stresu; Wszystkie mięśnie rozluźniają się, są lepiej
zaopatrywane w krew, w ten sposób nabierają one większej mocy; Stawy mogą odpocząć, znikają nawet bolesne
napięcia mięśni i skurcze; Nacisk
wywierany na kręgosłup
maleje; Klatka piersiowa rozszerza się,
wyraźnie powiększa się przestrzeń zajmowana przez płuca.
Dr
Wolfgang Blohm w trzeciej części HIPNOTERAPII I AUTOHIPNOZY opisuje szereg chorób i
sposoby ich leczenia za pomocą hipnoterapii:
Neurodermitis
-męczące symptomy;
Depresja
- samotność życia;
Strach
- ukryte niebezpieczeństwo;
Migrena - bolesne napięcia;
Anoreksja
- kontrolowane omdlenia;
Tinnitus
- źródło ciągłego niepokoju;
Syndrom wypalenia (burn-out
syndrome)
- strajk ciała i duszy.
AUTOHIPNOZA
Autohipnoza,
jako samodzielna metoda hipnotyczna, jest wykonywana i osiągana samodzielnie w
stanie umysłu Alfa. Autohipnoza jest przedmiotem badań hipnologii. Autohipnotyzer samodzielnie osiąga stan
hipnotyczny i sam się sugestywnie prowadzi w transie hipnotycznym, po czym
samodzielnie doprowadza się do stanu świadomości (może to odbywać się za pomocą
uprzednio nagranego na nośnik własnego głosu według odpowiedniego stenogramu,
który poprowadzi zgodnie z kanonem hipnotycznym).
Autohipnoza
występuje wtedy i tylko wtedy, gdy hipnotyzowany wprowadza się samodzielnie w
trans bez sugestii innej osoby. W sytuacji, gdy hipnotyzowany wprowadzony
zostaje w trans w wyniku odtwarzania taśmy z głosem hipnotyzera, to właściwie
mamy do czynienia z hipnozą pośrednią, a nie autohipnozą.
Autohipnoza
bardzo często występuje samoistnie, a kontrolowanie jej przebiegu jest bardzo
trudne i wymaga ćwiczeń. Jest to prawie tak trudne jak kontrolowanie własnych
snów. Autohipnoza może pojawiać się samoistnie np. popadanie w trans
hipnotyczny w czasie biegów długodystansowych, rejsów lotniczych czy rajdów
samochodowych.
W
autohipnozie niektóre zjawiska hipnotyczne są nieosiągalne np. halucynacje.
Nieosiągalne są afirmacje (sugestie), które mają prowadzić do zmiany osobistego
rozwoju, brak również tu zjawiska znanego z hipnozy estradowej - mostu
kataleptycznego.
Sytuacje,
w jakich autohipnoza występuje samoistnie, podpowiadają, jakich naturalnych
sposobów należy się chwytać, aby je wywołać. Należy, więc połączyć monotonne
bodźce z wpatrywaniem się w jakiś przedmiot w celu wywołania fiksacji wzroku.
[Wikipedia]
Autohipnoza,
czyli samodzielne zaprogramowanie własnej podświadomości jest bliska
autosugestii. Wiemy z wcześniejszych informacji, że nie wszyscy jesteśmy
jednakowo podatni na autosugestię, co może niektórym osobom (mniej podatnym)
sprawić pewne problemy w praktykowaniu autohipnozy. Znam to z autopsji. W myśl
powiedzenia: "trening czyni mistrza",
warto podjąć próbę, wszak niczym nie ryzykujemy. Być może pierwsze próby zakończą
się niepowodzeniem, ale mamy wiele czasu, próbować, próbować aż, za którym
razem osiągniemy sukces. Dzięki autohipnozie możemy pozbyć się nałogów,
nadwagi, złych przyzwyczajeń, lęków, przezwyciężyć bezsenność, złagodzić ból i
skutki różnych zdrowotnych dolegliwości. Dodatkową zaletą autohipnozy jest
poprawa samopoczucia, uczucie odprężenia po długim wyczerpującym dniu.
Z
doświadczenia wiadomo, że najlepsze efekty osiąga się ćwicząc autohipnozę przez
dziesięć do trzydziestu minut.
W
zasadzie każdy człowiek może stosować
autohipnozę, z jednym wyjątkiem, o którym czytałem w różnych książkach, a dotyczy
on osób, które praktykują ćwiczenia jogi. Doktor Wolfgang Blohm wręcz przestrzega
joginów, by nie łączyli swoich ćwiczeń z autohipnozą.
WYBÓR
MIEJSCA DO AUTOHIPNOZY
O
ile zwykłą medytację możemy przeprowadzać w bardzo różnych miejscach (nawet w
czasie spaceru), o tyle najbardziej odpowiednim miejscem praktykowania
autohipnozy jest mieszkanie. Idealnym miejscem do przeprowadzenia autohipnozy jest
"łono przyrody" - ostęp leśny, brzeg jeziora, szczyt górski,
ukwiecona łąka. Ale takich miejsc u nas jest jak na przysłowiowe lekarstwo. Tak na marginesie dodam, ze próbowałem
autohipnozy pod Ślężą, która jest tzw. "górą mocy". Jak nietrudno się
domyśleć, próba zakończyła sie niepowodzeniem. Na przeszkodzie stanęła grupa głośno
zachowującej się młodzieży!
Samoistnie
powstała autohipnoza (tekst powyżej w ramce), moim zdaniem, może być czasami
niebezpieczna. Oto przykład.
Kilka lat temu mój znajomy, który
ezoteryką zajmuje się od wielu, opowiedział mi zdarzenie, które mógłby ktoś
uznać za absurd. Wyjechał samochodem ciężarowym do Opola. Kiedy dotarł na
miejsce, stwierdził, że nic nie pamięta, żadnych szczegółów, jak przebiegała
jazda na trasie dwustu kilometrów. Innym razem, oglądałem w TV wywiad z
maratończykiem, który zapytany przez dziennikarza o przebieg trasy, przyznał,
że pamięta pierwsze kilka kilometrów po starcie i linię mety.
Mieszając
w budynku wielorodzinnym (w miejskim molochu) stosowanie autohipnozy sprawia
pewne problemy, przynajmniej początkowo. Dobiegające odgłosy z zewnątrz
rozpraszają uwagę, nie powalają się skupić, a tym samym doprowadzić do transu. W
takim wypadku najbardziej optymalną porą (w moim wypadku) jest późny wieczór
lub noc. Panuje wtedy prawie idealna cisza i spokój. Mistrzowie duchowi Wschodu zalecają swoim
uczniom, by wszelkiego rodzaju medytacje
odbywali nad ranem, kiedy organizm jest wypoczęty, ciało rozluźnione i pusty
żołądek.
Ważne jest przyjęcie odpowiedniej pozycji
podczas medytacji/autohipnozy. Mamy do wyboru pozycję siedzącą lub leżącą.
Którą wybrać? Obydwie mają zalety i wady. Osobiście wolę drugą pozycję -
leżącą, chociaż istnieje pewne ryzyko, że podczas transu... uśniemy. (!)
OGÓLNE
UWAGI
1. Powinniśmy pamiętać, by
mieć na sobie wygodne ubranie (niekrępujące ruchów) a zarazem przewiewne. 2. Pomieszczenie
powinniśmy przygotować w taki sposób, żeby czuć się w nim bezpiecznie. 3. Oczywiście
na czas trwania a/h (autohipnozy) wyłączamy telefon i inne urządzenie, które
mogłyby ją zakłócić. Nie możemy wykluczyć, że podczas transu niespodziewanie
ktoś zapuka do naszych drzwi. Jest odpowiednia zabezpieczająca formułka, którą
można wcześniej wygłosić. 4. W celu pobudzenia
zmysłów można zapalić odpowiednio dobrane kadzidełko, dopasować jasność
oświetlenia, bądź je całkowicie wyłączyć. 5. Ważną rolę odgrywa muzyka. Są w sprzedaży
płyty z muzyką relaksacyjną, które idealnie pasują zarówno do medytacji, jak i
do autohipnozy. Dobór muzyki zależy od naszych upodobań.
To,
co do tej pory napisałem o hipnoterapii i autohipnozie miało na celu
przybliżyć, w sposób bardzo ogólny metody samouzdrawiania ciała a przede
wszystkim duszy. Hipnoza wykorzystuje naturalne, duchowe i fizyczne siły
lecznicze. Olbrzymie pokłady energii, jakie w nas drzemią, powinniśmy obudzić i
wykorzystać przynajmniej w pewnej części. Większość naszych problemów ma swój
początek w mózgu, a dokładniej w lewej "nieświadomej" półkuli.
Niestety, jesteśmy ignorantami, jeśli chodzi o nasze zdrowie, które powinniśmy
chronić w sposób szczególny.
Każdy
seans terapeutyczny, przebiega w ściśle z góry
określony sposób. Wymaga to przygotowania odpowiednich sugestii - słów
wygłaszanych w czasie seansu terapeutycznego. Często używa się dodatkowych
elementów, przedmiotów, które mają pomóc w leczeniu. Przykładowo, jeśli ktoś
chce uwolnić się od nałogu palenia, można w trakcie seansu zapalić papierosa,
którego dym ma na pacjenta zadziałać odpychająco, przy użyciu odpowiednich
sugestii. Być może, zwykła morska muszelka, czy inny ulubiony przedmiot
trzymany w ręku podczas transu, może być kluczem do rozwiązania problemu.
Rozmawiając
z kolegą psychoterapeutą, opowiedział mi ciekawą historię młodego mężczyzny,
który był jego pacjentem. Chłopak ten miał problem z potencją seksualną, ale
tylko w sytuacji, kiedy miało dojść do zbliżenia w łóżku. W każdym innym
miejscu nie miał najmniejszych problemów. Po szczerej rozmowie okazało się, że
wcześniej został ośmieszony, sponiewierany psychicznie przez pijaną kobietę, która
mówiąc najdelikatniej "zabrudziła" łóżko, na którym wówczas przebywali.
W
mojej "ezoterycznej" bibliotece mam jedną, ale niezwykle wartościową
książkę traktującą o hipnozie, którą wcześniej przywoływałem w tym artykule -
"HIPNOTERAPIA I AUTOHIPNOZA". Na okładce książki, o autorze czytamy: "Dr Wolfgang Blohn, urodzony w 1949 roku
założył pierwszą w Niemczech klinikę hipnoterapeutyczną w Wyk na wyspie Foehr.
Dotychczas przeprowadził około 20 tysięcy sesji hipnoterapeutycznych. Prowadzi
seminaria i treningi dla przemysłu farmaceutycznego, naukowo współpracuje z Uniwersytetem w Tubingen".
Myślę, że nie zostanę posądzony o kryptoreklamę. Chcę tą książkę
zarekomendować, zachęcić do jej kupienia, jako wartościowej lektury dla tych
wszystkich, którzy są otwarci na niekonwencjonalne metody leczenia, przed
którymi bronią się rękoma i nogami szeroko pojęte środowiska lekarskie.
Kontynuując
ten wątek dodam, że drugą część książki autor poświęcił autohipnozie. Zupełnym
novum, przynajmniej dla mnie są tzw. pokoje
transu. Nie są to fizyczne pomieszczenia, a jedynie mentalnie stworzone pokoje, których jest siedem. Każdy z nas może
stać się architektem, projektantem ich wnętrz, wszak nie kto inny, lecz tylko
my będziemy z nich korzystali, będziemy spotykali się w nich ze swoją podświadomością,
będziemy podejmowali w nich ważne, podczas transu hipnotycznego kluczowe
decyzje dotyczące naszego zdrowia i życia. Do medytacji wystarczyło mi refugum
- miejsce azylu i spokoju, jakie sobie mentalnie stworzyłem, natomiast w
wypadku autosugestii są to pokoje: spokoju, siły, kreatywności, pytań,
rozwiązań, zdrowia i pożegnań. Już same nazwy wiele mówią.
Autor
książki nie pozostawia nas samym sobie, na przysłowiową "pastę losy",
daje konkretne wskazówki, niemal
instrukcje, jak za pomocą autohipnozy, co najmniej złagodzić skutki najczęściej
dotykających nas chorób, bądź się z nich wyleczyć, a są nimi: stres, bóle
głowy, alergie, zaburzenia snu, depresje, strach, nadwaga i palenie.
Każdy z nas, jako wolny człowiek, w kwestii własnego
zdrowia,
ma prawo wyboru między farmakologią a sprawdzonymi tysiące lat temu,
ma prawo wyboru między farmakologią a sprawdzonymi tysiące lat temu,
naturalnymi metodami leczenia nie tylko ciała, ale także i duszy.
ez[o]
Jak dla mnie ten temat jest zupełnie obcy Edwardzie, niemniej jednak przeczytałam od deski do deski z zaciekawieniem - jak zresztą zawsze u Ciebie. Jedyne, o co (albo bardziej kogo) się czasem ocieram to medytujący nad ranem mąż ;). Ciągle nie wiem na czym to polega i chyba nie umiałabym sama, choć powtarzam sobie, że jak dzieci podrosną - spróbują. Tylko obawiam się, że wtedy znajdę inny powód, by odwlec to w czasie, a życie mija... Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDroga Asiu.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny na mojej stronie i za komentarz.
Jak już wcześniej wspominałem, moje zainteresowania Orientem (głównie Indiami) ciągną się od wielu lat, być może, dlatego co jakiś czas znajdują odbicie w postach. Moje wizyty w Czarnowie mają też duży wpływ na inne spojrzenie w kwestii nauk tajemnych, przynajmniej w pewnym stopniu - dotyczącym, chociażby karmy, czy opisywanej autohipnozy.
Powtórzę po raz kolejny, że masz w domu, (co jakiś czas) dobrego "Nauczyciela", tylko nie korzystasz z Jego pomocy, wskazówek. Widocznie tak musi być. To, że czas mija, to prawda, ale pośpiech jest najgorszym doradcą, a więc - spokojnie. Życie przed Tobą. Medytujący mąż to u nas w Polsce rzadkość, a Ty masz okazję obserwować jak wygląda prawdziwa medytacja.
Medytacja ma wiele wspólnych cech z autohipnozą. Nie wiesz, na czym polega medytacja, ale jej rezultaty odczuwasz, na co dzień, obcując z Mężem. Dobro, spokój, opanowanie a przede wszystkim szacunek do ludzi i przyrody, to jedne z wielu cech osób, które regularnie poddają się medytacji.
Tak na marginesie. Ostatnio na Facebooku oglądałem, zdjęcia wiktuałów, jakie przygotowujesz na zimę. Komentarze do nich są niesamowite, wesołe i na "luzie". Ostatnio Twój mąż jest mało widoczny na tym portalu, ale myślę, że to chwilowy "przestój", spowodowany obowiązkami służbowymi.
Asiu. Pozdrawiam ciepło i serdecznie. :)