Śmierć nie
jest kresem naszego istnienia -
żyjemy w
naszych dzieciach i następnych pokoleniach.
Albowiem
oni to dalej my, a nasze ciała
to tylko
zwiędłe liście na drzewie życia.
[Albert Einstein]
Reinkarnacja
(również: metempsychoza, transmigracja;
łac. re+in+caro, carnis - ponowne wcielenie) - pogląd, według którego dusza
(bądź świadomość) po śmierci ciała może wcielić się w nowy byt fizyczny. Np.
dusza jednego człowieka może przejść w ciało nowonarodzonego dziecka lub
zwierzęcia czy nawet według niektórych poglądów rośliny. Samo słowo
reinkarnacja jest zestawieniem dwóch członów: inkarnacja (wcielenie) i przedrostka re (oznaczającego powtórzenie czegoś). Dosłownie, więc reinkarnacja
oznacza powtórne wcielenie.
[Wikipedia]
Człowiek
przychodząc na Świat, a właściwie, pozostając przy tematyce tego artykułu -
wciela się, w ściśle określonym czasie, w określonym miejscu i w określonej
rodzinie. W ezoteryce nie funkcjonuje określenie - "przypadek",
którym często ludzie się posługują. Każdy z nas, tu na Ziemi ma do odegrania
pewną rolę. Niezależnie, czy jest ona pierwszoplanowa, czy drobny epizod,
powinniśmy każdą z nich traktować poważnie. Każdy element przyrody, do którego
należymy też człowiek, podlega określonym rytmom Kosmosu. Rytmy te może
odczytać astrolog z kosmogramu urodzeniowego. Nie mylić go z tzw. horoskopami
gazetowymi, które nie mają żadnej merytorycznej wartości. Jest zapotrzebowanie na
tego rodzaju "rozrywkę" - gazety je zamieszczają. Przyjście dziecka
na Świat w zamożnej rodzinie ułatwia jego życiowy start (i to też nie zawsze),
ale nie ma nic wspólnego z jego duchowym rozwojem. Istotną rolę rzutującą na
życie odgrywa karma, jaką mamy do przepracowania. Często zwykłe lenistwo,
niechęć do działania, ludzie tłumaczą swoją złą kamą (!). CAROLINE MYSS uważa, że "biografia
jest biologią",
z czym trudno się nie zgodzić. Wszystkie nasze działania, dobre bądź złe, mają
kardynalny wpływ na nasze zdrowie, na nasze życie. Często ludzie sami sobie
kopią grób małą łyżeczką. Ale jest to odrębny temat. Jesteśmy gośćmi na Ziemi,
którą w określonym czasie musimy opuścić, zostawić wszystkie nagromadzone dobra
materialne, o które tak usilnie zabiegają ludzie. Pozostając przy dotychczasowej
"teatralnej" terminologii, kurtyna opada, gasną światła, opuszczamy
scenę. Tu należałaby zadać sobie pytanie: "I co dalej".
Jest to
temat nieskończony. Wszystko, co jest materialne, co możemy dotknąć, zmierzyć,
jest możliwe do zbadania. Znacznie gorzej, kiedy wkraczamy do Świata
Niewidzialnego, świata duchowego. W żaden naukowy sposób nie można potwierdzić,
ani zaprzeczyć istnienia tzw. "życia pozagrobowego". Jesteśmy zdani
na relacje osób, które doświadczyły na sobie, otarły się o śmierć. Wtedy
zabierają głos filozofowie, etycy, a przede wszystkim przedstawiciele różnych
religii, którzy mają gotową receptę jak mamy żyć, żeby po śmierci osiągnąć
wieczną szczęśliwość. Przedstawiciele Kościoła katolickiego, tzw. duszpasterze,
straszą swoje grzeszne owieczki piekłem, a tym pokorniejszym obiecują
przepustkę do nieba. Wydaje mi się, że kapłani tak do końca nie wierzą w
doktryny, które głoszą z ambony. Kościół jest instytucją finansową i...
polityczną. Wielokrotnie powtarzałem, że każdy wierzy w to, w co ma wierzyć. Jest grupa ludzi niewierzących - ateistów,
którzy wykluczają "życie pozagrobowe". Doktryna ateizmu zakłada, że
życie jest jedno, a śmierć oznacza definitywny koniec, po którym nic nie następuje.
Filozofia życiowa tych ludzi jest prosta. "Urodziłem się po to, żeby pracować,
założyć rodzinę, mieć dzieci, zapewnić im godziwe warunki do nauki i do dalszego
życia. A kiedy przyjdzie czas - umrę, spalą moje ciało, lub zagrzebią je w
ziemi. Koniec, kropka.
Z
obowiązku, wtrącam wątek osobisty. Wiele razy byłem odżegnywany "od czci i
wary" przez różnych ludzi, w tym osobę blisko ze mną spokrewnioną.
Nazywano mnie żydem (tym przez małe "ż"). Szkoda mi tych ludzi,
którzy uważają się za katolików, a są ignorantami, którzy jak widać nie znają
Pisma Świętego. Jest agnostykiem. Być może, dlatego wybrałem zgłębianie nauk
tajemnych (ezoteryki), której poświęcam wiele czasu.
Przesłanką,
która może potwierdzać prawdziwość tezy, że istnieje życie po śmieci fizycznej,
są relacje osób, które doświadczyły na sobie tzw. śmierci klinicznej. Jest
wiele publikacji na ten temat, których prawdziwość może być negowana, czy wręcz
ośmieszana. Posłużę się dwoma przykładami osób, których wiarygodność (według
mnie) nie budzi najmniejszych wątpliwości, osób, które przeżyły tzw. śmierć
kliniczną.
Pierwszy
cytat dotyczy CARLA
GUSTAVA JUNGA, szwajcarskiego psychiatry i psychologa,
twórcy psychologii głębi, naukowca,
który wprowadził do psychologii szereg nowych pojęć, takich jak nieświadomość zbiorowa, synchroniczność,
archetyp. Autor o sobie pisze tak:
Na początku 1944 roku miałem zawał...
Pielęgniarka powiedziała mi później: "Był pan otoczony jakby świetlistym
nimbem!" Często obserwowała to zjawisko u umierających. Osiągnąłem skrajną
granicę i nie wiem, czy to był sen, czy ekstaza... Zdawało mi się, że jestem
wysoko w przestrzeni kosmicznej. Daleko pode mną widziałem ciemnoniebieskie
morze i kontynenty. W dole, pod moimi nogami był Cejlon, a przede mną ciągnął
się subkontynent indyjski... Po lewej stronie w dali, rozległa czewonożółta
przestrzeń pustyni arabskiej... Potem było Morze Czerwone, a dalej z tyłu,
jakby w lewym, górnym brzegu mapy, dostrzegłem kawałek Morza Śródziemnego...
Oczywiście, widziałem też ośnieżone wierzchołki Himalajów, ale wszystko było zamglone
i zachmurzone... Później informowałem się, pytałem, w jakiej odległości od
Ziemi trzeba by się znaleźć, żeby objąć wzorkiem taki teren: około tysiąca
pięciuset kilometrów.
Miałem dziwne uczucie: wszystko, w co
wierzyłem, czego pożądałem, o czym myślałem, wszystkie fantasmagorie życia
ziemskiego, odrywały się ode mnie, lub zostały oderwane, proces skrajnie
bolesny. A jednak coś przetrwało, bo wydało mi się wtedy, że jest przy mnie
wszystko, co przeżyłem i zrobiłem, wszystko to wokół mnie krążyło...
"Jestem wiązką tego, czym byłem i co się dokonało". To zjawisko dało
mi odczuć skrajne ubóstwo, ale zarazem skrajne zadowolenie. Niczego już nie
musiałem chcieć ani pożądać... byłem tym, co przeżyłem... miałem całego siebie
i... tylko to... Miałem pewność, że dotrę do jasnego miejsca, spotkam tam grupę
istot ludzkich, do których w rzeczywistości należałem... Miałem wiedzieć, co
było przede mną, dlatego stałem się tym, kim jestem i potoczyć by się miało
dalej moje życie.
Moje życie często jawiło mi się jak
historia bez początku i końca. Miałem uczucie, że jestem fragmentem, któremu
brakuje tego, co poprzedza i następuje później. Moje życie zdawało się odcięte
nożycami od długiego łańcucha i duża liczba pytań pozostała bez odpowiedzi.
Dlaczego potoczyło się w taki sposób? Dlaczego przyniosłem z sobą takie cechy
charakteru? Co z nimi zrobiłem? Co z tego wyniknie?
Kiedy tak się nad wszystkim
zastanawiałem, coś zwróciło moją uwagę: z dala od strony Europy, wzniósł się
obraz: to był mój lekarz - a raczej jego wyobrażenie. Kiedy dotarł do mnie jak
obraz zrodzony w czeluściach, nastąpiło coś jak milcząca wymiana myśli między
nami. Mój lekarz istotnie został oddelegowany z Ziemi, żeby mi przynieść
wiadomość: protestowano tam przeciw mojemu odejściu. Nie miałem prawa opuszczać
Ziemi i musiałem wrócić. W chwili, gdy przejąłem wiadomość, widzenie znikło.
Byłem skrajnie rozczarowany, teraz wszystko wydawało się daremne. Minęły
jeszcze dobre trzy tygodnie nim zdecydowałem się ożyć. Myślałem: "Teraz
muszę wrócić do "systemu szufladek". Wydawało mi się bowiem, że za
widnokręgiem kosmosu zbudowano sztucznie trójwymiarowy świat, w którym każda
ludzka istota zajmowała jedną szufladę. A teraz znów będę się musiał
przekonywać, że to ma jakąś wartość! Życie i cały świat wydawały mi się jak
więzieniem... Po tej chorobie... zrozumiałem, jak ważne jest akceptowanie
własnego przeznaczenia. *)
---------------
*) C.G. Jung, Ma vie (Moje życie), wyd. Gallimard.
Amerykanka,
CAROLINE MYSS, od wielu lat zajmuje się diagnozowaniem
intuicyjnym i pracując z ludźmi chorymi, przekazuje swoją wiedzę na ten temat i
uczy, w jaki sposób odczytywać energię, która ma znaczący wpływ na nasze ciało
fizyczne i najwcześniej sygnalizuje wszystkie zmiany chorobowe. Jest autorką
niezwykle ciekawej książki: ANATOMIA DUSZY, siedem poziomów siły i
uzdrawiania", z
której pochodzi poniższy cytat, w którym o sobie pisze:
Wkrótce po ukończeniu tamtej książki
miałam wypadek, w którym z powodu okropnego krwotoku z nosa omal nie
wykrwawiłam się na śmierć. Wieziona karetką do szpitala siedziałam na noszach,
trzymając na kolanach wielką miskę, do której spływała krew, bo gdybym leżała,
mogłabym się udusić. Nagle moja głowa poleciała do przodu i znalazłam się na
zewnątrz karetki, unosząc się nad autostradą i patrząc przez okno ambulansu na
własne ciało i na gorączkową akcję ratunkową sanitariuszy.
W jednej chwili wpadłam w euforię,
poczułam się niezwykle lekka i pełna życia jak nigdy wcześniej. Zrozumiałam, że
przebywam poza swym ciałem i może nie żyję. Czekałam na ów "tunel", o
którym tak dużo słyszałam, ale nic takiego się nie pojawiło. Zamiast tego
poczułam, że oddalam się od Ziemi. Weszłam w stan tak niezwykłego spokoju, że
nawet dzisiaj, gdy sobie to przypominam, jestem głęboko poruszona. Potem
ujrzałam postać Normana. Stał na podium, przygotowując się do wykładu, i
podnosił w górę egzemplarz The Creation of Health. Usłyszałam, jak mówi: "Myślałem, że
będzie to początek naszej wspólnej pracy, ale niestety okazało się to jej
końcem".
Poczułam palącą potrzebę powrotu do
mojego ciała, chęć odzyskania życia fizycznego, i nagle zaczęłam ku niemu
pędzić i znów się w nim znalazłam. Po tym doświadczeniu zadałam sobie tylko
jedno pytanie: "Dlaczego będąc w tym stanie, nie zobaczyłam mojego
wydawnictwa?". I zrozumiałam wtedy, że je opuszczę i przez resztę życia
będę zajmować się diagnozowaniem.*)
-----------------
Caroline
Myss, "ANATOMIA DUSZY, siedem
poziomów siły i uzdrawiania", str. 46, wyd. Medium.
Reinkarnacja jest jedną
z głównych zasad hinduizmu,
o której możemy przeczytać w świętej księdze Indii - Bhagavad Gicie:
"Dusza zamieszkująca ciało jest wieczna,
niezniszczalna, niezmienna... Nie rodzi się ani nie umiera, nie jest rzeczą,
która znika, żeby nigdy nie wrócić do istnienia. Bez narodzin, bez końca, wieczna,
stara, nie ginie, kiedy zabija się ciało... Tak jak odrzuca się zużyte ubranie,
żeby nałożyć nowe, tak dusza opuszcza zużyte ciało, żeby przybrać nowe... Ani
jej broń nie zrani, ani płomienie nie strawią, ani wody nie zmoczą, ani wiatr
nie wysuszy... Nieuchwytna, niewyobrażalna, niezmienna, skoro wiesz, że taka jest, to nie płacz".
[Bhagavad Gita II, 18, 25];
Z kolei
Budda powiedział:
"Jak myślicie, o uczniowie, kto będzie
największy: wody rozległego oceanu czy łzy, które przelaliście, błądząc w nowej
długiej pielgrzymce, biegnąc od nowych narodzin do nowych śmierci, zjednoczeni
z tym, czego nienawidzicie, odłączeni od tego, co kochacie?... I tak przez
długie wieki cierpieliście udręki, niepowodzenia, cierpienia, syciliście ziemię
cmentarzy, dostatecznie zaprawdę długo, aby się znużyć istnieniem, dostatecznie
długo, aby pragnąć odejść od tego wszystkiego" [Samyutta Nikaya XIV, 1, 2].
Nawet Koran nawiązuje do reinkarnacji:
"Byliście zmarłymi, a on dał wam życie...
wtedy do niego zostaniecie sprowadzeni" [Sura II, 28].
W
bliskim nam kulturowo kanonie nauk
chrześcijańskich
znajdowała się nauka o reinkarnacji a także... o karmie, które nie znajdują
wyraźnego odbicia w Biblii, jednak można o nich znaleźć mniej lub bardziej
ukryte wzmianki.
Zacytuję
fragment książki JEAN-FRANCIS CROLAND'A "Odrodzić
się po śmierci",
który o nich mówi:
Hebrajski
Zohar komentuje: " Bo to dusza ojca ożywi tego syna, przez
niego wróci znów na ziemię", a dalej: "Narodziny człowieka, jak i jego śmierć tutaj, to jedynie przeniesienie
ducha z jednego miejsca i umieszczenie
go w innym". Prawo lewiratu istniało, jeszcze w czasach Chrystusa, nawiązuje
bowiem do niego ewangelista Marek
wspominając saduceuszy (Marek XII,18, 24). Talmud z kolei dowodzi, że dusza Abla przeszła do ciała Setha, a później do ciała Mojżesza.
Wielość
istnień uznawali Esseńczycy, wśród których wychowywał się Jan Chrzciciel, a Ewangelia
do tego konkretnie nawiązuje.
Wiele
ustępów wyraźnie powołuje się na to, że Jan
Chrzciciel miałby być wcieleniem Eliasza.
Archanioł Gabriel zapowiadając Zachariaszowi narodziny syna, mówi:
"On to poprzedzać go będzie w duchu
i z mocą Eliasza" (Łukasz I, 17).
A sam Jezus o nim mówi tak: "Jeśli
chcecie go dobrze zrozumieć, to tym Eliaszem, który ma przyjść, jest właśnie on" (Mateusz
XI, 14).
A
dalej po scenie Przemienienia schodząc z góry: "Lecz ja powiadam wam, Eliasz
przyszedł a oni go nie poznali, lecz
zrobili z nim co chcieli... Wtedy spostrzegli się, że mówił im o Janie Chrzcicielu (Mateusz XVII, 12, 13). A zatem pojęcie
reinkarnacji jest bardzo rozpowszechnione w otoczeniu Chrystusa. Dowodem może być również ten cytat z Ewangelii świętego Mateusza: kiedy Jezus
pyta swoich uczniów: "Kim jest Syn
Człowieczy, zdaniem ludzi i odpowiada, że: Według jednych jest Janem Chrzcicielem,
według drugich Eliaszem, a według innych Jeremiaszem
lub którymś z proroków" (Mateusz XVI, 13,
14). Z tego być może wzięła się wiara, że każdy apostoł jest wcieleniem
proroka!
Kiedy
sława Jezusa dociera do uszu Heroda, ten mówi do członków swojej
rodziny: "Jan Chrzciciel zmartwychwstał..."
(Marek VI, 16), co wskazuje, że w owej
epoce nie istniała wyraźna różnica między zmartwychwstaniem i reinkarnacją.
Dopiero
Sobór Konstantynopolski II w roku 553 wymazał reinkarnację, jako niezgodną z naukami
Kościoła, uznając ją za herezję. Zakaz ten obowiązuje do dziś i nic nie
wskazuje, żeby w najbliższym czasie został odwołany. Dodam, że sobór ten został
zwołany przez cesarza Bizancjum bez zgody papieża, który gorąco się temu
sprzeciwiał. Niektórzy historycy twierdzą, że ów sobór był wydarzeniem
politycznym a nie duchowym.
Jest
wiele publikacji książkowych, artykułów, czy filmów, które taktują o
reinkarnacji. Oczywiście ich wiarygodność trzeba weryfikować, trzeba umieć
obdzielać zboże od plew. Nie będę powielał przykładów zaczerpniętych z
literatury, lecz posłużę się własnymi, które mogą być przesłanką, mogą
świadczyć o prawdziwości reinkarnacji.
1. Moj kolega Jerzy Sz.
będąc kilkuletnim dzieckiem opowiadał, że zabił Niemca. Pamiętał jego imię i
nazwisko, które powtarzał za każdym razem. Matka Jerzego ganiła, uważała, że
jest to jego wymysł fantazji. Tylko skąd u kilkuletniego dziecka taka fantazja,
skoro w rodzinie nikt nie mówił o zabijaniu kogokolwiek, a ponadto pojawianie
się nazwiska rzekomej ofiary. Po latach, kiedy w Polsce "otworzyło się
okno na świat" - można było oglądać telewizję satelitarną, kolega Jerzy
doznał, nie waham się nazwać "olśnienia". Kiedy oglądał w niemieckiej
telewizji charakterystyczne budowle z pruskim murem, ubranych Bawarczyków w
stroje ludowe, czuł wewnętrzną radość, że jak to określił: "Jestem u
siebie w domu, to są moje rodzinne strony, gdzie się wychowywałem, gdzie
żyłem". Metody radiestezyjne potwierdziły prawdziwość słów Jerzego, że w poprzednim
wcieleniu żył na terenie Niemiec.
--------------------
2.
Dwie koleżanki Magdy spotkały się wcześniej - w poprzednim wcieleniu. Wówczas
rodzice zabronili im by kontaktowały się ze sobą. Powód był prozaiczny. Jedna z
nich żyła w rodzinie zamożnej, druga natomiast pochodziła z niższych sfer. Co
ciekawe w obecnym wcieleniu, podobnie jak w poprzednim, będąc dziećmi miały
utrudniony kontakt ze sobą. Kiedy przekazałem Magdom wiadomość, że żyły w
Ameryce Południowej, zrozumiały, dlaczego obydwie lubią słuchać utworów latynoamerykańskich,
które są bliskie ich sercu.
--------------------
3.
Pan Andrzej był ciekawy, kim był w poprzednim wcieleniu i w jaki sposób zmarł.
Okazało się, że zawodowo był związany z szeroko pojętą kulturą. Zmarł na skutek
rany postrzałowej, która trafiła go w klatkę piersiową. Pan Andrzej od dziecka,
co jakiś czas czuje ból w klatce piersiowej.
Żadne
z wielu przeprowadzonych badań lekarskich nie wykazało zmian w obrębie klatki
piersiowej.
Bardzo
często, kiedy jest mowa o reinkarnacji, ludzie opowiadają, że będąc w nowym
miejscu, czują, że już kiedyś w nim byli - ulice, poszczególne domy i inne
szczegóły są im znane. Zdarza się, że jest to prawda, ale najczęściej jest to
zjawisko określane, jako deja vu, z francuskiego - już
widziane. Jedna z
teorii mówi, że deja vu wynika z
opóźnienia przekazywania obrazu w jednym oku. Według niektórych badaczy ma być
wynikiem błędu w pracy mózgu, który polega na pominięciu procesu poznawczego. W
starożytności starano się znaleźć przyczyny tego zjawiska. Ówcześni badacze uważali,
że jest ono wynikiem wędrówki dusz. Ma być przywołaniem wspomnień z poprzednich
wcieleń.
Jest
wiele sposobów na odczytywanie - sprawdzanie poprzednich wcieleń. Oczywiście nie jest to zajęcie dla
laika, osoby, która nie ma odpowiedniego przygotowania do tego rodzaju badań. Jest
to kontakt, nazwijmy go - delikatną materią, dlatego lepiej zachować daleko idącą
ostrożność, by nie narazić siebie i innych mówiąc delikatnie, na przykre
niespodzianki.
Medytacja jest jednym ze sposobów odczytania
poprzedniego wcielenia. Nie wszystkie osoby zawansowane, praktykujące medytację
są w stanie za pierwszym razem pokierować swoją podświadomością, w taki sposób by
dała ona jasny przekaz dotyczący przeszłości. Najczęściej, po kilku próbach
udaje się - kończy się sukcesem. Mistrzami medytacji są ludzie z Dalekiego Wschodu.
Na
podstawie niektórych snów można odczytać poprzednie wcielenia.
Wydaje mi się, że jest to metoda bardziej skomplikowana niż medytacja. Wymaga od
badacza świetnej intuicji, podświadomości i analitycznego umysłu. Trudność
polega na tym, że większość snów, odzwierciedla wydarzenia, jakie miały miejsca
podczas dnia, dlatego tylko nieliczne mają związek z poprzednimi wcieleniami.
Kolejnym
sposobem na sprawdzenie poprzednich wcieleń jest regresing,
który polega na tym, że pacjent wprowadzony w stan medytacji przez odpowiednio
przygotowanego psychoterapeutę, kieruje jego podświadomość w przeszłość.
Pacjent przez cały seans jest świadomy, co w wypadku sprawdzania przeszłości
może okazać się przeżyciem, nazwijmy je - trudnym. Nie chciałbym nikogo
straszyć, ale taka sytuacją może zaistnieć. Koleżanki mąż powiedział, że podczas
seansu regresingu zobaczył wiele drastycznych scen. Ta metoda ma wiele zalet o charakterze
terapeutycznym. Oczywiście są osoby, które powinny unikać stosowania tej metody,
chociażby kobiety w ciąży, czy osoby z zaburzeniami psychicznymi.
Ważnym
sposobem cofnięcia się w przeszłość jest dywinacja.
W tym wypadku obok Run, najlepszym narzędziem okazuje się Tarot, który według mnie jest Wspaniałą Księgą Życia. Dywinacja jest metodą łagodniejszą od
poprzedniej, ponieważ runista, bądź tarocista przekazuje klientowi informacje,
dobierając odpowiednich słów. Trzeba być ostrożnym, ponieważ (jak wiele razy
podkreślałem) na tzw. "rynku" obok prawdziwych ezoteryków nie brakuje
szarlatanów, którzy "świadczą" swoje usługi poprzez TV.
Obok
metod sprawdzania poprzednich wcieleń, o których napisałem, jest jeszcze jedna,
mniej znana. Mam na myśli radiestezję. Przy pomocy wahadła i odpowiednio
przygotowanych diagramów, można uzyskać równie zadawalające wyniki. Precyzja
odpowiedzi zależy, od jakości i ilości użytych diagramów. Podobnie jak w
poprzednich metodach, podobnie jest w tej - osoba podejmująca się diagnozowania, powinna
mieć odpowiednie kwalifikacje.
Artykuł ten bardzo ogólnie traktuje reinkarnację,
zabrakło w nim wielu wątków, ponieważ temat jest niezwykle rozległy a moja
wiedza w tym zakresie jest znacznie ograniczona. Niezwykle interesujące są
chociażby pytania: Co dzieje się z duszą
między wcieleniami? Co czeka desperata- samobójcę po targnięciu się na własne
życie? Jaki wpływ na życie ma karma? Na te i wiele innych pytań, możemy znaleźć
odpowiedź korzystając z "fachowej literatury", czy z Internetu.
Chociaż w Internecie jest wiele publikacji czysto komercyjnych, których głównym
celem jest szybki zysk finansowy, osiągany nie zawsze w uczciwy sposób. Być
może zabrzmi to, jako kryptoreklama, ale z całą odpowiedzialnością mogę polecić
książki wydawane przez Wydawnictwo Studio Astropsychologii z Białegostoku.
Jestem częstym bywalcem w antykwariatach,
gdzie za stosunkowo niską cenę można kupić wiele ciekawych książek, w tym o
tematyce ezoterycznej. Rekomenduję książkę, z której cytaty zamieszczam w tym artykule.
"ODRODZIĆ SIĘ PO ŚMIERCI" to tytuł książki, którą napisał JEAN-FRANCIS CROLAND. Książka z serii -
Biblioteka Zagadek Wszechświata; Wydawnictwo: "4 & F"; wydana w
roku 1991; stron 191.
Dedykacja zamieszczona w książce:
"Wszystkim, którzy
stracili ukochaną osobę i mojemu synowi Christophe, zmarłemu tragicznie w
wypadku motocyklowym 13 sierpnia 1978, o godzinie 17.06 w dwudziestym drugim roku
życia"
W przedmowie Autor pisze:
Po co ta książka? Po to,
żeby zbierając różne fakty, określić złożony i mało znany temat. Przedtem, kiedy
mówiliśmy o reinkarnacji, najczęściej ludzie odpowiadali nam z grzecznym uśmieszkiem:
"Pan naprawdę wierzy, że grozi mi odrodzenie się w przyszłym życiu jako
pies czy kot?"
Teraz dzięki kontaktom ze
Wschodem, poglądy bardzo się zmieniły i obecnie w naszym zachodnim świecie
więcej niż jedna osoba na pięć wierzy w reinkarnację, a rosnąca liczba osób
interesuje się życiem po życiu. Tymczasem większość prac, których liczba ciągle
rośnie, traktuje te tematy bardziej opisowo niż wyjaśniająco.
Nadszedł zatem czas na
pełną i konsekwentną syntezę tematu, aby stał się przystępniejszy. Ta książka
nie jest adresowana do specjalistów od ezoteryzmu, którzy - i słusznie - uznają
ją za zbyt uproszczoną, ponieważ jest taka świadomie.
Upieramy się nawet przy
takim ujęciu: Przede wszystkim nie wykładamy żadnej osobistej doktryny. Jest to
po prostu syntetyczna z łatwymi do określenia źródłami, ponieważ figurują one w
pracach cytowanych w tej książce, dotyczących zwłaszcza Rudolfa Steinera, Sri
Aurobindo i Edgara Cayce'a.
Ez[o]
http://www.cda.pl/video/657884f/Cafe-de-flore-online-2011-Lektor-PL polecam film,po obejrzeniu zastanawiałam się kilka dni kim byłam,czy dobrym człowiekiem czy złym?czy kogoś zraniłam...... co teraz odpracowuje? Dlaczego moje obecne życie potoczyło się tak a nie inaczej? Czy spotkam "kiedyś" pewne osoby a może już je spotkałam. Ach....jako,że jestem numerologiczną 9 rozmyślałam np. o tym czy aby w poprzednim życiu nie byłam 8? i goniłam za kasą,którą teraz mam gdzieś....rozmyślałam dużo. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDroga Bieto, kłaniam się.
UsuńDziękuję za "wizytę" na moim blogu.
Skorzystam z Twojej propozycji - obejrzę film, który proponujesz.
Nie wiem czy oczekujesz ode mnie jakiejś odpowiedzi, ale tak na wszelki wypadek, piszę ten komentarz.
Zadajesz sobie wiele pytań dotyczących głównie swojej przeszłości. Bardzo dobrze. Jako numerologiczna Dziewiątka, nie musiałaś być w poprzednim wcieleniu Ósemką, ale tego nie można wykluczyć. Jak wiesz, Dziewiątka jest osobą, która troszczy się o innych, pomaga innym, doradza, często zapominając o swoich potrzebach, odsuwając je na dalszy plan, na przyszłość. Jest Opiekunem.
Co do spotkania się z pewnym osobami, o których piszesz, to najczęściej jest to związane z karmą, którą mamy z nimi przepracować. Rozpadający się związek partnerski, czy upadek firmy jest postrzegany przez osoby obserwujące z boku, w kategoriach winien - nie winien. Po prostu została przepracowana karma i koniec kropka. Związek, czy firma się rozpadła.
Złe myśli zabijają człowieka, należy je stanowczo odrzucać, traktować je jak napotkanego na ulicy przechodnia, a dobre - oczywiście budują. Jeśli teraz jesteś (9) Opiekunem, pomagasz, można śmiało powiedzieć, że odpracowujesz karmę - oddajesz to, co "kiedyś" otrzymałaś od innych. Czy może być coś piękniejszego jak pomaganie? Może w przyszłym wcieleniu będziesz potrzebowała bratniej duszy, która będzie Ci pomagała, niekoniecznie finansowo. Wsparcie duchowe, często jest ważniejsze niż pomoc materialna.
Nasze losy układają się tak, jak się mają układać. Często ludzie "gdybają", ale czy to ma jakiś głębszy sens? Oczywiście musimy wyciągać wnioski z tego, co nas spotyka, by nie powielać błędów w przyszłości.
Pozdrawiam serdecznie.
Zapraszam na moją stronę i na Facebook'a, którego jestem uczestnikiem. Mam na tym portalu pewną grupę znajomych (niezbyt liczną), ale sprawdzoną.
dzien dobry Edku,
OdpowiedzUsuńinteresujacy artykul,... ja tez jestem dziewiatka, odpracowuje karme, jak piszesz, czesto bardzo bolesnie; nasuwa mi sie jedyne wniosek, kiedys musialam bartdzo duzo "otzrymac",..
serdecznie pozdrawiam,
za-za