WISIELEC (POWIESZONY)
Archetyp: Oświecenie
Określenie: Niestety, ale w żadnym z dostępnych mi źródeł nie znalazłem hasła – Wisielec. Moja, własna interpretacja – określenie, może okazać się ułomna, nieprecyzyjna. Najogólniej, wisielec to osoba, która dokonała aktu samobójczego przez powieszenie się; bądź osoba, na której dokonano egzekucji – powieszenia, jako karę śmierci za popełnienie ciężkiej zbrodni. W większości państw, kara śmierci nie jest wykonywana. Ostatni wyrok kary śmierci w Polsce wykonano w roku 1988.
Powieszenie (łacińskie suspensio) – jedna z najstarszych metod wykonywania kary śmierci.
[Wikipedia]
Ze słowem wisielec, trudno mieć dobre skojarzenia, dlatego, jeśli już gdzieś ono pada, wywołuje mieszane uczucia. Dlatego pozwalam sobie na nieco szersze objaśnienie słowa wisielec w odniesieniu do Dwunastego Wielkiego Arkanu Tarota. Osoby, które nie znają tej cudownej Księgi Życia, jaką jest Tarot, odbierają jednoznacznie, nazwy poszczególnych kart. Najbardziej „wzdrygają się”, kiedy słyszą – „Wisielec” bądź „Śmierć”. Zajmijmy się Wisielcem, by w następnym poscie przyjrzeć się Śmierci – Trzynastemu Wielkiemu Arkanowi. W malarstwie, wisielec, jako osoba, która „wyzionęła ducha”, to temat niezwykle rzadki, a także inni artyści nie kwapią się do tworzenia dzieł z motywem wisielca. Dlatego pozwoliłem sobie na zamieszczenie dwóch zdjęć, które przedstawiają takie postaci. Pierwsze zdjęcie przedstawia obraz Rouault’a Georges’a, zatytułowany Homo homini lapus. Na drugim zdjęciu widzimy kukłę Hitlera, powieszoną na latarni w Warszawie przy ulicy Promyka, w ramach akcji „Wawer”, w czasie drugiej wojny światowej. Przedstawione niżej „sceny” przedstawiają transformację, która przebiega w jednym kierunku, tzn. zaistniałe zmiany są nieodwracalne. Wiem, że zdjęcia te nie należą do obrazów estetycznych, ale warto przez chwilę na nie popatrzeć.
Tarot pobudza obrazy zapisane głęboko w naszej podświadomości, dlatego dywinacja jest sztuką kojarzenia, analizowania poszczególnych kart, łączenia ich, w taki sposób by powstał logiczny ciąg dający odpowiedź na zadane pytanie. Jest kilka kart Tarota, których pojawienie się w rozkładzie oddziaływają na mnie w szczególny sposób. Do nich zalicza się Wisielec, który nie oznacza sensu stricte wydarzeń, jakie przedstawiają umieszczone powyżej zdjęcia. Właściwszą nazwą tego arkanu jest Powieszony, ponieważ przedstawia osobę, która „czasowo” przyjęła nietypową pozycję, o czym świadczy sposób powieszenia – za nogę. Chociaż w przeszłości zdarzało się, że zdrajców skazanych na śmierć, wieszano za nogi, co miało przedłużyć ich cierpienia. Osobiście w odniesieniu do Dwunastego Wielkiego Arkanu, używam określenia Powieszony.
Patrzę na kartę po lewej stronie. Przedstawia człowieka, który wisi głową w dół, zaczepiony sznurem za prawą nogę [świadomą]. Jego „sytuacja” jest zupełnie inna, niż dwóch postaci, których widzimy na obrazach powyżej. Miejscem powieszenia, który wybrał sobie „bohater” widoczny na karcie, to łuk kamiennego mostu, łączący dwa skaliste brzegi. Po prawej stronie mostu widać zwisające, zielone pędy rośliny. Kiedy przyjrzymy się powieszonemu, zauważamy, że jego prawa ręka [świadoma] skierowana jest w dół – do ziemi, natomiast lewa [intuicja] dotyka głowy. Mówiąc najkrócej – powieszonego zawiodła intuicja, ale ma on dobry kontakt z ziemią, co jest obiecującą prognozą na przyszłość - sytuacja wkrótce zmieni się na jego korzyść. Powrót do normalnej pozycji jest tylko kwestią czasu. Warto zwrócić uwagę na jego ubiór. Ma na sobie czerwone spodnie, żółtą kamizelkę, niebieską koszulkę a na głowie brązowy kapelusz. Na nogach powieszonego widzimy żółte buty. Poszczególne kolory ubrania w powiązaniu z częściami ciała powieszonego, potwierdzają to, co wcześniej powiedziałem – rychły powrót do normalnej pozycji. Całość tego obrazu – karty, uzupełnia tło – całkiem sympatyczny widoczek, który po oprawieniu w ramkę, mógłby znaleźć się na ścianie, gdyby nie wiszący człowiek, widoczny na pierwszym planie.
Przemyślenia. Większość z nas była świadkiem biologicznej śmierci człowieka, bądź oglądała ją w telewizorze. Wyjątkowo źle kojarzy się nam śmierć samobójcza, którą jedni uważają za akt rozpaczy, połączony z odwagą [?], Drudzy twierdzą, że jest ona smutnym finałem, przegraną człowieka z trudnościami, problemami dnia codziennego. Desperat skaczący z wieżowca, czy rzucający się pod koła nadjeżdżającego pociągu, staje się publicznym „bohaterem”, w odróżnieniu od samobójcy, który wybrał powieszenie, jako mało medialny sposób odebrania sobie życia. Nie dokonuje tego czynu w miejscu publicznym, stąd też obecność ludzi – świadków tego smutnego wydarzenia nie ma w ogóle. Dwa razy widziałem wisielców, którzy odebrali sobie życie we własnych mieszkaniach. Jest to widok, który pozostaje w pamięci do końca życia, dlatego lepiej go unikać, pozostawiając ciekawość niezaspokojoną.
Często osobom zgłębiającym tajniki Tarota, proponuje się ćwiczenie, które polega na zrobieniu tzw. stójki, podczas, której patrzymy na świat z innej pozycji – odwróconej, jaką przyjął tarotowy Powieszony. Jest to pozycja [powieszonego], której doświadczamy wiele razy podczas swojego życia. Czy to nie jest paradoksem, że pierwszy raz ma to miejsce, już podczas rodzenia się – wysuwamy się z łona matki głową w dół. Nie ma limitów, które by ograniczały naszą pozycję „powieszonego”. Często ludzie nie są świadomi, że znaleźli się w nienormalnym położeniu, bądź wiedzą, ale nie starają się odciąć sznura, na którym zawiśli. Jeszcze inni, próbują wyplątać się z więzów, ale robią to nieudolnie, często bez przekonania. Przykładem, takiej sytuacji, są rodziny alkoholików, które trwają w toksycznych związkach przez wiele lat. Dzieci alkoholików od pierwszych dni swojego życia, nie wiedzą, czym jest ojcowska miłość, nie mówiąc o uczuciach wyższego rzędu. Niekiedy całe narody, przez wiele lat żyją niczym wiszące nietoperze. Przykładów jest aż nadto, chociażby Kubańczycy, czy mieszkańcy Korei Północnej. Niektóre narody odcięły więzy, które krępowały ich nogi, chociażby Libijczycy. W tym, co piszę może ktoś dopatrzyć się podtekstu politycznego, być może, ale moje intencje są zupełnie inne. Teraz może zaskoczę jeszcze bardziej, ponieważ twierdzę, że to wszystko, o czym piszę, są zjawiskami – symptomami zbliżającej się Ery Wodnika. By nie popaść w „wisielczą gigantomanię” schodzę na twardy grunt – na Ziemię, po której stąpam.
Wisiałem wiele razy, podobnie jak inni ludzie. Pierwszy raz powiesili mnie za nogę rodzice, którzy namówili mnie do podjęcia nauki w szkole, która w tym czasie była „modna”, obecnie używa się określenia – „na topie”. Wisiałem przez dziesięć miesięcy, do końca roku szkolnego. To był „przedsmak” tego, co miało nastąpić w niedługim czasie. Zmieniłem swój stan cywilny [ładnie brzmi]. Początkowo nie zdawałem sobie sprawy, że zakładam sobie pętlę na nogę, że będę wisiał na niej przez wiele, wiele lat. Początkowo mnie to bawiło, ale po kilku latach czułem się skrępowany jak w gorsecie, który ograniczał moje ruchy. Największą karą dla zodiakalnego Lwa, jest pozbawienie go swobody, niezależności. Czy ktoś widział pogodnego lwa w klatce? Trzymając w ręku nóż, wahałem się – użyć go, czy czekać? Po raz drugi spotkałem się z oporem ze strony matki, która [przypuszczam] wisiała przez całe swoje bardzo długie życie. Odciąłem się po …dziewiętnastu latach. Pomogła mi w tym pewna osoba, bez której być może bym „dyndał” jeszcze długo. Całkowicie, zupełnie odciąłem się od poprzedniego związku niespełna dwa miesiące temu, kiedy dokonałem rytualnego unicestwienia pewnych przedmiotów, które do tej pory posiadała [strzegła ich] moja Matka. Używając metafor, powiem, że po dziewiętnastu latach, kiedy przy pomocy wspomnianej osoby, odcięliśmy sznur, na którym wisiałem, stanąłem na nogach, na twardym gruncie, z pewnym, ale… Na nodze pozostał węzeł, z którym chodziłem przez kolejne dwadzieścia sześć lat [!]. Chociaż ten węzeł mnie nie uwierał, ale psychicznie przeszkadzał. Ten długi akapit, to w skrócie historia pewnego Powieszonego, który po wielu latach „dyndania”, stąpa mocno po Ziemi. Kończąc ten bardzo osobisty wątek mojego życia, pragnę z tego miejsca powiedzieć, że: Małżeństwo to nie składka emerytalna, którą musimy odkładać przez wiele lat.
Błędy życiowe, to jedna z przyczyn, że przyjmujemy pozycję powieszonego, ale bez nich nie byłoby rozwoju. Stąd powiedzenie, że człowiek uczy się na błędach. Jest wiele innych powodów, które składają się na to, że przyjmujemy pozycję z Dwunastego Wielkiego Arkanu Tarota, często od nas niezależnych, na co nie mamy wpływu.
Dwunasty Wielki Arkan Tarota, oprócz bardzo wielu znaczeń, jest typową kartą, która określa osobę, która przechodzi tzw. kryzys wieku średniego. Szczególnie dotyka on mężczyzn, co nie znaczy, że kobiety są zupełnie od niego wolne. Tym terminem określa się osoby, które osiągnęły stabilizację zawodową, których dzieci opuściły dom rodzinny, których mieszkanie jest wyposażone we wszelkiego rodzaju luksusy. Przypominają one Cesarza z Tarota Wiktoriańskiego, którzy podobnie jak on, są pewni siebie, podobnie jak Cesarz – odpoczywają. On po ciężkiej walce, oni po pracy. Siadają w wygodnym fotelu i mówią: Osiągnąłem wszystko, czego pragnąłem. Co dalej mam robić? Jaki jest sens dalszego życia? Jest to okres, który muszą przetrwać – trochę powisieć, by ostatecznie doznać oświecenia. Na zakończenie przypominam, że archetypem omawianego arkanu jest właśnie... OŚWIECENIE. Bardzo dobry temat do medytacji.
Ez[o]