Archetyp:
Nadzieja.
Określenie: Gwiazda – kuliste ciało niebieskie
stanowiące skupisko powiązanej grawitacyjnie materii w stanie plazmy bądź
zdegenerowaniej. (…) Gwiazdy zbudowane są głównie z wodoru i helu, prawie
wszystkie atomy innych ciężkich pierwiastków znajdujące się we Wszechświecie
powstały w efekcie zachodzących w nich przemian jądrowych lub podczas
wieńczących ich istnienie wybuchów. (…) Z wyjątkiem najbliższej naszej planecie
gwiazdy – Słońca – oraz niektórych supernowych, gwiazdy można obserwować z
powierzchni Ziemi jedynie na nocnym niebie, gdyż wtedy nie przyćmiewa ich
Słońce. Najlepiej widocznym na sferze niebieskiej gwiazdom od dawna nadawano
różne nazwy, łączono je także w gwiazdozbiory. Astronomowie pogrupowali gwiazdy
oraz inne ciała niebieskie w katalogi astronomiczne, które zapewniają
ujednolicone nazewnictwo tych obiektów.
Wikipedia
Skupiam uwagę
na Siedemnastym Wielkim Arkanie z Tarota Wiktoriańskiego.
Na karcie widzimy
młodą, prawie nagą, piękną kobietę. Stoi w wodzie, która sięga do połowy jej
ud. Rękoma zakrywa swoje kształtne piersi, pod którymi bije serce. Na lewej
ręce ma zwiewny materiał, który częściowo zakrywa jej łono, a koniec zanurzony jest w
wodzie. Kobieta ma skierowaną głowę w lewą stronę. Jej bardzo długie włosy splecione
w warkocz sięgają wody, a w nich wpięty niebieski kwiat. Czy jest to zwykła
woda? Czy każdy mógłby wejść do niej, by skorzystać z kąpieli, której zażywa ta
piękna, młoda kobieta? Jedno jest pewne
– woda jest czysta, ale obecność pływających lotosów na wodzie wskazuje, że dno
jest muliste, ponieważ lotos „lubi” takie podłoże. W hinduizmie i buddyzmie
uważa się je za święte rośliny. Widzimy kwiaty koloru niebieskiego, co
sugeruje, że jest to lotos egipski. Woda, w której stoi kobieta wypływa ze
zbiornika lejkowatym ujściem, a jednocześnie jest uzupełniana – wlewa się z
przechylonego dzbana. Jest noc. Na niebie widać rozrzucone, mało widoczne
gwiazdy. Panuje błogi spokój. Uruchamiając wyobraźnię, jedynym dźwiękiem jaki
tu można usłyszeć jest szmer przelewającej się wody. Obraz jest w ciemnej tonacji,
przeważa kolor granatowy, co sprawia, że nagie ciało kobiety kontrastuje z wodą
i niebem, sprawia, że wygląda ono jak alabastrowa rzeźba.
Przemyślenia.
Kosmos był i jest dla człowieka zagadką, której najprawdopodobniej do końca
nigdy nie poznamy. Nie potrzeba żadnych przyrządów, wystarczy podnieść głowę w
bezchmurną noc, by zobaczyć gwiazdy. Na ich temat napisano nieskończenie wiele
książek, są inspiracją dla poetów, malarzy a nawet kompozytorów. Człowiek w
gwiazdach upatruje swojego losu, często zrzucając na nie swoje osobiste
niepowodzenia, porażki. O tym wszystkim bardzo wiele mogą powiedzieć astrolodzy,
którzy przez Kościół są niezbyt mile widziani. A dlaczego? Każdy zgłębiający ezoterykę
potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Często słyszy się opinię, że ktoś urodził
się pod szczęśliwą gwiazdą – życie układa się jemu harmonijnie. O innym mówią:
„Jest to typ spod ciemnej gwiazdy”, co oznacza, że jest on nieznośny dla otoczenia.
Myślę, że każda matka nosząc dziecko w swym łonie, pragnie dla niego szczęścia,
a że nie zawsze to się udaje to nie przypadek, ponieważ on w ezoteryce nie
istnieje. W znacznej mierze, decydującą rolę odgrywa tu kosmogram urodzeniowy,
który przez nieudaczników jest wykorzystywany, jako parasol ochronny – dla
usprawiedliwiania swojego lenistwa i innych przywar. Można byłoby rozprawiać
godzinami na ten temat, dlatego żeby nie „rozmieniać się na drobne”, skupię się
na jednym wątku - nadziei, która
jest archetypem omawianego arkanu.
Funkcjonuje wśród
ludzi powiedzenie: „nadzieja jest matką głupich”, po czym dodawane jest jego
dokończenie w różnej formie, w zależności od kontekstu. Najczęściej ich autorzy
są anonimowi, a szkoda. Chociaż z drugiej strony wdawanie się z nimi w
polemikę, byłoby stratą czasu. W przytłaczającej większości są powiedzenia i
cytaty, które nadzieję traktują, jako zjawisko na wskroś pozytywne. Znane nam powiedzenie:
„Nadzieja umiera ostatnia”, to tytuł książki napisanej przez Halinę, Birenbaum,
która traktuje o holokauście. Autorka opisuje własne przeżycia. Z rodziną
przebywała w warszawskim getcie, skąd trafiła kolejno do obozów na Majdanku, Auschwitz,
Ravensbruck, a wyzwolenia doczekała się Neustadt-Glewe. Większość członków jej
rodziny nie przeżyła wojny. Dzięki nadziei,
wiary, podobnie jak pani Halina, wiele ludzi przeżyło obozowy koszmar, który
trudny do ogarnięcia przez wyobraźnię normalnego człowieka.
We współczesnym
świecie, przykładów, które potwierdzają, powiedzenie, że „nadzieja umiera ostatnia”
jest bardzo wiele. To dzięki nadziei, że zostaną uratowani, wielu górników
przeżywa katastrofę. Często po wielu dniach ekipy ratowników docierają do
zasypanych żywych kolegów. Podobne sytuacje zdarzają się po trzęsieniu ziemi. Z
gruzowisk po dwóch tygodniach wydobywani są żywi ludzie. Przykładów można
przytoczyć jeszcze więcej. Prasa, telewizja tego rodzaju sytuacje określają jednym
słowem – cud. O tym wiele razy
pisałem – ezoterycy uważają, że:
jeśli cuda się nie zdarzają,
to znaczy, że coś jest nie w porządku.
Ale, cuda nie
zdarzają się zbyt często, z prostego powodu. W skrajnie trudnych sytuacjach
życiowych, określanych, jako beznadziejne,
wiele ludzie poddaje się, kapituluje – traci wiarę.
Często (moim
zdaniem) nierozważni lekarze (tacy bywają) stawiają diagnozę, która dla
pacjenta jest szokiem, zwala ich z nóg. Najczęściej dotyczy to chorych na
nowotwory. Gasnące życie może uratować tląca się w środku iskierka nadziei.
Wiadomo, że część ludzi mimo usilnych starań, przechodzi na „drugą stronę”. Mam
„świeży” przykład, a dotyczy bliskiego mi członka rodziny, który w chorobie, po
chwilach zwątpienia, uwierzył, że „nie wszystko stracone”. W tej chwili ma
nadzieję, że wyzdrowieje, a ostatnio jego nadzieja przeradza się w pewność – muszę
wyzdrowieć!
Powinniśmy mieć na uwadze, że złe myśli
zabijają człowieka. Powinniśmy traktować je, jako „coś obcego” – nienależącego
do nas. Powinniśmy złe myśli traktować, jak przechodnia na ulicy, którego
mijamy i idziemy dalej. Dobre myśli traktujmy jak przyjaciela – dajmy im
możliwość, by zagościły w nas na dłużej. Do
nich zaliczamy nadzieję, która umiera ostatnia. Wiem, że jest to trudne
zadanie, ale możliwe do wykonania. Pomocną może okazać się wizualizacja karty
Siedemnastego Wielkiego Arkanu Tarota. Znam to autopsji.
Wspomniałem,
że wystarczy podnieść głowę do góry by zobaczyć gwiazdy na niebie. Obserwowanie
gwiazd w mieście jest mocno ograniczone, ponieważ ilość świateł różnego
rodzaju, poczynając od latarń ulicznych, a kończąc świetlnych reklamach, zakłóca
to, co na niebie najpiękniejsze, czyni je mocno zamazane, niewyraźne. Przebywając
w Czarnowie można rozkoszować się do woli widokiem gwiazd, a ku temu są tam
idealne warunki. Nie ma tam latarń ulicznych ani innego oświetlenia, czyniąc z
Czarnowa miejscowość, gdzie panują przysłowiowe „egipskie ciemności”. Jedynie od
strony wschodniej, na horyzoncie majaczy ledwie widoczna poświata, to znak, że za
tymi górami leży Jelenia Góra. Wystarczy usiąść na trawie, podnieść głowę do góry,
by poczuć się jak w planetarium. Lubię gościć w Czarnowie w sierpniu, ponieważ patrząc
w niebo oprócz niezliczonej ilości gwiazd widać, co chwila spadające meteoryty,
a także lecące na dużej wysokości samoloty, czy przemierzające po niebie sputniki.
Cały ten „spektakl” odbywa się w prawie zupełnej ciszy. Jedynie, co jakiś czas dobiega
z oddali ledwie słyszalne szczekanie psów. Jest to idealne miejsce do „gwiezdnej”
medytacji. Patrząc w niebo zatraca się poczucie czasu, który wówczas, tak
naprawdę się nie liczy. Żyjemy obecną chwilą. Takich miejsc najprawdopodobniej w
kraju jest znacznie więcej, ale upodobałem sobie Czarnów położony trzydzieści
cztery kilometry od Wałbrzych. O bliskości obydwu miejscowości świadczy góra
Chełmiec, którą widać zarówno z Czarnowa jak i z Wałbrzycha.
Ez[o]